Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji – w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień. Autorką pomysłu jest Klaudyna kreatywa.blogspot.com
Przyznam się Wam, że podczytuję tę akcję od samego początku. Po pierwsze dlatego, że pomysł sympatyczny, tematy ciekawe i z odpowiedzi uczestniczek można się dużo dowiedzieć o upodobaniach czytelniczych, po drugie dlatego, że (będę się chwalić, ale tylko trochę) niemal w każdym rankingu (no, co drugim) jest wymieniona któraś z moich książek (a to cieszy niesamowicie).
Wczoraj zobaczyłam nowy temat: książki na długie zimowe wieczory i… postanowiłam się przyłączyć. Będzie to pierwsza akcja blogowa, w jakiej biorę udział. Mam lekką termę (jak to przed debiutem), ale już cieszę się na następne.
Dziś więc moje Top10 (kolejność przypadkowa):
1. „Przeminęło z wiatrem” M. Mitchell (koniecznie TO wydanie, bo następne są okrutnie tłumaczone) – książka mojego życia, książka, do której często wracam, której ekranizację oglądałam sto razy, i w ogóle. (To w ogóle wydaje się być najważniejsze).
2. „1Q84” Murakami – odkrycie ostatnich tygodni, polecone przez jedną z Czytelniczek (dziękuję!). Książka ciekawa, dobrze napisana, nieprzewidywalna i z odrobiną Orientu.
3. „Trylogia czarnych kamieni” A. Bishop – dark fantasy dla osób o mocnych nerwach. Po raz drugi zetknęłam się z tak… hmm… mocnymi opisami scen erotycznych w książce. Mimo to bardzo ciekawa (tomy 1-3, następne są takie sobie), choć miejscami sprawia wrażenie, że sama autorka się w tym wszystkim pogubiła. 🙂
4. „Kolumbowie rocznik 20” R. Bratny – tę książkę trzeba przeczytać. Nie raz. Wspaniale napisana, opowiada o dramatycznych czasach okupacji i okresie powojennym. Dla każdej Polki i każdego Polaka.
5. „W dojrzewającym słońcu” P. Atkinson – czyli trochę lata w ten zimowy czas. Opowieść o Angielce, która zapragnęła być Francuzką, kupiła winnicę, nie utraciła jej, a na dodatek stworzyła nową markę wina i napisała o tym książkę. Bardzo sugestywną i barwną.
6. „Cień wiatru” i „Gra anioła” mojego ukochanego Zafona – ta pierwsza to odkrycie mego pisarskiego życia, to znaczy czasów, w których sama już byłam pisarką. Pamiętam moją myśl po przeczytaniu tej książki „Jak ja chciałabym tak pisać…”. „Gra anioła” jest (moim skromnym zdaniem) jeszcze lepsza, ale… przy drugim czytaniu!
7. „Tkacz iluzji” E. Białołęcka – jedna z najlepszych polskich fantasy, jakie czytałam. Urocza, dobrze napisana, z oryginalnym pomysłem, porywająca… Tomy są bardzo dziwnie ponumerowane i sama nie wiem, czy te powyżej to pierwsze, czy środkowe.
8. „Gosposia prawie do wszystkiego” M. Szwaja – pierwsza książka tej autorki i książka, która bardzo mi się spodobała. Dla miłośniczek polskiej literatury kobiecej jak znalazł. Jedynie ta okładka… ktoś zrobił krzywdę i książce, i autorce.
9. „Autobiografia” A. Christie – nie czytuję autobiografii, czy może raczej nie czytywałam, aż… do tej książki. Wspaniale, lekko, z dystansem i humorem – tak została napisana. Połknęłam w parę wieczorów.
10. „Sklepik z marzeniami” S. King – żeby urozmaicić Top10 dorzuciłam ten horror mistrza Kinga. Przyznam, że treści nie pamiętam (czytałam wieki temu), ale pamiętam, że zrobił na mnie wrażenie.
Dodam na zakończenie, że przy wyborze mojego TopZimowego10 kierowałam się także objętością, bo na długie wieczory książka nie może być cienka.