Tak jak obiecałam dziś w ten niezwykły dla mnie dzień, przygotowałam dla Was niespodziankę: 10 książek dla 10 wiernych Czytelniczek. Zasady są proste: przez 10 dni przysyłajcie zdjęcia Waszych/moich półeczek na mail klubkejtm@wp.pl, z paroma zdaniami co Wam tam w duszy gra, ja będę je sukcesywnie umieszczała tutaj, na Poziomkowej. Macie czas na pstryknięcie fotki i wysłanie jej do północy do 20 września.
Tak więc do dzieła, moje Kochane!
...moja „najmłodszunia”! 🙂 I powiem Wam, że jest to najpiękniej „odziane” moje „dziecko” ze wszystkich dotychczasowych. Ma przepiękną okładkę, zarówno w wersji twardej jak i broszurowej, w środku ma papier dobrej jakości, przepisy ozdobione są rysunkami Olgi, która jest również autorką okładki. Po prostu cudeńko. Ale cóż się dziwić, skoro „najmłodsza” jest oczkiem w głowie Wydawcy i moim również?
Mam nadzieję, że ucieszy Was tak, jak ucieszyła mnie.
A jeśli chcecie wygrać któryś z 10 egzemplarzy, już jutro na stronie Klubu Wielki Konkurs Półeczkowy.
Ponieważ 10 września jest dla mnie dniem szczególnym (ciekawe dlaczego?), postanowiłam zrobić coś szczególnego. Przekazałam Klubowi Miłośników Książek Moich 10 egzemplarzy „Przepisu na szczęście”, które to książki Klub rozda uczestnikom Konkursu Półeczkowego. Wypatrujcie zapowiedzi i zasad nowej zabawy na stronie Klubu!
PS. Mogę tylko zdradzić, że przydadzą się zdjęcia Waszych/moich półeczek – stałe bywalczynie Poziomkowej wiedzą o co chodzi, nowe dowiedzą się już niedługo.
Co pisać, ja pytam, co pisać? (Oraz o Poziomkowej słów parę)
Mam pytanie do Was, drogie Czytelniczki i drodzy Czytelnicy. Otóż skończyłam całkiem przed chwilą „Ogród Kamili”, wszystkie pilne redakcje i prace nad okładkami i wysłałam siebie na przymusowe wakacje. Ale chyba zaczynam mieć objawy pracoholizmu i… nosi mnie. Pomóżcie mi więc podjąć decyzję i powiedzcie co powinnam teraz pisać: czy „Czarnego Księcia”, następcę „Mistrza” – jak jest to zgodne z moim planem wydawniczym, czy może (skoro jestem na wakacjach od pisania powieści) „Doktor Zosię i…” czyli serię książek dla dzieci, a może zupełnie coś innego, czyli… serial na podstawie „Sklepiku z Niespodzianką”, albo film na podstawie „Bezdomnej”?
Oto jest pytanie.
Wprowadzam małe zmiany na Poziomkowej, które powinny się Wam spodobać, bo czynią ją interaktywną – taką bardziej Waszą, niż moją. Otóż w zakładkach poszczególnych serii będziecie mogły dodawać komentarze dotyczące tych serii. Pisać kilka słów o książkach, które Wam się podobały.
Powstanie też zakładka Konkursy, gdzie będziecie mogły podawać informacje o organizowanych przez Was, przez zaprzyjaźnione blogi, czy znalezionych w sieci konkursach, gdzie do wygrania są moje książki. To będzie ważna zakładka, bo ja całej blogosfery nie ogarniam, a książki do wygrania bardzo się przydają. Wpisy powinny zawierać na wstępie jaki to konkurs, przez kogo organizowany, co jest do wygrania i najważniejsze – czas trwania, dopiero na końcu link do strony.
Mam nadzieję, że nadal będziecie się dobrze bawić na tej stronie (i poza nią też).
Do przeczytania!
PS. W zakładce Aktualności mała zmiana. Ciekawe, czy ją wyłapiecie…
Oto pierwsza, zupełnie najpierwsza recenzja „Przepisu na szczęście”, który już za kilka dni pojawi się w księgarniach, a następnie – mam taką nadzieję – w Waszych domach.
Jak znaleźć „Przepis na szczęście”? Recenzja przedpremierowa
Z czym Wam się kojarzy zdawałoby się tak zwyczajne pomieszczenie jak kuchnia? Dla mnie to właśnie tam bije serce domu.
To w kuchni pierwsze skrzypce grają niepowtarzalne zapachy i smaki, często kojarzące się ze szczęśliwym dzieciństwem.
Również Katarzynie Michalak szczęście kojarzy się ze smakami oraz zapachami. Na pytanie jak zatrzymać je w sobie na dłużej Autorka próbuje odpowiedzieć, oddając do rąk Czytelników swoją najnowszą książkę „Przepis na szczęście”.
Miałam niewątpliwą przyjemność przeczytać tę książkę jako pierwsza, a jej lektura dała mi możliwość powrotu do ukochanych miejsc i równie ukochanych bohaterów.
Liliana. Bogusia. Danusia. Ewa. Każda z tych czterech kobiet pokazuje, że prawdziwa definicja szczęścia tkwi w, zdawałoby się, nic nieznaczących, niepozornych drobiazgach, takich chociażby jak gwiazdki śniegu spadające z zimowego bezkresu nieba. Każda jest czarodziejką w kuchni, która z miłością potrafi przygotować zarówno dania prostsze, jak i te bardziej wymyślne. Bo to właśnie miłość jest najważniejsza i w przygotowywaniu potraw, i w dzieleniu się nimi z tymi, którzy są bliscy naszemu sercu.
Książka podzielona jest na cztery pory roku. Bohaterką każdej z nich jest jedna ze znanych już Czytelnikom bohaterek powieści Katarzyny Michalak.
Bardzo dobrym pomysłem jest według mnie podział zamieszczonych w książce przepisów na śniadania, obiady i kolacje. Uroku dodają im zamieszczone przez Autorkę komentarze.
„Przepis na szczęście” to książka pisana sercem. Sercem i miłością do nawet najmniejszego daru, jakim z ludźmi podzieliła się Matka Natura..
Za piękną recenzję dziękuję Karolince Laube.
Jeszcze jedno. Można już wygrać pierwsze egzemplarze „Przepisu na szczęście”, szczegóły TUTAJ.