„Amelia” debiutuje dziś w księgarniach całego kraju, „Sekretniczek” pojawia się po raz drugi w nowej oprawie, bardzo pięknej, przygotowanej z myślą o świątecznych prezentach. 🙂
I tak jak pisałam na fanpejdżu: po raz dwudziesty dziewiąty wypuszczam w świat „najmłodszą” i powinno mi to spowszednieć, tymczasem cieszę się nie mniej, niż za pierwszym razem.
A moje wierne Czytelniczki cieszą się wraz ze mną.
I to jest cudowne w mojej pracy: radość za każdym razem taka sama! :)))
Która z Was ma już swoją „Amelkę” albo nowy „Sekretnik”?
Wasza uszczęśliwiona Kejt
Czyli w jakiej kolejności należy je czytać (bo nadal o to pytacie…)
Seria poczekajkowa
Poczekajka
Zachcianek
Zmyślona
obecnie w sprzedaży jest trzecie wydanie tych książek w nowej szacie.
Seria owocowa:
Rok w Poziomce ma kontynuację – Powrót do Poziomki
Lato w Jagódce jest zupełnie oddzielną opowieścią
Trylogię jabłoniową najlepiej czytać: Wiśniowy Dworek, W imię miłości i
na końcu Dla Ciebie wszystko. Można też zacząć od W imię miłości,
poprzez Wiśniowy Dworek i zakończyć na Dla Ciebie wszystko. Wtedy całość
ma logiczny sens.
Seria z czarnym kotem to zupełnie oddzielne opowieści: Nadzieję i Bezdomną, a już wkrótce Nie oddam dzieci nie trzeba czytać po kolei.
Książki kucharskie:
Przepis na szczęście – oprócz przepisów kulinarnych zawiera opowiadania, które są kontynuacją Nadziei,
Powrotu do Poziomki, Wiśniowego Dworku i Sklepiku z Niespodzianką.
Kawiarenka pod Różą – przepisy na słodkości i opowiadania, które rozwinęłam w osobną powieść pt. Amelia
Ferrin to Ferrin, ma pięć tomów i należy, trzeba, warto, nie
można nie!, czytać je od pierwszego do ostatniego: Gra o Ferrin, Powrót
do Ferrinu, Serce Ferrinu, Wojna o Ferrin i oczekiwana na dniach Pani
Ferrinu. Taka jest całość i kolejność.
Seria z tulipanem to dwie zupełnie różne opowieści (choć obie
mają w opisie „erotyk”) Mistrz to thriller erotyczny, a Czarny książę to
kryminał, też erotyczny. Można je czytać osobno i nie po kolei.
Za to na pewno po kolei trzeba czytać serię z kokardką. Zupełnie
bez sensu jest zaczynać opowieść o dziewczynach z Pogodnej od drugiego
czy trzeciego tomu. Tak więc jeśli Sklepik z Niespodzianką to Bogusia,
Adela a na końcu Lidka. Okej?
Trylogia kwiatowa, którą też (błagam, zaklinam i proszę)
trzeba czytać zaczynając od Ogrodu Kamili przez Zacisze Gosi, na
Przystani Julii kończąc.
Dwie osobne książki, jeszcze nie połączone w serie to:
Amelia
Sekretnik – poradnik jak spełniać marzenia
To będzie historia, która smutno się zaczyna, a dobrze kończy. Niemal jak wszystkie historie, które Wam opowiadam. Otóż gdy wychodziłam za mąż – a było to na studiach – nie miałam pieniędzy na suknię ślubną. Kupiłam najtańszą, jaką mieli w salonie, po czym okazało się, że sprzedano mi ją jako nową, a była używana…
Przykre.
Sesji ślubnej też nie miałam – nie pamiętam już dlaczego. Pewnie nie stać nas było na profesjonalnego fotografa. Dopiero rok później mój kumpel pstryknął mi parę fotek w tej (taniej i używanej) sukni…
Przez resztę życia marzyłam, żeby było inaczej, ale przeszłości nie da się zmienić. Można ją jednak… odczarować. 🙂
Pewnego dnia – tłumacząc sobie, że robię to dla dobra powieści („Niebieskich migdałów” tak nota bene), bo przecież każdy kaprys, czy sprawianie sobie przyjemności musimy jakoś usprawiedliwić – weszłam do salonu sukien ślubnych, opowiedziałam pani ekspedientce moją historię i… zaczęłam przymierzać… To było piękne… Tak, jak powinno być naście lat temu.
Potem powstał pomysł „panny młodej po czterdziestce” dla pewnego magazynu mody ślubnej. Nie wiem, czy coś z tego wypali, ale chciałabym zaprezentować Wam kilka fotek z tej sesji. Wahałam się, bo widać niestety po mnie upływ czasu, na dwudziestkę, trzydziestkę, ani nawet czterdziestkę już nie wyglądam, ale… To kolejny dowód, że marzenia trzeba spełniać. Zawsze. Nawet, jeśli miałaś je naście lat temu, myślałaś, że szansa minęła bezpowrotnie i trzeba dać sobie z nimi spokój.
Dziewczyny, ile ja miałam radości, przymierzając te suknie… Potem poddając się rękom wizażystki (na którą nie mogłam sobie w dniu mojego ślubu pozwolić) i fryzjerki… A na końcu jadąc z niezrównaną Klaudią Rataj w plener na wymarzoną sesję…
Było pięknie, było magicznie, zdjęcia pozostały na pamiątkę. I tę właśnie pamiątkę dzisiaj Wam prezentuję (zdjęcia 1-2 nietknięte fotoszopem, przy 3,4,5 Klaudia majstrowała :).
Myślę, że będziecie zaskoczone. Niektóre z Was mogą być nawet zniesmaczone, że baba pod pięćdziesiątkę bawi się w sesje ślubne, ale pamiętacie motto wielu moich książek: spełniaj marzenia, rób, co chcesz, byle nie krzywdzić tym innych.
Czyli co, głęboki wdech i oglądacie?
Endżoj!
PS. Imaginujcie sobie, że zaproszono mnie na casting do „Salonu sukien ślubnych. Polska” (TLC), ale… na to już nie wystarczyło mi śmiałości… :)))
Całkiem niedawno spekulowałyście nt. dalszego ciągu „Mistrza” i tego, kto w drugim tomie na kim i za co będzie się mścił. Żadna z Was nie zgadła, i bardzo się z tego cieszę!, bo to znaczy, że nadal potrafię Was zaskoczyć. Prosiłyście mnie też o maleńką zajawkę „Zemsty”, a ze mną jak z dzieckiem: prosisz – masz 😀
Oto prolog drugiego tomu. Ciekawa jestem, czy po jego przeczytaniu będziecie już miały jakieś wyobrażenia co do treści, czy namieszałam Wam w głowach jeszcze bardziej… 😀 I czy podoba Wam się ten skromny kawałeczek… Jesteście ciekawe dalszego ciągu?
Zapraszam do lektury…
prosto w lufę pistoletu. Wielkimi, szeroko otwartymi, błękitnymi jak skrawek
nieba oczami. Czy się bała? Nie. Nie po tym, jak ten, co trzymał broń,
wymierzoną w głowę dziewczyny, przed chwilą zabił jej ojca i matkę.
strzelaj! – przemknęło przez jej umysł. – Na co czekasz?!
Ile masz lat? – padło nagle pytanie.
Po policzku spłynęła łza.
Piętnaście – wydusiła.
Pieprzyłaś się już?
pierwszej chwili nie zrozumiała, ale w następnej… Poczuła, że nogi się pod nią
uginają, a gardło zaciska spazmatycznie. Więc to jeszcze nie koniec. Ten bydlak
najpierw ją zgwałci, a dopiero potem zabije…
Pytam: rżnęłaś się z facetem? – Palec na spuście drgnął ostrzegawczo.
głową.
się. Wrednie. Obleśnie.
podeszła jej do gardła.
Nie mam czasu, żeby cię porządnie rozdziewiczyć – zaczął – ale na szybki
numerek, jak najbardziej. Odwróć się.
nie drgnęła. Skoro za chwilę ma zginąć… nie będzie ułatwiać temu bandziorowi i
tego.
Odwróć się i pochyl, ty mała suko! – warknął i strzelił ją otwartą dłonią w
twarz. Lekko, ot jak się karci krnąbrnego konia. Odruchowo przytknęła dłoń do
policzka. W oczach znów błysnęły łzy. Nikt nigdy jej nie uderzył. Gdyby tata to
zobaczył… Ale on nie żył. Stąd widziała jego zakrwawioną rękę, wyciągniętą ku
jej matce. Matce, która próbowała ratować nie siebie, a swoje dziecko…
spojrzenie pociemniałych oczu z ciała matki na jej oprawcę. Jedną ręką trzymał
pistolet, nadal wycelowany w dziewczynę, drugą rozpinał spodnie.
Dasz mi po dobroci, a będziesz żyła, dostałem zlecenie tylko na tych dwoje. Nie
dasz, zastrzelę jak sukę, bo nią jesteś, rozumiesz? Jesteś małą, śliczną
suczką, która zaraz da dupci swemu panu…
ją, tym razem mocno i celnie. Kantem dłoni w krtań. Zachłysnęła się oddechem.
Poleciała w tył. Chwycił ją w pół, odwrócił, jednym szarpnięciem podwinął nocną
koszulę, drugim zdarł majteczki i – nadal walczącą o łyk powietrza – przycisnął
do siebie. Wbił kolano między uda dziewczyny, dysząc tuż przy jej uchu. Woń
krwi, która unosiła się w powietrzu, podniecała go bardziej niż to młode,
dziewczęce ciało. Przed chwilą on sam miał swój pierwszy raz. Zabił dwoje
ludzi i omal się przy tym nie spuścił w spodnie. Teraz, nim zabije tę małą
dziwkę, najpierw zrobi dobrze i sobie, i jej.
Rozchyl nogi! – syknął, nie mogąc trafić między zaciśnięte uda dziewczyny.
Szarpnął ją za włosy. Krzyknęła. Ręka
natrafiła na pilniczek do paznokci, palce zacisnęły się na nim. Dziewczyna
zamarła, niczym przyczajone do skoku zwierzę. Tamten odsunął się nieco, by
ponownie spróbować wedrzeć się między jej nogi i w tym momencie, w jednym rozpaczliwym
geście, skręciła się całym ciałem i ze wszystkich sił wbiła pilniczek w jego udo. Zawył i puścił swoją ofiarę. Skoczyła ku drzwiom. Poderwał pistolet i strzelił w panice. Krzyknęła po raz drugi i runęła na podłogę.
wyszarpnął pilniczek z rany i klnąc ruszył ku swej ofierze, ale… nagle
znieruchomiał. Gdzieś w oddali, na uśpionej ulicy, rozległ się jęk syreny,
narastający z każdą sekundą. Czy było to pogotowie, czy policja, jechali tutaj,
czy gdzie indziej, nie chciał tego sprawdzać. Strzelił ponownie, niemal nie
celując, w nieruchomy kształt, zagradzający mu drogę ucieczki, po czym zawrócił
ku oknu. Tędy będzie bezpieczniej…
na zewnątrz, cicho jak kot, mimo rwącego bólu w udzie. Czuł krew wsiąkającą w nogawkę
spodni, ale nie zważał na to. Pobiegł, kulejąc mimo woli, do tylnej furtki,
otworzył ją i po chwili był na zewnątrz. Na cichej, pogrążonej w ciemnościach uliczce…
udałoby mu się wszystko, co zaplanował, gdyby nie ktoś, kto czekał na niego.
Przyczajony. Niewidoczny.
mężczyzny, po czym nacisnął spust. Głowa tamtego eksplodowała. Tułów zrobił
jeszcze dwa kroki i upadł na jezdnię.
spokojnie zdjął noktowizor, podniósł łuskę pocisku, włożył karabin do futerału,
zapiął go metodycznie na wszystkie klamry i dopiero teraz połączył się z tym,
kto zlecił mu tę robotę.
Wykonano – rzekł krótko i zniknął, jakby go w tym miejscu nigdy nie było.
c.d.n (w przyszłym roku 😉
Aukcje moich książek z autografem! Dla dzieciaczków oczywiście :)
Dziewczęta, wiecie jak trudno jest zdobyć moje książki z autografem – nie można ich kupić, na spotkaniach autorskich nie bywam – ale oto zdarza się rzadka okazja: Hospicjum dla dzieci otrzymało ode mnie kilkanaście książek i wystawiło je na aukcji.
Bardzo Was proszę o szczodrość, bo Wasze pieniądze w całości zostaną przeznaczone dla dzieciaczków. A Wy możecie sobie albo komuś bliskiemu sprawić piękny prezent pod choinkę. 🙂
Link do aukcji: http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=5269314&id=7
I do aukcji na facebooku: https://www.facebook.com/aukcjedladziecizhospicjum
W imieniu dzieci z Hospicjum DZIĘKUJĘ! :* :*
W którymś komentarzu któraś z Czytelniczek napisała, że po tylu książkach przyzwyczaiłam się pewnie i do krytyki, i do miejsca na podium.
Otóż nie. I podejrzewam, że nigdy krytyka nie będzie mi obojętna, a pierwsze miejsce nie przestanie mnie cieszyć. Jeśli chodzi o tę pierwszą – zawsze byłam bardzo wrażliwym dzieckiem, potem dziewczyną, w końcu kobietą. Mało pochwał, dużo krytyki. Dlatego do dziś każde złe słowo bardzo boli, a dobrym nie dowierzam.
Dzisiaj, gdy zobaczyłam „Amelkę” na pierwszym miejscu w lit. obyczajowej, aż podskoczyłam z radości, a przecież – Kasiuuuu! – to twoja dwudziesta któraś książka na pierwszym miejscu w lit. obyczajowej, a i kilka razy na szczycie Top Topek również byłaś!
Nie dziwcie się więc, kochane, że nadal sprawiacie mi taką radość – bo to przecież dzięki Wam moje książki wędrują tak wysoko – i nadal każdy sukces mnie cieszy. Tak, tak, mimo 29 książki, którą właśnie wypuściłam w świat.
I mam nadzieję, że ta radość będzie mi towarzyszyła do ostatniej książki…
🙂
PS. I tak oto Amelia spełniła i moje marzenie. :)))