• Strona główna
  • Aktualności
  • Moje książki
    • Seria mazurska
    • Seria z życia wzięta
    • Seria z kokardką
    • Seria owocowa
    • Seria kwiatowa
    • Seria Poczekajkowa
    • Seria dla dorosłych
    • Książki kucharskie
    • Kroniki Ferrinu
    • Saga Przytulna
    • Trylogia Autorska
  • Księga gości V
  • Kontakt
Katarzyna Michalak – Pisarka
Category:

Bez kategorii

Bez kategorii

Cztery bestsellery, a właściwie pięć i parę niusów na dodatek

Przez Administrator 31 maja 2014
napisane przez Administrator

To się często nie zdarza, nawet jak na moje, bardzo intensywne, życie twórcze, by na liście bestsellerów jednej tylko księgarni znalazły się jednocześnie cztery książki, a jeśli dodać „Ogród Kamili” z Top20 sieci realnej Matrasu, to pięć. Aż musiałam uwiecznić to dla potomnych – i dla Was, byście wiedziały, że już za chwilę ukaże się wydanie pocketowe trylogii z kokardką po rewelacyjnej cenie: 8zł i 93gr za tom. Mam nadzieję, że mimo wszystko będzie ładnie wydane, chociaż pocket to pocket (ale treść ta sama). Akurat na lato, do torebki i w długą podróż.

Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa z „Poczekajką”, czy raczej jej niedobitkami, którą na Allegro można kupić, owszem, czasami pojawia się pojedynczy egzemplarz, ale za 45zł (!!). Bezcenne się stają te moje książki, gdy nakład się skończy! Muszę naprawdę się przyłożyć i szybciutko przygotować trylogię słoneczną z nowym Wydawcą. Już niedługo spodziewajcie się niespodzianki w postaci okładki. Mam nadzieję, że się spodoba Wam tak bardzo, jak podoba się nam – jej twórczyniom.

Jutro, albo pojutrze ukaże się też wpis anonsujący trzeci tom Kronik Ferrinu z prawdziwą gratką dla tych, co jak ja „zapadli się w Ferrin i było to dla nich niesamowite” – fragmentem powieści (a może nawet dwoma?). Czy któraś z Was, jeszcze Czytelniczek zielonej strony, pamięta dialog Sarisa i Sirdena o różnicach między Ferrinem a Ziemią? Czytałam go ładnych parę razy a nadal śmiać mi się chce, jak wszystko może wyglądać inaczej, w zależności od perspektywy patrzącego. Tak, ten fragment muszę koniecznie dołączyć. Tak więc wypatrujcie następnego wpisu, a ja jeszcze wklejam piąty bestseller i to w pierwszej dziesiątce! (Niesamowite normalnie…)

Na fanpage’u możecie pogadać nt.: Przy której książce Kejt Em spłakałam się najbardziej. 🙂 Dodam, że ja, owa Kejt Em, chyba na „Bezdomnej” i „Zmyślonej” (rozmowa Łukasza z Patrykiem, normalnie rozwala mnie do dziś, chociaż nie wiem, czy to normalne jak autorka płacze nad własną książką…)

I jeszcze fajna informacja dla tych z Was, które nieodmiennie domagały się kontynuacji „Wiśniowego Dworku”: drugi tom „W imię miłości”, nad którym obecnie pracuję, tak jakoś samoistnie związał się właśnie z Wiśniowym Dworkiem, tak więc po raz pierwszy dostaniecie 2in1: Anię z Jabłoniowego Wzgórza i Daniela van der Welta oraz całą resztę i parę nowych bohaterów. Pisze mi się o nich naprawdę wspaniale. Lubię tę parę, lubię pierwsze tomy obu powieści. Zobaczymy, co (odpukać) mi z tego wyjdzie…

Wiem, że wiele z Was ucieszyłaby wiadomość o kontynuacji „Mistrza” z Raulem w roli głównej, ale na to nie ma szans. Jak to któraś z Was stwierdziła: „Mistrz” jest tylko jeden. ;))
I niech tak zostanie.

31 maja 2014 12 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

„Gosiunia” na miejscu 9. !!

Przez Administrator 29 maja 2014
napisane przez Administrator

Chociaż na zdjęciu wygląda to właściwie na miejsce osiem i pół. Dodam, że w niecały tydzień od rozpoczęcia sprzedaży, co mnie po prostu uszczęśliwia i uskrzydla. Oczywiście patrzę zazdrosnym okiem na jedyneczkę i może… kiedyś… i moja książka się na miejsce pierwsze wdrapie, ale to chyba za następne sześć lat. Czterdziesta czwarta…

Pociesz się, Kasiu: przynajmniej masz nadal jakieś szczyty do zdobycia!

Dziękuję, kochane Czytelniczki, bo to przecież dzięki Wam miałam dziś tę radość patrzenia na najmłodszą jak się ładnie prezentuje w pierwszej dziesiątce.

29 maja 2014 8 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Za bardzo się staramy, czyli vlogowania cz. IV

Przez Administrator 29 maja 2014
napisane przez Administrator

Żeby nie było tak smutno, jak w poprzednim wpisie, dziś garść rozważań o naszych staraniach, okraszona pysznym deserem pomarańczowo-truskawkowo-miętowo-śmietankowym.

Ciekawe, czy zgodzicie się ze mną, czy też nie…

PS. Kurczę, jak trudno jest komponować deser i jednocześnie z sensem nawijać! 

29 maja 2014 14 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Wywiad słodko-gorzki, czyli jak to ze mną było naprawdę…

Przez Administrator 26 maja 2014
napisane przez Administrator

Do tej pory znałyście mnie z tej jednej, jasnej strony. Zawsze uśmiechnięta, szczęśliwa i spełniona; blog „Witaj po słonecznej stronie życia”; radosny, pogodny fanpage…
I bardzo dobrze. Wizerunek szczęściary, której na pstryknięcie spełniają się marzenia, a za którym ukrywałam się przez sześć lat bardzo mi odpowiadał, ale… w pewnym momencie stwierdziłam, że przesłanie, jedno z wielu – które przekazuję w moich powieściach: nawet po najczarniejszej nocy wstanie dzień, trzeba tylko doczekać świtu, wydaje się Wam bajką kogoś, kto nigdy nie zetknął się z prawdziwą tragedią, ale że ma bogatą wyobraźnię, to potrafi ją sobie wyimaginować… Postanowiłam więc uchylić nieco rąbka z mojej przeszłości w poniższym wywiadzie, byście uwierzyły, że ja także miałam w życiu „przechlapane” i ledwo, ledwo się dźwignęłam. Byście nabrały nadziei, że skoro mi się udało odbudować mój świat i osiągnąć to, co osiągnęłam, sama jedna, własnymi siłami, to potrafi to każda z Was. Bo w kobietach jest prawdziwa SIŁA.
Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, ukazując kawałek mojej przeszłości, ale czuję, że było to potrzebne – i Wam, które piszecie do mnie „Dziękuję pani Kasiu, że mnie pani rozumie”, i mi, bo rzeczywiście Was rozumiem. Oto poniżej macie tego dowód. I myślę, że po przeczytaniu tego wywiadu niejedna z Was w moich oczach, które uśmiechają się do Was ze zdjęcia, oprócz słońca znajdzie tamten cień…

Przyznam,
że jest Pani dla mnie swoistym fenomenem, jeśli nie na skalę światową, to na
pewno polską: dwadzieścia dwie książki w ciągu sześciu lat! I to wszystkie na
listach bestsellerów! Jak Pani tego dokonała?
Dwadzieścia pięć (śmiech), trzy następne są już
napisane. Jak tego dokonałam? Ja uwielbiam pisać, Czytelniczki czytać, zaś
Wydawcy wydawać. Stanowimy zgrane trio. A że zupełnie przy okazji jestem
pracoholiczką…
 
Jest
Pani również bardzo wszechstronną Autorką – powieści obyczajowe, romans,
erotyk, sensacja, kryminał, fantasy, a nawet książka kucharska. Nie ucieka pani
też przed trudną tematyką społeczna. 
Moja wszechstronność wynika po pierwsze z
ciekawości, a po drugie z ambicji. Jestem bardzo ciekawa nie tylko świata –
lubię dużo wiedzieć na każdy temat, ale i swoich możliwości, stale sprawdzam
samą siebie – co potrafię, jakim wyzwaniom sprostam, czym mogę siebie jeszcze
zaskoczyć, a czym już nie. Gdy utwierdziłam się w fakcie, że w ogóle potrafię
pisać, gdy Czytelniczki dały mi znać, że powieści pogodne, ku pokrzepieniu serc
i z koniecznie dobrym zakończeniem wychodzą mi całkiem całkiem, zapragnęłam
pójść krok dalej i zmierzyć się z trudniejszą tematyką. Napisałam więc
„Nadzieję”, potem – gdy ta powieść została zaskakująco dobrze przez
Czytelniczki przyjęta, wyszarpnęłam z duszy i serca historię jeszcze
trudniejszą, czyli „Bezdomną” i przestałam się bać różnorodnej
tematyki.
Czy
trudno się konstruuje tak różne światy? 
Na pewno trzeba dostać od Boga talent, wyobraźnię i
empatię. Ja miałam to szczęście, że zostałam nimi obdarzona i tworzenie innych,
zupełnie różnych rzeczywistości przychodzi mi to samo z siebie, po prostu
„wchodzę” w świat, który opisuję. Trudno zaczyna się robić dopiero
wtedy, gdy ten świat jest brutalny, gdy rozgrywają się w nim nieprawdopodobne
dramaty, a ja, „będąc tam” staję się ich uczestniczką i przeżywam dramaty
moich bohaterów jak swoje własne. Po takiej powieści bardzo długo nie mogę
wrócić do rzeczywistości i długo leczę zadane mi w tamtym świecie rany.
Powiedziała
Pani 'zaskakująco dobrze przez Czytelników przyjęte’ – zaskakuje Panią sukces
Pani książek?
Tak, nadal nie potrafię uwierzyć, że z niepozornej,
nikomu nieznanej Kasi Michalak, najpierw lekarki weterynarii, później
zarządczyni nieruchomości, stałam się pisarką, posiadającą własne, podpisane
moim imieniem i nazwiskiem półki w księgarniach. Jest to coś… zupełnie
nieprawdopodobnego, bo w głębi duszy nadal jestem tą cichą, zakompleksioną
kobietką po ciężkich przejściach.
 
Jakie
to przejścia? Chce się nimi Pani z nami podzielić?
Ech… nie jest łatwo o tym opowiadać… Kiedyś,
dawno temu, wydawało mi się, że mam wszystko, o czym tylko można zamarzyć.
Miałam kochanego męża, któremu ufałam, jak nikomu na świecie, miałam śliczny
domek na leśnej polanie, miałam wspaniałą pracę, dającą mi mnóstwo radości i
satysfakcji – byłam lekarzem w ogrodzie zoologicznym i prowadziłam własną
lecznicę, a jakby jeszcze tego było mało, urodziłam ślicznego, zdrowego,
wymarzonego synka. Byłam naprawdę szczęśliwa i spełniona. Każdy dzień zdawał
się być pełen niespodzianek i… cóż… taka niespodzianka właśnie się
przydarzyła. Z dnia na dzień okazało się, że moje małżeństwo to ułuda zbudowana
na zdradzie i kłamstwie, z mojego domu zostałam wraz z synkiem wystawiona za
drzwi, a ukochaną pracę musiałam porzucić i wrócić do rodzinnego miasta.
Jednego dnia miałam wszystko, następnego kompletnie nic. Poznałam co to głód i
strach o przyszłość, poznałam, co to brak podstawowego poczucia bezpieczeństwa,
„zaliczyłam” trudny rozwód i wieloletnią depresję porozwodową. Tak.
Doskonale potrafię wczuć się w emocje moich bohaterek, bo wszystkie – od
szczęścia, nadziei i ufności, do rozpaczy, bezradności i strachu poznałam.
Bardzo dobrze poznałam.
Teraz doceniam każdą chwilę spokoju, cieszę się
każdym jasnym, radosnym dniem, bo wiem, jak szczęście jest ulotne i jak łatwo
wszystko stracić.
Czyli
cierpienie uczy cieszyć się małymi sprawami, sprawia, że jesteśmy mądrzejsi,
potrafimy dawać rady, czy to podczas rozmowy, czy poprzez napisane książki, jak
w Pani przypadku… 
Cierpienie ponoć uszlachetnia. Mnie uwrażliwiło na
to, co staram się przekazać w każdej książce: jak łatwo jest wszystko stracić.
Jak przewrotny bywa los. I jak – mimo że teraz też bywa mi ciężko – muszę
doceniać wszystko co mam, tu i teraz. Cieszyć się choćby tym, że moje dzieci są
zdrowe i bezpieczne. Że odbudowałam z kompletnych zgliszczy moje życie. Ta
życiowa nauczka – teraz widzę jak bezcenna – przyniosła mi jeszcze coś:
świadomość, że choćby było bardzo źle, wręcz tragicznie, jest ktoś, komu mogę
ufać, kto mnie nie zawiedzie: ja sama. Zyskałam niesamowitą siłę wewnętrzną i
wiarę w siebie. 
Ale
czy takie przeżycia, nie sprawiają, że z rezerwą podchodzi się do życia i tego
co ze sobą niesie? Czy nie boi się Pani zaangażować w znajomość, przyjaźń…
miłość?
Rzeczywiście kiedyś byłam taka ufna i naiwna…
Zupełnie jak moje bohaterki – może dlatego często piszę o dziewczynie, którą
byłam wtedy, przed życiową traumą. Dziś jestem może nie tyle nieufna, co
ostrożna. Może nawet zamknięta w sobie? Wolę przeżywać romantyczne uniesienia
na kartach książek, niż w rzeczywistości, bo… tak jest bezpieczniej? Właściwie
w moich opowieściach mam wszystko! Książę na białym koniu? Proszę bardzo! (śmiech)
 
Fascynująca
jest Pani droga od lekarki weterynarii do kobiety tworzącej bestsellery? Jaki
jest Pani przepis na szczęście?
Nie poddawać się. Odszukać w sobie pasję, odnaleźć
siłę i sięgnąć po marzenie, choćby wydawało się zupełnie nieosiągalne. Gdy masz
cel w życiu, godny cel, który da ci szczęście, satysfakcję, czy spełnienie,
miej odwagę do niego dążyć z całych sił. Czy byłam lekarzem weterynarii, czy
administratorką biurowca na Marszałkowskiej, czy teraz jestem pisarką, robię to
najlepiej jak potrafię, daję z siebie wszystko. To jest właśnie mój sposób na
życie. I przepis na szczęście. Pod jednym wszakże warunkiem: nie krzywdząc
innych. Szczęście zbudowane na czyimś cierpieniu to coś najbardziej żałosnego i
godnego pogardy.
Podkreśla
Pani, że trzeba mieć siłę, by realizować swoje cele i marzenia… Ale skąd
czerpać siłę, będąc samotną matką, jak Pani? Skąd brać czas na marzenia? Jak
sobie pani z tym radzi na co dzień?
Skoro jesteś kobietą, to masz tę siłę. Musisz ją tylko
w sobie odkryć. My, kobiety, dla kogoś, kogo kochamy, potrafimy dokonać
nieprawdopodobnych rzeczy. Samotna matka, mająca na utrzymaniu dziecko, zależne
przecież tylko od niej, nie powie: „Mam tego dosyć, odchodzę, radź sobie,
kochany dwuletni Piotrusiu sam”. Po prostu będzie walczyć o byt swój i
swojego dziecka. Poznałam kobiety, pozostawione same sobie z dziećmi
niepełnosprawnymi, czasem śmiertelnie chorymi i siła tych kobiet, ich
codzienne, spokojne – choć nam wydają się dramatyczne – zmagania z życiem
potwierdzają to, w co wierzę: my, kobiety, jesteśmy nie do zdarcia. Musimy
tylko w to uwierzyć. I podjąć walkę. Ja mam tę niesamowitą radość, że za moją
samotną walkę jestem wynagradzana: kochanymi dziećmi, domkiem w pięknym
miejscu, a przede wszystkim pisarstwem, które daje mi ogromną radość i setkami
tysięcy doceniających moją pracę Czytelniczek. Nie wszystkie z nas mają tyle
szczęścia…
A czas… czas na spełnianie marzeń zawsze się znajdzie.
Wydaje
się Pani jak Pani bohaterki, z zewnątrz delikatna, bardzo kobieca, trochę
rozmarzona, ale wewnątrz czają się ogromne pokłady siły i samozaparcia… 
Jak to czasem powtarzam: nie dajcie się zwieść tej
niewinności. Delikatna i kobieca potrafię w jednej chwili stać się lwicą
broniącą swojego dziecka, czy jakiejkolwiek krzywdzonej istoty – widząc jak
ktoś się znęca nad kimś bezbronnym staję się naprawdę… nieobliczalna (kiedyś w
obronie dręczonej starszej pani chciałam się bić – ja, pięćdziesięciokilogramowe
chuchro – z dwoma podpitymi dresiarzami!), z drugiej strony, gdy coś przerasta
moje siły, gdy los sprzysięga się przeciwko mnie, czy po prostu jestem śmiertelnie
zmęczona, potrafię rozpłakać się jak małe dziecko. Z bezradności, z bezsilności,
z beznadziei… Płaczę tak w samotności dotąd, aż skończą się łzy, trzeba wstać i
iść dalej. Ale ta samotność w zmaganiach z życiem jest czasem naprawdę trudna.
No
właśnie: każda z Pani bohaterek prócz celu, do którego dążyła z siłą i
determinacją, marzyła jeszcze o czymś… A raczej o kimś… Czy jest w życiu
Katarzyny Michalak jeszcze miejsce dla mężczyzny? Tego wyśnionego, wymarzonego?
Och… dotknęła Pani czułego punktu… (śmiech) Do
niedawna wydawało mi się bowiem, że wystarczy mi to, co mam. Że nie będę kusić
Losu marzeniem o wielkiej miłości. Ale jak ja, właśnie romantyczka i
marzycielka, mogłabym nie pragnąć wielkiej, pięknej miłości? Po piętnastu
latach samotności naprawdę mam jej serdecznie dosyć i po cichu, w skrytości
serca śnię o moim księciu, który być może gdzieś tam jest i śni o mnie. Jak
jednak całkiem niedawno zauważyłam, na pewno nie ma owego księcia w czterech
ścianach mojego domu, w ogrodzie też nie. Musiałabym wyjść z bezpiecznego
azylu, który sobie stworzyłam i sprawdzić, co jest za zakrętem drogi mojego
życia… Co, a może kto?
Akcja
wielu Pani książek dzieje się w sielskim otoczeniu przyrody, zwykle w uroczych
małych miejscowościach. Prywatnie też pani uciekła z dużego miasta. Nie lubi
pani miast?
Bardzo lubię miasta! Raz w miesiącu, w małych dawkach!
Poważniejąc: z urodzenia jestem warszawianką, spędziłam tutaj dzieciństwo,
młodość i część dorosłości, ale od zawsze, od kiedy pamiętam, ciągnęło mnie na
wieś. Jako dziecko wyjeżdżałam w wakacje do zaprzyjaźnionych gospodarzy,
pomagałam przy żniwach, karmiłam świnie, jeździłam na oklep konno, doiłam
krowy… Z jakim sentymentem wspominam tamte czasy… Gdy podźwignęłam się po
rozwodzie, postanowiłam znaleźć miejsce na Ziemi, gdzie poczuję się tak
beztroska i szczęśliwa jak wtedy. Po długich poszukiwaniach owego miejsca
stanęłam pewnego dnia na małej, sennej stacyjce w pewnej mazowieckiej wsi,
gdzie będąc małą dziewczynką jeździłam na kolonie i całymi dniami taplałam się
w Liwcu i… coś zakrzyczało we mnie: To tutaj! Potem zobaczyłam stary, niemal
rozsypujący się domek i – dokładnie jak moja bohaterka Ewa z „Roku w
Poziomce” – westchnęłam z głębi duszy: „Jaki on piękny…”, choć
dom sprawiał wrażenie, jakby zaraz miał się rozpaść. Mimo to podjęłam decyzję
natychmiastową i parę dni później byłam szczęśliwą posiadaczką ruiny nazwanej
Poziomką. Od tamtego dnia cieszę się każdym dniem w tym miejscu. Kocham je na
dobre – gdy jest wiosna i budzi mnie śpiew ptaków – i na złe – gdy mróz zetnie
wodę w rurach, a ja, płacząc niemal z wysiłku, odśnieżam podjazd. Ale przecież:
„Gdzie dom twój, tam serce twoje”…
Tak,
w swoich powieściach stawia Pani na rodzinę, marzenia, dom… Rozumiem, że są
to Pani wartości, którymi chce się Pani dzielić z nami, czytelnikami. 
Szczęście buduje się na czterech filarach. Jednym z
nich jest dom – choć spotkałam kiedyś szczęśliwą bezdomną, ale czy naprawdę nie
wolałaby mieć własnego mieszkanka, niż sypiać na dworcach? Drugim jest zdrowie,
bo bez niego wszystko jest niczym, a gdy jeszcze choruje dziecko… to jest
prawdziwa rozpacz. Trzecim dobra praca, praca, którą kochamy, która daje nam
spełnienie, ale jest też godnie wynagradzana. Zaś czwartym filarem jest
rodzina. Człowiek samotny nigdy nie będzie szczęśliwy. Rodzina – kochająca się,
wspierająca, ciesząca chwilami we własnym gronie – czy jest ktoś, kto o tym nie
marzy? A jeśli już taką rodzinę ma, czy jej nie ceni? Dzisiaj wszystko stanęło
na głowie. Wartości takie jak rodzina, tradycja, wierność, prawdomówność,
zaufanie, prawość charakteru, dobroć, altruizm są… niemile widziane, wręcz
wyszydzane w mediach, literaturze, filmie, dziś liczy się szybkie życie, duże
pieniądze i łatwy seks. Ja jestem tradycjonalistką, hołduję dawnym wartościom.
I o takich kobietach – i dla takich kobiet – chcę pisać, bo pragnę być w
zgodzie z samą sobą.
Pisarka,
prowadząca poczytny blog, mama, samotnie wychowująca synka, właścicielka domu, piekąca
wspaniałe ciasta, a czasem walcząca z zasypanym śniegiem podjazdem… Od razu
nasuwa się pytanie: jak ona to robi?! Czy przy tak wielu obowiązkach ma pani
czas na odpoczynek?
Odpoczywam… hmm… czy ja mam czas odpoczywać?
(śmiech) Odpoczywam w moim ogrodzie, pielęgnując to, co ukochałam niemal tak
jak pisarstwo: moje piękne róże. Naprawdę, gdy ktoś widzi, z jaką miłością o
nich opowiadam, z jaką czułością dotykam ich płatków, jak słodko do nich
gadam… może pomyśleć, że „ta kobieta ma lekkiego fioła”, ale
pisarka musi nieco odstawać od normalności, prawda? (śmiech)
Poważniejąc jednak: myślę, że jest to kwestia
samodyscypliny, a zdyscyplinowana to ja jestem. Jest czas dla dzieci, jest dla
domu. Jest czas dla pracy i jest dla odpoczynku. Nie tracę bezcennego czasu,
danego nam raz na całe życie, na bezmyślne wgapianie się w telewizor, nie
marnuję na siedzenie w internecie i pisanie hejterskich komentarzy. Ja po prostu
korzystam z każdej darowanej mi chwili, bo mój czas może się skończyć już
jutro. Dostałam od dobrego Boga talent i dzięki niemu przynoszę chwile radości
i wzruszeń moim Czytelniczkom. Gdybym ten dar zmarnowała… nie mogłabym
spojrzeć w oczy własnym dzieciom, którym daję przecież przykład. Naprawdę
wszystko co przeżyłam – i dobrego, i złego – było po coś, w jakimś celu. I
jestem za to Losowi głęboko wdzięczna. Jak mogłabym to zmarnować?
Pani
życie mogło by posłużyć za materiał na kilka dobrych scenariuszy.. Które wątki
z pani wybrałaby pani do pierwszego filmu biograficznego?
O nie, nie! Tylko nie autobiografia! Ani w formie
pisemnej, ani filmowej! (śmiech) Przyznam, że wolę przeżywać perypetie, smutki
i radości moich bohaterek, niż wracać do własnych. Nie lubię wracać do
przeszłości. Jest naprawdę zbyt bolesna. Ale… jeżeli już miałabym pokazać
kawałek swojego życia, to byłaby moja praca w Zoo. Jak ja uwielbiałam tamto
miejsce i każdy dzień, który przynosił niespodzianki… Idąc do pracy nie wiedziałam,
czy dziś będę leczyła złamane skrzydło pelikana, czy może szyła ranę na łapie
lwicy. Kochałam to!
Czy
pisarstwo jest Pani sposobem na życie, czy mogłaby Pani żyć bez niego?
Przyznam, że mam kilka innych zadziwiających
umiejętności, bo zawsze byłam ciekawa świata i uwielbiałam poznawać nowe
rzeczy, nabywać nowe doświadczenia. Potrafię naprawić kontakt, potrafię robić
witraże, mam też za sobą kurs projektowania wnętrz i ogrodów, że o produkcji
filmowej i komponowaniu muzyki nie wspomnę, czego dowodem jest teledysk do
„Poczekajki”. Uważam jednak, że dostałam od losu pewną misję i muszę
ją wypełnić. Potrafię pisać, potrafię pisać emocjami, sercem, a na dodatek
przeżyłam chyba wszystko, co człowiek może przeżyć i dzięki temu mogę w jakiś
sposób pomóc moim Czytelniczkom. Dając im nadzieję, że nawet najczarniejsza noc
kiedyś się kończy, trzeba tylko doczekać świtu. Tak, rozumiem moje
Czytelniczki, potrafię z nimi przeżywać i cierpienie, i szczęście. I to chyba
jest siła moich książek – właśnie to zrozumienie i umiejętność współodczuwania.
Zdradziła
Pani ostatnio na swoim Vlogu tajniki pracy pisarskiej. Potrafi Pani tworzyć
nawet w niesprzyjających warunkach np. na zatłoczonym lotnisku. Czy zdradzi nam
Pani jeszcze jak można sobie wyrobić taka żelazną  samodyscyplinę? Czy to charakter czy kwestia
odpowiedniego treningu?
Zwykle zapewniam sobie jednak bardziej sprzyjające
środowisko twórcze: moje ulubione biurko, ciepło, ciszę i opakowanie żelek
nadziewanych sokiem – nie mogę ostatnio bez nich pisać! (śmiech), ale… to chyba
zależy od tego, co piszę. Jeśli jakaś scena, czy rozdział są naprawdę
porywające, to zapominam o całym świecie, wpadam w tamten, tworzony, i wtedy
dookoła może trwać trzęsienie ziemi, a ja zauważę je tylko dlatego, że nie
trafiam placami w klawisze (śmiech).
Oprócz
pisania książek tworzy też pani bardzo poczytnego bloga. Co daje pani taki
kontakt z czytelnikami?
Często powtarzam, że pisarza tworzą Czytelnicy, a
nie ilość napisanych książek, dlatego kontakt z Czytelniczkami jest dla mnie tak
ważny, wręcz bezcenny. Ich maile, wpisy i komentarze na blogu, nie mówiąc już o
wspaniałych recenzjach nie raz wzruszają mnie do łez. Nareszcie tych dobrych
łez. Choć dziewczyny nie mają ze mną bezpośredniego kontaktu, to jednak czuję
ich bliskość i wsparcie. To jest wspaniałe. Dla nich, dla tych wrażliwych
kobiet, warto pisać.
Z
wykształcenia jest pani lekarzem weterynarii i jak to widać w pani książkach
bardzo pani zwierzęta kocha – nie żal było pani porzucić pracy z nimi na rzecz
pisania?
Myślę, że kochałam zwierzęta za bardzo – ja chyba
wszystko robię za bardzo – i po prostu nie potrafiłam znieść cierpienia
zwierząt. W pewnym momencie, by się nie załamać kompletnie, powiedziałam: Dość.
A potem zaczęła się moja przygoda z pisarstwem, która trwa do dziś i w której
moją wrażliwość na cierpienie bezbronnych istot mogę w inny, być może bardziej
skuteczny, czy cenniejszy sposób wykorzystywać, choćby uwrażliwiając innych.
Ma
pani na koncie 22 książki, za chwilkę ukażą się trzy następne. Czy któraś z
nich jest dla pani szczególnie ważna i dlaczego?
Każda jest ważna. Każdą odbieram niczym narodziny
dziecka. Jak ja się cieszę, biorąc do ręki nowiutką, pachnącą, niemal jeszcze
ciepłą powieść mojego autorstwa… Chyba największym sentymentem darzę jednak Kroniki
Ferrinu, które pomogły mi w najczarniejszych chwilach mojego życia,
„Poczekajkę”, którą debiutowałam, ale za najważniejszą, bo poruszającą
najtrudniejszy społecznie temat, uważam „Bezdomną”, którą napisałam, by
uratować choć jedną kobietę i choć jedno dziecko…
Czy
chciałaby Pani przekazać nam coś na zakończenie, ma Pani jakieś motto życiowe?
O tak. Pamiętaj, że nawet jeśli Ty straciłaś wiarę w
marzenia, one wciąż wierzą w Ciebie.
26 maja 2014 19 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

„Zacisze Gosi” – głosowanie!

Przez Administrator 26 maja 2014
napisane przez Administrator

 Mój ulubiony portal książkowy Granice.pl po raz kolejny zaprasza Was do udziału w głosowaniu na Najlepszą Książkę na Lato. Ja oczywiście zapraszam do głosowania na „Zacisze Gosi”, które sądząc po pierwszych recenzjach podoba Wam się jeszcze bardziej, niż „Ogród Kamili”! Cieszy mnie to niesamowicie, bo przecież Kamila wygrała w ankiecie na najlepszą moją książkę, detronizując po raz pierwszy „Poczekajkę”! Staram się z całych sił by pisać coraz lepiej i lepiej, nie odpuszczam, czy to książka pierwsza, czy dwudziesta pierwsza. Cieszę się, że to dostrzegacie i… doceniacie. I mam nadzieję, że Gosia nie przepadnie w głosowaniu na Książkę Lata, jak to się stało z biedną Kamilką.

TUTAJ do 5 czerwca możecie zagłosować po raz pierwszy. Potem będzie dogrywka. Przypominam, że Granice.pl przygotowały dla Was bardzo, bardzo dużo wspaniałych nagród.

26 maja 2014 7 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Jak to w sobotę było… :)))

Przez Administrator 25 maja 2014
napisane przez Administrator

Kwiatami przywitał mnie organizator Targów

Tak naprawdę na Targach w tym roku byłam dwukrotnie: incognito, jako „zwykła” zwiedzająca (z identyfikatorem „Autor” ukrytym w torebce ;), pierwszego dnia, we czwartek – odwiedziłam wszystkich moich Wydawców, uściskałam, wycałowałam (tych co uściskać i wycałować wypadało), nakupowałam i nadostawałam mnóstwo książek – wszystkie, które chciałam przeczytać (mam teraz w domu zacny stosik), nawiązałam parę ciekawych znajomości – okazuje się bowiem, że nie jestem już nikomu nieznaną Kasią M, ale dla paru osób z branży wydawniczej „moja twarz brzmi znajomo” (nota bene, co za tytuł……) i to właściwie byłoby wszystko, co chciałam Wam przekazać z pierwszego dnia Targów. PRAWIE wszystko. Otóż totalnie i całkowicie zszokowały mnie tłumy odwiedzających. Tłumy. Kiedyś w czwartki targowe było pustawo, można było spokojnie przejść nawet gdy odbywały się one w ciasnym Pałacu Kultury. W tym roku już we czwartek było tłoczno. Uszczęśliwiło mnie to.
Tym, co twierdzą, że czytelnictwo w Polsce upada na pohybel.

Drugi dzień było moim Wielkim Dniem, czyli spotkaniem z Wami. Jak zwykle denerwowałam się tak, że na początku długopisu nie mogłam w palcach utrzymać, ale że działacie na mnie jak balsam, stres po pewnym czasie minął i mogłam poświęcić się Wam bez reszty.
Długo by opowiadać, ile przemiłych rozmów przy stoliczku Wydawnictwa Literackiego się odbyło, krótkich, bo przecież kolejka była bardzo, bardzo długa (podpisywanie trwało ponad dwie godziny!), ale wspaniałych. Bardzo chciałam z każdą z Was spędzić choć kilka minut, zamienić kilka słów, oprócz podpisania książek. To dla mnie ważne. Mam nadzieję, że dla tych z Was, które mnie wczoraj odwiedziły – też.

Były dziewczyny z różnych zakątków kraju: Zawiercie, Łódź, Konin, Świdnik – to tylko parę miejscowości, z których do mnie przyjechałyście i to jest niesamowite, że chciało się Wam w ten piękny, upalny dzień przyjechać do Kejt Em. Dziękuję Wam za to.

Jedno z wielu, wielu przemiłych spotkań….

Niesamowicie mnie cieszyło, gdy mówiłyście: Przeczytałam wszystkie pani książki. Dużo, dużo z Was takimi słowami mnie witało. Nie wyobrażacie sobie, jaka to radość dla autora, szczególnie takiego, który tych książek napisał nie trzy, czy nawet pięć, ale dwadzieścia pięć! (Trzy mniej są już wydane). Wiele z Was przyszło z „Zaciszem Gosi”, wiele z Ferrinem, kilka z całym naręczem książek do podpisu – dla siebie i przyjaciół. Ech…. bardzo to było wzruszające. Jeszcze parę zdań na ten temat i parę zdjęć – również wykonanych przez Czytelniczki – znajdziecie na fanpage’u.

Wspominać będę te Targi długo, długo będą pocieszać mnie w chwilach zwątpienia w to wszystko (miewam takie), a na koniec powiem: do zobaczenia, Kochane! Na pewno za rok, a może… trochę wcześniej?

25 maja 2014 16 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Sobota, godz. 14, stoisko Wydawnictwa Literackiego…

Przez Administrator 22 maja 2014
napisane przez Administrator

…czyli miejsce, gdzie można mnie będzie spotkać prawdopodobnie jedyny raz w tym roku.

Oczywiście mówię o Targach Książki w Warszawie. Jeśli któraś z Was się wybiera (w zeszłym roku przyszło Was mnóstwo i było mnóstwo niesamowitych, choć króciutkich z Wami rozmów!), nie pomylcie, błagam, godzin ani stoisk: godz. 14, Wydawnictwo Literackie, 81/D9 (cokolwiek to znaczy, mam nadzieję, że trafię ;).

Drogi Wydawca prosił, bym Wam powtórzyła, że jesteście mile widziane ze wszystkimi książkami, nie tylko Wyd. Literackiego, co potwierdzam.

Do zobaczenia więc, moje Kochane i moi Drodzy.

PS. I jak Wam się podoba „Zacisze Gosi”?! Opiszcie Wasze wrażenia w zakładce Seria Kwiatowa, pliss!

22 maja 2014 3 komentarze
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Dziś premiera „Zacisza Gosi”, więc słów o niej kilka…

Przez Administrator 21 maja 2014
napisane przez Administrator

Witaj na świecie, moja „najmłodsza” córeczko. 🙂 Mam nadzieję, że będziesz się podobała Czytelniczkom nie tylko zewnętrznie – jesteś naprawdę śliczna – ale okażesz im również piękne wnętrze. Wierzę, że odnajdą ukryte w Tobie – jak chyba we wszystkich twoich poprzedniczkach, książeczko, przesłanie: Szczęście jest tak kruche, poczucie bezpieczeństwa tak złudne, że trzeba cieszyć się każdą, darowaną przez Los, chwilą, każdym promykiem słońca, które może w następnym momencie zgasnąć…

Oto moje przesłanie dla Was, dziewczyny, cieszcie się tym, co macie, doceniajcie każdy spokojny dzień. Jutra może nie być.

PS. Z pierwszych Waszych maili wynika, że przy lekturze „Zacisza Gosi” mogą się przydać chusteczki…

21 maja 2014 33 komentarze
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Uwaga, dobra książka (właściwie dwie) oraz nasze trzy miejsca (w sieci)…

Przez Administrator 19 maja 2014
napisane przez Administrator

Dzisiaj chcę Wam polecić książkę o trudnym problemie, dobrze napisaną, dobrze opowiedzianą i wzruszającą (ja osobiście się w pewnym momencie popłakałam…).

Naprawdę, dziewczyny, przechodzą przez moje ręce dziesiątki książek, ale nieliczne są tak godne polecenia jak ta. Streszczenia i recenzje możecie sobie poczytać w necie, ja mówię po prostu: warto przeczytać.

Druga, którą ostatnio przeczytałam jednym tchem (zachęcił mnie film, na który wybrałam się przy jakiejś okazji – jak ja kochałam chodzić do kina, gdy mieszkałam w Warszawie, chyba tylko tego mi brakuje…), z zupełnie innej bajki i innej półki:

Postapokaliptyczna literatura młodzieżowa – tak bym to określiła jednym zdaniem. Literatura, którą zaczęłam doceniać, bo dla młodzieży (nieczytającej z natury) pisanie jest chyba trudniejsze, niż dla dorosłych. Polecam i książkę, i film (który mi się chyba bardziej podobał od książki, czym jestem lekko skonsternowana, ale już wiem dlaczego: nie cierpię narracji pierwszoosobowej w czasie teraźniejszym tak ostatnio modnej). Lekko się obawiam drugiego tomu, bo mogę się ponoć rozczarować, ale kupię i przeczytam.

I na koniec przypominam o naszych – moich i Waszych – miejscach w sieci (choć pewnie stałe bywalczynie tego bloga są stałymi bywalczyniami poniższych stron i na odwrót).

Oprócz tego bloga, który prowadzę osobiście istnieją w sieci dwa miejsca pod moim patronatem. Za ich prowadzenie jestem ich Założycielkom serdecznie wdzięczna, lubię obie te strony i mam nadzieję, że będą z nami jeszcze długo, długo…

Mówię oczywiście o Klubie Miłośników Książek Moich (na którym nota bene ruszyła nowa rozdawajka z trzema zacnymi książkami, poszukującymi nowych domów), a który od niemal roku z oddaniem prowadzi jedna z Was, moich Czytelniczek.

oraz moim Oficjalnym Fanpage’u (okej, w końcu się przyzwyczaiłam, czy raczej pogodziłam z faktem, że to jest ten fanpage, a nie ta fanpage jakby to wynikało z tłumaczenia na nasz), który z prawdziwą pasją prowadzi Adminka Ania.

 
Na obie strony (na mój blog oczywiście też) serdecznie Was zapraszam. I fajnie byłoby, gdybyście tworzyły je z nami. Napiszcie, o czym chciałybyście czytać, co oglądać. Hmm… dawno nie było żadnej ankiety na taki temat.
A tak w ogóle: cieszę się, że tyle Was tu z nami jest.
Pozdrawiam Was z pewnego miłego miejsca – tu, w rzeczywistości rzeczywistej, nie wirtualnej – gdzie piszę książkę, o którą bardzo Wydawcę dopytujecie…
19 maja 2014 6 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Top20 Recenzentek, czyli rozwiązanie konkursu Kamilowego

Przez Administrator 18 maja 2014
napisane przez Administrator

Oto, moje kochane, szczęśliwa dwudziestka, do której powędruje wprost od Wydawcy śliczniutkie, nowiutkie „Zacisze Gosi”.
Sylwia 85
Ines Lavender
Martyna K
Jola
Madziula
Malineczka 74
Asia Pałasz
Sylwia Węgielewska
Ejotek
Tala Z
Izuś
Zaczytana Marta
Lirith
Antykwariat z ciekawą książką
Lustro Rzeczywistości
Danuta Fiedor
Kasia Wydra
Renata Krzyżaniak
Trinity
Dorota

Cztery osoby nie wyróżnione powyżej dostaną książki bezpośrednio ode mnie. Adresy tych osób mam. :))
 
Dziewczęta z Top20, wyślijcie swoje adresy do pani Małgorzaty z Wydawnictwa Znak ochab@znak.com.pl koniecznie z dopiskiem Top20 Kasi Michalak. Mam nadzieję, że po lekturze „Gosi” otrzymam od Was garść wrażeń i refleksji!!
Gratuluję zwyciężczyniom serdecznie, a niezwyciężczynie pocieszam: to przecież nie pierwszy i nie ostatni konkurs, prawda?

18 maja 2014 31 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Nowsze Posty
Starsze Posty

NEWSLETTER PEŁEN MARZEŃ

Trylogia Autorska

Facebook

Facebook

Moje książki – w jakiej kolejności czytać

Najnowsze Posty

  • Premiera finałowego tomu Trzech sióstr już dzisiaj!

    12 lutego 2025
  • Finałowy tom serii Trzy siostry w przedsprzedaży!

    8 stycznia 2025
  • Szczęście pisane marzeniem – świąteczna powieść w przedsprzedaży

    24 października 2024
  • Burza, drugi tom „Trzech sióstr” w przedsprzedaży!

    20 sierpnia 2024
  • Iskra – pierwszy tom nowej serii Katarzyny Michalak – Trzy siostry już w sprzedaży

    30 maja 2024
  • Domek nad potokiem już w księgarniach!

    12 kwietnia 2024
  • Facebook
  • Instagram

@2019 - All Right Reserved. Realizacja - Pixelwork.pl - agencja interaktywna


Wróć na górę strony
Katarzyna Michalak – Pisarka
  • Strona główna
  • Aktualności
  • Moje książki
    • Seria mazurska
    • Seria z życia wzięta
    • Seria z kokardką
    • Seria owocowa
    • Seria kwiatowa
    • Seria Poczekajkowa
    • Seria dla dorosłych
    • Książki kucharskie
    • Kroniki Ferrinu
    • Saga Przytulna
    • Trylogia Autorska
  • Księga gości V
  • Kontakt
Katarzyna Michalak – Pisarka
  • Strona główna
  • Aktualności
  • Moje książki
    • Seria mazurska
    • Seria z życia wzięta
    • Seria z kokardką
    • Seria owocowa
    • Seria kwiatowa
    • Seria Poczekajkowa
    • Seria dla dorosłych
    • Książki kucharskie
    • Kroniki Ferrinu
    • Saga Przytulna
    • Trylogia Autorska
  • Księga gości V
  • Kontakt

Recent Posts

  • Premiera finałowego tomu Trzech sióstr już dzisiaj!

    12 lutego 2025
  • Finałowy tom serii Trzy siostry w przedsprzedaży!

    8 stycznia 2025
  • Szczęście pisane marzeniem – świąteczna powieść w przedsprzedaży

    24 października 2024
  • Burza, drugi tom „Trzech sióstr” w przedsprzedaży!

    20 sierpnia 2024
  • Iskra – pierwszy tom nowej serii Katarzyny Michalak – Trzy siostry już w sprzedaży

    30 maja 2024
@2019 - All Right Reserved. Realizacja - Pixelwork.pl - agencja interaktywna