Boże, jak ja się tego bałam… Pierwszych recenzji nie redaktorów, którzy mogli mi trochę słodzić, bo mnie lubią, a Czytelniczek, recenzentek, blogerek, które bywają szczere do bólu.
I oto LINK do pierwszej recenzji znanej w czytelniczym świecie Cyrysi. Aż łzy mi się w oczach zakręciły, gdy czytałam Jej słowa. Łzy trochę ulgi, że jednak sprostałam zadaniu, które przed sobą postawiłam, ale i łzy na wspomnienie tego, przez co przeszłam razem z bohaterami „najmłodszej”.
Jednak chusteczki były potrzebne. I Cyrysi, i mi.
Dziękuję, Kochana!
Ojej, i jeszcze jedna (nie wiem, komu Wydawca przesłał przedpremierowe wydruki), od Mirabelki, czyli Kasi Jabłońskiej. Dziękuję!
TUTAJ jest recenzja.
I jeszcze TUTAJ od Irenki – Bujaczka. Dziękuję! :*:*
Czekam na następne opinie o „Dzieciaczkach”, przygotowując się cały czas do dwóch wielkich premier: Kolekcji – 20 kwietnia i „Nie oddam dzieci” – 22 kwietnia. To będzie pełen emocji tydzień…
A dla Was raz jeszcze motto, które towarzyszyło mi od pierwszej napisanej linijki…
Ależ mnie bolała ta książka…