• Strona główna
  • Aktualności
  • Moje książki
    • Seria mazurska
    • Seria z życia wzięta
    • Seria z kokardką
    • Seria owocowa
    • Seria kwiatowa
    • Seria Poczekajkowa
    • Seria dla dorosłych
    • Książki kucharskie
    • Kroniki Ferrinu
    • Saga Przytulna
    • Trylogia Autorska
  • Księga gości V
  • Kontakt
Katarzyna Michalak – Pisarka
Category:

Bez kategorii

Bez kategorii

Okładeczka, okładeczka

Przez Administrator 12 września 2013
napisane przez Administrator

Z wielką radością prezentuję Wam ostateczną wersję okładki do pierwszego tomu Kronik Ferrinu.

Czyż nie jest cudna?
12 września 2013 15 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

A imię jej 40 i 4 czyli Wielki Konkurs Półeczkowy

Przez Administrator 10 września 2013
napisane przez Administrator

Tak jak obiecałam dziś w ten niezwykły dla mnie dzień, przygotowałam dla Was niespodziankę: 10 książek dla 10 wiernych Czytelniczek. Zasady są proste: przez 10 dni przysyłajcie zdjęcia Waszych/moich półeczek na mail klubkejtm@wp.pl, z paroma zdaniami co Wam tam w duszy gra, ja będę je sukcesywnie umieszczała tutaj, na Poziomkowej. Macie czas na pstryknięcie fotki i wysłanie jej do północy do 20 września.

Tak więc do dzieła, moje Kochane!

10 września 2013 22 komentarze
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Już jest! Już jest!

Przez Administrator 9 września 2013
napisane przez Administrator

...moja „najmłodszunia”! 🙂 I powiem Wam, że jest to najpiękniej „odziane” moje „dziecko” ze wszystkich dotychczasowych. Ma przepiękną okładkę, zarówno w wersji twardej jak i broszurowej, w środku ma papier dobrej jakości, przepisy ozdobione są rysunkami Olgi, która jest również autorką okładki. Po prostu cudeńko. Ale cóż się dziwić, skoro „najmłodsza” jest oczkiem w głowie Wydawcy i moim również?

Mam nadzieję, że ucieszy Was tak, jak ucieszyła mnie.

A jeśli chcecie wygrać któryś z 10 egzemplarzy, już jutro na stronie Klubu Wielki Konkurs Półeczkowy.

Ładna, prawda?
9 września 2013 27 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

10/10 czyli Wielki Konkurs Półeczkowy

Przez Administrator 7 września 2013
napisane przez Administrator

Ponieważ 10 września jest dla mnie dniem szczególnym (ciekawe dlaczego?), postanowiłam zrobić coś szczególnego. Przekazałam Klubowi Miłośników Książek Moich 10 egzemplarzy „Przepisu na szczęście”, które to książki Klub rozda uczestnikom Konkursu Półeczkowego. Wypatrujcie zapowiedzi i zasad nowej zabawy na stronie Klubu!

PS. Mogę tylko zdradzić, że przydadzą się zdjęcia Waszych/moich półeczek – stałe bywalczynie Poziomkowej wiedzą o co chodzi, nowe dowiedzą się już niedługo.

A oto pierwsza półeczka – Karoliny L., która dała początek temu zacnemu konkursowi, a tutaj pierwsza jego odsłona. 
7 września 2013 12 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Co pisać, ja pytam, co pisać? (Oraz o Poziomkowej słów parę)

Przez Administrator 6 września 2013
napisane przez Administrator

Mam pytanie do Was, drogie Czytelniczki i drodzy Czytelnicy. Otóż skończyłam całkiem przed chwilą „Ogród Kamili”, wszystkie pilne redakcje i prace nad okładkami i wysłałam siebie na przymusowe wakacje. Ale chyba zaczynam mieć objawy pracoholizmu i… nosi mnie. Pomóżcie mi więc podjąć decyzję i powiedzcie co powinnam teraz pisać: czy „Czarnego Księcia”, następcę „Mistrza” – jak jest to zgodne z moim planem wydawniczym, czy może (skoro jestem na wakacjach od pisania powieści) „Doktor Zosię i…” czyli serię książek dla dzieci, a może zupełnie coś innego, czyli… serial na podstawie „Sklepiku z Niespodzianką”, albo film na podstawie „Bezdomnej”?
Oto jest pytanie.

Wprowadzam małe zmiany na Poziomkowej, które powinny się Wam spodobać, bo czynią ją interaktywną – taką bardziej Waszą, niż moją. Otóż w zakładkach poszczególnych serii będziecie mogły dodawać komentarze dotyczące tych serii. Pisać kilka słów o książkach, które Wam się podobały.
Powstanie też zakładka Konkursy, gdzie będziecie mogły podawać informacje o organizowanych przez Was, przez zaprzyjaźnione blogi, czy znalezionych w sieci konkursach, gdzie do wygrania są moje książki. To będzie ważna zakładka, bo ja całej blogosfery nie ogarniam, a książki do wygrania bardzo się przydają. Wpisy powinny zawierać na wstępie jaki to konkurs, przez kogo organizowany, co jest do wygrania i najważniejsze – czas trwania, dopiero na końcu link do strony.

Mam nadzieję, że nadal będziecie się dobrze bawić na tej stronie (i poza nią też).

Do przeczytania!

PS. W zakładce Aktualności mała zmiana. Ciekawe, czy ją wyłapiecie…

6 września 2013 27 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Najpierwsza recenzja i najpierwszy konkurs!

Przez Administrator 4 września 2013
napisane przez Administrator

Oto pierwsza, zupełnie najpierwsza recenzja „Przepisu na szczęście”, który już za kilka dni pojawi się w księgarniach, a następnie – mam taką nadzieję – w Waszych domach.

Jak znaleźć „Przepis na szczęście”? Recenzja przedpremierowa

Z czym Wam się kojarzy zdawałoby się tak zwyczajne pomieszczenie jak kuchnia? Dla mnie to właśnie tam bije serce domu.

To w kuchni pierwsze skrzypce grają niepowtarzalne zapachy i smaki, często kojarzące się ze szczęśliwym dzieciństwem.

Również Katarzynie Michalak szczęście kojarzy się ze smakami oraz zapachami. Na pytanie jak zatrzymać je w sobie na dłużej Autorka próbuje odpowiedzieć, oddając do rąk Czytelników swoją najnowszą książkę „Przepis na szczęście”.

Miałam niewątpliwą przyjemność przeczytać tę książkę jako pierwsza, a jej lektura dała mi możliwość powrotu do ukochanych miejsc i równie ukochanych bohaterów.

Liliana. Bogusia. Danusia. Ewa. Każda z tych czterech kobiet pokazuje, że prawdziwa definicja szczęścia tkwi w, zdawałoby się, nic nieznaczących, niepozornych drobiazgach, takich chociażby jak gwiazdki śniegu spadające z zimowego bezkresu nieba. Każda jest czarodziejką w kuchni, która z miłością potrafi przygotować zarówno dania prostsze, jak i te bardziej wymyślne. Bo to właśnie miłość jest najważniejsza i w przygotowywaniu potraw, i w dzieleniu się nimi z tymi, którzy są bliscy naszemu sercu.

Książka podzielona jest na cztery pory roku. Bohaterką każdej z nich jest jedna ze znanych już Czytelnikom bohaterek powieści Katarzyny Michalak.

Bardzo dobrym pomysłem jest według mnie podział zamieszczonych w książce przepisów na śniadania, obiady i kolacje. Uroku dodają im zamieszczone przez Autorkę komentarze.

„Przepis na szczęście” to książka pisana sercem. Sercem i miłością do nawet najmniejszego daru, jakim z ludźmi podzieliła się Matka Natura..

Za piękną recenzję dziękuję Karolince Laube.

Jeszcze jedno. Można już wygrać pierwsze egzemplarze „Przepisu na szczęście”, szczegóły TUTAJ.

4 września 2013 9 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Gdzie ostatnio byłam, co ostatnio robiłam, czyli polecam… polecam…

Przez Administrator 3 września 2013
napisane przez Administrator

Trochę Was oszukałam. Ale niechcący. Napisałam w poprzednim wpisie, że „Ogród Kamili” jest gotowy, a reszta w Waszych rękach, tymczasem – chyba ze zmęczenia i oszołomienia ilością (pozytywnych na szczęście) wydarzeń w moim życiu prywatno-zawodowym dostałam pisarskiej blokady. I to nie wena ogłosiła strajk, bo moja wena jest niemal niewolnicą – siadam i piszę – ale… właściwie nie wiem co. Po prostu nie mogłam się zmusić, by siąść do laptopa i otworzyć plik. Co ja mówię, plik! Laptopa nie mogłam otworzyć! Miałam klawiaturowstręt, ot co. Zmęczenie materiału.
Co robię w takich wypadkach, gdy do napisania zostało mi dosłownie parę stron, a na widok komputera dostaję alergii?
Wysyłam siebie na przymusowy pracowity urlop.
Tym razem do pięknego i niezwykle przyjaznego… Białegostoku.

Już kiedyś wspominałam, że darzę to miasto sentymentem, ale byłam tam zaledwie dwa razy na dość krótkiej wizycie, teraz wyłączyłam telefon, napisałam do wszystkich, że nie ma mnie i przez kilka dni nie będzie, sprzedałam (nie myślcie sobie, całkiem drogo) Patisia dziadkom, wsiadłam w pociąg i dwie godziny później byłam w Białymstoku.


Zachwycił mnie od pierwszego wejrzenia. Słoneczny, przestronny rynek, pełen stoliczków kawiarnianych, a przy nich mnóstwo uśmiechniętych, zrelaksowanych ludzi. W ostatnie letnie czwartkowe popołudnie. Spacerowałam sobie naprawdę oczarowana tym miejscem! A już zupełnie ujęło mnie, gdy na wystawie Domu Książki ujrzałam pięknie wyeksponowane moje książki! (Dziękuję!).
 Ukoronowaniem wizyty w Białymstoku był zaś pobyt w pięknym, klimatycznym i bardzo gościnnym Hotelu Branicki. Dziewczyny, ja rzadko coś serdecznie polecam, bo wiem jaką wagę mają moje słowa, ale tym razem piszę z pełnym przekonaniem: nieczęsto trafia się tak dbające o gości miejsce, jak ten Hotel. Zarówno wystrój pokojów jak i pracownicy recepcji i restauracji byli świetni! A dodam, że pierwszego dnia byłam tam incognito i dopiero następnego przyznałam się, że jestem pisarką, poszukującą zaginionej weny, żeby znaleźć najlepsze miejsce do dokończenia „Ogrodu”.

I znalazłam: Pokój Różany. Co ja Wam będę opowiadać… Jeśli macie chęć na romantyczną noc we dwoje w ślicznym miejscu z wielkim łożem pod baldachimem, to tylko tam! Jeśli macie chęć na coś bardziej ekskluzywnego, to poproście o Apartament Hetmański (oglądałam go tylko, bo od razu pokochałam ten Różany, ale… był piękny), zaś jeśli zapragnęłybyście, by noc była bardziej ognista… Apartament Purpurowy będzie bardzo odpowiedni. Tak odpowiedni, że to w nim zacznę już niedługo pisać „Czarnego Księcia”. 😉


Tak więc Wam polecam i Białystok, i Hotel Branicki, a kierownictwu i pracownikom Hotelu bardzo dziękuję za wspaniałe przyjęcie.

Na koniec pytanie: jakie miejsca możecie polecić w Waszej miejscowości? Wiecie, że jestem bardzo spontaniczna i któregoś dnia mogę Was odwiedzić!

PS. Nie muszę dodawać, że „Ogród Kamili” ukończony o czasie już jest w rękach Wydawcy…?

3 września 2013 32 komentarze
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

„W imię miłości” zdumiewa swoją autorkę

Przez Administrator 29 sierpnia 2013
napisane przez Administrator

O mojej dotychczasowej najmłodszej (bo już dwie następne pretendują do tego miana) pisałam już tutaj nie raz, ale dzisiaj opowiem Wam coś bliżej o powstaniu tej powieści. Jest ku temu dobry powód: Wydawca przysłał mi dzisiaj maila z gratulacjami i informacją, że właśnie szykowany jest TRZECI dodruk, bo w magazynach zabrakło książki. Dodam, że TRZECI dodruk w ciągu czternastu dni, bo tyle upłynęło czasu od jej premiery, a została wydana w „normalnym” nakładzie, takim jak wcześniejsze poziomko-jagódki.


I jest to dla mnie niesamowita radość, ale i zaskoczenie, bo kończąc pracę nad „W imię miłości” miałam takie same odczucia, jak przy pisaniu „Nadziei”, czyli: „Kurczę, taki dramat! Kto zechce to czytać?! Przecież dziewczyny wolą słoneczne historie z happy endem!”. Skończyłam, raz jeszcze przeczytałam całość i, w mailu z załączoną książką, zaczęłam się tłumaczyć Wydawcy, że treść nie pasuje do serii owocowej, że może wydać tę książkę w innej serii? Może w serii z czarnym kotem? Ona jest „problematyczna”. A już na pewno trzeba zmieni tytuł na… no nie wiem… może „W imię miłości”?

Wydawca kazał uzbroić mi się w cierpliwość i poczekać na opinie recenzentów, po czym… dwa tygodnie później… Dostałam odpowiedź tak pozytywną, że zdumiona przecierałam oczy. Otóż okazało się, że chcecie czytać i książki w klimacie „Roku w Poziomce” i opowieści o Aniach z Jabłoniowego Wzgórza. Doceniłyście „W imię miłości” Wy, docenił Wydawca, Empik również, bo pięknie eksponuje najmłodszą w swoich salonach i tylko ja siebie chyba jeszcze nie doceniam, skoro nadal nie jestem pewna tego, co piszę. Ale to dobrze. Przynajmniej co miesiąc czy dwa z biciem serca czekam na werdykt…

Na koniec jeszcze jedna dobra wiadomość od drugiego Wydawcy: „Bezdomna” wróciła na Top40 Empiku. To ważna książka, doceniona przez portale rodzicielskie i psychologiczne, dlatego tym bardziej się z tego cieszę.

I już czekam na piękny, wypieszczony… „Przepis na szczęście”.

Do przeczytania!
29 sierpnia 2013 28 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Kasia Michalak dzieciom… czyli jak Wam się to podoba?

Przez Administrator 28 sierpnia 2013
napisane przez Administrator

DOKTOR ZOSIA I HANIA Z BRZOZOWEGO DWORKU

TOM I

LWIĄTKO SZUKA MAMY!

Doktor Zosia przekroczyła bramę magicznego miejsca, jakim zawsze był dla niej ogród zoologiczny, z mocno bijącym sercem. Czuła jednocześnie szczęście, jak i niepokój. Dlaczego szczęście? Przecież każdy dorosły nie raz i nie dwa razy odwiedził zoo. Ale… nie jako ktoś, kto będzie leczył wszystkich mieszkańców tego miejsca! Tak, tak, doktor Zosia dziś zaczynała pierwszy dzień pracy jako weterynarz w zoo. Marzyła o tym od chwili, gdy jako mała dziewczynka – sześć lat wtedy miała – znalazła na leśnej polanie, całkiem niedaleko gospodarstwa dziadków, maleńką sarenkę z nóżką uwięzioną w sidłach. Och, jak bardzo płakało z bólu to maleństwo i jak płakała mała Zosia, niosąc zwierzątko do weterynarza! Pocieszała sarenkę przez całą długą drogę, a potem głaskała ją po małej główce, gdy pan doktor uwalniał nóżkę zwierzątka z sideł, przemywał ranę, smarował gojącą maścią i wreszcie owijał bandażem. Przez resztę wakacji Zosia biegała do lecznicy, opiekować się sarenką. Najpierw karmiła ją mlekiem z butelki, potem, gdy zwierzątko ku wielkiej radości dziewczynki podrosło, biegała z nią po ogrodzie doktora Tomasza, przynosząc na powitanie coraz większej sarence a to jabłuszko, a to marchewkę. 
– Rozpieszczasz ją, dziecinko! – Śmiał się stary, kochany doktor Tomasz, który do każdego dziecka i każdego zwierzątka mówił „dziecinko”. – Nauczysz ją chrupać same smakołyki i w zimie siana jeść nie zechce!
Tak, tak, Kłapouszka – tak nazwali oboje znajdkę, bo miała jedno ucho klapnięte – nigdy już nie mogła biegać wolno po lesie, choćby nawet chciała. Nóżkę, mimo zabiegów doktora Tomka i Zosi, miała nie do końca sprawną i choćby nawet bracia i siostry sarny przyjęli Kłapouszkę z powrotem do stada, to przecież nie uciekłaby drapieżnikom, na słabsze zwierzęta polującym. A już na pewno nie uciekłaby myśliwym – tak myślała Zosia, przemycając dla zwierzątka kolejne jabłko. 
Gdy wakacje dobiegły końca i do furtki odprowadzała Zosię całkiem już spora sarenka, dwa miesiące wcześniej przez dziewczynkę uratowana, Zosia wiedziała jedno: zostanie weterynarzem. To jest jej p o w o ł a n i e, czyli coś, co bardzo chce w życiu robić, co kiedyś, gdy dorośnie będzie jej zawodem i wielką pasją.
I oto stała teraz u progu nowego życia i nowej przygody jako świeżo upieczona lekarka weterynarii, która po ukończeniu studiów i dodatkowych nauk o zwierzętach egzotycznych, została na próbę przyjęta do płockiego zoo.
Przyjechała tutaj prosto z Warszawy, nawet nie zajrzała do mieszkania, które zaoferowano jej razem z pracą, nie rozpakowała torby podróżnej i bagażnika pełnego książek, które wprost uwielbiała. Nie. Na to przyjdzie czas wieczorem. Najpierw pragnęła pojechać do miejsca, które sobie tyle lat wcześniej wymarzyła: ogrodu zoologicznego, który stanie się całym światem doktor Zosi, czy raczej połową świata, bo drugą połową będzie… ciii… o tym jeszcze cicho sza! Niech nasza bohaterka zaznajomi się najpierw ze swymi podopiecznymi!
Gdy doktor Zosia, rozglądając się na wszystkie strony – tutaj jest wybieg antylop gnu, tam znów wyleguje się w promieniach wrześniowego słońca wspaniała czarna pantera, o, do ogrodzenia podbiega ciekawski struś! – dotarła w końcu do sekretariatu, poproszono ją, by rozgościła się w gabinecie dyrektora, który za chwilę miał się zjawić.
Lekarka weszła do środka i aż dłoń przytknęła do ust, zdziwiona i uradowana. Otóż pod oknem, w koszyku wyścielonym miękką kołderką, spało smacznie… małe lwiątko! Miało rozkoszną mordkę i długie śmieszne wąsiki. Łapkami poruszało lekko, jakby właśnie brało udział w wielkich łowach. Doktor Zosia nie mogła się po prostu oprzeć pokusie, by nie podejść na palcach do śpiącego zwierzątka. Ujęła jedną z łap, dziwiąc się, jak gładką zwierzątko ma sierść, jak miękką poduszeczkę i jak ostre pazurki, teraz ukryte. Pogładziła miękkie jak puszek kurczęcia futerko małego lwiątka – miało barwę złoto-beżową, a której niczym piegi na nosie doktor Zosi widać było ciemne cętki. Lekarka coraz bardziej zachwycona, dotknęła opuszkiem palca zaokrąglonych uszek lewka, drgających przez sen. Pewnie w swoim śnie o byciu wielkim, groźnym królem zwierząt, wypatrywał i nasłuchiwał zwierzyny. 
Doktor Zosia jeszcze przez chwilę głaskała zwierzątko po grzbiecie, tak delikatnie, jak robiłaby to jego mama-lwica, aby tylko nie zbudzić malucha, wreszcie podniosła się z kolan i rozejrzała po gabinecie Dyrektora. Magiczne to było miejsce, wypełnione książkami o zwierzętach, terrariami, w których wygrzewały się węże i jaszczurki, a także fotografiami i ilustracjami ptaków i ssaków, które zdobiły ściany sporego pomieszczenia.
– Dzień dobry, pani doktor – usłyszała lekarka, która właśnie pukała w szybkę drzemiącego pod żarówką węża, zielonego niczym liść sałaty. Odwróciła się do mężczyzny, który wszedł właśnie do gabinetu i teraz wyciągał do doktor Zosi rękę na powitanie. Okazało się, że jest to Dyrektor zoo we własnej osobie.
Przywitał młodą kobietę, przyglądając się jej z uwagą. Doktor Zosia nie była wysoka i silna, jak można się było tego spodziewać po lekarzu, który ma leczyć lwy i bizony. Dyrektor był ciekaw, jak sobie ona poradzi w tej roli. Miała kasztanowe włosy, związane w koński ogon, piegi na nosie i uśmiech na buzi, teraz trochę nieśmiały.
– Dzień dobry, panie dyrektorze – powiedziała. – Jestem…
– Wiem, wiem, naszym nowym lekarzem weterynarii. Pelikany mi o tym wyćwierkały – zaśmiał się Dyrektor.
– Nie wiedziałam, że pelikany ćwierkają – odpowiedziała lekarka również się śmiejąc.
– Widzę, że poznała już pani naszą najmłodszą pociechę? – zauważył, patrząc na śpiące lwiątko, które właśnie otworzyło pyszczek na całą szerokość i, wyciągając różowy jak wstążka, języczek, ziewnęło rozkosznie.
– Tak. Jest cudowny. Rozkoszny mały kociak. Kto by pomyślał, widząc to śpiące niewiniątko, że wyrośnie na potężnego lwa. Jak ma na imię?
Dyrektor pokręcił głową.
– Jeszcze nic nie przyszło mi do głowy. Było sporo zamieszania, gdy się urodził i… – 
Dyrektor posmutniał, a doktor Zosia zrozumiała, że lewek w dniu urodzin stracił mamę i też poczuła, jak serce jej się ściska ze współczucia. Zwierzęta czują tak samo jak ludzie, kochają jak ludzie i cierpią, gdy odchodzi ktoś z ich bliskich. Mały lewek nie zdążył może poznać swojej mamy, ale przecież, gdy był w jej brzuchu, słyszał bicie jej serca, czuł ciepło jej ciała, i tego serca i tego ciepła nagle zabrakło… Do kogo przytuli się osierocone maleństwo? Do pieluszki? Dziewczyna zapragnęła nagle, by jego koszyk stał pod oknem jej sypialni, tak żeby mogła tuż po przebudzeniu wziąć go na ręce i utulić, gdyby zaczął płakać za mamą. By mogła go głaskać po cętkowanym futerku, masować brzuszek po jedzeniu, dawać butelkę, gdyby zgłodniał. By ta lwia sierotka czuła, że jest tuż obok ktoś, kto ją kocha i kto się nią opiekuje. Kto nie pozwoli skrzywdzić maleństwa tak, jak nie pozwoliłaby na to lwica. Jednak była tutaj, w ogrodzie, od kilku minut. Nikt nie odda jej lwiątka na wychowanie…
– Szukamy dla niego opiekunki – odezwał się nagle Dyrektor, który od dłuższej chwili przyglądał się młodej kobiecie i widział, z jaką czułością patrzy na osierocone lwie dziecko.
Podniosła na niego zdumione spojrzenie.
– Czy myśli pan, panie dyrektorze, że ja… że mi… – Urwała, po prostu nie dowierzając, że mężczyzna nie żartuje, że poważnie rozważa oddanie jej, młodej lekarce, małego lwa.
– Jest pani lekarzem. I kobietą. Kto lepiej zaopiekuje się maleństwem? – odparł.
– Ja… Bardzo bym chciała – szepnęła doktor Zosia, do głębi wzruszona. Ręce same wyciągały jej się do maleństwa, ale przecież ono spało! Nie wolno go teraz budzić tylko po to, by uściskać z radości!
Dyrektor patrzył z zadowoleniem na rozjaśnione szczęściem oczy młodej kobiety i już wiedział, że dokonał dobrego wyboru. Ta dziewczyna będzie dobrym lekarzem, bo kocha zwierzęta i ma dużą wiedzę, choć małe doświadczenie i będzie dobrą zastępczą mamą dla bezimiennego lwiątka, bo zdążyła je pokochać od pierwszego wejrzenia, a wiedzę… tę zdobędzie. Przecież żadna kobieta nie rodzi się od razu mamą. Musi się sporo nauczyć, a jednak sobie doskonale radzi z wychowaniem dziecka, prawda?
28 sierpnia 2013 15 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Obie najmłodsze już w sprzedaży!

Przez Administrator 26 sierpnia 2013
napisane przez Administrator

Wczoraj w empik.com i na stronie Wydawcy pojawił się „Ogród Kamili”, który prezentowałam Wam parę wpisów poniżej.

„Przepis na szczęście”, którego premiera przewidziana jest na 11 września (i nie mogę się jej doczekać) zyskał już miano bestsellera. Bardzo mnie to cieszy, bo książka jest naprawdę godna Waszej uwagi. Mam nadzieję, że spodoba Wam się i forma, i treść. Dodam, że Empik na święta zamówił edycję limitowaną (ale jaką, tego nie zdradzę), będzie więc śliczny prezent dla najbliższych.

Dodam, że obie najmłodsze są w oprawie twardej i miękkiej.

Czekam jeszcze tylko na okładkę „Gry o Ferrin” i plan na ten rok zamykam. Wszystko jest gotowe. Reszta w Waszych rękach.

26 sierpnia 2013 15 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Nowsze Posty
Starsze Posty

NEWSLETTER PEŁEN MARZEŃ

Trylogia Autorska

Facebook

Facebook

Moje książki – w jakiej kolejności czytać

Najnowsze Posty

  • Premiera finałowego tomu Trzech sióstr już dzisiaj!

    12 lutego 2025
  • Finałowy tom serii Trzy siostry w przedsprzedaży!

    8 stycznia 2025
  • Szczęście pisane marzeniem – świąteczna powieść w przedsprzedaży

    24 października 2024
  • Burza, drugi tom „Trzech sióstr” w przedsprzedaży!

    20 sierpnia 2024
  • Iskra – pierwszy tom nowej serii Katarzyny Michalak – Trzy siostry już w sprzedaży

    30 maja 2024
  • Domek nad potokiem już w księgarniach!

    12 kwietnia 2024
  • Facebook
  • Instagram

@2019 - All Right Reserved. Realizacja - Pixelwork.pl - agencja interaktywna


Wróć na górę strony
Katarzyna Michalak – Pisarka
  • Strona główna
  • Aktualności
  • Moje książki
    • Seria mazurska
    • Seria z życia wzięta
    • Seria z kokardką
    • Seria owocowa
    • Seria kwiatowa
    • Seria Poczekajkowa
    • Seria dla dorosłych
    • Książki kucharskie
    • Kroniki Ferrinu
    • Saga Przytulna
    • Trylogia Autorska
  • Księga gości V
  • Kontakt
Katarzyna Michalak – Pisarka
  • Strona główna
  • Aktualności
  • Moje książki
    • Seria mazurska
    • Seria z życia wzięta
    • Seria z kokardką
    • Seria owocowa
    • Seria kwiatowa
    • Seria Poczekajkowa
    • Seria dla dorosłych
    • Książki kucharskie
    • Kroniki Ferrinu
    • Saga Przytulna
    • Trylogia Autorska
  • Księga gości V
  • Kontakt

Recent Posts

  • Premiera finałowego tomu Trzech sióstr już dzisiaj!

    12 lutego 2025
  • Finałowy tom serii Trzy siostry w przedsprzedaży!

    8 stycznia 2025
  • Szczęście pisane marzeniem – świąteczna powieść w przedsprzedaży

    24 października 2024
  • Burza, drugi tom „Trzech sióstr” w przedsprzedaży!

    20 sierpnia 2024
  • Iskra – pierwszy tom nowej serii Katarzyny Michalak – Trzy siostry już w sprzedaży

    30 maja 2024
@2019 - All Right Reserved. Realizacja - Pixelwork.pl - agencja interaktywna