• Strona główna
  • Aktualności
  • Moje książki
    • Seria mazurska
    • Seria z życia wzięta
    • Seria z kokardką
    • Seria owocowa
    • Seria kwiatowa
    • Seria Poczekajkowa
    • Seria dla dorosłych
    • Książki kucharskie
    • Kroniki Ferrinu
    • Saga Przytulna
    • Trylogia Autorska
  • Księga gości V
  • Kontakt
Katarzyna Michalak – Pisarka
Author

Administrator

Administrator

Bez kategorii

Nowy wystrój strony, nowe ankiety i przedsprzedaż „Czarnego Księcia”

Przez Administrator 8 stycznia 2014
napisane przez Administrator

Cześć Dziewczyny,

witam Was w ten wiosenno-zimowy dzień (bardziej wiosenny, niż zimowy, dodam).

Jak Wam się podoba nowy wystrój bloga? Mnie się kojarzy… z „Czarnym Księciem”. 😉

Po prawej stronie znajdują się dwie nowe ankiety. W pierwszej odpowiadacie na pytanie dotyczące pory roku, na którą czekacie (i jakoś mniej widzę amatorek zimy, niż w poprzedniej ;D). Druga dotyczy Waszych postanowień noworocznych. Mam nadzieję, że chętnie będziecie głosować w obydwu. Serdecznie Was do tego zachęcam.

Aha, jeszcze jedno: na empik.com i matras.pl można już kupić w przedsprzedaży „Czarnego Księcia”. Bardzom ciekawa, jak Wam się spodoba ta książka.

Do napisania!

8 stycznia 2014 28 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

O postanowieniach noworocznych

Przez Administrator 5 stycznia 2014
napisane przez Administrator

Myślę, że pierwszy tydzień nowego roku to najlepsza okazja do opowiedzenia Wam o moich postanowieniach noworocznych.

1. Jeszcze bardziej dostrzegać piękno zwykłych chwil, które niesie codzienność. Cieszyć się ze śpiewu skrzydlatych przyjaciół, smaku pysznej herbaty, rozmowy z Przyjaciółką. To właśnie takie drobiazgi sprawiają, że życie staje się magiczne.


2. Kupić nowe odmiany róż do mojego Różanego Zakątka! 🙂

3. Popracować nad scenariuszem serialu (o ile doba wydłuży się do 48 godzin ;))!

4. Cieszyć się nawet wtedy, gdy Poziomkę zasypie śnieg! (Jak dobrze, że jeszcze go nie ma! ;D).


5. Pisać, pisać, pisać!!! 🙂

To pięć moich postanowień noworocznych. Może teraz Wy opowiecie mi o swoich?

5 stycznia 2014 26 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Od stycznia do grudnia, czyli działo się, oj działo…

Przez Administrator 29 grudnia 2013
napisane przez Administrator

Nim rozpocznę nowy rok wpisem o postanowieniach noworocznych (wierzę w nie święcie i co roku postanawiam), krótkie podsumowanie roku 2013.

Styczeń: przełamałam się i napisałam „Mistrza” – thriller erotyczny. Dodam, że wbrew moim obawom bardzo dobrze przez Was przyjęty. Zaskoczyłam Was, zaskoczyłam siebie. Teraz już nic nas nie zaskoczy, no nie?


Luty: premiera „Sklepiku z Niespodzianką. Lidki”, a chwilę później ogromna radość i zaskoczenie: Lidzia otrzyma od Was tytuł „Najlepszej książki na wiosnę”!

Marzec: zima trzyma i będzie trzymać do końca kwietnia (tak było, pamiętacie?), sikorki pochłaniają dwudziesty kilogram ziaren słonecznika (dwudziesty w tym sezonie).

Kwiecień: nadal zima, już nie mogę wytrzymać, przygotowałam kawałek ogródka i zamówiłam pierwsze krzaczki róż. Będzie pięknie. Kiedyś.

Maj: premiera „Bezdomnej”, książki, która wykończyła mnie psychicznie, fizycznie i emocjonalnie, bardzo ważnej książki, ostrej, trudnej, kontrowersyjnej i… równie dobrze przez Was przyjętej (może nawet lepiej) jak „Mistrz”. Niniejszym z szufladki „Autorka literatury kobiecej” zostaję przeniesiona do szufladki przestronnej „Autorka wszechstronna”.

Czerwiec: Zauważyły mnie (czy raczej „Bezdomną”) media, ale że nie mam parcia na szkło i coraz bardziej cenię „polską wieś spokojną”, wycofałam się do mojego azylu. Piszę.

Lipiec: jest cudnie! Róże kwitną! Kocham moje róże! W szczególności wspaniałą Erotikę, prześliczną Aquarellę i zniewalającą pięknem i aromatem Lady Emmę Hamilton. Jak dla mnie rok mógłby się składać z dwunastu lipców.

Sierpień: płaczecie nad „W imię miłości” i losami Ani z Jabłoniowego Wzgórza – ta książka jako pierwsza zostanie pół roku później przetłumaczona na język angielski, ale o tym ciiicho sza!

Wrzesień: cierpię. Choć róże nadal kwitną, wiem, że zbliża się jesień. Więc cierpię. Jedyną pociechą jest „Przepis na szczęście” i ciasto Kocham Cię. Odkryłam Hotel Branicki i Białystok. Dobrze mi tam.

Październik: to o czym marzyłam wiele, wiele lat – ukochana „Gra o Ferrin” w pięknym wydaniu. Następne tomy przygotowywane do druku. Trailer powstał. Jestem szczęśliwa.

Listopad: i rozgrzewający serce, także przepiękną okładką, „Ogród Kamili”. Lubię tę książkę, otwierającą nową serię i mam duże nadzieje z nią związane. Ach ten Łukasz…

Grudzień: Święta, Wigilia, kolędowanie w gronie najbliższych. No i piękna wiosna tej zimy… A przede mną nowy, wspaniale się zapowiadający rok 2014. Już się nie mogę doczekać!

Najlepszy film jaki obejrzałam w 2013: „Życie Pi”.
Najlepsza książka: „Dowód. Prawdziwa historia…” (oraz „Gra Anioła” po raz chyba czwarty).
Najlepsza muzyka: „Heart of Courage” Two Steps From Hell.
Najlepszy zakup: płot.
Najlepszy rok z dotychczasowych: 2013.
Najlepsza wiadomość owego 2013: jestem pisarką międzynarodową. Podwójną!

A u Was, dziewczęta, cóż fajnego się zadziało przez ostatnie dwanaście miesięcy?
Już za parę dni strona zmieni wystrój, domyślacie się na jaki? 🙂

29 grudnia 2013 29 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Moje Czytelniczki, moi Przyjaciele

Przez Administrator 24 grudnia 2013
napisane przez Administrator

Tutaj poniżej, na zdjęciu, wzruszające dowody sympatii i tego, że o mnie pamiętacie, jakie dostałam w ciągu roku: prezenty od Obłoczki, Pauli, Violi, Al, Wydawnictwa Filia, moich Koleżanek-Pisarek (Agnieszki, Gabrysi i Renatki), a także dużo, dużo kartek z najprzeróżniejszych okazji: święta Bożego Narodzenia, Wielkanoc, imieniny, urodziny, ale także pocztówki z wakacji (jedna nawet z Portugalii) i… tak, tak, dużo kartek dla Patisia. Są wśród Was takie, co pamiętają nie tylko o moich urodzinach, ale i o jego!

Niektóre z Was, wraz kartkami z okazji świąt Bożego Narodzenia, przysyłają mi nawet opłatek, co zawsze bardzo mnie wzrusza.

Jesteście po prostu NIESAMOWITE.

Naprawdę każdemu pisarzowi życzyłabym takich Czytelników. I Wydawców. Nigdy nie zapomnę moich ostatnich urodzi, kiedy to wielki bukiet róż i prezent od Wydawnictwa Znak dogonił mnie na stacji Łochów, gdy jechałam pociągiem do Białegostoku. Poczta kwiatowa podjechała na stację i dosłownie przez okno wręczyła mi róże i paczkę z prezentem. :)) Byłam…. bardzo zaskoczona. I uradowana.

A jeszcze bardziej, gdy dzięki Wam zdobyłam najcenniejszą nagrodę: Najlepszą Książkę na Wiosnę dla „Sklepiku z Niespodzianką. Lidki” wybraną głosami internautów w konkursie Granice.pl.

Jak co roku chcę Wam życzyć, moi kochani, tego bez czego życie nie ma sensu: miłości, spokoju i poczucia bezpieczeństwa, zdrowia – również dla Waszych Najbliższych – i w końcu… spełnienia marzeń. Tak, nawet tych, które wydawały się Wam do niedawna nie do osiągnięcia. Nadal pozostaję przykładem, że marzenia się spełniają, trzeba tylko odwagi i determinacji, by po nie sięgnąć. I to jest to, czego Wam jeszcze życzę: odwagi i determinacji. A sięgniecie gwiazd.

Do zobaczenia, moi mili, w Nowym Roku, kiedy to opowiem Wam o moich postanowieniach noworocznych.

A na koniec pytanie, również zadawane co roku: Kim jesteś, moja Czytelniczko, mój Czytelniku?
Napiszcie o sobie kilka słów, z ogromną przyjemnością Was poznam.

Pozdrawiam Was najserdeczniej.

24 grudnia 2013 40 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Okładka – którą wybrać?

Przez Administrator 17 grudnia 2013
napisane przez Administrator

Nic mnie tak nie cieszy, nawet Święta, co fakt, że już za niecały tydzień dnia zacznie przybywać. Wiem, że zima mnie jeszcze zaskoczy, na pewno będzie mróz i śnieg (a może nie?), ale to że dnie będą dłuższe normalnie sprawia, że daje się żyć. A skoro do wiosny jest coraz bliżej, a wraz z nią zawitamy ponownie na uliczkę Leśnych Dzwonków w Milanówku, do Kamili i Gosi, mam do Was ważne pytanie: jeśli seria kwiatowa miałaby się kończyć na drugim tomie, którą okładkę powinnam wybrać: różową, czy zieloną?

Która Wam się bardziej podoba?

Przed „Zaciszem Gosi” dostaniecie do rąk własnych „Czarnego Księcia” – tutaj pierwsza recenzja!  i przepięknie wydany „Powrót do Ferrinu”. Jest na co czekać. Bardzo jestem ciekawa jak tym nowym dzieciąteczkom się powiedzie…

A teraz już proszę o Wasze opinie na temat okładek.

17 grudnia 2013 61 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

„Czarny Książę” napisał się!

Przez Administrator 9 grudnia 2013
napisane przez Administrator
Haha, „sam” się napisał…

Powiem Wam, dziewczyny, że nie żyję. Ale skoro książki będą się ukazywać w terminie, to chyba nie robi Wam różnicy?

Nie żyję zaś, bo jestem 11 ofiarą seryjnego mordercy, buszującego na kartach mojej najnowszej powieści (choć jeszcze nie „najmłodszej” – ten tytuł rezerwuję dla pozycji wydanych). Niesamowicie mnie wyczerpała ta książka, emocjonalnie i psychicznie, i chciałabym teraz napisać, że robię sobie krótkie (albo długie) wakacje, ale nic z tego, bo czeka pilna redakcja „Powrotu do Ferrinu” (luty) i „Zacisze Gosi” czyli II tom serii kwiatowej (marzec/kwiecień). 

Tak więc żegnam się na razie z Wami tutaj i wracam do Ferrinu, a Wy sobie poczytajcie początek „Czarnego Księcia”. 

Będziecie miały jako takie pojęcie „z czym to się je”, choć podejrzewam, że w styczniu znów Was zaskoczę.

Endżoj!!

Opis wydawcy:

Ulice Miasta po zmroku pustoszeją. Giną piękne, młode kobiety. Morderca zabija je elegancko, finezyjnie, z fantazją. Inspektor Paul de Bries odchodzi od zmysłów, gorączkowo szukając sprawcy. Podejrzanych jest wielu. Ofiarą może być każda. Trop prowadzi do Czarnego Księcia, przystojnego i niebezpiecznego Maksymiliana Romanowa, spadkobiercy potężnego rodu. Między dwoma mężczyznami staje piękna, młodziutka Konstancja, sprzedana za ojcowskie długi. Przyjaźń zmienia się w śmiertelną nienawiść, nienawiść prowadzi do zbrodni. Pozostaje jedno pytanie: kto prowadzi tę grę? Niesamowita opowieść o zwodniczej miłości, pożądaniu, zdradzie i morderstwie. Galeria mrocznych postaci na ulicach grzesznego i zepsutego Miasta końca wieku. Prawdziwa gratka dla miłośników gorących, namiętnych i niebezpiecznych historii.

PROLOG 

Szła szybko, bo godzina była późna, a Miasto nocą niezbyt zachęcało do spacerów. Za długo oddawała się namiętności w Zakazanym Owocu, za długo… Pantofelki ze złoconymi obcasami stukotały o bruk, owinęła się szczelniej czarną peleryną, nasunęła na głowę kaptur obszyty srebrnym lisem. Płomienie gazowych latarni dawały światła akurat tyle, by nocny przechodzień nie skręcił sobie kostki na kamiennym bruku, ale już boczne uliczki, przecinające Promenadę – główną ulicę Miasta, przy której stały najwspanialsze pałace starej arystokracji i co bogatszych nuworyszów – tonęły w ciemnościach.

I właśnie z jednej z nich wysunęła się ciemna sylwetka i podążyła za spieszącą do domu dziewczyną. Słysząc kroki za plecami, ta obejrzała się przestraszona, w następnej chwili przyspieszyła, widząc podążającą ku niej, otuloną w czarną pelerynę postać. Dopiero na dźwięk swego imienia, wypowiedzianego znajomym głosem miękko i pieszczotliwie, stanęła. W następnej chwili obracała się z pełnym niedowierzania uśmiechem.

– To ty? – zapytała, a oczy rozbłysły uczuciem. – Myślałam, że… Bałam się…

– Ciii…

Ucichła posłusznie, zsuwając kaptur z jasnych włosów.

W następnej chwili została pociągnięta w mrok uliczki i już całowała gorące, namiętne usta tak łapczywie jak parę kwadransów wcześniej.

Podciągnęła suknię, by paląca dłoń miała łatwiejszą drogę do wilgotnego, rozpalonego wnętrza, tam, gdzie nabrzmiała płeć domagała się szybkiego zaspokojenia. Jęknęła przeciągle, czując nieustępliwe palce wsuwające się głęboko do środka. Druga dłoń spoczęła na jej karku, wsunęła się we włosy, odgięła głowę do tyłu, by usta mogły teraz pieścić odsłoniętą bezbronnie szyję.

Rozpływała się… Zatracała w narastającej rozkoszy…

– Proszę… Proszę…! – szeptała, wyrzucając biodra do przodu, by nadziewać się na gorące, zaborcze palce jeszcze mocniej, jeszcze szybciej, aż do końca, aż do jednego przeszywającego na wskroś spazmu, wydobywającego z gardła przeciągły, zwierzęcy okrzyk, który… urwał się nagle.

Ostrze lancetu precyzyjnie wbiło się w nasadę karku, przecinając rdzeń kręgowy.

Runęła na bruk jak szmaciana lalka. Serce stanęło w pół uderzenia. Nie zdążyła krzyknąć z przerażenia, nie zdążyła zawołać o pomoc. Prawdę mówiąc, nawet nie wiedziała, że umiera…

Dłonie, te same, które całowała nie dalej niż godzinę wcześniej, podtrzymały upadające ciało, złożyły pod ścianą, gdzie było niewidoczne z ulicy.

W momencie, gdy lancet, którym zadały śmiertelny cios, odcinał skrawek sukni martwej dziewczyny, odezwał się cichy głos sumienia, nie, nie sumienia, a rozsądku: „Te zabawy stają się niebezpieczne. Skończ z nimi, bo zawiśniesz na stryczku”.

– Skończę. Już niedługo. O n będzie ostatni. Zabiję j e g o i… tak, to będzie koniec.

(…)

Sala była ogromna. I wypełniona po brzegi głośnymi, podekscytowanymi ludźmi. Oblegali oni stoły do ruletki i stoliki do pokera, automaty do gry, obstawiając, kibicując, jeśli zaś byli graczami, krzycząc z podniecenia przy wygranej, rwąc włosy z głowy po przegranej, jednym słowem: oddając się hazardowi z najwyższej półki.

Kasyno urządzono z klasą i przepychem. Było szczytem luksusu i byle kto wstępu tutaj nie miał.

Mężczyźni obowiązkowo nosili czarne fraki do takichż kamizelek i białych, wykrochmalonych koszul, kobiety przywdziały wieczorowe suknie, a szyje, palce i nadgarstki kapały od złota i diamentów. Czy to złoto i te diamenty były prawdziwe? Nie mniej, niż arystokratyczne tytułu większości tu zgromadzonych… O tym szeptała Konstancji ciotka Klara, uśmiechając się fałszywie do mijanych osób.

– Ta, widzisz ją?, w tej wyfiokowanej kiecce, no tej, białej jak u dziewicy?, niby hrabiną się tytułuje, a to zwykła kurwa, którą hrabia, owszem, obraca, ale nic więcej. A ten tam, baron zakichany, ukradł tytuł szlachcicowi, na którego doniósł policji. Że ten niby służącego zamordował. A kto wie, jak było naprawdę? Ten pożal się Boże baron, wykupił majątek i tytuł nieszczęśnika za grosze i teraz puszy się bezczelnie. O tempora, o mores! – westchnęła obłudnie, wywracając oczami.

Konstancja zacisnęła tylko usta. Chciała uciec. Chciała jak najszybciej opuścić to pełne grzechu i rozpusty miejsce, gdzie ludzie tracili zmysły i wszelkie hamulce dla pieniędzy.

– Chodź, mam zarezerwowane miejsce przy tamtym stoliku. – Klara pociągnęła bratanicę za sobą do najdalszego i najciemniejszego kąta. Już gorszego miejsca dostać nie mogła.

Dziewczyna, usiłując nie otrzeć się o żadnego ze spoconych mężczyzn, poszła za nią.

Dookoła wirującej ruletki było gwarno jak w ulu. Gracze wprawdzie milczeli, ale widzowie wprost przeciwnie. Gdy ktoś wygrywał, gwizdali, krzyczeli, tłukli wygranego po plecach. Gdy ktoś przegrywał… również.

Klara Gott, rozparta na krześle, przystąpiła do gry, obstawiając czarną dwójkę. Konstancja stanęła za oparciem, zaciskając palce na gładkim wypolerowanym drewnie. Teraz, gdy dotarła do tego kąta, mogła spokojnie się rozejrzeć. Ku swej uldze stwierdziła, że suknia, do której nałożenia ją zmuszono, wcale nie odbiegała wyuzdaniem od większości garderób zgromadzonych tu kobiet. Przynajmniej dekolt z przodu sięgał pod szyję, a nie do pępka. Dekoltu z tyłu nie widziała, na swoje szczęście.

Od hałasu i dymu z cygar zaczęła pękać dziewczynie głowa. Stała więc w milczeniu, z półprzymkniętymi oczami, modląc się o szybkie zakończenie tego wieczoru. Głosy to wznosiły się to opadały, zlewając w usypiającą niczym podszepty szatana melodię, lecz nagle… zaczęły milknąć jeden po drugim.

Na całej wielkiej sali zapadła niezwykła cisza.

Konstancja uniosła ciężkie powieki, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu źródła tej ciszy i w momencie, gdy je znalazła… nogi się pod nią ugięły tak, że z całych sił musiała chwycić się oparcia.

Nie, to niemożliwe!!! – zakrzyczał umysł dziewczyny. – On nie istnieje! Jest tylko snem!

– Czarny Książę – usłyszała szept jednej z kobiet i niemal zemdlała.

Bo oto mężczyzna ze snów stał w szeroko rozwartych drzwiach, wodząc po sali spojrzeniem pana i władcy.

Był dokładnie taki, jak w jej śnie: odziany w czarną koszulę i czarne obcisłe spodnie, wysoki, szczupły, o pięknych rysach twarzy, kruczych lekko falujących włosach, opadających na kark, oczach tak ciemnych, że wydawały się granatowe i spojrzeniu bystrym niczym polujący jastrząb. Wąski pas, szerokie ramiona i umięśnione uda zdradzały siłę fizyczną. Nikt nie wątpił, że równie silny ma charakter.

Konstancja ogromniejącymi oczami patrzyła, jak mężczyzna rusza środkiem sali, a ludzkie morze rozstępuje się przed nim. Szedł – nie, nie szedł, a kroczył – niczym udzielny książę, witany przez wiernych poddanych – tak właśnie się Konstancji wydawało. Niczym fala przyboju poprzedzały go dwa słowa, szeptane przez dziesiątki ust:

– Czarny Książę!

Mężczyźni pozdrawiali go uściskiem ręki, kobiety, te którym na to pozwolił, pocałunkiem w policzek. Niejedna próbowała zatrzymać go choć na sekundę, przytrzymać za mankiet, szepnąć parę słów, ale on z wdziękiem wyswobadzał rękę i szedł dalej, ku…

Boże, on zmierza tutaj! – spanikowany umysł Konstancji nakazywał natychmiastową ucieczkę, ale nogi nie chciały słuchać. Reszta ciała również nie. Dziewczynie pozostało modlić się, by mężczyzna minął stolik, nie zwracając na nią uwagi, a jeśli już, to żeby przysiadł się do grających. Dlaczego jednak miała wrażenie, czy raczej przeczucie, że on doskonale wie dokąd, czy raczej po kogo idzie? Że idzie właśnie po nią, Konstancję?

Czekała, sparaliżowana strachem, aż mężczyzna zacznie witać się z siedzącymi przy stole, wtedy ona… ona cofnie się w cień.

Podawał rękę pierwszemu z graczy, gdy to właśnie uczyniła – zrobiła krok w tył i… natychmiast przykuła jego uwagę.

Czarne jak antracyt oczy przyszpiliły ją w miejscu. W piersiach zabrakło tchu, serce zamarło w pół uderzenia. Jedyne, co w tej chwili żyło w ciele dziewczyny, to pulsujące ciepło tam, w dole.

On zmierzył ją leniwym spojrzeniem od ukrytych pod suknią nóg, przez rysujące się pod obcisłą tkaniną piersi, aż pod odsłonięte ramiona i splecione w koronę włosy. Zsunął wzrok na pełne, ciemnoczerwone usta dziewczyny, teraz lekko uchylone, niczym do krzyku albo westchnienia, a potem spojrzał wprost w jej szafirowe oczy i tym spojrzeniem zawładnął nią do reszty. Była w nim obietnica rozkoszy, ciekawość i pożądanie. Była tajemnica i zapowiedź spełnienia. Ale w tym spojrzeniu czaił się również mrok. Ostrzegał i groził: „Uciekaj, póki czas. Póki masz szansę uciec”.

Konstancja nie miała tej szansy.

Nogi nie słuchały spanikowanego umysłu. Słuchały oczu mężczyzny.

On obszedł stół, stanął tuż przy dziewczynie i położył dłoń na jej palcach, zaciśniętych na oparciu krzesła. Dotyk parzył, ale nie było już czasu na ucieczkę.

Ciotka Klara poderwała się z miejsca, chciała coś powiedzieć, zachwycona, że zdobyły jego zainteresowanie, ale jedno spojrzenie czarnych źrenic i… usiadła ciężko.

Książę znów patrzył w pociemniałe oczy Konstancji.

– Widzę panią pierwszy raz – zaczął głosem niskim i melodyjnym, którym mógł zahipnotyzować każdą kobietę, nie tylko małą, głupią prowincjuszkę. – Proszę pozwolić, że się przedstawię: Maksymilian Romanow, dla przyjaciół Maks. Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi? – Uniósł pytająco brew, a potem ujął dłoń dziewczyny i ucałował.

Próbowała coś odrzec, ale zaciśnięta krtań nie chciała wypuścić ni słowa.

– To moja bratanica, Konstancja Lubowiecka – pospieszyła z pomocą ciotka, w duchu klnąc dziewczynę za jej gapiostwo. Taka okazja! Taka okazja! A ta milczy jak wiejski ćwok! Już da głupiej dziewusze popalić, gdy tylko wrócą do domu! – Przyjechała do mnie z prowincji, jest trochę nieśmiała, ale zmienimy to, popracu… – Urwała, zmiażdżona jego wzrokiem.

– Konstancja, cóż za piękne imię – rzekł cicho, znów patrząc na dziewczynę. Nie wypuszczał przy tym jej dłoni ze swojej. Pociągnął ją lekko ku sobie, by wyszła zza krzesła i ukazała się mu w pełnej krasie. Dotyk jego dłoni palił coraz bardziej. Spojrzenie czarnych oczu również.

Sen powrócił.

Powróciło znajome pragnienie, ból i żar, narastające w podbrzuszu i jeszcze ta zdradliwa wilgoć między udami, do której on zaraz znajdzie dojście, w którą on zaraz zanurzy palec, może dwa i rzeknie pewnym, niskim głosem:

– Jesteś gotowa.

Konstancja stłumiła jęk. Zachwiała się. Podtrzymał ją ramieniem i chciał coś powiedzieć, lecz w tym momencie jej usta zaczęły drżeć, a w kącikach oczu pojawiły się dwie łzy.

– Proszę mnie nie dotykać – wyszeptała, podnosząc nań udręczone spojrzenie.

Uniósł pytająco brew.

– Proszę mnie nie dotykać t a m.

Mężczyzna przyglądał się chwilę pokraśniałej twarzyczce, błyszczącym od łez oczom, nabrzmiałym niechcianym pożądaniem ustom i drżącym ramionom dziewczyny, a potem uśmiechnął się lekko, pochylił ku niej i szepnął:

– Nie będę pani t a m dotykał. Przynajmniej nie tak od razu.

Puścił ją, odwrócił się i odszedł swobodnym, równym krokiem. Ona zaś, Konstancja, oparła się o ścianę za plecami i próbowała złapać oddech, utrzymać się na nogach, przybrać obojętnych wyraz twarzy, zrobić cokolwiek!, by odwrócić od siebie uwagę siedzących przy stole.

Oni jednak wiedzieli swoje: ta mała ślicznotka wpadła w oko Czarnemu Księciu. Od teraz należało się z nią liczyć i okazywać względy jej ciotce. Kto wie, na czym to zainteresowanie się skończy, kto na nim straci, a kto zyska?

Nagle obie, Konstancja i Klara, znalazły się w centrum uwagi. Ta pierwsza stała wprawdzie bez słowa z oczami wbitymi w podłogę, za to ta druga rozgadała się za obydwie. Z detalami opowiadała o historii „swej kochanej biednej brataniczki”, rozwodziła się nad jej zaletami, których dotąd nie dostrzegała, zachwalała urodę, wychowanie, maniery i… niewinność. Ktoś przyglądający się temu z boku mógł odnieść wrażenie, że chce Konstancję dobrze sprzedać. I nic by się pomylił.

Dziewczyna tylko raz uniosła głowę, gdy przed Czarnym Księciem otworzyły się drzwi sali, a on wyszedł nie oglądając się za siebie. Och, jak żal, jak bardzo żal zrobiło się Konstancji, że nie pobiegła za nim. Że raz jeszcze nie zajrzała w te czarne, palące oczy. Powiedziałaby mu… powiedziała…

„Proszę mnie nie dotykać!” – oto co byś mu powiedziała mała głupia kretynko.

Zacisnęła zęby, by się nie rozpłakać.

Straciła jedyną okazję na poznanie mężczyzny ze snów. Teraz ciotka, ten cerber strzegący jej dzień i noc, na pewno nie dopuści do ponownego spotkania. Czarny Książę, należący do najpotężniejszego rodu Romanowów, nie wziąłby przecież kogoś tak mało znaczącego jak Konstancja za żonę. Mogła zostać co najwyżej jego kochanką, a na to ciotka przecież nie pozwoli!

Co ci się roi, dziewczyno! Takie myśli to grzech! Ciotka ma rację, jesteś małą brudną dziwką. Brak słów pogardy dla ciebie! – wyrzucała sobie Konstancja, stojąc cicho pod ścianą dotąd, aż wieczór się skończył, ciotka straciła wszystkie pieniądze i mogły wracać.

9 grudnia 2013 47 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Grudzień miesiącem prezentów!

Przez Administrator 5 grudnia 2013
napisane przez Administrator

A oto moje cztery propozycje podchoinkowe:

1. „Ogród Kamili” – moja najmłodsza, pierwszy tom trylogii kwiatowej.

Tak o „Kamilce” pisze Marta: Muszę przyznać, ta powieść jest nie na moje nerwy, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. 😉 Pani Kasia targa emocjami czytelników jak tylko może. To NAJLEPSZA książka, którą w życiu przeczytałam! Na początku było spokojnie – pozornie spokojnie – by wraz ze stronicami „Ogrodu…” akcja rozwinęła się na tyle, że bałam się o zawał serca. Takiej burzy uczuć podczas czytania jeszcze nie miałam. Z niecierpliwością czekam na „Zacisze Gosi” i „Przystań Julii” Aż nie mogę się doczekać! Już zacieram na nie ręce. 😀


A tak Cyrysia: Czy polecam „Ogród Kamili”? Po tysiąckroć tak! Katarzyna Michalak kolejny raz rozpaliła iskrę w ognisku mojego serca. Pozwoliła mi uwierzyć, że można iść przez życie nie tylko marząc o miłości, ale i być kochaną oraz pokazała, jak spośród najczarniejszych chmur pochwycić promyk słońca. Nie przegapcie tej wyjątkowej lektury. Ja jestem bardzo zadowolona, wy też na pewno się nie zawiedziecie.

2. „Gra o Ferrin” – moja pierworodna, którą darzę szczególnym sentymentem (jak to pierworodną).

Tak o „Grze” pisze Tala: Na każde wspomnienie lektury tej książki, w głowie kołacze mi się jedna myśl: „O mamo! Ja chcę więcej!”. Nie pozostaje mi więc nic innego jak tylko czekać do lutego, a Was zachęcać na każdym kroku do zapoznania się z tą historią.


A tak Jamppa: Wreszcie dobra powieść fantasy polskiej autorki. Doskonale zbudowany fantastyczny świat Ferrinu stał się całą moją rzeczywistością, a niesamowite postaci jedynymi moimi towarzyszami – na czas lektury przeniosłam się do świata wykreowanego przez Katarzynę Michalak. Od dziś jestem Jej fanem! Gorąco polecam!


3. „Przepis na szczęście” – bardzo dopieszczona książka kucharska z czterema opowiadaniami i uroczym notesikiem na rodzinne przepisy.

Tak o „Przepisie” pisze Sylwia_85: „Przepis na szczęście” ma dla mnie ogromną wartość sentymentalną. Oczywiście książkę oceniam na 6, ale w moim odczuciu jest poza jakąkolwiek skalą, bo autorka przywołała mnóstwo ciepłych wspomnień i znów stałam się małą dziewczynką, krzątająca się tuż obok mamy. Dziękuję.

A tak Ekspert Empiku Marlena Rychcik: Ta autorka nie zawodzi swoich czytelniczek! Bogusia z Pogodnej, Ewa z Poziomki, Liliana z Nadziei i Danusia z Wiśniowego Dworku powracają, by przekazać nam swoje mądrości i „nie-mądrości” życiowe. Jest radość, są i łzy. Jest miłość i są emocje. Wszystko w jednej cudownej książce, która zawiera nie tyle przepisy na cudownie aromatyczne potrawy, co przepisy na życie. Pozycja godna polecenia każdej kobiecie!


4. „Sklepik z Niespodzianką – Trylogia” seria, którą polecam, gdy ktoś pyta „Od czego mam zacząć przygodę z pani książkami?”

Tak o „Sklepiku” pisze Zdzicha: Na TĄ Michalak trafiłam przypadkiem. Czasami szukam tak bezmyślnie po necie fajnych książek do przeczytania. Córka została wydelegowana do specjalnego oddziału biblioteki, w której coś mieli i przytachała mamusi od razu 7 sztuk. „Sklepik” i „Owocową” Zaczęłam od Sklepiku i tyle mnie widzieli. Czytałam wszędzie, w samochodzie do pracy i z pracy, w toalecie, gotując, odpoczywając, w łóżku przed snem. Półtora tygodnia i wszystkie siedem przeczytane. No i składam zażalenie do TEJ Michalak: jakiem prawem te książki są takie krótkie no i że w ogóle się kończą.

A tak pisze Diunam: Och… mam wielki problem z tą książką. Skończyła się, a ja chcę jeszcze, JESZCZE! Pierwszy raz zetknęłam się z twórczością Katarzyny Michalak i to trochę tak od końca, bo zaczęłam od jej najnowszej powieści „Sklepik z Niespodzianką Bogusia”, ale już wiem, że będę do jej książek wracała i z niecierpliwością czekała na następne, bo to po prostu moje klimaty.


Serdecznie dziękuję Czytelniczkom, których recenzje (lub fragmenty) zacytowałam. Kochane jesteście!

A Was bardzo,bardzo zachęcam do sprezentowania Mamie, Babci, Córce, Siostrze, Narzeczonej, Żonie, czy Przyjaciółce którejś z powyższych propozycji (albo wszystkich czterech), natomiast Panom może spodobać się „Gra o Ferrin”. No i „Mistrz”. 😉

Wszystkie są wydane przepięknie i naprawdę nadają się na prezent. Choć gdybym miała wybrać jedną, nie wiem, którą bym wskazała – z każdą jestem związana emocjonalnie i tyle.

W grudniu będę częściej offline, niż online, bo mam sporo pracy (Wydawca już się dopomina o II tom serii kwiatowej, czyli „Zacisze Gosi”, a tu jeszcze dwie książki trzeba przygotować do premiery („Czarny Książę” – 15 stycznia i „Powrót do Ferrinu” – luty), ale w styczniu postanowiłam nieco zwolnić. Haha, już to widzę… 😉

Na pewno spotkamy się jeszcze przed Świętami, bo złożę Wam życzenia bożonarodzeniowe.

See You!

5 grudnia 2013 27 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Ha! Jestem podwójną pisarką międzynarodową!

Przez Administrator 30 listopada 2013
napisane przez Administrator

I tym razem dołożę nową zakładkę w górze strony na wydania zagraniczne, może ktoś, kto chce poczytać powieść w swoim rodzimym języku, znajdzie tam coś dla siebie?

Dziś otrzymałam długo oczekiwane potwierdzenie od Filii, wydawcy „Nadziei”, że moja śliweczka w czekoladzie zostanie wydana… no gdzie…? W Wietnamie! Nigdy bym się nie spodziewała, że w tak egzotycznym dla nas kraju znajdzie się ktoś, kto zechce wydać tak egzotyczną dla nich książkę, a jednak! Z drugiej stronie w Polsce istnieje największa… hmm… wietnamia (skoro za granicami Polski mieszka polonia, to za granicami Wietnamu – wietnamia, no nie? ;), więc Wietnamczykom powieść polska może się podobać. Tak sobie tłumaczę zainteresowanie moją twórczością.


Przy okazji wietnamskiej „Nadziei” (normalnie nadal nie mogę w to uwierzyć) przybliżyłam sobie tamten kraj i Wy zerknijcie choćby do Wikipedii: piękne miejsce, naprawdę wspaniałe. Może zostanę zaproszona na tournee po Wietnamie i zobaczę ten niesamowity kraj na własne oczy?

Na razie czekam na „Nadzieję”, czyli po wietnamsku „Mong” – bardzo jestem ciekawa, czy zachowają oryginalną okładkę i jak brzmią pierwsze akapity po wietnamsku.

A tutaj poniżej już dwie moje „córeczki”, które ruszyły na podbój wielkiego świata…

Ciekawe, czy zgadniecie, jakie teraz książki (trzy tytuły) są szykowane za granicę i do jakich krajów?

Tytuł pierwszego rozdziału „Nadziei” – „Mała samotna dziewczynka” brzmi po wietnamsku: „Nhỏcô đơn cô gái”. :)))

30 listopada 2013 47 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Trailer „Gry o Ferrin” – czyli cieszę się jak dziecko!

Przez Administrator 28 listopada 2013
napisane przez Administrator

Ile razy przymierzałam się do trailera Kronik Ferrinu? Trzy? Cztery? Na szczęście się w końcu nie przymierzyłam i oddałam go w bardziej profesjonalne ręce, bo sama na pewno nie osiągnęłabym takiego efektu, jaki osiągnął Staszek Mąderek, autor kultowych „Stars in black”.


O Ferrinie rozmawialiśmy od roku 2004, wtedy to ukończyłam scenariusz filmu pełnometrażowego, który przeczytał i zopiniował właśnie Staszek. Jego zdanie było krótkie, acz treściwe: „Kasia, nikt ci nie da kilkunastu milionów na ten film, napisz lepiej książkę” i tak oto powstała powieść „Gra o Ferrin”, po niej „Poczekajka” i… dziś jestem pisarką. Wygląda na to, że zawdzięczam to poniekąd Staszkowi!

Wracając do trailera: jestem naprawdę pełna podziwu, że jeden człowiek (choć diabelnie zdolny i pracowity) w miesiąc dokonał czegoś takiego. Wystarczy wspomnieć, że wszystkie sceny plenerowe – Cztery Wodospady, Tartar, czy wreszcie walka w kręgu ognia – były kręcone… na sali gimnastycznej poznańskiej podstawówki – by docenić ilość pracy włożonej w ten półtoraminutowy film. Niektóre sceny generowane były od zera, lwianka również i to dokładnie taka, jaką opisałam w książce: skrzydlata, srebrzysta w grafitowe prążki i kropki :). I to w jeden miesiąc przez jednego faceta…! Ludzie z branży informatycznej i filmowej, którzy widzieli ten trailer, stwierdzili krótko: „Szacun!” i to Staszkowi niniejszym przekazuję.

Oczywiście wyobrażenia Wasze, i nawet moje, mijają się pewnie z wersją reżysera, ale tak to już jest. Czytamy to samo zdanie, ten sam opis i widzimy zupełnie co innego. Więcej! Widzimy to samo, a opisujemy zupełnie inaczej! Myślę jednak, że jak na tak skromny budżet i tak krótki czas, film jest świetny. I widząc jak moja wizja została z kart książki przeniesiona „do realu”, cieszę się jak dziecko.

Raz jeszcze dziękuję osobom grającym w tym trailerze, Staszkowi za całokształt, Wydawcy za współfinansowanie, a w końcu Kayanisowi za obłędną muzykę. Bez niej Ferrin nie byłby Ferrinem.

Teraz zapraszam do oglądania.

I na koniec: wiem, wiem, Anaela ma za krótkie włosy, ale w ostatnim tomie Kronik na rozkaz Sellinarisa zostały ścięte przed chłostą i nie zdążyły odrosnąć. Myślę, że do filmu pełnometrażowego odrosną spokojnie. 😉

PS. Zupełnie niesamowite jest przechodzenie Sellinarisa podczas walki przez płomienie. Ile pracy nad każdą klatką to wymagało!!


PS2. Pojawienie się Sariska… :_)
28 listopada 2013 29 komentarzy
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Bez kategorii

Dziś o zmianach, za to już jutro……..!

Przez Administrator 27 listopada 2013
napisane przez Administrator

Znudziło mi się w tych brzózkach. Owszem, lubię brzozy, a nawet kocham i przytulam się do nich, by nabrać energii do zmagań z Losem, ale… zmieniłam się przez te trzy lata, jakie minęły od poprzedniej sesji zdjęciowej. Nie wiem jak to możliwe, lecz odmłodniałam. Może nie na ciele, ale duchem na pewno. Jestem radośniejsza, szczęśliwsza i spokojniejsza, a to wszystko dzięki Patisiowi i… moim Czytelniczkom, czyli Wam.
Postanowiłam więc dopasować imidż do nastroju i oto nowa ja.

Zdjęcie zostało zrobione w Białymstoku, w moim ulubionym Hotelu Branicki przez zdolnego fotografa pana Przemysława Sejwę, a asystował przy tej sesji pan Piotr, któremu zawdzięczam nową fryzurkę.
Mam nadzieję, że jestem jednak do tamtej z brzózek podobna i nie będziecie miały wątpliwości, biorąc do ręki nową książkę, że ja to ja? 🙂

JUŻ JUTRO ferrinowa niespodzianka i zmiany w planie wydawniczym na najbliższe miesiące (nie polubicie mnie za nie, oj nie), a dziś proszę jeszcze o głosowanie w II turze konkursu „Najlepsza książka na zimę” i „Najlepsza książka na Gwiazdkę” na „Ogród Kamili”. Powiem Wam, że książka w twardej okładce wygląda zjawiskowo i zgadzam się z opinią Wydawcy, że to najpiękniejsze wydanie ze wszystkich dotychczasowych. Na prezent idealne (i sama chyba kilka zakupię).

Po prawej stronie nowa miniankieta pt. „Czy lubisz zimę?” Oczywiście traktuję ją z przymrużeniem oka, ale wierzę, że będziecie radośnie głosować. Ankiety biją rekordy popularności i są pilnie śledzone przez wszystkich zainteresowanych. W zakończonej przed kilkoma dniami ankiecie „Jak zaczęła się Twoja przygoda z moimi książkami?” padła rekordowa liczba głosów, bo aż 849. Najwięcej z nich, 181 głosów, czyli 21%, otrzymały dwie odpowiedzi: „poleciła mi książkę przyjaciółka/mama/siostra/córka oraz „inaczej”. Dziękuję za Wasze głosy! Wracając do zimy: w tym roku jestem na nią lepiej przygotowana niż rok wcześniej – ekogroszek jest, gałęzie przycięte, zapasy na tydzień są, odśnieżarka będzie lada moment, ziarno dla sikorek przygotowane (i już pochłaniane przez stada głodomorów). Jedyne, czego nie ma, to radości, że nadchodzi owa zima, ale jestem wybitnie ciepłolubna i wolę +30 niż -10.

Przygotowuję wpis „Przepis na szczęście” – ale tym razem nie o książce pod tym tytułem, a o moich przemyśleniach i sposobach na owo. Jak co roku przymierzam się też do artykuliku „Moje Czytelniczki”, bo nazbierało się prezentów i kartek, za które chcę Wam podziękować.

Do przeczytania więc. Ja wracam do tajemniczego Miasta, gdzie wciąż ktoś ginie, czyli „Czarny Książę” pisze się!

Wypatrujcie ferrinowej niespodzianki, głosujcie w konkursie, a Magdalenę S. powtórnie proszę o adres!

27 listopada 2013 22 komentarze
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Nowsze Posty
Starsze Posty

NEWSLETTER PEŁEN MARZEŃ

Trylogia Autorska

Facebook

Facebook

Moje książki – w jakiej kolejności czytać

Najnowsze Posty

  • Książki z autografem w super cenach!

    31 lipca 2025
  • Premiera finałowego tomu Trzech sióstr już dzisiaj!

    12 lutego 2025
  • Finałowy tom serii Trzy siostry w przedsprzedaży!

    8 stycznia 2025
  • Szczęście pisane marzeniem – świąteczna powieść w przedsprzedaży

    24 października 2024
  • Burza, drugi tom „Trzech sióstr” w przedsprzedaży!

    20 sierpnia 2024
  • Iskra – pierwszy tom nowej serii Katarzyny Michalak – Trzy siostry już w sprzedaży

    30 maja 2024
  • Facebook
  • Instagram

@2019 - All Right Reserved. Realizacja - Pixelwork.pl - agencja interaktywna


Wróć na górę strony
Katarzyna Michalak – Pisarka
  • Strona główna
  • Aktualności
  • Moje książki
    • Seria mazurska
    • Seria z życia wzięta
    • Seria z kokardką
    • Seria owocowa
    • Seria kwiatowa
    • Seria Poczekajkowa
    • Seria dla dorosłych
    • Książki kucharskie
    • Kroniki Ferrinu
    • Saga Przytulna
    • Trylogia Autorska
  • Księga gości V
  • Kontakt
Katarzyna Michalak – Pisarka
  • Strona główna
  • Aktualności
  • Moje książki
    • Seria mazurska
    • Seria z życia wzięta
    • Seria z kokardką
    • Seria owocowa
    • Seria kwiatowa
    • Seria Poczekajkowa
    • Seria dla dorosłych
    • Książki kucharskie
    • Kroniki Ferrinu
    • Saga Przytulna
    • Trylogia Autorska
  • Księga gości V
  • Kontakt

Recent Posts

  • Książki z autografem w super cenach!

    31 lipca 2025
  • Premiera finałowego tomu Trzech sióstr już dzisiaj!

    12 lutego 2025
  • Finałowy tom serii Trzy siostry w przedsprzedaży!

    8 stycznia 2025
  • Szczęście pisane marzeniem – świąteczna powieść w przedsprzedaży

    24 października 2024
  • Burza, drugi tom „Trzech sióstr” w przedsprzedaży!

    20 sierpnia 2024
@2019 - All Right Reserved. Realizacja - Pixelwork.pl - agencja interaktywna