Półtora roku temu mój kumpel od „Miasta Walecznych” (z nim konsultowałam pewne szczegóły i on był pierwszym recenzentem tej rozpoczętej i niedokończonej książki) przysłał mi mały fragment czegoś, co sam zaczął pisać.
Wiedziałam – już po paru wpisach na jego blogu – że facet ma talent literacki, ale nie spodziewałam się, że pisze aż tak dobrze! Ten fragmencik zachwycił mnie. Powiedziałam Adrianowi, żeby natychmiast słał go do Wydawcy.
I oto dziś jest premiera jego pierworodnej, którą wczoraj dostałam, jako „mateczka chrzestna” do rąk własnych i z piękną dedykacją. Dostałam wczoraj i zarwałam noc, by doczytać do końca, bo nie sposób było się oderwać, nota bene.
Bałam się, zasiadając do lektury, naprawdę. Bałam się, że się rozczaruję całością – zachwyciłam się przecież malutkim fragmentem – ale dziś mogę powiedzieć: Adrian, napisałeś świetną powieść. Nie do uwierzenia wręcz, że jest to Twoja pierwsza! Coś mi się zdaje, że właśnie narodził się znakomity polski pisarz…
Język powieści jest bardzo plastyczny i obrazowy, bez problemu możemy sobie wyobrazić miejsca i ludzi, których Autor opisuje, opisy są naprawdę mocną stroną tej książki, ale nie tylko one. Bohaterowie zostali świetnie nakreśleni, aż dziw, że są to postaci fikcyjne, bo może się zdawać, że Autor znał ich osobiście, tak dobrze oddaje ich emocje, charakter, wzajemne relacje. Ale to również nie jest najmocniejszą stroną „Czasu tęsknoty”, bo głównym niepodważalnym jego atutem są wydarzenia historyczne, na których oparł Autor akcję powieści, ich – bardzo prawdziwy, miejscami dramatyczny, czy wręcz drastyczny opis, wreszcie fabuła doskonale je podkreślająca i bohaterowie prawdziwie się w nich odnajdujący.
Książka jest promowana trochę jako romans, co jest chyba trochę krzywdzące, bo „Czas tęsknoty” to nie tylko miłosne perypetie młodych ludzi, na tle wydarzeń historycznych. To moim zdaniem bardzo dobra i bardzo mocna powieść historyczna w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Adrian, gratuluję Ci serdecznie znakomitego debiutu, a Wam moje drogie szczerze i bez obaw tę powieść polecam. Chociaż… mam jedną obawę: prawda w niej zawarta może niejedną z Was wstrząsnąć, ale… trzeba ją poznać. Po prostu trzeba ją poznać…