Jak to z „Gwiazdką” było…

Przez Administrator
12 komentarzy

Moja najmłodsza jest książką wyjątkową. Oczywiście o każdej „córeczce” mogłabym tak powiedzieć, bo każda dała mi coś szczególnego – od Poczekajki po Leśną Trylogię. Ale pisząc „Gwiazdkę z nieba” przeżyłam coś fantastycznego, o czym chcę Wam opowiedzieć.
Przyznam, że miała to być spokojna opowieść. Rozumiecie: po nieprawdopodobnie emocjonalnej, bardzo mocnej Leśnej Trylogii, pomyślałam że przy książce na Święta sobie odpocznę. I tak było! Przez jakieś sześćdziesiąt stron…
Akcja toczyła się leniwie, bez większych wzruszeń, jak gawęda opowiadana przy ognisku. Było mi – piszącej tę książkę – tak właśnie: ciepło, trochę smutno, ale bezpiecznie. Miała to być opowieść o trojgu przyjaciół i dziewczynce. Nic nie zapowiadało burzy, dopóki… zupełnie niespodziewanie nie pojawił się ON. Black Heart. (Pokochacie go!) Miało go nie być! Naprawdę nie przewidywałam takich zwrotów akcji, ale cóż. Pojawił się którejś nocy na drodze głównej bohaterki i wywrócił mi powieść do góry nogami.
Musiałam zmienić imiona. I zawody. Musiałam wprowadzić innych bohaterów (których też miało nie być!). Musiałam dopisać parę fragmentów w środku i prolog (którego – jak wyżej – miało nie być ;). Na dodatek książkę przewidziałam jako skończoną opowieść, jednotomową, ale tak mi się akcja rozwinęła, że skończę ją dopiero w tomie drugim (albo trzecim…).
Ja to uwielbiam. Naprawdę! Kocham zaczynać powieść z jakimiś założeniami i kończyć ją zupełnie nieprzewidywalnie. :)) Ach ci moi bohaterowie, nigdy nie wiem, czym mnie zaskoczą.
Powieść dzięki nieproszonemu gościowi potoczyła się zupełnie inaczej. Nie jest już gawędą przy ognisku, a raczej próbą podpalenia lasu ;). Emocji w niej nie brakuje.
To nie jest nic zaskakującego, prawda? Czemu więc uważam „Gwiazdkę z nieba” za wyjątkową? Bo podczas pisania przydarzyło mi się coś szczególnego…
Pamiętam, że byłam tej nocy bardzo zmęczona. Niemal wyczerpana. Któraś noc spędzona przy laptopie. Od jakiegoś czasu tylko po 4 – 5 godzin snu dziennie. Oprócz pisania zajmowałam się normalnie dzieckiem i domem. Byłam ledwo żywa. Gdzieś przed świtem mój mózg się wyłączył. Dotarłam do jakiejś skomplikowanej sceny, ale stwierdziłam, że na dziś dosyć. Nic nie wymyślę. Położyłam się spać, zastanawiając się, jak ja rozwiążę to, co namieszali bohaterowie! Naprawdę nie miałam pomysłu.
I wtedy naszła mnie myśl: daj spokój, nie zastanawiaj się teraz nad tym. Jutro wstaniesz, siądziesz do laptopa i pozwolisz działać swojemu umysłowi i swojej wyobraźni. One sobie poradzą.
Tak właśnie się stało!
Nazajutrz ogarnęłam dziecko, ogarnęłam siebie, otworzyłam laptop, otworzyłam plik i słowa same spłynęły na klawiaturę, a potem na ekran…
Po raz pierwszy poczułam głębokie zaufanie do samej siebie. Od tego dnia wiem, że pomysły nigdy mi się nie skończą. Wspaniałe uczucie!
Wczoraj po raz ostatni czytałam „Gwiazdkę”, wnosząc ostatnie poprawki i muszę Wam powiedzieć, że lubię tę opowieść i tych bohaterów. Mam nadzieję, że Wy też ich polubicie. I już nie mogę się doczekać, kiedy – po wymaganej przez BHP przerwie – siądę do „Promyczka słońca”, czyli dalszych losów Nataniela, Mateusza, Marty i małej Emilki. No i tego, który tak namieszał.
Ciekawe jak potoczy się ta historia…

Może Ci się spodobać...

12 komentarzy

Melka 6 października 2017 - 10:53

Już nie mogę się doczekać brzmi bardzo ciekawie i na pewno taka będzie pozdrawiam serdecznie.

Odpowiedz
Agnieszka Kaniuk 6 października 2017 - 21:08

Jestem bardzo ciekawa tej książki, tym bardziej, że wywołała tak burzliwy przewrót twórczy. ☺ Oczywiście tak, jak na wszystkie Pani poprzednie książki
oraz wzystkie kolejne, na tę również czekam z niecierpliwością.:)

Odpowiedz
bozenas 6 października 2017 - 21:14

Kasiu:))))jestem po takiej serii emocji zaserwowanych mi przez Ciebie w serii leśnej,że jeszcze dochodzę do siebie:)))))a potem jeszcze dobiłam się Zemstą:))))no po prostu taki tygiel emocji już dawno sobie nie zafundowałam:))))ech Ty Kaśko!!!!

Odpowiedz
Irena Ferenc 7 października 2017 - 06:18

Niesamowite!!Też myślałam,że będzie to"spokojna" powieść…:) ale wiemy,że u Pani Kasi wszystko jest nieprzewidywalne i pięknie, bo wszystko to sprawia,że emocje rosną!Czekamy i proszę dbać o siebie, więcej snu Pani Kasiu:)

Odpowiedz
Elżbieta Kubiak 7 października 2017 - 06:18

Czekam niecierpliwie na "Gwiazdkę…" no i na jej dalsze losy. Uwielbiam Twoje książki Kasiu i to co w nich jest nieprzewidywalne. Pozdrawiam, wierna czytelniczka Elżbieta 🙂

Odpowiedz
Aleksandra Marek 7 października 2017 - 06:49

a już miało być tak pięknie…nasza Pani Kasia odpoczywająca w święta… 😉 😉
Myślę,że żadna z Pani czytelniczek nie obrazi się,że z jednej,obiecanej książki teraz powstaną dwie, a może nawet trzy…?
Baaardzo dziękujemy!!! JA szczególnie, bo książka będzie miała premierę kilka dni po moich urodzinach 🙂 Wspaniały prezent!

Odpowiedz
Anik 7 października 2017 - 07:41

Zapowiada się super…. gdyby jeszcze był Michał wśród bohaterów to imiona moich dzieci byłyby w komplecie… Emilka i Mateusz już są :). Pozdrawiam i czekam na tom pierwszy, drugi…. kolejny 🙂

Odpowiedz
Danuta Żytomirska 7 października 2017 - 08:00

Pani Kasiu piękny i ciekawy wpis. Dobrze, że pojawił się taki zwrot akcji, to będzie jeszcze drugi tom a zapowiada się też na trzeci. Napewno będzie świetna opowieść. Życzę dużo weny twórczej do pisania nowych powieści. Pozdrawiam serdecznie.?❤?

Odpowiedz
Bogna Irzyk 7 października 2017 - 15:10

Już kocham tą książke 🙂

Odpowiedz
Aleksandra 7 października 2017 - 17:11

Świetnie, jestem już zmotywowana do kupna kolejnej pozycji. Skarbonka czeka na gromadzenie funduszy. Tak, tak trzeba mobilizować się i odkładać grosiki. Nie ma to jak własna zakupiona książka. Pozdrawiam

Odpowiedz
zinnejperspektywy 7 października 2017 - 17:42

Ooh Nataniel, imię mojego chrzesniak a, takie rzadkie a urocze ? już odliczam

Odpowiedz
marzycielka malina 9 października 2017 - 07:32

Czekam kiedy pojawi się w księgarniach, już jest moja 🙂

Odpowiedz

Zostaw komentarz