Kwiatami przywitał mnie organizator Targów |
Tak naprawdę na Targach w tym roku byłam dwukrotnie: incognito, jako „zwykła” zwiedzająca (z identyfikatorem „Autor” ukrytym w torebce ;), pierwszego dnia, we czwartek – odwiedziłam wszystkich moich Wydawców, uściskałam, wycałowałam (tych co uściskać i wycałować wypadało), nakupowałam i nadostawałam mnóstwo książek – wszystkie, które chciałam przeczytać (mam teraz w domu zacny stosik), nawiązałam parę ciekawych znajomości – okazuje się bowiem, że nie jestem już nikomu nieznaną Kasią M, ale dla paru osób z branży wydawniczej „moja twarz brzmi znajomo” (nota bene, co za tytuł……) i to właściwie byłoby wszystko, co chciałam Wam przekazać z pierwszego dnia Targów. PRAWIE wszystko. Otóż totalnie i całkowicie zszokowały mnie tłumy odwiedzających. Tłumy. Kiedyś w czwartki targowe było pustawo, można było spokojnie przejść nawet gdy odbywały się one w ciasnym Pałacu Kultury. W tym roku już we czwartek było tłoczno. Uszczęśliwiło mnie to.
Tym, co twierdzą, że czytelnictwo w Polsce upada na pohybel.
Drugi dzień było moim Wielkim Dniem, czyli spotkaniem z Wami. Jak zwykle denerwowałam się tak, że na początku długopisu nie mogłam w palcach utrzymać, ale że działacie na mnie jak balsam, stres po pewnym czasie minął i mogłam poświęcić się Wam bez reszty.
Długo by opowiadać, ile przemiłych rozmów przy stoliczku Wydawnictwa Literackiego się odbyło, krótkich, bo przecież kolejka była bardzo, bardzo długa (podpisywanie trwało ponad dwie godziny!), ale wspaniałych. Bardzo chciałam z każdą z Was spędzić choć kilka minut, zamienić kilka słów, oprócz podpisania książek. To dla mnie ważne. Mam nadzieję, że dla tych z Was, które mnie wczoraj odwiedziły – też.
Były dziewczyny z różnych zakątków kraju: Zawiercie, Łódź, Konin, Świdnik – to tylko parę miejscowości, z których do mnie przyjechałyście i to jest niesamowite, że chciało się Wam w ten piękny, upalny dzień przyjechać do Kejt Em. Dziękuję Wam za to.
Jedno z wielu, wielu przemiłych spotkań…. |
Niesamowicie mnie cieszyło, gdy mówiłyście: Przeczytałam wszystkie pani książki. Dużo, dużo z Was takimi słowami mnie witało. Nie wyobrażacie sobie, jaka to radość dla autora, szczególnie takiego, który tych książek napisał nie trzy, czy nawet pięć, ale dwadzieścia pięć! (Trzy mniej są już wydane). Wiele z Was przyszło z „Zaciszem Gosi”, wiele z Ferrinem, kilka z całym naręczem książek do podpisu – dla siebie i przyjaciół. Ech…. bardzo to było wzruszające. Jeszcze parę zdań na ten temat i parę zdjęć – również wykonanych przez Czytelniczki – znajdziecie na fanpage’u.
Wspominać będę te Targi długo, długo będą pocieszać mnie w chwilach zwątpienia w to wszystko (miewam takie), a na koniec powiem: do zobaczenia, Kochane! Na pewno za rok, a może… trochę wcześniej?
16 komentarzy
Kasiu, bardzo dziękuję za ponownie spotkanie 🙂
Widziałam Panią, ale już nie dałam rady stać w tej najdłuższej targowej kolejce 😉 Muszę powiedzieć jedno – wyglądała Pani pięknie 😉 Pozdrawiam i zabieram się za właśnie otrzymane "Zacisze Gosi".
Było cudownie! dziękuję Pani za te kilka chwil rozmowy,pozytywną energię i ciepło. I do zobaczenia za rok:)
http://mirabelkowabiblioteczka.blogspot.com
Było świetnie! Warto było tyle stać w kolejce. Dziękuję ślicznie za rozmowę, podpis na książce. To spotkanie z pewnością zapamiętam na długo!
Do rychłego zobaczenia 🙂
Gratuluję. 🙂 Udało się Pani tyle osiągnąć, to niezwykłe. 🙂
Nigdzie nie czekało się tak miło! Chciałabym pozdrowić wszystkie śmieszki z kolejki! Stałam dwa razy i muszę przyznać, że dawno się tak nie uśmiałam! :)))
Dziękujemy Pani Kasiu za cudne spotkanie!
Cieszę się ,że było miło.Może teraz zawita Pani do Wrocławia?Tak bardzo chciała bym poznać Panią osobiście 🙂
Ależ wizerunek elegancki 🙂 Zazdroszczę wszystkim możliwości pojawienia się na Targach. I po cichutku liczę, że może jednak Kraków w nowej hali? Spotkamy się ponownie? 🙂
Jeszcze raz Wam dziękuję, dziewczyny i szkoda, że nie mogłam tam incognito postać i pośmiać się z Wami!!! :D:D
Krakowa nie obiecuję, ale nie mówię też nie.
Ja zapraszam do Łodzi. Warszawa blisko, ale weekend zużyty na sprawdzanie maturek przyszłości narodu 😉
Zazdroszczę tym wszystkim szczęściarom. W tym roku mi się nie udało przyjechać, ale może za rok… :)) A tak na marginesie- wyglądasz Kasiu zjawiskowo!! :))
Pani Kasiu wyglądała Pani pięknie (choć ja mogłam tylko podziwiać na zdjęciach).
Dziękuję Kasiu :*
A ja żyję nadzieją, że "do zobaczenia (…) może trochę wcześniej" :o) Nie mogę się pogodzić z tym, że nie dane mi jest nigdy uczestniczyć w spotkaniu z Panią…
Mam już swoje, a właściwie Gosi Zacisze…Przeczytałam i przepadłam, aczkolwiek troszkę zezłościłam się na zakończenie (gdy tylko polubiłam Jakuba… wrrr, oj Pani Kasiu!) oraz na to, że znowu muszę czekać na Julię… Oj, co to się będzie działo? Myślałam, że nic mnie już nie zaskoczy!
Pozdrawiam! :o)
Kochana Pani Kasiu, myślę, że i my – czytelniczki też troszkę denerwowałyśmy się przed spotkaniem z Panią. Ja bardzo dziękuję, za naręcze podpisanych książek. Koleżanki wczoraj skakały w szkole z radości, a ja nic nie robię tylko opowiadam jakie to było CUDOWNE spotkanie…. Cieszę, że zapamiętała Pani Zawiercie – tym bardziej, że było nas z różnych stron świata wiele. Pozdrawiam i ściskam, a to co mi Pani szepnęła do ucha, zapamiętam i postaram się wcielić w życie. Kasia z Zawiercia
Dziękuję za te kilka minut, które sprawiły, że do końca dnia chodziłam ogromnie szczęśliwa 🙂 Nie mogąc się doczekać spotkania z panią , rozpoczęłam kolejkę,(tak wcześnie się ustawiłam, nie licząc Pana który podpisywał "Mistrza" poza kolejnością, ale to był zaskakująco miły widok 🙂 ) która w mgnieniu oka się powiększała . Gdy odeszłam i zobaczyłam radosny tłum ustawiony w kolejce do Pani – pierwsze co nasunęło mi się na myśl było :wow, ale tłum! ale całkowicie się pani należy ta ogromna grupa fanów !