Cześć, dobry wieczór, helloł! Witam Was po raz czwarty i od razu uprzedzam, że następnych dwóch wieczorków nie będzie. Wyjeżdżam w miejsce, gdzie nie będzie netu, by pisać „Bezdomną”.
Gdy mnie nie będzie, pojawi się w księgarniach „Wiśniowy Dworek” – szkoda, że nie dostanę go jako jedna z pierwszych, nie pogładzę okładki, nie nacieszę oczu…
I ostatnia informacja: poniżej są podane trzy Topki Recenzentek. Jeśli zgłosiła swoją recenzję do konkursu, albo wkleiłaś link w Kąciku Recenzentek, sprawdź, może jesteś na którejś z trzech topek! Jeśli tak, wyślij adres do Wydawcy – tytuły i adresy w poście poniżej.
Okej, teraz przechodzimy do naszej cotygodniowej zabawy.
Dziś pod hasłem 50 twarzy przyjaźni. 😀 Nie, nie, tym razem nie ma się kojarzyć. Chociaż… czy istnieje przyjaźń między kobietą a mężczyzną? Ja uważam, że każda ma podtekst erotyczny: albo on się kocha w niej, albo ona w nim, albo się kochali i „wiesz, nie zasługuję na ciebie, zostańmy przyjaciółmi”… Ja mam paru przyjaciół-mężczyzn i kiedyś coś tam między nami było. Conajmniej iskrzenie. Teraz, po parunastu latach została ciepła przyjaźń.
Przyjaźń z kobietą to zupełnie co innego. Po pierwsze uważam, że to słowo jest nieco nadużywane, ale to dlatego, że po prostu tęsknimy za przyjaźnią, pragniemy jej, chcemy poczucia bezpieczeństwa, zaufania do kogoś, wsparcia, możliwości zwierzenia się, czy wypłakania na ramieniu przyjaciółki. Jak jednak często zostajemy zdradzone, zranione, rozczarowane? Ile jest przypadków, że uroczy małżonek odchodzi do naszej ukochanej „przyjaciółki”?
Mimo to potrzebujemy przyjaźni.
By ją jednak utrzymać, by się nią cieszyć, należy o przyjaźń dbać. TUTAJ o tym pisałam, nie będę się więc powtarzać. Ja ze swymi przyjaciółmi mogę nie widzieć się miesiącami, czy nawet latami, ale wiem, że gdy coś złego się wydarzy, gdy będę Ich potrzebować, wystarczy jeden telefon, jedna prośba i są. Z mojej strony mogą zaś liczyć na to samo. Ale przyznam z ręką na sercu, że żałuję trochę bliskich więzów, jakie kiedyś nas łączyły. Trochę mi się drogi z moimi Przyjaciółmi rozeszły. Wieczne zabieganie, brak czasu, praca, praca, praca, dzieci, dom…
Jak wiecie jedna z moich serii – ta z kokardką – poświęcona jest Przyjaźni, takiej przez duże P i… napisałam ją chyba z tęsknoty za tym, co kiedyś miałam, a z czasem pozwoliłam temu zgasnąć. Lecz jednak póki życia, póty nadziei! Wszystko można odbudować, przyjaźń też! Chyba podniosę pierwszą cegiełkę…
Na koniec przyznam, że najtrudniej jest być swoją własną przyjaciółką, o czym pisałam TUTAJ
A jak to jest u Was, moje kochane Czytelniczki? Macie przyjaciół i przyjaciółki? Pielęgnujecie te związki? Jesteście przyjaciółmi dla samych siebie?
O tym dzisiaj podyskutujemy.
Przypominam, że Wieczorek trwa do rana, że niekoniecznie musicie trzymać się tematu i że przy ponad 200 komentarzach blogger zwija stronę i trzeba gdzieś tam na dole nacisnąć „załaduj więcej”.
No, zapraszam do dyskusji. Jestem pewna, że jak zwykle dacie czadu.
199 komentarzy
Jej mam okazję być pierwszy raz na wieczorku- wcześniej jakoś mi się nie składało- więc się przywitam : Cześć dziewczyny!
Zainteresowała mnie bardzo kwestia przyjaźni damsko-męskiej, swojego czasu bardzo się tym interesowałam i uważałam, że to możliwe. Do momentu gdy z jednym przyjacielem wynikła hmm… nieprzyjacielska sytuacja, a drugi którego miałam wyznał mi miłość. Nie ma szans. Takie jest moje zdanie. Chyba że przyjaciel gej! Chciałabym mieć przyjaciela geja 😀
Jej i jeszcze pierwsza jestem 🙂 mam nadzieję że nie ostatnia 🙂
Ja też zawsze chciałam mieć przyjaciela geja :o) uważam się za osobę bardzo tolerancyjną, wyznaję zasadę, że każdy ma prawo do swoich wyborów… takiego przyjaciela zdecydowanie mogłabym mieć ;o)
a ja mam może nie przyjaciela, bo tego słowa nie ma w moim słowniku, ale na pewno bardzo dobrego kolegę, znamy się od czwartego roku życia i nigdy nie było między nami żadnych podtekstów, zawsze tylko i wyłącznie "przyjaźń", widujemy się niebywale rzadko, ale za każdym razem serdecznie i ciepło rozmawiamy, ostatnio widzieliśmy się w wakacje
Prawda? Zasadniczo przyjaciel idealny, jest mężczyzną, zazwyczaj zadbanym 😛 rozumie facetów, ale ma w sobie coś z baby i że się nie ładnie wyrażę nie ma obawy, że spróbuję się dobrać do "przyjaciółki" i mężczyzna życia nie musi o takiego się zazrdościć 😀 tylko nie znam żadnego 🙁
Tak mogłoby się wydawać. Tylko zastanawiam się nad jedną rzeczą – czy prawdą jest to, że oni jednak za wszelką cenę próbują pokazać światu jacy są, i robią to cholernie ostentacyjnie. Ponoć aż do przesady… Na mnie takie coś nie działa, ale znam ludzi którzy w środku imprezy po prostu wychodzili, bo jednak nie dawali rady.
Ja na roku miałam dwóch i po żadnym z nich bym nie powiedziała ! Jak się dowiedziałam to szczęka opadła, tylko niestety żaden z nich nie był dla mnie ciekawą osobą by się zaprzyjaźnić. Ale faktycznie ostentacyjne pokazywanie orientacji nie jest oki. Co ja jestem hetero to mam na każdego faceta gapić się z wywieszonym językiem żeby wszyscy wiedzieli ? ;P
hehe, tak mi przyszło do głowy – siedzę dziś ze znajomymi z pracy na obiedzie i wchodzi do bufetu kobieta – kiecunia ledwo tyłek zakrywała, szpilki ok 14 cm (mam niemal identyczne więc znam miarkę ;o)), nogi całkiem całkiem… Gdy się odwróciła ożyło powiedzenie 'z tyłu liceum, z przodu muzeum'.. no ale do rzeczy – wszyscy faceci odwrócili się za nią z głupawym uśmieszkiem. I to jest dozwolone. A gdy my się 'hihamy' z radochy za przystojniakiem z niezłą dupcią – to już jest w ogóle ble i jak my tak możemy… Widziałyście coś takiego?
A ja się bezczelnie "hiham" i oglądam :P. A co! Mam swojego ukochanego i jedynego, ale kurcze lubię facetów i od patrzenia nikomu nie ubywa 😀 I jeszcze koleżanki podpuszczam "bierz go " 😛 Równouprawnienie mamy 😛 A najlepsze jest to że ja raczej z tych nieśmiałych i gdyby taki podszedł do mnie z zapytaniem czemu tak na niego patrzę i obhihuje to bym chyba się zapadał 😛
Też patrzę i też się hiham 😀 Tylko muszę uważać, żeby Bastek nie zauważył, bo po co mam później wysłuchiwać jego narzekań i złośliwości.. ;o)
No nie? Jakby oni nigdy nie patrzyli bo hihać może i nie hihają, chociaż kto ich wie co robią jak nas nie ma w pobliżu może wtedy hihają? Chciałabym zobaczyć takiego faceta co hihota 😛
ciekawy to może być widok… aczkolwiek jakoś sobie tego nie wyobrażam 😀 poza tym przyjaźń między facetami wygląda inaczej, nie widzę jakoś dwóch facetów siedzących na ławce i hihających się na widok laski w kusej spódnisi 😀
Za to " zobacz ty ************ jaka ****** o ***** ale bym ją *****" hehe jak mój brat ma najazd kolegów to większość ich rozmowy powinni wypitać, mimo że to przecież inteligentni (studiują chemie, fizyki i inne cuda o których ja nie mam pojęcia) i całkiem sympatyczni młodzi mężczyźni to w swoim sosie zmieniają się w okropniastą bandę 😛 ale to w pewien sposób urocze
baaaa bo takie odzywki są modne i cool 😀
Chyba nie o to chodzi 🙂 Oni tak sobie miłość okazują 😛 Jak z nimi siedziałam kiedyś to się rozpędzili i też dostałam kuksańca i zostałam nazwana niecenzuralnie i tak się zdziwiłam że dostałam ataku śmiechu
Ja mam kumpla geja i powiem Wam, że z nim gada mi się najlepiej. No na wszystkie tematy mogę z nim rozmawiać i nie ma skrępowania. 😀
Właśnie 🙂 I to mi się marzy 😛 Dam chyba jakieś ogłoszenie 😛
Nie ma, nie ma i jeszcze raz nie ma przyjaźni między kobietą i mężczyzną… coś o tym wiem, miałam takiego kumpla na studiach… między nami była tylko przyjaźń (z mojej strony), cały rok miał nas za parę, a on robił jakieś dziwne aluzje itp… nie ma. Moim zdaniem.
Kiedyś pisałam, że miałam dwie przyjaciółki. Teraz mogę napisać (chyba), że jednak nadal je mam. Zaczęłyśmy częściej ze sobą pisać i rozmawiać, a z drugą częściej staramy się widywać. Przykre jest to, że z czasem jakoś to wszystko między nami się zatarło… A być przyjaciółką dla samej siebie… – to chyba najtrudniejsze, co może być.
Zgadzam się z ostatnim zdaniem. Ja chyba nie potrafię, jestem wobec siebie strasznie krytyczna i wiecznie niezadowolona z tego, że nie jestem taka, jakbym chciała.
ja mam wieczne kompleksy, ponieważ Sebastian wiecznie porównuje mnie do…. swojej siostry… rozumiałabym, gdyby on miał z nią dobry kontakt, ale akurat tu jest zupełnie odwrotnie – mieszka 6 stacji metra od nas a widujemy się dwa razy w roku… ona na pewno moją przyjaciółką nie będzie…
Jeśli mogę się wtrącić to bratowe tak chyba mają, taki gatunek 😛 Mam dwóch braci i ciężko im będzie znaleźć takie dziewczyny żebym je lubiła, więc się nie przejmuj 😉 siostrę można olać 😛 Jako siostra pozwalam 😛
zgadzam się 😀 mam brata i uważam, że nie urodziła się jeszcze taka, która byłaby godna 😀
Sama rozumiesz kochany braciszek i te sprawy, ja mogę go zdzielić, ale niech ona urazi to jej oczy wydrapię :p
oj tak, była taka jedna (niestety, on zakochany był w niej po same uszy, weekendy w paryżu, wiedniu, tudzież, w razie braku dłuższego weekendu – w spa na mazurach/górach/nad morzem, gdzie słoneczko sobie życzyło).. ale dziewczę poszło się zabawić z kolegą z pracy i… mój brat od 3 lat pozbierać się nie może… a ja jeszcze dziś, gdy przejeżdżam obok jej domu to aż zębami zgrzytam…
To ja bym jednak wydrapała. Nie moje nerwy na takie "słoneczka"
a on zakochany dalej… jak sobie wetnie, to biedny wzdycha do niej, aż się serce kruszy… pinda głupia…
Pinda piękne słowo 😀 Przejdzie mu. Każdemu kiedyś przechodzi tylko żal chłopaka, a niech jej włosy wypadną i paznokcie zzielenieją niech ma
Trzeba by poprosić taką Michalak, ona pisała o różnych zaklęciach itp w którejś książce… może podrzuci jakieś namiary na wiedźmę to urok rzucimy ;o)
I może jakieś zaklęcie odkochujące. Wiem że prym wiodą te zakochujące, ale tu sytuacja zgoła inna 😉
może dorzuci jeszcze takie odchudzające ;o) na uda np 😀
Ooooo ! Za takie to ja bym wszystko oddała, chociaż po Twoim zdjęciu nie widać żebyś potrzebowała… My tu o przyjaźni same siebie mamy lubić chyba za to zaklęcie odchudzające byśmy dostały po uszach 😛
ee tam, zawsze wszystko mi się u udach i na brzuchu odkłada… normalnie jakbym widziała – o tu jest ciasteczko, które zjadłam dziś do kawy w pracy, a tu – ooo – jest smażony kotlecik, który zjadłam wczoraj na obiad. A tu lasagna… ech… Bastek mi właśnie powiedział, że zna zaklęcie – "wsiadaj na ten orbitrek, który stoi w pokoju obok" 😀
Kurcze masz osobistego magika! 😀
Kurczaki, a ja go nie doceniałam 😀
A widzisz ja muszę swojego też zapytać, może on też zna jakieś zaklęcia a ja nie doceniam, nie orientuję się i w ogóle. Ignorantki z tych bab nie :P?
a oni tacy cudowni są 😀
Jakby nie byli to my byśmy z nimi nie były:P Ale zdolności magiczne łohohoho 😛 Dobra, bo chłopakom spłoną poliki 😀
mój właśnie złapała jakiegoś wirusa chyba… smecte mu właśnie rozpuszczam, coby się nie odwodnił… mam nadzieję tylko, że mi nie odsprzeda, bo ja mam cały weekend zajęcia…
także poliki już mu płoną 😀
No i masz babo placek 😛 Lecz go lecz może jakieś zaklęcie "wyleczające" :P?
tak, trzeba pogłaskać po główce, pocałować w czółko i poić herbatką i smectą, tudzież węgiel przemycić ;o) jak on jest chory to ja latam naokoło niego, a jak mnie coś rozłoży to zaraz słyszę, że na pewno go zarażę… ech, faceci…
Bo oni wtedy jak małe dzieci są, ledwie katarek, ale on już pewnie umiera i chorszego człowieka i bardziej cierpiącego na tej planecie nie ma. Rozkoszne bąbelki 😛
a hipochondryk pierwsza klasa… jak ja rano kichnę, to on po południu ma gorączkę… jak mnie korzonki połamały bo mnie przewiało, to w ciągu dnia dostałam smsa, że go coś plecy bolą… jak się kiedyś czymś przytrułam to jego mdliło 😀 sama rozkosz 😀 aż się boję co będzie, gdy w ciążę zajdę 😀
Będzie miał bóle współczujące i brzuch mu urośnie 😛 Mój tata tak ma, jak przyszłam do domu powiedziałam, że mnie brzuch boli (czyt. okres ) to on od razu że pewnie ma to samo bo jego też. Nie wytrzymałam padłam ze śmiechu i zapytałam czy ma macice, na co się przeokropnie na mnie obraził 😛
hahaha dobre 😀 kurde, popatrz, a ja bym mogła mu taki bol nawet oddać dobrowolnie, to nie ;o)
No co Ty! Oni mają mniejszą tolerancję na ból na wyimaginowany narzekają co gdyby bolało naprawdę? My byśmy miały przechlapane 😀 Niech dzielnie znoszą to co im się wydaje :PP A my strzeżmy się cierpiących i głodnych facetów dla własnego zdrowia psychicznego:P
mój własnie jest głodny, ale nic nie może zjeść bo od razu leci do łazienki… ech, ale marudny teraz jest. dobrze, że jutro jedzie do mamusi to go pewnie wyleczy ;o)
był kiedyś taki kawał jak skonstruowano maszynę, która przenosiła część bólu porodowego na ojca dziecka. Jedna para się zdecydowała, poród się rozpoczął, rozpoczęli więc przekierowywać ból na ojca dziecka. 20% bólu – Żonie lepiej, mąż stoi i też zadowolony. No to 50% – żona czuje się coraz lepiej, mąż kwitnie szczęściem. No to poszli na całość 100% – żona urodziła, mąż szczęśliwy, lekarze zacierają ręce bo świetny interes. Młodzi rodzice wracają do domu z maleństwem, a na wycieraczce leży nieżywy listonosz.
Hahahaha świetne 😀 i doskonale oddaje sytuację :DD Opowiem to u siebie w mieszkaniu dziewczyny padną 🙂
no właśnie – pokazuje wytrzymałość obu płci 😀
właśnie przeczytałam to mojemu mężowi, a moja córka z drugiego pokoju pyta, dlaczego tak głośno się śmieję, świetny kawał
I to my jesteśmy słaba płeć hę? 😛
my, chore, z katarem, ledwo widząc na oczy, plecy nas bolą, kolana miękkie, ręce opadają, ale taszczymy siaty z zakupami wracając z pracy (bo przeceż o zwol. lek. nie ma co marzyć), wchodzimy do domu a na kanapie leży leń, który wrócił wcześniej, bo tak jakoś wyszło, i nic nie robi cały dzień…
A propos – nic nie robi:
Żona pyta męża leżącego na kanapie:
– Co robisz?
– Nic – odpowiada mąż.
– Wczoraj też nic nie robiłeś – zauważa żona z przekąsem.
– Nie skończyłem…
A co zwolnienia i siat: a kto jest temu winny, no, kto? No, my, babeczki! Facet ma katar, to się kładzie i kuruje. A my jak te głupie taszczymy, dźwigamy i zbawiamy świat, pozwalając płci przeciwnej leżeć na kanapie. Mówiąc my, mam na myśli kobiety, bo mnie życie zmusiło do przejścia na postawę mężczyzn – w pewnych okolicznościach zdrowotnych, gdy człowiek się przeforsuje, to się nie podniesie, i trzeba nauczyć się szanować organizm. I muszę przyznać, że na dłuższą metę to daje lepsze efekty niż zarzynanie się, bo "jak ja nie zrobię, to nikt nie zrobi".
tak mnie kiedyś połamało, że się ruszyć nie mogłam. i stał się cud! zakupy przyszły do domu, chleb nawet świeży był, wędlinka też się znalazła! a jaka radość była, że po całym czasie mieszkania w tym miejscu w końcu odkrył mięsny i warzywniak! 😀
Czyli dobrze po chorować trochę? Ja jak choruję to mam herbatki i posiłki do łóżka nie jest źle:)
A tak co do nic to też znam:
M-Mąż Ż- Żona
M- Kochanie co zrobiłaś dziś na obiad?
Ż- nic
M- Ale wczoraj też było nic!
Ż- ugotowałam na dwa dni:)
Chyba my też tak czasem musimy, bo odbieramy panom szansę wykazania się:P
Ciekawy temat, nie powiem… Jeśli chodzi o przyjaźń damsko-męską, to mam podobne odczucia. Ona nie istnieje. Mężczyźni w moim życiu to koledzy, nie dopuszczam nikogo bliżej, bo wiem co prędzej czy później z tego wychodzi. Iskrzenie, o których mówiłaś. Mój obecny partner to taki mój właśnie kolega, potem przyjaciel, a teraz niezastąpiony człowiek na świecie. Przyjaciółek jako takich nie mam, bo zawsze mam pecha i najbardziej zbliżam się do osób, które mieszkają daleko. Najbliższa mi osoba jest w wieku mojej mamy i mieszka niedaleko Seattle w USA. Czasami nie umiem się z nią porozumieć z racji mojego angielskiego, ale jest super! Poza tym mam parę koleżanek, bliższych i dalszych. Sama jestem domatorką i wolę spędzać czas w domu. Nie wiem z czego to wynika, ale na imprezie nie byłam od czasów studniówki. Jakoś mnie do tego nie ciągnie…
co do przyjaźni w ogóle zawsze miałam wokół siebie mnóstwo pseudo przyjaciół, jak się okazało po czasie…ale naprawdę było ich wielu, i płci pięknej, i tej brzydszej, zawsze wysłuchiwałam, nie obgadywałam za plecami, sama mogłam na nich liczyć, do czasu niestety… jakoś się to z latami wykruszyło, ja się wyprowadziłam, oni również, jeszcze przez jakiś czas kontakt był, ale coraz bardziej sporadyczny, niby się odnaleźliśmy po latach na nk, były obietnice spotkań, ale raczej przedwczesne chyba, bo ani ja już tego nie potrzebuje, ani oni tym bardziej, spotkałam się jakiś czas temu z jedną swego czasu moja przyjaciółką, ale nasza rozmowa jakoś dziwnie toczyła się wokół jej budowy domu, że jak go ukończy to mnie zaprosi, wokół auta, a kiedyś wystarczał nam jeden pokój u mnie lub u niej, nie wille, itp. dla mnie ważne jest tylko zdrowie mojej rodziny, a to czy mamy więcej pieniędzy czy mniej jest mało istotne, jakoś to przecież będzie… gdy byłam już "na swoim" poznałam ludzi innego typu, o innych niż ja poglądach, ja z sercem na dłoni, wszystkim się dzieliłam, lecz nie dostawałam w zamian tego samego, tu najbardziej i najtrudniej zaczęłam rozumieć na czym przyjaźń na pewno nie polega, jeszcze niedawno strasznie chciałam mieć przyjaciółkę, ale jakiś czas temu zdałam sobie sprawę z tego, że ja już po prostu nie potrafię zaufać, zwierzać się, nawiązywać tak trwałych więzi, nie umiem mówić o swoich problemach, mam co prawda jedną bardzo dobra znajomą, niby mogę na nią liczyć, a ona na mnie na sto procent, ale jestem ostrożna, na pewno w środku nocy z płaczem do niej pobiec nie mogę, a takiej przyjaźni bym chciała, bo jak kochać to na zabój, a jak kraść to miliony
z czasem ludzie się zmieniają. nie wystarcza winko za 30 zł, trzeba się pokazać i stawia się na stół dobrą whisky, bo to modne… ech, pokażę jej, że jestem lepsza od niej… szykuje mi się kolejne spotkanie klasowe… przyznam szczerze – nie wybieram się na nie, bo na poprzednim jedynym tematem było to, ile kto zarabia, ile koni ma nowa fura i ilu metrową willę wybudował tatuś…
i o to właśnie chodzi a swoją drogą dziękuję ci z podpowiedź z zamkiem królewskim, przy okazji byliśmy też w łazienkach za free, było naprawdę bardzo ciekawie kolejny raz będę w lipcu w Warszawce, jak Wy tam żyjecie, w tym ciągłym biegu i korkach?
cieszę się, że pomogłam :o)
żyjemy żyjemy, a jakbyśmy mogli, to byśmy stąd chętnie uciekli… Ja nie jestem rodowitą warszawianką i musiałam się nauczyć. Na początku człowiek jest przerażony, wchodzi do metra i mówi cieniutkim głosem 'przepraszam, proszę pana, czy mógłby się pan troszkę przesunąć?'. Po reakcji, a właściwie jej braku, domyślałam się, że pan mnie nie słyszał tudzież olewał. Po kilku tygodniach wpycha się już człowiek do pociągu i mówi jasno i wyraźnie do człowieka tamującego ruch, bo wie, że jeszcze dwie minuty zwłoki i spóźni się na autobus/tramwaj/zajęcia/do pracy/a co niektórzy na aerobik/saunę/manicure/pasemka/botoks itp…
Niestety teraz zauważyłam,że spotkania z pseudo znajomymi dotyczą przechwałek kto ma lepszą pracę,dom, męża. Ale nikt tak od serca nie zainteresuje się co u Ciebie czy wszystko w porządku jak Ci się żyje, albo ot tak pogadać na bieżące tematy.
Też mieszkam w Warszawie i nie jestem stąd, ale nabiera się takiego nawyku głupiego. Pani w metrze oznajmia, że jedzie metro w twoim kierunku i ludzie wtedy bieeeegiem no to ja też, a potem myślę "mało sobie nóg idiotko nie połamiesz, a drugie będzie za trzy minuty!" Paranoja
tak, ja pół godziny na wizytę u okulisty się spóźniłam, masakra! a wyjechaliśmy dużo wcześniej
gdy wracam do domu albo jadę sobie na zakupy – czekam na kolejne metro, bo dom mi nie odkica. Ale jak jadę do pracy to lecęęęę, aż się zastanawiam, czy równie pięknie leciałabym z tych śliskich schodów 😀 i czy zęby potem miałabym wszystkie, czy może następnym razem spieszyłabym się do dentysty na protezę 😀
Warszawa to taki czasowy teleport, jak się spieszysz miasto staje się dżunglą i na 100 % nie zdążysz, a jak chcesz być gdzieś na styk bo nie masz nastroju czekać to na bank dotrzesz w takim tempie jakbyś się teleportowała 😛
a wiesz, coś w tym jest 😀
Zazwyczaj jest tak, że jest taki moment w życiu, który pozwoli zweryfikować "przyjaźń". Ja tak miałam i w sumie szybko się obudziłam.
A przyjaźń damsko-męska? Nie wiem. Ja mam wielu kolegów i w sumie tak mi pasuje…
Witam wszystkich. Mówi się, że przyjaźń jest czasem silniejsza niż miłość. Bo podobno od miłości do nienawiści tylko krok, a przyjaźń trwa. Prawdziwa przyjaźń, aż do śmierci.
Mnie od razu z tym tematem kojarzy się przyjaźń Ani i Diany. Zazdroszczę im tej przyjaźni.
U mnie zwykle więcej było przyjaciół facetów. W tej chwili został mi się jeno jeden, ale prawdziwy. Mieszka 60km ode mnie, nie mniej jednak widujemy się od czasu do czasu.
Kocham go, nie jak mężczyznę, ale jak właśnie przyjaciela. Wiem, że i on mnie kocha, jako osobę – dobrego człowieka (jak ostatnio się wyraził). I cudnie, jestem szczęśliwa, że jest.
Był też kiedyś inny facet, inny przyjaciel, z którym poznałam się listownie. Potem oczywiście też w realu. Zaangażowałam się bardzo w tą przyjaźń i nagle on zerwał ten kontakt. Bez logicznego wyjaśnienia. Zabolało. Jak cholera. Jeszcze teraz trochę boli jak o tym pomyślę.
Trzymam nadal jego listy jak osobisty talizman (to nie były listy miłosne zaznaczam). Powiem szczerze, że mam nadzieję i wierzę, że nasze drogi się jeszcze kiedyś skrzyżują.
I był trzeci przyjaciel. Ja przerwałam tym razem. Energetyczny wampir co uświadomiłam sobie po czasie. Pijak i narkoman niestabilny psychicznie. Starałam się lata całe mu pomóc. W końcu po którymś z pobytów w szpitalu dałam spokój. To mnie wykańczało. Tak nie powinno być. Nie wolno nadużywać przyjaźni i na niej żerować.
No ale doszłam do tego z czasem.
Mój mąż na szczęście też jest mi przyjacielem. Uważam, że tak powinno być. Bo jak będę starym grzybem to no cóż przyjaźń zostaje, jak już szału miłosnych uniesień nie ma.
A propos kobiet przyjaciółek, to moją młodszą siostrę mogę nazwać moją przyjaciółką.
Jest jeszcze jedna babska przyjaźń, ale dużo wody się w rzece przelało od czasów, gdy byłyśmy nierozłączne.
Brakuje mi jej. Nie wiem tylko czy uda się skruszyć ten murek lat. Chciałabym. To w sumie jedyna kobieta, przed którą potrafiłam się do końca otworzyć. Może warto choć spróbować?
Jakoś ciężko mi trafić na taką, co by i zwierzyć się umiała, ale i wysłuchać, a i murem stanąć i wyciągnąć z dna rozpaczy, gdy się w takie popadnie.
mój mąż też jest moim przyjacielem, co nie znaczy, że się doskonale rozumiemy
Właśnie takiego męża chciałabym mieć aby był moim przyjacielem..
ech bo w małżeństwie i inne czynniki występują 🙂
docieramy się i zcieramy – no i żyjemy ze sobą na co dzień
tak, Bursztynko, zgadzam się z tym
Cześć dziewczyny! O przyjaźni niedawno pisałam na swoim blogu hihihihi.Nie wierze w przyjaźń między mężczyzną a kobietą, jakoś mi się to nie widzi. Jeżeli chodzi o kobiety mam dwie przyjaciółki takie od serca. w Tym jedna z nich jest moją bratnią duszą. Ta druga o każdej porze dnia i nocy przybiegnie do mnie z pomocą.
szczęściara…
Tak, mogę powiedzieć,że dzięki nim jestem szczęśliwa ale wiadomo nie widzimy się na co dzień, czasem tego brakuje ale cóż One mają własne życie u boku mężczyzn więc trzeba się pogodzić z byciem na drugim planie..
No to super. Sama nie wiem, czy bratnie dusze to rzadkość, czy po prostu ciężko na nie trafić.
Przypomniała mi się jedna z moich samotnych podróży.
Jechałam pociągiem z Sanoka do Łodzi (docelowo miał być Gdańsk) i spotkałam tam dziewczynę, która wybierała się do domu do Pruszcza Gdańskiego. Pamiętam, że była młodsza ode mnie i że przegadałyśmy drogę całą jak leci. Buzie nam się nie zamykały. Opowiedziałyśmy sobie normalnie z grubsza całe życie. Momentami rozumiałyśmy się bez słów. Wysiadłam w Łodzi, bo doszłam do wniosku, że się w domu przepakuję i trochę odeśpię przed tym Gdańskiem. Pamiętam, że miałam zapisany numer telefonu i adres tej dziewczyny i obiecałyśmy sobie kontakt listowny (bo to nie były czasy internetu jeszcze). Zanim wysiadłam uściskałyśmy się serdecznie i ucałowałyśmy.
Zgubiłam tą pieprzoną kartkę. Dziś nie pamiętam jak miała na imię, ale jestem pewna, że to była moja bratnia dusza.
Też tak sądzę. Ja mam "przyjaciółkę", która na mnie może liczyć w sytuacjach kryzysowych rzucam wszystko i jadę ją ratować, ale to niestety w dwie strony nie działa…
No to dobrze żeś w cudzysłowie napisała. Bo taka z niej przyjaciółka jak z koziej dupy trąba.
i o to właśnie chodzi, że to powinno działać w obie strony ja do tego taka jestem durna, ze nie potrafię odmówić
Oj tak powiem wam,że jest niesamowite! Niejeden raz sama przed sobą ukrywam własne uczucia a ta moja duszyczka spojrzy i od razu mówi Aguś to i to Cie trapi no w takiej sytuacji aż mam łezki w oczach..W ogóle świetnie się rozumiemy z jedną i drugą bez słów.
ja tak miałam z tą od willi dawno temu, wszyscy ja wyśmiewali co prawda, bo była raczej mało przebojowa, ale byłyśmy ze sobą bardzo blisko, tym bardziej było mi smutno, że więzy się rozluźniły i że chyba obie sie zmieniłyśmy
Sztuką jest zmiany wzajemnie zaakceptować i nie stracić z oczu tego co najważniejsze. Nie zawsze się udaje.
Mądrze powiedziane trzeba zaakceptować zmiany, wiadomo z wiekiem każdemu zmieniają się poglądy na wiele spraw ale mimo wszystko powinno się uczyć tego nowego akceptować wzajemnie. Ja z moją przyjaciółką musiałam się rozstać na rok, miałam obawy,że po powrocie nie będzie to samo co było..ale jednak prawdziwa przyjaźń poradzi ze wszystkim!!
być szczerym wobec drugiej osoby – to też ważne.
u nas to chyba nie była jednak przyjaźń… bo okazało sie, że wyznajemy różne wartości, na czym innym nam zalezy
Uwielbiam oglądać filmy o babskiej przyjaźni.
"Stalowe magnolie", "Thelma i Louise", "Druhny" i inne – coś mi tytuły pouciekały z głowy. Znacie jeszcze jakieś? Może polecicie?
Nieeee znam, ale może zekranizujmy "Sklepik…" 😛 Ja mogę latać z kamerą, która ładniejsza to obsadzimy do ról, faceci jak zobaczą takie zbiorowisko bab to sami przylecą i zagrają 😀
Ale te które podałaś obejrzę, bo żadnego nie oglądałam…
bardzo bym chciała obejrzeć film na podstawie jakiejś książki K. Michalak
spoko, skrzykniemy się, kasę jakoś wysupłamy (eee, trzeba tylko wytypować jakiś słabo strzeżony bank) i będziemy kręcić 😀 a jakie przyjaźnie by się z tego mogły urodzić ;o)
Albo lotka, jak każda puści to któraś wygrać musi nie? Potrójna korzyść, dla Bursztynki nowy film o przyjaźni bo lubi, nowe przyjaźnie, a i wreszcie książka Tej Michalak zekranizowana 😛
ja tam pechowa jestem, w lotka nie ustrzelę nawet trójki więc co tu mówić o jakieś porządnej wygranej. Niestety. ale spróbować zawsze można 😀 i nad morze trzeba by się wtedy wybrać… :> cud mniód i orzeszki 😀 wchodzę w to!
Dziewczyny bardzo dobry pomysł ja już od dawna kombinowałam na produkcją ekranizacji książki..to co kiedy jakaś większa kumulacja?? 😀
Ja kiedyś trafiłam dwie trójki w jednym losowaniu… Do szóstki więc nie było daleko tylko szkoda, że każda na kuponie innym 😛 Nam chyba wystarczy suma nie skumulowana aż nadto 🙂 aktorki wszak już mamy tylko wytypować trzeba 😛
Kurde bele drimowanie czas zacząć!
Nie chcę nic mówić (to znaczy chcę, póki Patiś ogląda Boba Budowniczego), ale jedna ze stacji tv, i to tych największych zaprosiła mnie niedawniej jak w poniedziałek do współpracy. Chcą, bym napisała scenariusz serialu albo komedii romantycznej. Obiecałam, że przemyślę sprawę, tak więc who knows…
Kogo widzicie jako Bogusię, Lidkę, Adelę, Stasię i Konstancję? Mi jako Adela widzi się Anna Dereszowska…
Kejt ma już rozeznanie w małej ekranizacji, to może pomoże kosztorys zrobić 😀 a co do aktorów i aktorek – damy radę 😀 no i te morze… :>
Ja bym zaszalała z kimś mało znanym, te aktorki wszystkie tak mi się opatrzyły, że nie chodzę na polskie filmy, bo co film to twarze te same :/
dokładnie! Nowe twarze aby kojarzyły się tylko z filmem o naszych ulubionych bohaterkach!
Ja również jestem za świeżą krwią. Na pewno jest mnóstwo dobrych aktorów (np do tej pory teatralnych tylko) którzy się nie opatrzyli już, a byli by świetni.
a Kejt ma takie szerokie grono czytelniczek, które udzielają się na blogu często gęsto ;> heh
Mi jako bogusia się marzy Ilona Ostrowska a konstancja to Joanna krupa 😉
My zagramy tłum 😛
też lubie filmową Lucy a Konstancja, jak czytałam kojarzyła mi sie właśnie z dżoaną
nie chcę się chwalić (serio nie chcę), ale będąc po obronie mgr na imprezie w jednym z warszawskich klubów, trafiłam na jakiś casting. moja przyjaciółka się uparła no i musiałam się zgodzić na wejście z nią za zasłonę, bo inaczej obraza normalnie, na śmierć i życie.. no i weszłam. nic nie widziałam, słyszałam tylko jakieś śmiechy, a po oczach waliła mi jakaś lampa. podziękowałam na wstępie i przeprosiłam, bo generalnie to ja sie nie powinnam tam znaleźć, zrobiłam to dla koleżanki itp itd. Miesiąc później dzwoni telefon – zapraszają mnie na casting do nowego serialu (stacja ze słoneczkiem, właśnie leci); podziękowałam i się rozłączyłam. czasami się zastanawiam – byłam głupia czy może wręcz przeciwnie 😀
szkoda!!! pewnie że byłas durna, nie obraź się! przeciez to na pewno byłoby ciekawe doświadczenie! a jak cos by ci się nie spodobało, zawsze mogłabyś zrezygnować
mądra jestem siedząc w fotelu i w swoim domu, a sama bym pewnie gdzie pieprz rośnie zwiała
Gdyby Ci na tym zależało to byś się zgodziła więc chyba mądrze zrobiłaś 🙂 Nie każdego kręci jak mówi moja współlokatorka "robienie z siebie głupa":D
były momenty, gdy żałowałam :o) ale z drugiej strony, ja się nie nadaje.. nie uważam się ani za ładną, ani za zgrabną, a grać ostatnią ofiarę losu to trochę lipa… ;o)
a ja bardzo lubię Annę Dereszowską
też ją lubię… jakoś tak wydaje mi się, że jej gra jest niewymuszona…
tak… uwielbiam ja własnie za naturalnośc, lubię też jak spiewa
Dzieńdobrywieczór! 🙂
Ja osobiście uważam, że z przyjaźnią jest tak samo jak z miłością – by trwała i kwitła, muszą się starać obie strony, inaczej szybko zwiędnie. Ponadto, w chwili obecnej większość ludzi chyba bardziej woli spędzać czas w sieci, niż spotykać się twarzą w twarz. Jednak mnie osobiście Internet otworzył drzwi do nowych znajomości, co mnie bardzo cieszy.
Kiedyś usłyszałam, że przyjaźń przez Internet nie jest możliwa. Uważam, że to nieprawda. Trzeba "tylko" starać się tak samo, jak przy przyjaźni twarzą w twarz, a może nawet jeszcze bardziej?
Mam kilkoro przyjaciół obu płci, i to zarówno w świecie realnym, jak i wirtualnym. Prawdziwej Przyjaźni, takiej przez duże P, nie jest w stanie nic zniszczyć. Ani odległość, ani lata niewidzenia, ani to, że przyjaciółka urodziła dziecko, ani różnica wieku czy poglądów.
Ja mam taki charakter, że bardzo szybko przywiązuję się do ludzi. I to jest z jednej strony dobre, z drugiej złe, ponieważ często było tak, że gdy ktoś mnie zranił, nawet bezwiednie, nie potrafiłam zaufać drugi raz. Teraz się już trochę na to uodporniłam i rozumiem, że nikt nie jest idealny, ani bez wad, nawet najlepszy Przyjaciel.
Według mnie, jednym z najważniejszych wyznaczników przyjaźni jest ten, by można było na siebie nawzajem liczyć. I ja takich Przyjaciół w swoim otoczeniu mam, dzięki temu jest mi lżej na duszy.
A co do przyjaźni damsko – męskiej, uważam, że ona istnieje, pod warunkiem, że dla tej drugiej strony nie stanowimy obiektu pożądania, a i sami ze swojej strony nie wysyłamy jakichś dwuznacznych sygnałów. Poza tym przyjaźń między mężczyzną, a kobietą może istnieć również wtedy, gdy to, co wcześniej iskrzyło, samoistnie się wypali.
Witaj Karolinko. Ja również i w wirtualną przyjaźń wierzę.
Ale powiem Ci tak z ręką na sercu, że mnie to starych dobrych listów (na papierze pisanych) brakuje najbardziej.
Bo w nich i dobre słowo zawrzeć można i cząstkę siebie.
O i kwiatek suszony można sobie wysłać i kartkę jakąś ładną.
mam takie wirtualne przyjaciółki, mogę na nie liczyć, na dobre słowo i tak dalej… ale to nie to samo,chyba bym się nie odważyła z nimi spotkać, bo bałabym się rozczarowania
ich rozczarowania mna oczywiście
Ania ależ Ty głupotę napisałaś a niby dlaczego ktoś miałby się w realu tobą rozczarować?? No w końcu na wygląd raczej ja bym nie zwróciła uwagi tylko na wnętrze no nie??
ja jestem tak naprawdę strasznie nieśmiała zwłaszcza, jak kogoś naprawdę nie widziałam na oczy, te dziewczyny wiedza jak wygladam, bo mają mnie na nk w znajomych, ale sama nie wiem, ja by to było
Więcej wiary w siebie Asymaka. W końcu to nie byłaby randka nie? Po co ten stres
to nawet gorzej niż randka z meżczyznami nigdy nie miałam problemów, zawsze świetnie się z nimi dogadywałam
w takim razie z kobietami tym bardziej powinnaś się dogadywać.
kobiety są lepszymi od meżczyzn obserwatorami, zwracają na rzeczy moim zdaniem mało istotne uwagę, może powinnam być facetem?
No ale co przejmujesz się,że skrytykują Twój wygląd czy co? bo nie bardzo rozumiem.
w oczy nie powiedza, za to za plecami… niejedna taką tu poznałam
tu w sensie na osiedlu na którym mieszkałam 6 lat
No nie mów ale co ma wygląd do rzeczy?
nie tylko wygląd, ja tam do takich ostatnich nie należę, może tylko z kilogramami ostatnimi czasy u mnie za dużo na plusie, bardziej mnie denerwowały ploteczki nawet nie o mnie, o innych znajomych, że ta ma tak w domu, ta bluzkę jakąś starą, tam sa specyficzni ludzie
ojejku kochana Ty się takimi rzeczami nie przejmują skoro mówią o Tobie to znaczy,że żyjesz!
nie o mnie, tylko o kimś, kto jest chrzestna mojego synka, teraz to juz zresztą niewazne, dzisiaj mam to gdzieś, ale wtedy strasznie przezywałam
No tak, rozumiem. w sumie sama nie lubię jak obgadują moich bliskich wnerwia mnie takie coś okropnie!
nie ważne jak mówią, ważne że w ogóle? heh
a tak poważnie – nie można sie przejmować takimi pierdułami. ludzie są zawistni i nieuprzejmi, wredni i złośliwi. często przelewają na nas swoje frustracje, swoje kompleksy. I stąd często gęsto bierze się te całe obgadywanie nas.
tak, później i ja do takich wniosków doszłam, ale co przeżywałam wtedy to moje
tak naprawdę, nawet gdy będziesz sobie powtarzać, że nie ma sie czym przejmować, to i tak de facto sie przejmujesz… pewnie większość nas tak ma..
z tym, że teraz już wiem czego po kim się spodziewać i z kim nie wdawać się w zobowiązujące rozmowy
i o tę wiedzę jesteś bogatsza
Czekałam na ten temat. Dla mnie przyjaźń jest jedną z najważniejszych wartości. To niezwykle silna wieź , która wytwarza się między ludźmi. Należy ją pielęgnować i o nią dbać. Jeśli jest prawdziwa to nic ani czas ani odległość nie są w stanie jej zniszczyć. Chyba każdy/ każda z nas marzy o takiej prawdziwej, szczerej i bezinteresownej przyjaźni pisanej przez duże P. Mam to szczęście , że znalazłam już swoją przyjaciólkę, której ufam i , której mogę wszystko powiedzieć. Dobrze mieć kogoś takiego kto cię wesprze , pocieszy, wysłucha. W powieści Zahir Paulo Coelho napisał" Prawdziwi przyjaciele to ci, którzy są przy tobie, gdy dobrze ci się wiedzie. Dopingujący cię, cieszący się z twoich zwycięstw. Fałszywi przyjaciele to ci, którzy pojawiają się tylko w trudnych chwilach, ze smutną miną, niby solidarni podczas gdy tak naprawdę twoje cierpienie jest pociechą w ich nędznym życiu". Podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami. Myślę, że przyjaźń pomiędzy kobietą a mężczyzną/ chłopakiem dziewczyną jest możliwa wierzę w to. Jeden warunek : obie strony muszą wiedzieć , że oczekują tylko przyjaźni nic więcej. Jest to trudne , ale wykonalne.
Zgadzam się z panią Kasia często nadużywamy słowa przyjaźń ale wynika to przede wszystkim z tęsknoty właśnie za przyjaźnią 🙂 moja najlepsza przyjaciółka jest moja siostra wiem ze zawsze mogę na nią liczyć 🙂 a reszta znajomych ma się mnóstwo raz jest się bliżej z jednym raz z innym oczywiście chciałoby się mieć idealne stosunki z wszystkimi ale niestety różnie to bywa 🙂 jednak wiem jedno bez przyjaciół żyć się nie da i tyle !!!
siostra… temat rzeka w moim przypadku
No u mnie tez to szalona miłość 🙂 raz się kocha a raz się nieznosi ale ogólnie dobrze ze jest 🙂
o tak, chociaż jak wyjeżdżałam od niej zaczynało być już burzowo, nie o pogodę mi chodzi oczywiście
Świetny temat, sporo ostatnio myślę o przyjaźni damsko-męskiej, bo coś takiego chyba mi się szykuje, choć poddekst erotyczny tez jest w tę znajomość wpisany.
Pewna za to jestem przyjaźni między kobietami. Od lat mam jedną stałą , wierną i niezmienną przyjaciółkę, o którą dbam i pilnuję, by nic się nie zepsuło. A od czasu, gdy mi córki dorosły mam jeszcze dwie prawdziwe przyjaciółki od serca- takie, z którymi i na każdy temat można pogadać, i kawę wypić , ciastko zjeść, na zakupy się wybrać i na rowerze pojeździć- to własnie moje córki, z którymi piszemy wspólnego bloga.
pogratulować takich relacji ja czasami mogłabym wyć do ksieżyca przez moja Gosię
Wiem, że moja przyjaźń z cókami jest bezcenna, wierzę, że i Tobie Asymako uda się zbudować mocną i ciepłą relację z córką. Powodzenia!
wiesz, moja Gosia mi ufa i mówi o wszystkim, tylko czasem tak strasznie trudno mi ja zrozumiec, nie wiem co to będzie, jak bedzie starsza
Kiedyś wierzyłam w przyjaźń damsko-męską. Naprawdę nadal się staram, ale z każdym przyjacielem jakoś tak nie po drodze, albo ja coś poczułam, albo on. To troszkę smutne, kiedy wieloletnia przyjaźń nagle staję się uciążliwa, bo z jednej strony się o nią walczy, ale z drugiej strony jest żal.. i ta duma! Która jakoś nie pozwala żadnej stronie wybaczyć.
A co do przyjaźni między nami dziewczynami. Czasami bywa różnie. Czasami żałuję, że nie mamy takiego "zdrowego" poglądu na świat jak faceci. Chyba jednak wolę ich przyjaźń, która chyba nie istnieje.
Troszkę błędne koło?
a ja rozumiem, co masz na mysli
A ja już myślałam, że tylko ja mam takie "szalone myśli",które tak jakoś latają bez kontroli po mojej głowie
w tym chyba ich urok, jak mają swobodę lepiej im krążyć moje też się nabiegaja, jak chomik mojej Gosi w nocy po kołowrotku
Generalnie to się pochwalę, iż natchniona tematem przewodnim dzisiejszego wieczoru napisałam do dawno niewidzianej koleżanki z zapytaniem, co u niej słychać :o) a może coś się z tego urodzi?
o widzisz… ja jak na nowo odkryłam się z dawną koleżanką ostatnio to zakończyło się tym, że ciuszki, które oddawałam jej po mojej Zuzi dla biedniejszej koleżanki rzekomo, sprzedawała później na allegro, nie wierzę juz ludziom jak kiedyś
kurcze, optymistycznie to nie zabrzmiało 😀 może u mnie będzie lepiej 😀
Świetny pomysł, a ja chyba przeczuwając temat, wczoraj napisałam do swojej dawno niewidzianej koleżanki z dawnych lat, kiedyś byłyśmy bliskimi przyjaciółkami, ale czas i odległośc zrobiły swoje…
no coś Ty! to tylko ja mam takie szczęście, ale nie można mieć wszystkiego, mam świetne dzieci, fajnego męża, to z przyjaźnią muszę mieć na bakier
Zasadniczo ja też widziałam się wczoraj z przyjaciółkami z liceum. Może więź nam się trochę pogorszyła, nie to co kiedyś, ale nie zawiodłam się noc była… ciekawa 😛
ciekawa? noc? chyba było wesoło!
nooo to jak noc to było dobrze 😀
przede mną właśnie te spotkanie klasowe… szczerze mówiąc (chyba) się nie wybieram… Na ostatnim naprawdę kiepsko było, słuchanie ile kto zarabia jest mało pasjonujące, przynajmniej dla mnie.Stwierdziłam po nim, że chyba nie mam już o czym rozmawiać ze znajomymi z liceum, więc wcale nie takimi 'starymi'…
U mnie na klasowym było o studiach. " Co studiujesz? Och naprawdę, ale wiesz to nic bo u mnie na prawie/ medycynie itd…"
wiesz, ja jestem już 3 lata po studiach… to już ten etap kiedy ludzie mówią "ojej, nie wyszłaś jeszcze za mąż? ale to co? nie boisz się, że cię zostawi?", albo "nie masz jeszcze dzieci? oj, niedobrze, jesteś teraz w najlepszym wieku do rodzenia dzieci!" lub "oj, jak to planujesz teraz dziecko? ale jak to? przecież ty nie masz jeszcze 30stki! masz jeszcze czas! a w ogóle to …." itp itd
Haha dziwne jestem młodsza a też to słyszę 😛 Jakaś schiza wszyscy wiedzą lepiej nie?
Oj u mnie ten temat jest ostatnio… drażliwy. I nawet nie mam siły na nowo tego maglować ;/ Nie wiem, może z wiekiem mija to co kiedyś było. I u mnie jest też tak, że moi jedni przyjaciele nie lubią drugich, z tego powodu są zawsze docinki i głupie komentarze. Czuje wtedy, że się oddalamy… Brakuje mi tej zażyłości co kiedyś, ale cóż…
Nie, nie będę o tym pisać.
u nas tez tak jest, mało tego w rodzinie tez nie wszyscy się lubią i jak u nas sie spotkają masakra!
Ale kiedyś tak nie było. Byliśmy zgraną grupą. Teraz powstały takie grupki, a ja jestem pomiędzy nimi i czasem mam już dość. Czuję się jak między młotem i kowadłem. Tyle dobrego, że jedni mają gdzieś co ta druga grupka o nich myśli i starają się mi to ułatwić
Witaj Irenko! a myślałam o Tobie gdzież się podziewasz 🙂 Jejć myślałam,że tylko w mojej rodzince porobiły się grupki i kiedy siedzimy przy stole to normalnie jak w szkolnych obozach tragedia jakaś!
Jestem, jestem 😉 Miałam gości i się zasiedzieli.
Taaa… Rodzina u mnie też nie lepsza jest. Stwarzamy pozory, które i tak nic nie dają.
U mnie to nawet nie starają się stwarzać pozorów jawnie okazują do siebie niechęć i potem przy rodzinnych zjazdach mam ochotę zostawić ich wszystkich i iść w siną dal..
To tak jak ja…
Z przyjaźnią – taką prawdziwą to zawsze miałam kłopot. Od najmłodszych lat, zawsze pragnęłam takie prawdziwej przyjaźni – przyjaciółki, na którą zawsze będę mogła liczyć. I chyba dlatego za szybko ufałam ludziom, wierzyłam w nich, powierzałam sekrety – wyszłam na tym jak się to mówi jak Zabłocki na mydle. Byłam zraniona, odrzucona i cóż nie ma sensu o tym mówić. Teraz o wiele ciężej przychodzi mi zaufanie, a to jeden z fundamentów przyjaźni. Ale nie jest źle. Mam jedną taką przyjaciółkę, której ufam, z którą mogę prawie o wszystkim pogadać i jak jest mi źle to jej jeden SMS potrafi poprawić mi humor. Wiem, że mogę na nią liczyć i mam nadzieję, że ona też to wie.
Zawsze staram się pamiętać o urodzinach, gdy dzieje się coś złego – pomagać, gdy w rodzinie którejś koleżanki ktoś zachorował, pytałam się czy wszystko w porządku, gdy ktoś ma ważny egzamin choćby wysłać SMS-a "powodzenia". Pamięć i to o takich nawet najdrobniejszych sprawach jest dla mnie jedną z najważniejszych rzeczy. W przyjaźni ale i w stosunkach z ludźmi kieruję się jedną ważną zasadą – taktuj innych jak sama chciałabyś być traktowana.
Na studiach staram się pozyskiwać nowe przyjaźnię, być otwarta na ludzi. Już po pół roku znajomości z koleżankami, z którymi się trzymałam, zależało mi na nich – dbałam i pielęgnowałam te znajomości. Oczywiście nie ufam w pełni i nie powierzam sekretów ale bardzo łatwo przywiązuję się do ludzi i mi na nich zależy. Bardzo szybko traktowałam je właśnie w wyżej opisany sposób – ale bez zaufania. Do tej pory z większością dziewczyn się trzymam, rozmawiam, a nawet mieszkam z trójką z nich. I choć dobrze się dogadujemy, nie mogłabym nazwać ich przyjaciółkami. Czasem mam wrażenie, że to mi bardziej zależy na tych znajomościach.
Ale na taką prawdziwą przyjaźń to potrzeba czasu. Zgadzam się w 100% że zbyt naużywamy tego słowa. Bo czy rzeczywiście to była przyjaźń jeśli się rozpadła, gdy cię taki przyjaciel zdradził? Osobiście uważam, że nie. Jeśli ktoś jest twoim przyjacielem i zależy ci na nim a jemu na tobie to nic waszej przyjaźni nie złamie.
O przyjaźni damsko-męskiej wypowiadać się nie będę bo nigdy takiej nie przeżyłam. Chociaż mam koleżanki, które wierzą. Mają kumpli ale czy ze strony tych kumpli to jest i zawsze będzie tylko przyjaźń?
Najgorzej to u mnie chyba z tym byciem przyjacielem dla samego siebie. Dla siebie jestem surowa, nie wierzę w siebie i jestem dla siebie bardzo krytyczna – czyli odwrotność mojej przyjaciółki 😀 Ona bardziej we mnie wierzy, wspiera i to ona czasem potrafi dać mi kopniaka bym spróbowała w czymś swoich sił – bo ja często nie próbuje nie wierząc w swoje możliwości. Tak było z konkursem Top20 recenzentek, napisałam recenzje, wysłałam ale nie wierzyłam, że mi się uda, natomiast ona po przeczytaniu powiedziała, że jej się podoba i wierzy że się dostanę. Właściwie tak jest z całym moim pisaniem – czegokolwiek bym nie napisała, jestem do tego bardzo negatywnie nastawiona i to ona bardziej we mnie wierzy. Jej słowa bardzo mi pomagają, bo wiem, że są szczere. Mówi nie tylko gdy coś jest dobrze ale i gdy coś jest źle.
Kiedyś myślałam, że przyjaźń między kobietą, a mężczyzną może istnieć. No i w sumie nadal tak myślę mimo tego, że moja się trochę rozeszła. Nadal jesteśmy bardzo dobrymi kumplami 😉 To jest możliwe – naprawdę. Ani razu nie było głupich tekstów czy sugestii.
Czy sama sobie jestem przyjaciółką? To trudne, ale sie staram, choć z różnym skutkiem 😀
W przyjaźń damsko – męską nie wierzę. Było kilka takich i każda kończyła się zaangażowaniem jednej strony. A jedna kilkuletnia przyjaźń przerodziła się w związek, w którym obecnie jestem. Z jednej strony dobrze zaczynać od przyjaźni, wiemy czego się spodziewać, czego oczekiwać… a z drugiej wiemy o sobie zbyt wiele szczegółów, które często stają się powodem do kłótni. Jeśli chodzi o przyjaźń damsko-damską, wiadomo – ważna rzecz, ale ja nie przyzwyczajam się do ludzi i nie potrafię tej przyjaźni pielęgnować… owszem, kontakt jest, przyjaźń jako taka jest, ale to już nie jest to samo, co siedzenie w jednej ławce w szkole, bo każdy poszedł swoją drogą i nikomu jakoś specjalnie nie chce się zaczynać wszystkiego od nowa, a ja nie lubię stawać do walki z wiatrakami…
Mam dwie przyjaciółki – osobistą siostrę (zaprzyjaźniłyśmy się dopiero jako dorosłe już baby) i Olę (przyjaciółkę z liceum).
Z siostrą mieszkamy blisko siebie i możemy na siebie liczyć, a dzień bez rozmowy z Nią to dzień stracony 🙂
Olę poznałam w szkole średniej i – chociaż dzielą nas kilometry – utrzymujemy z sobą kontakt. Łączy nas telepatia. Nawet mężów wybrałyśmy według "jednego klucza" (nie wiedząc wcześniej o tym) – nasi mężowie są jedynakami, urodzili się prawie tego samego dnia, a ich rodziców łączy taka sama profesja 🙂 Mamy dzieci w tym samym wieku. Za Olę pisałam wszystkie sprawdziany z matmy. Do dzisiaj dzwoni, żebym rozwiązała zadania z matmy Jej córki 🙂
Jak jest ciężko, dzwonimy do siebie, żeby się wyżalić, wykrzyczeć, ponarzekać.
Cieszę się, że są.
A sobie raczej nie jestem przyjacielem, chociaż próbuję. Daleko mi jednak do autoprzyjaźni.
Jeny, jak ja wam dziewczyny zazdroszczę tych sióstr 🙁 ja mam braci, młodszych, a młodsi bracia nie są dobrymi przyjaciółkami 😛
A jak jest teraz, dziś, czy jesteście otwarte na nowe przyjaźnie? Czy ich szukacie? Czy może wierzycie, że prędzej czy później, zrządzeniem losu, pojawią się na Waszej drodze?
Gdzieś w głębi serca chciałabym mieć taką przyjaciółkę jak w książkach i filmach, taką, z którą można wypić kawę, zjeść ciastko, pośmiać się, wypłakać, mieć pewność, że będzie.. ale z drugiej strony jestem bardzo nieufna i nie sądzę, żebym w tym wieku spotkała jeszcze kogoś nowego na "śmierć i życie"… obym się myliła!
Pewnie, że jestem otwarta na nowe przyjaźnie. Przykładowo mam dwie przyjaciółki przez internet poznane. Z jedną widziałam się pierwszy raz w wakacje i już planujemy kolejne spotkanie 😉 Nie szukam ich jednak na siłę, bo to nic by nie dało 🙂
Co rozumiesz przez na siłę. To chyba logiczne, że do przyjaźni nikogo siłą nie zmusisz. Albo się kogoś lubi, albo nie.
Och, nie miałam na myśli zmuszania 😉 Chodziło mi raczej o to, że nie doszukuje się w każdym przyjaciela. No nie wiem jak to teraz wyjaśnić 🙁 Mam na myśli, że nie szastam przyjaźnią tylko mówię o niej w przypadku gdy naprawdę czuję, że jest…
Ja też poznałam przez internet cudowną dziewczynę, z którą się zaprzyjaźniłam, ale to nie jest przyjaźń, jak z powieści, tylko raczej takie ciepłe koleżeństwo. Ale to też jest dobre 🙂
Czasami spotykam osoby, o których myślę, że moglibyśmy się zaprzyjaźnić, ale w całym tym zabieganiu i codzienności rozmywa się wszystko. A poza tym jestem mało kontaktowa więc ciężko mi zawierać nowe przyjaźnie.
Żegnam się kochane, na mnie już czas. Jutro praca, po pracy wsiadam w samochód i jaaadę jaaadę, później zajęcia, potem wracam i wracam i spać… A w sobotę i niedzielę też zajęcia… Ech, zachciało się człowiekowi podyplomówek na stare lata ;o)
Dzięki za miły wieczór :o)
Pozdrawiam,
Marta!
pa Marto! ciekawam co to za podyplomówka
generalnie nic ciekawego – rachunkowość
Dziewczyny ja też dziś już mykam. Jutro rano mam rehabilitacje i muszę być wyspana.
Dobranoc i do sklikania :*
No nie… Jak zwykle nie miałam czasu i weszłam za późno, a tu dyskusja skończona 🙁
Ale muszę przyznać, że macie baaardzo dużo do powiedzenia! 😉
Ja tu jeszcze jestem ale zasłuchałam się w grze na gitarze mojego kolegi…
Też jestem wbrew pozorom 🙂 Jej facet z gitarą… Uwielbiam 😛
A co gra?
Własny kawałek ale dziewczyny tak pięknie,że się popłakałam ze wzruszenia…
No to zazdroszczę 🙂 Sama nie gram na żadnym instrumencie, ale uwielbiam słuchać, jak inni grają…
Nioo ja tak samo nie gram i kiedy ktoś gra a jeszcze specjalnie dla mnie to dosłownie odpływam..
Ja właśnie też. W moich marzeniach mój mężczyzna gra na gitarze, saksofonie, skrzypcach i fortepianie. 😀 W ostateczności zawzięcie obstawiałabym tylko gitarę i fortepian, ale w rzeczywistości nie gra na niczym 🙁 cóż wszystkiego mieć nie można 😛
no wiem coś o tym, ale to tylko kolega niestety..
No to się pochwalę, że mój osobisty małż gra na gitarze. Koncertuje co wieczór 🙂
O, właśnie wróciłam z kina, z randki małżeńskiej 🙂 i widzę, że temat ciekawy i rozwinął się porządnie. Ja mam tego pecha, że moje przyjaciółki mieszkają daleko ode mnie. Chociaż to chyba ja w pogoni za marzeniami wyniosłam się hen, hen za góry, za lasy. Brakuje mi czasami spotkania z "babami", żeby usiąść i pogadać przy ciastku. A niestety jestem już w takim wieku, że nowe przyjaźnie ciężko zawierać. Każdy za czymś goni, ma swoje sprawy i obowiązki, a na przyjaźń pozostaje niewiele czasu. I niestety zaniedbuję też ostatnio moje drogie-oddalone przyjaciółki. Dzięki za ten temat, jutro dzwonię do jednej (ona nie uznaje kontaktów internetowych niestety), zmobilizowało mnie to. A jeśli chodzi o przyjaźń z facetami, to miałam jednego serdecznego przyjaciela, takiego prawdziwego, jak z książek dla dzieci ;). Ale to było jak miałam 5-7 lat. Całe wieki temu 🙂
No to dziewczyny lecę i ja:)
Strasznie było miło porozmawiać, jesteście świetne, wszystkie!
Słodkich snów życzę :*
Ja też uciekam dziewczynki, cieszę się z naszego spotkania,szkoda,że dwa nam odpadną..
Kolorowych snów kochane!:)
Dobrej nocki!
i do dwustu nie doszło… a ja wczoraj nie zdążyłam się nawet pożegnać, bo moja Zuzka się przyszła przytulić i nic już nie kliknęłam temat był bardzo ciekawy, mi też przykro, że dwa czwartki nam przepadną
Ha, zacny dwusetny komentarz należy do mnie.
Dziękuję Wam, laski nebeskie, za wizytę na Wieczorku i udział w dyskusji, była bardzo ciekawa, żywa i taka jak powinna być.
Następny Wieczorek za trzy tygodnie.