Jeżeli myślicie, że autor, który napisał ponad trzydzieści książek, z których każda bez wyjątku była na listach bestsellerów, a ostatnio każda docierała do pierwszych miejsc tych list śpi spokojnie i pisze ot tak sobie, pewien, że następna wejdzie na szczyt także, to jesteście w błędzie.
Okej, może inni pisarze i Literaci tak mają, że skoro raz „zaliczyli jedynkę”, to następny raz zwisa im i powiewa, myślą, że tak już będzie zawsze, albo w ogóle poczytność ich książek w ogóle tych pisarzy, czy Literatów nie interesuje. Piszą dla siebie, dzieło to dzieło samo w sobie etc…
Ja należę nie do Literatów, a do rzemieślników. Pragnę, chcę i kocham, gdy moimi powieściami, moimi małymi dziełami rąk i umysłu zachwycają się Ci, dla których je tworzę: Czytelnicy. Dlatego zawsze z zapartym tchem śledzę listy bestsellerów i wspinaczkę moich „najmłodszych” po tychże. Jak kiedyś wspomniałam: napisać jedną książkę, która została dobrze przyjęta przez Czytelników, to jest osiągnięcie, napisać drugą i trzecią, noooo… to już coś, ale napisać trzydziestą którąś, która po raz trzydziesty któryś jest okrzyknięta przez Czytelników najlepszą w dorobku Tej Michalak, wierzcie mi, to NAPRAWDĘ duże COŚ. :)))
Tak, staram się sięgać coraz wyżej, nie spoczywać na laurach i pisać, byle coś tam wcisnąć Wydawcy i Czytelnikom, ale szukać nowych źródeł inspiracji, nowych gatunków, w których być może się odnajdę, a na pewno będą wymagały ode mnie dużo więcej wysiłku, niż „napisz Kasia coś w twoim stylu i będzie okej”. Już jakiś czas temu wyszłam z szufladki „poczekajkowo-poziomkowo-sklepikowej”, czego niektórzy zdają się nie zauważać. Tematy, które poruszam są coraz poważniejsze, coraz bardziej prawdziwe i wstrząsające i… podoba się Wam to! Mnie, gdy otrząsnę się po lekturze materiałów źródłowych i przeniesieniu tego na karty mojej powieści… okej, też się podoba, że dałam radę. Przeżyłam.
Teraz na przykład przeprowadzam eksperyment na żywym organizmie, czyli moim mózgu: piszę jednocześnie – to znaczy raz fragment jednej, raz fragment drugiej – dwóch powieści na raz. Są ZUPEŁNIE różne, i pod względem emocjonalnym i czaso-przestrzennym. Bardzo jestem ciekawa, jak długo zdołam tak mentalnie przeskakiwać z kontynentu na kontynent i z emocji na emocję. Dopóki daję radę, mam frajdę z „podwójnego”pisania i satysfakcję, bo tego jeszcze nie przerabiałam.
A na razie jestem przeogromnie szczęśliwa, że „Czerwień Jarzębin” wskoczyła na pierwsze miejsce dwóch największych księgarń. Ach! Tu mi się przypomniało… i zaraz odnajdę w zakamarkach internetu… jak kiedyś w pierwszej dwudziestce Empiku znalazło się pięć moich książek.
To dopiero było niesamowite.
Mój starszy syn jednym słowem określiłby, „co zrobiłam z systemem”, ale że ja takiego słowa nie używam… :)))
Dziękuję, Czytelniczki i Czytelnicy! To dzięki Wam mam tyle radości w życiu!
:*