Nazywam się Wiktor Helert i jestem bandytą. Tak przynajmniej twierdzi – dodam, że z jakąś chorą satysfakcją – i tym słowem częstuje mnie na dzień dobry facet, który co jakiś czas wpada do mojej samotni. Bynajmniej nie zapraszany. Prawdę mówiąc, on sam wygląda na bandziora, co ci nóż pod żebro wbije z byle powodu, a ponoć stoi po jasnej stronie mocy, ale co ja tam wiem…
Niewiele wiem.
Wybudzono mnie ze śpiączki farmakologicznej ponad dwa miesiące temu z pamięcią wyczesaną do zera. Nie mam pojęcia, czy celowo wyczyścili mi wspomnienia jakimś specyfikiem, czy uszkodzenie mózgu było tak duże. Wiem, że moje życie zaczęło się właśnie wtedy, sześćdziesiąt pięć dni temu. Gdy odzyskałem przytomność, pierwszym, co ujrzałem, była ponura twarz tego człowieka, Jana Zadry. Tylko on pojawił się w pokoju, w którym leżałem. Nikt inny. Przez następne tygodnie nie odwiedził mnie kompletnie nikt.
W samotne dni, które nastały po tamtym przebudzeniu, i jeszcze bardziej samotne noce zadawałem sobie pytanie: naprawdę nie ma nikogo, kogo bym obchodził? Tylko ten ponury zakapior? Facet o posturze i twarzy bandziora, który patrzy na mnie z mieszaniną niechęci, pogardy, nienawiści i Bóg jeden wie, czego jeszcze? A skoro tak bardzo mnie nie cierpi, po cholerę przychodzi?!
Na razie go o to nie pytałem. Potrzebna mi jest chociaż jego obecność, by nie zwariować od natłoku pytań. On, Jan Zadra, zdaje się jedyną nicią, łączącą mnie z poprzednim życiem. Bo przecież miałem jakieś, no nie? Nie urwałem się z choinki pewnego kwietniowego ranka!
Musiałem gdzieś mieszkać, gdzieś pracować, kogoś kochać, może i nienawidzić. Jednak gdy tylko próbuję przypomnieć sobie moją przeszłość, miejsce po kuli, którą lekarze cudem usunęli z mojego mózgu, zaczyna rwać trudnym do zniesienia bólem. Tak, tak, dostałem kulę w łeb, nie mogę więc być zwykłym, praworządnym obywatelem, bo tacy raczej giną w wypadkach samochodowych albo schodzą na raka, niekoniecznie trafiają na gangsterskie porachunki. Ten fakt potwierdza słowa Zadry: jestem bandytą.
I jeszcze jeden: dziś rano wyjął z kabury spluwę, z którą się nie rozstaje, rzucił ją do mnie – złapałem odruchowo, za kolbę, całkiem fachowym chwytem, po czym moje palce same, bez specjalnej zachęty rozłożyły ją i złożyły, kończąc trwającą niecałe dwie minuty operację szczęknięciem, wcale przyjemnym, zatrzasku magazynka. Sam byłem zdumiony: pamiętam, jak się rozkłada i składa broń, a nie mogę sobie przypomnieć imienia mojej matki. Ulicy, gdzie stał mój dom. Kogoś, kto być może na mnie czeka. W końcu tego, jak ja sam naprawdę się nazywam, bo przecież „Wiktor Helert” mógł wymyślić ten, kto wyrabiał mi nowy dowód – dostałem go tuż przed wyjściem ze szpitala, tak nota bene.
Zapytałem o to Zadrę.
– To moje prawdziwe dane? Wiktor Helert? Lat trzydzieści cztery?
– Nie. Wymyślone – odparł ze zwykłą dla siebie złośliwością.
– Długo się nad tym zastanawiałeś?
Zamyślił się. Przynajmniej starał się wyglądać na myślącego.
– Prawdę mówiąc, nazwała cię tak…
– Kto?! Kto tak do mnie mówił?! – Niemal padłem przed nim na kolana, by powiedział coś więcej.
Patrzył na mnie długą chwilę z tym swoim krzywym uśmieszkiem, wreszcie rzucił:
– Nieważne.
TRZYMAJCIE SIĘ MOCNO, ZACZYNA SIĘ POŚCIG!
Wydawnictwo Mazowieckie z autografem 200 sztuk
Empik.com
Ravelo.pl
Gandalf.com.pl
13 komentarzy
Wow…. To będzie się działo. Jeszcze „chwilą” i książeczka będzie u mnie…. Pewnie wciągnie mnie jak każda inna z Pani kolekcji….. Co tam pranie, sprzątanie….. Książka, książka się liczy 🤣😂🤣Czekam z niecierpliwością ❤️
Mam taką nadzieję! <3
Dokładnie mam tak samo, gdy czytam Pani powieści nic się nie liczy tylko książka i jej historia. Dziękuję za to Pani Kasiu jest Pani wielka I proszę o więcej 😉🥰🥰🥰 A Drań oczywiście zakupiony i napewno będzie moc…
Bardzo mi miło, dziękuję! Mam cudowne Czytelniczki 🙂
Już dziś będzie u mnie. Czekam, wyglądam na kuriera A go nie widać 😁 Już nie mogę się doczekać 😍
To chyba najmocniejsza moja książka! 🙂 Emocji (trudnych też!) nie zabraknie 🙂
Pani Kasiu, mocniejsza od ,,Mistrza”, którego jestem fanką na zawsze ❤️?
Myślę, że tak! Bardziej sensacyjna 🙂
Wartka akcja, trzyma w napięciu od początku do końca. Dla mnie genialny thriller.
Dziękuję! I bardzo się cieszę 🙂
Właśnie skończyłam czytać Drania. Musiałam wrócić do Marzycielki by przypomnieć sobie zakończenie bo Dran wg mnie to jakby kontynuacja tylko oczami Wiktora. Ksiazke czytalam pelna emocji, napiecia i lez. Piekna …
Cieszę się, że książka wywołała tyle emocji <3
Uwielbiam wszystkie Pani książki.