Niech Was nie zwiedzie subtelna, urocza, słodko-różowa okładka drugiego tomu trylogii autorskiej! Treść nie jest słodka, życie głównych bohaterów nie jest usłane różami. Wiktor… o nim nadal nie wiemy za wiele, ze zrozumiałych względów. Natomiast Weronika… ona po prostu się pogubiła. Jest jak dziecko we mgle, które próbuje dotrzeć do bezpiecznej przystani i nie zginąć.
Tak sobie myślę, porównując trylogię autorską do poprzednich serii, że tamte były w pewnym sensie baśniami. Bohaterowie dosyć wyraźnie dzielili się na dobrych i na złych, dobrzy wiedzieli, czego chcą i z taką pozytywną, jednoznaczną determinacją dążyli do celu. Źli też oczywiście wiedzieli, do czego dążą, a było to rzucanie tym dobrym kłód pod nogi, robili to jednak otwarcie. Dobry wiedział, że zły to zły i z nim walczył, albo się przed nim bronił.
Tymczasem w „najmłodszej”, jeszcze bardziej niż w „Pisarce”, Zło ma przyjazną, kochającą twarz. Jest podstępne i, jak w żadnej poprzedniej powieści, potrafi manipulować, łgać, zakłamywać rzeczywistość. I niszczyć.
Przyglądałam się Weronice, dawniej silnej, rozsądnej dziewczynie, jak powoli daje się usidlać, jak wierzy tym, od których powinna trzymać się z daleka, jak zatraca rozsądek, nie ufa intuicji – ani przyjaciołom – i… ginie. Powoli ginie. Strasznie to było smutne. I przerażające, bo wiele kobiet tak właśnie pozwala się unicestwiać. Wplątują się w związki toksyczne, wiążą z podłymi ludźmi, często z psychopatami i albo wyrywają się z ich brudnych łap, albo tkwią w tych relacjach, coraz bardziej bezwolne i zaszczute. Zupełnie bezradne i zdane na łaskę i niełaskę tyrana…
Zastanawiałam się, dlaczego tych dwoje – mój wspaniały Wiktor i moja kochana Weroniczka – nie walczą z całych sił o swoją piękną, trudną, niewinną miłość. I rozumiałam, że nad tę miłość przedłożyli swoją ukochaną, swojego ukochanego. Wplątano ich w najokrutniejszy układ: to drugie będzie bezpieczne, jeśli…
Kończąc tom II, spłakana jak nieboskie stworzenie, bo ta historia dotyka mnie osobiście (chociaż nie, naprawdę nie jest moją autobiografią) zastanawiałam się, czy tamta Weronika i tamten Wiktor, sprzed lat, mieli inne wyjście, czy mogli postąpić inaczej… Oczywiście, wybór należy do nas, my każdą sekundą naszego życia dokonujemy naszych własnych wyborów, ale – i to jest właśnie główne „ale” trylogii autorskiej – do chwili, gdy nasz wybór wpływa na życie tych, których kochamy. Wtedy myślimy nie rozsądkiem a sercem i nic już nie jest takie oczywiste.
Przytulcie Weronikę i Wiktora podczas lektury „Zagubionej”. Wasze dobre myśli będą im naprawdę potrzebne…
9 komentarzy
Właśnie skończyłam czytać książkę? nie mogę się otrząsnąć…i uciekłam tu,zeby znaleźć Pani reakcję.To prawda, nie mogła ta historia skończyć się inaczej.Tutuł 3.czesci daje nadzieję na spełnienie marzeń Weroniki.Do tego dluga droga…❤
Daje nadzieję. Wierzę, że ta historia będzie miała szczęśliwe zakończenie. :*
Z niecierpliwością czekam na kolejny Tom.
Bardzo mi miło. :*
Przeczytałam jakiś tydzień temu ….I ciągle czytam. Tak jak było ze Sciganym ( the best! )serią mazurską i in. Wracam do Pani książek ciągle…I nieraz ratują mi życie…może nie dosłownie, bo nigdy nie doświadczyłam tyle co Pisarka czy Zagubiona ale… dziękuję że jesteś. Życzę dużo miłości – ataeb
Bardzo dziękuję za piękne słowa.
:*
Jeno z Gandalfa nie mogłam wcześniej ściągnąć Pani książki zwłaszcza że z niespodzianką miłą była ?ataeb raz jeszcze. Ściskam mocno!
Jestem po lekturze i nie, nie płakałam. Targają mną bezsilność, złość, smutek i żal. Biedne dziecko-kobieta która hak na razie doświadcza więcej zła niż dobra. Ileż jest takich kobiet wokół nas… Pani Kasiu dziękuję za te wszystkie emocje i czekam z nadzieją na promienie słońca dla Weroniki❤
A ja dziękuję za piękne, dobre słowa. :*