Pani Kasiu, jestem zachwycona vlogiem, jak zawsze! Bardzo lubię Panią czytać, ale w równym stopniu, słuchać. Mądra z Pani kobieta i taka (nie)powierzchowna. Dlatego kocham Pani książki, bo są pisane z serca. Nie ma nic piękniejszego niż czytanie czegoś, w co ktoś kilka chwil wcześniej – zanim zastygł druk – napisał. Ja również pisząc wczuwam sie w to, co przeżywają moi bohaterowie… Chyba dlatego boję się pisać dalej i dokończyć moja pierwsza (oby nie jedyną) powieść. A zostało juz kilkanascie stron do finału. Wiem co będę przeżywać na końcu, to nie będzie happy end 🙁 Chcę jednak, by ludzie poznali historię Bronka i Nel (może również kiedyś Pani ją przeczyta?), więc piszę… Każda książka czegoś nas uczy, ma jakieś przesłanie – przynajmniej tak być powinno – więc tym bardziej warto je pisać i czytać! Nie mogę się doczekać chwili, gdy zagłębię się w ,,Nie oddam dzieci", czuję, że to mną wstrząśnie (tak jak śmierć Jakuba, którego opłakiwałam!), ale wiem, że to jest potrzebne. To nie są jakies dyrdymały, wypisywane przez byle pisarkę, to historie, które mogły się stać na prawdę! ,,Spieszmy sie kochać ludzi, tak szybko odchodzą", te słowa brzmią tak swojsko, czasem wręcz nudno, bo je słyszymy po raz tysięczny. Ale czy zawsze zdajemy sobie sprawę z ich prawdziwego przesłania? Musimy opanować gniew, monotonię która nas niszczy i odnosić się do ludzi tak, jakby mieli niedługo odejść. Przecież mogą – nie są robotami, które można wskrzesić uzupełniając oderwane kończyny nowym odlewem lub spawając dziury…
Mi te słowa nigdy nie spowszednieją. Często o nich myślę i często powtarzam je w moich powieściach. Ks. Twardowski "Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…" prost i piękne.
"Nie oddam dzieci" będę recenzować Oficjalnie dla Lubimy Czytać. Już chyba tradycyjnie. Pani Kasiu już się nie mogę doczekać, mam nadzieję, że Wydawca szybko dośle. Serdeczności ślę
Pani Kasiu mądre słowa.Zabiegani ,zestresowani,przytłoczeni codziennymi problemami,zapominamy o tym,że życie może sie skończyć w każdej chwili.A my gonimy,rzucamy słowami ,za które czasami nie jest dane nam przeprosić.
Pani Kasiu jak miło znów Panią zobaczyć:) "Nie oddam dzieci" będę miała ogromną przyjemność przeczytać dzięki Pani konkursowi recenzenckiemu,za co niezmiernie dziękuję:) Jestem bardzo szczęśliwa ale przyznam się szczerze,że boję się jej lektury ponieważ sama choruję na nowotwór tarczycy i dla mnie każda sekunda życia może być tą ostatnią.
Kochana Pani Kasiu, to cudownie móc znowu Panią słyszeć i widzieć:-) Czekam z niecierpliwością, by przeczytać ''Dzieciaczki'', choć z drugiej strony bardzo się boję, że emocjonalnie mnie ta książka wykończy… Parę minut temu widziałam na ''Stopklatce'' reklamę serii-super:-)
Proszę teraz dużo odpoczywać i regenerować siły:-)
Kurczę, ja nadal nie widziałam, bo nadrabiam zaległości w sprzątaniu, a TV okupuje Patik ze swoim minimini 🙁 Co do odpoczywania… Niedługo będę musiała sprawdzać, co znaczy to słowo w słowniku :)) Mam kochana teraz jedną książkę do napisania i drugą do redakcji – mówię o "Spełnieniu marzeń" i "Zachcianku". Tak więc 'sprzątnij Kasiu dom, odetchnij nieco i bierz się do roboty!' Dziękuję za przemiły wpisik. :*
Pani Kasiu – wysłuchałam Pani vloga i w pełni się pod nim podpisuję. Bardzo to mądre i dające do myślenia co Pani przekazuje czytelnikom. Przeczytam na pewno tę książkę, choćbym ją miała spod ziemi wydobyć:). Obecnie czytam "Powrót do Ferrinu" i muszę przyznać, że fantazję to Pani ma a nawet swojego rodzaju powiedziałabym wizjonerstwo. Zawsze kiedy wchodzę na Pani bloga to jakbym przyszła na kawę do przyjaciółki i za to serdecznie dziękuję.
Nie mogę się już doczekać mojej ulubionej (choć jeszcze nieznanej, bo nieprzeczytanej) książki o "dzieciaczkach", to baaardzo trudny temat ale takie też muszą być, aby nam przypominać jakie życie jest kruche i że nie warto zaprzątać sobie głowy niepotrzebną złością 🙂 Kurczę muszę teraz śledzić Stopklatkę też chcę zobaczyć tą reklamę 😀
Klotildko kochana, ja chyba też muszę zacząć coś śledzić, wypadałoby bym chociaż raz ujrzała reklamę własnej kolekcji w TV, ale na oczy nie widzę od nadmiaru komputerowania. :)))
Tak słuchałam pani, pani Kasiu i od razu po pani vlogu chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do mojej przyjaciółki, z którą pokłóciłam się kilka miesięcy temu i do tej pory nie rozmawiałyśmy. Pomogło. Rozmawiałyśmy jak dawniej i oby tak zostało. 😉
Dzieciaczki…. Zryczałam się bardzo. I jeszcze białaczka, jak już pisałam znana mi z autopsji. Hmm, śpieszmy się kochać i mówmy swoim bliskim, że ich kochamy, mówmy im zawsze…
Pani Kasiu jak dobrze jest znowu Pani posłuchać , bardzo mi się podoba Pani głos , spokojny kojący ciepły balsam 🙂 Każda Pani książka zwłaszcza te z serii z czarnym kotem poruszają bardzo ważne tematy , niosą jakieś przesłanie. To historie które mogą się rozegrać w domu każdego z nas , mogą przytrafić się nam lub naszym bliskim.Bardzo lubię Pani książki i dzielę się nimi ze wszystkimi znajomymi, namawiam gorąco do czytania i zarażam hmm miłością do Pani pisarstwa .Nie oddam dzieci jeszcze nie mam , bo akurat w dniu premiery był pogrzeb mojego dziadka i na ironię moje urodziny ( książkę miałam sobie kupić w prezencie ) ale niestety nie było mi w głowie szukanie w księgarniach tego dnia. Mam nadzieję że jeszcze ją zdobędę za kilka dni , bo w mojej miejscowości maleńkiej nie ma ani księgarni ani niczego podobnego gdzie mogłabym kupić książkę. Pozdrawiam Panią Pani Kasiu i czekam na kolejne Vblogi 🙂
Pani Kasiu właśnie przed chwilą dotarł do mnie wygrany egzemplarz Pani najmłodszego dziecka i muszę przyznać,że jestem urzeczona przepiękną okładką i ślicznym wydaniem książki.Teraz niezwłocznie zaopatrzona w chusteczki zabieram się za jej czytanie i wkrótce podzielę się wrażeniami po lekturze:)
Książkę " Nie oddam Dzieci " udało mi się kupić i udało mi się przeczytać.Powiem tak – bez chusteczek nawet nie radzę zasiadać do czytania. Płakałam prawie przez całą książkę , tylko w momencie załamania Michała byłam na niego wściekła a potem znowu płakałam.Gdy skończyłam czytać i odłożyłam ją na ławę coś we mnie pękło , rozpłakałam się tak że nie mogłam się opanować, jakbym dostała jakąś tragiczną wiadomość.Mąż mnie próbował pocieszać że to przecież tylko książka , ale dla mnie to nie tylko książka , to historia która rozegrała się w nie jednym domu.Historia która może dotknąć każdego z nas . Jak łatwo się zatracić, zapomnieć co powinno być ważne i na pierwszym miejscu i jak szybko można to stracić a wtedy nie liczy się nic, ani pozycja w pracy ani szacunek społeczeństwa bo to też można stracić.Nic tak się nie liczy jak rodzina. Tracisz rodzinę , tracisz cząstkę siebie której już za żadne skarby świata nie odzyskasz.Eh Pani Kasiu , książkę czytałam wczoraj a oczy jeszcze dziś spuchnięte od łez.
Ech… kochana… mi było równie ciężko ją pisać. A załamanie Michała – nie trawę a dąb łamie wichura… Takim facetom jak Michał trudniej prosić o pomoc i przyznawać się, że nie dają rady. Mi też się wydawało – gdy zaczynałam pisać tę książkę – że będzie to jeden wielki pean na cześć Michała Sokołowskiego, jego siły i dzielności w takiej chwili, okazało się inaczej…
26 komentarzy
Pani Kasiu uwielbiam panią jest pani taka ciepłą, sympatyczna osoba uwielbiam panią i pani książki 😉
Pani Kasiu, jestem zachwycona vlogiem, jak zawsze! Bardzo lubię Panią czytać, ale w równym stopniu, słuchać. Mądra z Pani kobieta i taka (nie)powierzchowna. Dlatego kocham Pani książki, bo są pisane z serca. Nie ma nic piękniejszego niż czytanie czegoś, w co ktoś kilka chwil wcześniej – zanim zastygł druk – napisał.
Ja również pisząc wczuwam sie w to, co przeżywają moi bohaterowie… Chyba dlatego boję się pisać dalej i dokończyć moja pierwsza (oby nie jedyną) powieść. A zostało juz kilkanascie stron do finału. Wiem co będę przeżywać na końcu, to nie będzie happy end 🙁 Chcę jednak, by ludzie poznali historię Bronka i Nel (może również kiedyś Pani ją przeczyta?), więc piszę…
Każda książka czegoś nas uczy, ma jakieś przesłanie – przynajmniej tak być powinno – więc tym bardziej warto je pisać i czytać! Nie mogę się doczekać chwili, gdy zagłębię się w ,,Nie oddam dzieci", czuję, że to mną wstrząśnie (tak jak śmierć Jakuba, którego opłakiwałam!), ale wiem, że to jest potrzebne. To nie są jakies dyrdymały, wypisywane przez byle pisarkę, to historie, które mogły się stać na prawdę! ,,Spieszmy sie kochać ludzi, tak szybko odchodzą", te słowa brzmią tak swojsko, czasem wręcz nudno, bo je słyszymy po raz tysięczny. Ale czy zawsze zdajemy sobie sprawę z ich prawdziwego przesłania? Musimy opanować gniew, monotonię która nas niszczy i odnosić się do ludzi tak, jakby mieli niedługo odejść. Przecież mogą – nie są robotami, które można wskrzesić uzupełniając oderwane kończyny nowym odlewem lub spawając dziury…
Mi te słowa nigdy nie spowszednieją. Często o nich myślę i często powtarzam je w moich powieściach. Ks. Twardowski "Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…" prost i piękne.
"Nie oddam dzieci" będę recenzować Oficjalnie dla Lubimy Czytać. Już chyba tradycyjnie. Pani Kasiu już się nie mogę doczekać, mam nadzieję, że Wydawca szybko dośle. Serdeczności ślę
Kochana, pisałyśmy do Ciebie z Wydawcą, czy chciałabyś "Dzieciaczki", ale nie odezwałaś się,,,
Pani Kasiu mądre słowa.Zabiegani ,zestresowani,przytłoczeni codziennymi problemami,zapominamy o tym,że życie może sie skończyć w każdej chwili.A my gonimy,rzucamy słowami ,za które czasami nie jest dane nam przeprosić.
Pani Kasiu jak miło znów Panią zobaczyć:) "Nie oddam dzieci" będę miała ogromną przyjemność przeczytać dzięki Pani konkursowi recenzenckiemu,za co niezmiernie dziękuję:) Jestem bardzo szczęśliwa ale przyznam się szczerze,że boję się jej lektury ponieważ sama choruję na nowotwór tarczycy i dla mnie każda sekunda życia może być tą ostatnią.
Trzymaj się, dziewczyno. Walcz i nie poddawaj się.
:*
Kasiu…
Do znudzenia Gratuluję Tobie SUKCESU .
Lubię Twoje vlogowanie. To tak jakby być z Tobą na żywo…ach!
Zostawiam tu swoje serdeczności. Ewa.
A ja cierpliwie czekam na Twój sukces :*
Kochana Pani Kasiu, to cudownie móc znowu Panią słyszeć i widzieć:-)
Czekam z niecierpliwością, by przeczytać ''Dzieciaczki'', choć z drugiej strony bardzo się boję, że emocjonalnie mnie ta książka wykończy…
Parę minut temu widziałam na ''Stopklatce'' reklamę serii-super:-)
Proszę teraz dużo odpoczywać i regenerować siły:-)
Kurczę, ja nadal nie widziałam, bo nadrabiam zaległości w sprzątaniu, a TV okupuje Patik ze swoim minimini 🙁
Co do odpoczywania… Niedługo będę musiała sprawdzać, co znaczy to słowo w słowniku :))
Mam kochana teraz jedną książkę do napisania i drugą do redakcji – mówię o "Spełnieniu marzeń" i "Zachcianku". Tak więc 'sprzątnij Kasiu dom, odetchnij nieco i bierz się do roboty!'
Dziękuję za przemiły wpisik.
:*
Dbaj o sobie Kasiu kochana
Pani Kasiu – wysłuchałam Pani vloga i w pełni się pod nim podpisuję. Bardzo to mądre i dające do myślenia co Pani przekazuje czytelnikom. Przeczytam na pewno tę książkę, choćbym ją miała spod ziemi wydobyć:). Obecnie czytam "Powrót do Ferrinu" i muszę przyznać, że fantazję to Pani ma a nawet swojego rodzaju powiedziałabym wizjonerstwo.
Zawsze kiedy wchodzę na Pani bloga to jakbym przyszła na kawę do przyjaciółki i za to serdecznie dziękuję.
No bo to jest taka kawiarenka. Choćby i wirtualna. 🙂
Nie mogę się już doczekać mojej ulubionej (choć jeszcze nieznanej, bo nieprzeczytanej) książki o "dzieciaczkach", to baaardzo trudny temat ale takie też muszą być, aby nam przypominać jakie życie jest kruche i że nie warto zaprzątać sobie głowy niepotrzebną złością 🙂
Kurczę muszę teraz śledzić Stopklatkę też chcę zobaczyć tą reklamę 😀
Klotildko kochana, ja chyba też muszę zacząć coś śledzić, wypadałoby bym chociaż raz ujrzała reklamę własnej kolekcji w TV, ale na oczy nie widzę od nadmiaru komputerowania. :)))
Tak słuchałam pani, pani Kasiu i od razu po pani vlogu chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do mojej przyjaciółki, z którą pokłóciłam się kilka miesięcy temu i do tej pory nie rozmawiałyśmy. Pomogło. Rozmawiałyśmy jak dawniej i oby tak zostało. 😉
Wzruszyłaś mnie, kochana, wiesz? Bo o to właśnie chodzi. O to w moim pisaniu,mojej pracy, która jest przecież pasją i powołaniem chodzi.
Dzięki.
:*
To jest to co ,,Tygryski" lubią najbardziej 🙂
Jest! Dojechała! Leży tu przede mną. Już nie moge się doczekać, kiedy zacznę czytać……już, juz niedługo….;))
pozdrawiam
Kasia
Dzieciaczki….
Zryczałam się bardzo.
I jeszcze białaczka, jak już pisałam znana mi z autopsji.
Hmm, śpieszmy się kochać i mówmy swoim bliskim, że ich kochamy, mówmy im zawsze…
Pani Kasiu jak dobrze jest znowu Pani posłuchać , bardzo mi się podoba Pani głos , spokojny kojący ciepły balsam 🙂 Każda Pani książka zwłaszcza te z serii z czarnym kotem poruszają bardzo ważne tematy , niosą jakieś przesłanie. To historie które mogą się rozegrać w domu każdego z nas , mogą przytrafić się nam lub naszym bliskim.Bardzo lubię Pani książki i dzielę się nimi ze wszystkimi znajomymi, namawiam gorąco do czytania i zarażam hmm miłością do Pani pisarstwa .Nie oddam dzieci jeszcze nie mam , bo akurat w dniu premiery był pogrzeb mojego dziadka i na ironię moje urodziny ( książkę miałam sobie kupić w prezencie ) ale niestety nie było mi w głowie szukanie w księgarniach tego dnia. Mam nadzieję że jeszcze ją zdobędę za kilka dni , bo w mojej miejscowości maleńkiej nie ma ani księgarni ani niczego podobnego gdzie mogłabym kupić książkę. Pozdrawiam Panią Pani Kasiu i czekam na kolejne Vblogi 🙂
Pani Kasiu właśnie przed chwilą dotarł do mnie wygrany egzemplarz Pani najmłodszego dziecka i muszę przyznać,że jestem urzeczona przepiękną okładką i ślicznym wydaniem książki.Teraz niezwłocznie zaopatrzona w chusteczki zabieram się za jej czytanie i wkrótce podzielę się wrażeniami po lekturze:)
Książkę " Nie oddam Dzieci " udało mi się kupić i udało mi się przeczytać.Powiem tak – bez chusteczek nawet nie radzę zasiadać do czytania. Płakałam prawie przez całą książkę , tylko w momencie załamania Michała byłam na niego wściekła a potem znowu płakałam.Gdy skończyłam czytać i odłożyłam ją na ławę coś we mnie pękło , rozpłakałam się tak że nie mogłam się opanować, jakbym dostała jakąś tragiczną wiadomość.Mąż mnie próbował pocieszać że to przecież tylko książka , ale dla mnie to nie tylko książka , to historia która rozegrała się w nie jednym domu.Historia która może dotknąć każdego z nas . Jak łatwo się zatracić, zapomnieć co powinno być ważne i na pierwszym miejscu i jak szybko można to stracić a wtedy nie liczy się nic, ani pozycja w pracy ani szacunek społeczeństwa bo to też można stracić.Nic tak się nie liczy jak rodzina. Tracisz rodzinę , tracisz cząstkę siebie której już za żadne skarby świata nie odzyskasz.Eh Pani Kasiu , książkę czytałam wczoraj a oczy jeszcze dziś spuchnięte od łez.
Ech… kochana… mi było równie ciężko ją pisać.
A załamanie Michała – nie trawę a dąb łamie wichura… Takim facetom jak Michał trudniej prosić o pomoc i przyznawać się, że nie dają rady. Mi też się wydawało – gdy zaczynałam pisać tę książkę – że będzie to jeden wielki pean na cześć Michała Sokołowskiego, jego siły i dzielności w takiej chwili, okazało się inaczej…