Nie było mnie jakiś czas tutaj i w internecie w ogóle, bo spędzałam Święta w miejscu, gdzie internetu nie ma i nie przewiduję, by był. Dobrze mi w takich miejscach, jakbyście pytali. Owszem, ciągnie, by sprawdzać, czy nie ma nowych maili, albo komentarzy, ale… jaki spokój człowieka ogarnia gdy wie, że nie ma zasięgu… Ja Wam mówię: kiedyś pozwolę zamknąć się na dwa tygodnie w pewnym zakonie, gdzie na wejściu trzeba oddać laptop i komórkę i nawet chyba rozmawiać między sobą nie można. Przez te dwa tygodnie pobędę sama ze sobą i… zobaczymy co się z tego wykluje.
Odbiegłam od tematu.
Jak co roku całą rodziną kolędowaliśmy. Mamy rodzinny śpiewnik pamiętający czasy… no może nie narodzin Jezusa, ale moich na pewno, któreś z nas przygrywa na pianinie, a cała rodzina na kilka głosów kolęduje Małemu. Moją ukochaną kolędą od zawsze (zauważyliście, jak piękne są polskie kolędy?) jest „Gdy śliczna panna…”, normalnie rozpływam się i wzruszam, gdy śpiewam te słowa i widzę oczami wyobraźni Matkę, pochylającą się nad Dzieciątkiem.
Jakie są Wasze ulubione kolędy?
Macie jakieś szczególne wspomnienia z którąś związane?
A tu jeszcze coś bardzo pięknego…
Oprócz życzeń od Was, od dalszej rodziny i przyjaciół dostałam także szczególne, których jako żywo się nie spodziewałam i które sprawiły mi szczególną radość. Otóż zadzwonił do mnie Dyrektor ogrodu zoologicznego. Tego, w którym kiedyś z takim oddaniem leczyłam lwy i anakondy i które tak ciepło wspominam (uwielbiałam to miejsce i tę pracę, a te z Was, które czytały „Poczekajkę” domyślają się, że Dyrektora również – platonicznie! 😀 Przyznam, że życzenia od kogoś, kto pamięta cię po -nastu latach, ciepło i serdecznie wspomina, są szczególne. Ucieszyły mnie naprawdę bardzo, bardzo, bardzo.
Ostatni dzień tegorocznych Świąt spędziłam – nie cały na szczęście – w szpitalu. Bardzo byłam tym przestraszona i bardzo mi się nie podobało, że znów mogę trafić pod narkozę (żegnać się z życiem i Wami i w ogóle robić różne dziwne rzeczy, które człowiek przed i po narkozie robi), ale skończyło się na zaordynowaniu leków.
Powiem Wam jedno: tym razem pojechałam nie tam, gdzie byłam poprzednio, ale prosto do szpitala, w którym urodziłam Patryka, do Św. Zofii na Żelaznej i powiem Wam drugie: ten szpital to po prostu Wersal. Nigdy nigdzie nie byłam tak… po ludzku… traktowana, jak w Św. Zofii. Pielęgniarki, mimo że to ostry dyżur, pomocne i uśmiechnięte, lekarz miły i kompetentny, położna, która przyjmowała jedną z rodzących tak serdecznym gestem poprosiła ją do sali porodowej, że… normalnie brak słów uznania dla Dyrektora tego szpitala, Lekarzy, Pielęgniarek i Położnych.
Dziękuję Wam, że jesteście i przywracacie wiarę w polską służbę zdrowia, w coś co nazywa się Powołaniem.
Dziękuję, że bezstresowo, otoczona wręcz czułą opieką, urodziłam u Was cztery lata temu mojego drugiego synka.
Jesteście najlepsi!
Rzeczywiście dajecie serce, wiedzę, doświadczenie i jeszcze więcej serca.
Dziękuję.
Mam nadzieję, że Wam, moje drogie, te święta upłynęły bez szpitalnych niespodzianek, a radośnie i rodzinnie.
Co dostałyście do Mikołaja, pochwalcie się? 🙂
Ja dostałam…….. bieżnię. I wcale, ale to wcale nie jest to subtelny przytyk do mojej kondycji fizycznej, czy też raczej jej braku. I że nie samymi żelkami człowiek chudnie. 😀
14 komentarzy
Kasiu, nie uwierzysz co dostałam! Mikołaj zna mnie i moją prywatną biblioteczkę na wylot i przyniósł mi "Przystań Julii". Przyda się na samotne zimowe wieczory (oczywiście kiedy stadko zaśnie). A wieczorów takich zapowiada mi się cała masa. To mój sposób na Tomkowe delegacje 🙂
Myślałam, że cały wolny czas plus nieprzespane noce zajmuje Ci moja przyszła synowa i dwójka bliźniaków! 😀
A Ty masz jeszcze siły czytać…
:)))
A kolęda "Gdy Śliczna Panna" to i moja ulubiona zwłaszcza śpiewana na głosy.
Bieżnia to świetny prezent dla osoby kochającej ćwiczyć 🙂 Ja sama uprawiam fitness- pilatess, step 🙂
Ta kolęda faktycznie jest piękna, również jedna z moich ulubionych 🙂
Tak sie cieszę, że z Pani zdrowiem jest wszytsko ok!!! No i, że do takiego szpitala z milymi osobami Pani trafiła, chociaż w żadnym człowiek przebywac tak, czy inaczjej nie chce..
Ja dostałam wiele prezentów ale najcudowniejszy to… Trylogia Kwiatowa!!! Nie sposób oderwać mnie od lektury- od Wigilii – biorąc pod uwagę ilość innych Świątecznych zajęć, przeczytałam już całą Kamile:)
Życzę Pani szczęśliwego Nowego Roku i Sylwestra spędzonego tak, jak Pani lubi!:)
Może dzięki tej bieżni pokocham ćwiczenia. Prawdę mówiąc sama ją sobie kupiłam… ;D
Bardzo się cieszę, że moje książki to najcudowniejszy prezent dla Ciebie, kochana Czytelniczko.
:*
Mam nadzieję, że ze zdrowiem już lepiej 🙂 Do mnie Mikołaj już ma nie po drodze i ani pod poduszkę ani pod choinkę nie przynosi nic. Jestem sama sobie Świętym i kupuję książki 🙂
Hmm… ja też sama dla siebie bywam Mikołajem i jakoś zawsze trafiam z prezentem. ;D
Mam nadzieję, że z Pani zdrowiem już wszystko dobrze?
U mnie pod choinką kilka książek, w tym "Mistrz". 🙂
Z nowym skokiem w nowy Rok- Życzę w Nowym Roku samych życzliwych ludzi, spotkanych na swojej drodze, oraz dużo zdrowia dla pani i dla wszystkich pani bliskich.
Moja ulubiona kolęda, to "Cicha noc" – a podtrzymując tradycję, staram się, codziennie pośpiewać razem z dziećmi przy choince kilka kolęd i pastorałek.
A Mikołaj, czy Dzieciątko od dawna już nic mi nie zostawia. 🙂 Książkami sama się obdarowałam. 🙂 Dla mnie -Najpiękniejsze Święta to takie, gdzie jesteśmy wszyscy razem, wszyscy życzliwi i zdrowi 🙂
POZDRAWIAM.
"Cicha noc" – przepiękna…
Oj a mnie w tym roku Mikołaj bardzo miło zaskoczył i m.in. dostałam ''Przystań Julii''-oczywiście już przeczytałam i jestem heeppy. Mimo dorosłego wieku prezent a szczególnie ten wymarzony daje radość jak dziecku. Takiej właśnie radości doświadczam od 11 lat będąc żoną i mamą trzech córek.
Takiej radości dziecięcej życzę Pani i wszystkim tu obecnym.
Jeszcze trochę radości dziecka chyba we mnie zostało. :))
Ja osobiście bardzo lubię trzy kolędy" "Cichą noc", "Jezus malusieńki" oraz "Oj maluśki maluśki", ale chyba nie potrafię powiedzieć, która jest mi najbliższa.
A pod choinkę dostałam… męża ;o)
Pozdrawiam! :o)
Witam p.Kasiu :)) Moja najpiękniejsza kolęda to "Do szopy hej pasterze" obowiązkowo wykonana męskim głosem:)) … Taak święta i po świętach :)) Mój Mikołaj – to Mikołaj bardzo praktyczny 🙂 Ale przyzwyczaiłam się do tego przez 25 wspólnych lat. Ważne, że jest, że wciąż przychodzi … tak więc są w prezencie garnki, deski, noże, a w tym roku maszyna do wypieku chleba :)) Może kiedyś, jakieś 20 lat temu skrzywiłabym się na tak mało romantyczny prezent, ale od 3 lat prowadzę blog kulinarny, więc wszelkie gadżety kuchenne są mile widziane. Poza tym ciężko utrafić dla mnie z upominkiem: książki, płyty i perfumy kupuję sobie sama, bo tu mi nikt nie dogodzi :)) ciuchy – trzeba przymierzyć, więc niespodzianka – żadna :)) Od siebie samej – dla siebie samej kupiłam sobie Pani "Mistrza". O raaany jakiż cudowny był to prezent! Chyba nic dawno mnie tak nie zauroczyło jak ta książka! I to … nietuzinkowe zakończenie! Pani Katarzyno – jest Pani Wielka! Dzięki za całą twórczość, ale w szczególności za "Mistrza". Pozdrawiam.