Niniejszym, wraz z wiosną, rozpoczynam nowy cykl felietonów – a będzie takich niespodzianek więcej – o wdzięcznym tytule „Czego nie wiecie o Kasi Michalak” (również na fanpage’u ).
Mam nadzieję, że treść i lekka forma spodobają się Wam i cykl okaże się udany. Zaś już niedługo pojawi się kolejny artykulik z nowego cyklu „Marzec w Poziomce”, jeszcze ciekawszy i bardziej zaskakujący.
A teraz już:
Moje hobby
Wydawałoby się, że każdy z Was słyszał, czym się pasjonuję: hodowla róż, pisarstwo, pieczenie słodkości, urządzanie domu i ogrodu... Ale ja nie byłabym sobą, gdybym stała się tak przewidywalna. Kolekcjonuję bowiem coś zupełnie... zaskakującego. Nie, nie są to kubki, jak parę lat temu. Już nie, bo skończyło mi się miejsce w kredensie. Ja zbieram coś, czego nie zbiera chyba nikt na świecie, przynajmniej o nikim takim nie słyszałam. O facecie, który kolekcjonuje pralki - owszem, ale... klawiatury?! Tak, moi kochani, Wasza Kejt ma słabość do klawiatur. Zaczęło się zupełnie niewinnie: będąc młodą pisarką szukałam klawiatury idealnej, o miękkim, niskim skoku (cokolwiek to znaczy), standardowych rozmiarach klawiszy, długim Enter i Backspace oraz szerokim Alt, bo jego używam bardzo często i muszę kciukiem w ten klawisz trafiać. Na ów ideał trafiłam w supermarkecie, była to niepozorna szaro-czarna klawiatura nieznanej, chińskiej firmy, żadne tam delle, czy microsofty. Kosztowała (do dziś pamiętam) 19,90 i pokochałam ją miłością odwzajemnioną. To na niej powstały "Poczekajki", "Kroniki Ferrinu", "Sklepiki"... aż do "Nadziei" włącznie. Stop! Nie dokładnie na niej, a na jednej z pięciu klawiatur, które natychmiast dokupiłam, obawiając się ich szybkiego zużycia. Dobrze się obawiałam. Gdy ktoś pisze kilka książek rocznie, klawiatura odmawia posłuszeństwa dość mniej więcej po roku. Szczególnie ten nieszczęsny Alt. A że irytuje mnie niezmiernie, gdy którykolwiek klawisz nie działa, natychmiast muszę ją wymienić. Po sześciu latach kariery pisarskiej wykończyłam więc ostatnią z owych idealnych za 19,90 i... I od tamtej pory szukam następczyni. Ludzie... ile ja klawiatur w trakcie tych poszukiwań kupiłam... Były wśród nich firmowe i niefirmowe, drogie i tanie, czarne, czerwone, białe i srebrne. Wszystko na próżno. A to spacja jest za długa i zamiast polskiej czcionki wychodzi mi pauza (wiecie, jak to wkurza? strasznie...), a to (uwaga, cała ja!) kupiłam klawiaturę z ukraińską czcionką, a to na obrazku wyglądała inaczej niż w rzeczywistości (dziękuję ci, znana firmo) i okazała się do niczego... Nie zrozumcie mnie źle: to nie ja jestem wybredna, to moje palce tak przywykły do układu i wielkości klawiszy, w które bębniły przez sześć lat, że teraz na pamięć trafiają w miejsca, których nie ma. Na przykład w pauzę zamiast w Alt. Co robię z moimi trofeami? Nie, nie wieszam na ścianie, ani nie eksponuję w szklanej gablotce. Prawdę mówiąc jestem tak wściekła, że znów nowo nabyta klawiatura się nie nadaje, iż chętnie ozdobiłabym nią pojemnik na śmieci. Od środka. Zamiast tego... obdarowuję nowiutkimi, czasem bardzo drogimi klawiaturami każdego, kto tylko wyrazi chęć bycia obdarowanym. Ostatnio jest to zaprzyjaźniona biblioteka. Dwa dni temu odebrałam dwie nowe klawiatury (w jednej, jak się okazało, wszystkie klawisze są jakieś 2mm mniejsze niż standardowe i oczywiście moje palce w nie nie trafiają, druga natomiast... jest jakaś dziwna), a w poniedziałek ma przyjść następna. Ciekawe co z nią będzie nie tak. Na razie, od momentu gdy wykończyłam na "Zaciszu Gosi" ostatnią z Wielkiej Szóstki po prostu nie piszę. Strajkuję. Nie muszę chyba dodawać, że ta firma, która sprowadzała moje idealne klawiatury już nie istnieje? Gdyby było inaczej, pisałabym tu nie o niegroźny hobby, a o manii gromadzenia zapasów. I to nie mąki i cukru, a klawiatur... Przyznajcie szczerze, że tego o Kasi Michalak nie wiedzieliście. :D Bardzo jestem ciekawa, jakie Wy macie hobby, co Was pasjonuje. Opowiecie o tym?Aha, miałam prezentować następne okładki. Tym razem "Poczekajka" Emilii 🙂
18 komentarzy
Rzeczywiście nietypowe hobby :)) Daleko mi do Ciebie z moimi storczykami oraz aniołkami wszelkiej maści 🙂
Olcia Ty to teraz kolekcjonuj przespane noce 🙂 🙂 Ja za to pasjami kolekcjonuje kolczyki 🙂 I książki, na które już nie mam miejsca – muszę sobie dom postawić 🙂
Moją pasją, dosyć nietypową jak na szesnastoletnią dziewczynę, jest pisanie dzieła swojego życia, "książki", o III wojnie światowej. Posiadając wiedzę ledwie elementarną na ten temat nie jest to takie łatwe, aczkolwiek przyjemne 🙂
Poza tym pasjonuje mnie łucznictwo, kolekcjonowanie własnoręcznie wyłowionych z dna Adriatyku muszli i rysowanie, więc to już w miarę normalne hobby. 🙂
Muszę przyznać, że z tymi klawiaturami to mnie faktycznie zaskoczyłaś. Też swego czasu szukałam ideału. Zamawiałam nawet specjalne ergonomiczne klawiaturki. Później jednak zaprzestałam, zwłaszcza po tym, jak kupiłam sobie pierwszego laptopa. Obecnie mam trzeciego, każdy z nich miał nieco inny układ klawiszy. Ale powiem Ci, że nie robi to już dla mnie żadnej różnicy. Od niepamiętnych czasów piszę bezwzrokowo i nawet na nowym sprzęcie, z którym nigdy nie miałam do czynienia, potrafię po krótkiej chwili się odnaleźć 🙂
Czy mam jakieś hobby? Niestety nie jestem aż tak oryginalna jak Ty. Moim hobby, największą życiową pasją są książki. Kocham i miłuję. Czytam, zbieram, przestawiam, oglądam, ciągle i w kółko. I chyba to się nigdy nie zmieni 🙂 Choć ostatnio ciągnie mnie do fotografii..
Klawiatury? Faktycznie nie potrafiłabym odgadnąć… bardzo oryginalne. Ja nie mam aż tak oryginalnej pasji… Nuda 😛 Książki, zakładki, trochę kubki i Autografy znanych osób 🙂
A ja kolekcjonuję kapsle od Tymbarka, te metalowe, ze szklanych butelek 🙂 Mam ich dokładnie 256. Na jednym rzemyku mam po jednym z każdym hasłem, które mi się trafiło, ułożone alfabetycznie, a na drugim wszystkie te, które już się powtórzyły oczywiście również alfabetycznie 🙂 Zbieram je już ładnych parę lat i z prawie każdym z nich jest związana jakaś historia. Gdybym tylko umiała je napisać, tak fantastycznie, jak robi to Pani Kasia, to myślę, że mogłaby z tego powstać niezła książka 🙂
Też kiedyś zbierałam i przypinałam do żabek razem z firanką. Miałam kilka rzędów aż do ziemi…
Jak mi się podoba ta okładka! Nie mogę się napatrzeć…
Nietypowe hobby :)a ja zbieram ułomne filiżanki:))co to są ułomne filiżanki?a to takie ,które są fabrycznie krzywe:)))
"Ułomne filiżanki" 🙂 Bardzo fajne hobby 🙂
śliczna ta okładeczka 😉 A co do hobby to zbieram świeczki, nie że od razu robię napady na sklepy. Jest to raczej rodzaj zachowania wspomnień. Każda symbolizuje jakieś ważne wydarzenie, czasami nawet osobę ;D
Moją pasją jest genealogia. Niektóre gałęzie drzewka sięgają 1700r. 😉
Bardzo mi się podobają Wasze hobby. Na pewno bardziej niż moje 🙂
Okładka prześliczna!
O mnie tu jeszcze nie było! Kolekcjonuję książki i zakładki i oczywiście autografy autorek (autorów też) tych książek a moją najdawniejszą, sięgającą czasów szkoły podstawowej (kiedy to było….) i nadal kontynuowaną pasją jest kolekcja kalendarzyków listkowych,niestety obecnie o nie trudno, bo coraz mniej jest firm inwestujących w tę formę reklamy 🙁
Okładka przepiękna! Kupiłabym drugą "Poczekajkę" w tak pięknej kreacji.
Jeśli mam być szczera…biały kolor na blogu Tej Kasi [;)], jakoś do mnie nie przemawia, wcześniej było cieplej, przytulniej… Biały kojarzy mi się z zimną! Brrr, przecież jej nie chcemy 😉
Pozdrawiam!
Daj mi szansę. Eksperymentuję z nowym wystrojem bloga i mam nadzieję że wersja końcowa będzie ładna. 🙂
O, w takim razie uzbrajam się w cierpliwość i czekam na nową (cieplejszą) odsłonę. 🙂