Jak zapewne część z Was zdążyła już zauważyć, po prawej stronie na blogu znajduje się ankieta. Pytam w niej o to, jak zaczęła się Wasza przygoda z moimi książkami. Serdecznie zachęcam Was do głosowania i zostawiania komentarzy pod postem. Interesuje mnie zwłaszcza odpowiedź na pytanie „inaczej”, ale nie tylko. Inaczej, czyli „jak”? Jak zaczęła się Wasza przygoda z moimi książkami?
Proszę o komentarze.
Wasza Kejt Em.
53 komentarze
Może to nie jest zbyt normalne ale to Pani książka wybrała mnie. Byłam w bibliotece i zamyślona jak zwykle wpadłam na stos książek. Jak byłam w pionie tak znalazłam się w poziomie a na mojej twarzy leżała właśnie "poczekajka" i tak to się właśnie zaczęło… 😉
:))) Uwzględnię taki początek w następnej ankiecie!
Zagłosowałam. Ale jestem niemiarodajna. Bo moja przygoda z Twoimi książkami zaczęła się źle. gdyby nie "Nadzieja" nie byłoby mnie tu 😉
Pamiętam, pamiętam… 😉
Ale widzisz jak to się kołem toczy 😉
Nigdy bym nie pomyślała 😉
Moja zaczęła się "inaczej". Pierwszą Twoją książkę, Kejt, dostałam od cioci na imieniny. Była to "Poczekajka". Za pierwszym przeczytaniem jakoś nie spodobała mi się. Za drugim – wsiąkłam dokumentnie 🙂 I tak mi już zostało.
Pozdrawiam,
Myszka
Przydałaby się możliwość zaznaczenia większej ilości odpowiedzi 😉 U mnie byłaby to kombinacja przeczytania na blogu a następnie wygrania egzemplarza. Gdyby nie bardzo pozytywne opinie na temat książki pewnie bym do konkursu nie przystąpiła więc w jakimś sensie te odpowiedzi dla mnie się wiążą.
Przeczytałam na jednym z blogów (Słowiarnia) recenzję "Roku w Poziomce" i skomentowałam wpis. Okazało się, że właścicielka bloga była tak miła, że mi ją pożyczyła. No i tak oto jestem i czytam, czytam, czytam 😉
U mnie było to przeczytanie zachęcającej recenzji na blogu (dot. "Mistrza") 🙂
Ja zgodnie z prawdą zagłosowałam na poleciła mi książkę bibliotekarka. Książkę a ściślej mówiąc "Lato w Jagódce".
Też kliknęłam inaczej. Mimo, że kupuję książki to również wiele wypożyczam. Znajome panie w bibliotece zawsze rezerwują dla mnie książki których szukam asa w obiegu czytelniczym. Tak więc kiedyś pytając o moje "zamówione" pozycje w bibliotece pani wyciągnęła trzy książki z serii owocowej i jako nałogowy czytelnik zabrałam je do domu i tak wsiąkłam :-). I teraz KejtZet czyta książki KejtM.
Ja swoją pierwszą książkę dostałam od Sabinki z Sabinkowe czytanie, w obłokach bujanie… i tak moja przygoda trwa już kilka lat 🙂 Jestem jej po dziś dzień wdzięczna 🙂
Ja zaznaczyłam odpowiedź "usłyszałam wywiad/reklamę w radiu", ale pasowałaby też opcja "inaczej". Najpierw moja Mama zobaczyła "Poczekajkę" w jakiejś gazecie, gdzie była do wygrania. Uwagę mojej Mamy przyciągnęło to, że w książce miało być o zwierzętach w zoo. Potem był wywiad w radiu, ale jeszcze się wówczas nie zdecydowałam na przeczytanie, potem ktoś mi polecił, a jeszcze potem sprawdziłam sama na stronie merlin.pl. Wtedy właśnie zdecydowałam się zapoznać z "Poczekajką", moja Mama też. W tym roku minęły już ponad cztery lata od naszej przygody z Pani książkami.
Chyba byłaś najbardziej oporna ;D
Tak, trochę byłam, przyznaję. Ale jak już "przepadłam" to całkowicie. Do tej pory pamiętam to wzruszenie, z jakim czytałam "Zachcianek"…
Ale może to tak miało być, że początkowo miałam się opierać? Bo wszystko w życiu ma swój czas i miejsce.
U mnie pasuje odpowiedź "weszłam do księgarni i spodobała mi się okładka". W przerwie między zajęciami na studiach często chodziłam do Księgarni Hetmańskiej na krakowskim Rynku i tam urzekła mnie zieleń "Poczekajki". Trochę lat już minęło…
Kurczę, co Czytelniczka, to inna przygoda. 🙂
To może opowiem jak zaczęła się moja przygoda z moimi książkami? Otóż pewnego dnia wyciągnęłam z przysłowiowej szuflady plik z opowiadaniem o takiej mnie z dawnych czasów. Przeczytałam, rzekłam do siebie: Trzeba spróbować! Dopisałam parę rozdziałów i wysłałam do Wydawców, ale nikt nie był zainteresowany. Dopiero, gdy dokończyłam tę powieść, zrobiłam do niej teledysko-miniekranizację i wysłałam raz jeszcze, nagle się kilku wydawnictwom spodobała. Była to "Poczekajka"… :))
Piękna historia. 😀
Jako jedna z nielicznych namiętnych czytelniczek w mojej miejscowości, mam spore chody u pani bibliotekarki,która dzwoni do mnie zawsze, gdy dostanie nowości.Wtedy nowością był Sklepik-Bogusia i to właśnie od tej książki zaczęłam zapoznawać się z pani twórczością:)
U mnie "inaczej" i "spodobała mi się okładka" 🙂 Jestem nieuleczalnym molem książkowym, ale nie czytam wszystkiego co wpadnie mi w ręce, o nie ! Jestem strasznie wybredna. Szukałam w Empiku książki na prezent dla mojego syna. Tylko, że ja nie potrafię wyjść tylko z jedną książką i to nie dla siebie. Więc zaczęłam przeglądać półki czy nie ma czegoś fajnego dla mnie. I przyciągnęła mnie "Poczekajka". Kilka razy odkładałam ją na półkę i wracałam do niej. Nie znałam autorki. Ale wygrała moja ciekawość. Dałam szansę naszej Kejt i co? Wpadłam po uszy. Jak tylko skończyłam książkę pobiegłam po następną i następną, a teraz czekam z utęsknieniem na kolejną. Żyję od książki do książki poczytując coś w międzyczasie. A po poleceniu "Szkoły Żon" – też łyknęłam ( nie ukrywam niezła:)
też zagłosowałam "inaczej"… wstyd się przyznać, ale nie pamiętam jak to się stało, że stałam się posiadaczką "Roku w Poziomce". Najbardziej prawdopodobne opcje: przeczytałam opinię/recenzję w blogosferze/Internecie albo urzekła mnie w jakiejś księgarni.
Z resztą książek to już wiadomo, wsiąkłam przy tej pierwszej i albo kupowałam albo wygrywałam na blogu Autorki 🙂
P.S. Niedawno zaraziłam moją mamę czytaniem książek KejteM. Mama już od dawna nie czyta, ale jak pożyczyłam jej "W imię miłości", to teraz już mi z półki zniknęły obie Poziomki… 🙂
Pani Kasiu moja niezwykła przygoda rozpoczęła się kiedy byłam w rozsypce. Moja przyjaciółka przywiozła mi te czarodziejskie książki po niefortunnym zauroczeniu. To one doprowadziły mnie do pionu, pomogły zapomnieć o wszelakich przykrościach i rozweselały te z pozory ciemne i szare dni. Dzięki Pani czarodziejskiej różdżce stałam się nową osobą i z podniesioną głową idę przez życie , a najważniejsze uwierzyłam w miłość na nowo. Każda książka wnosi w moje życie " to coś" ,
Z niecierpliwością czekam na nowe ! A moja historia rozpoczęła się z Bogusią 🙂
Dziękuję za tak wspaniały prezent !!!
W moim przypadku to mama dostała od sąsiadki do przeczytania, a ja akurat nie miałam co czytać zerknęłam na okładkę był to "Rok z Poziomce" no i tak siedziałam i nie wiedziałam czytać nie czytać? autorki nie znam, no ale może warto? Jak zaczęłam tak przepadłam potem to uzupełniałam kolejne:)
Wiem,że to było tak bardzo dawno, ale teraz półeczka jest zapełniona niemalże wszystkimi tytułami:)
Ja zaliczam się do kategorii inaczej;-)
Już chyba kilka razy o tym pisałam, ale przypomnę. "Rok w Poziomce" znalazłam a na półkach supermarketu z biedroneczką w swoim logo. Taką w małym formacie była. Przyznam że kupiłam w ciemno bo wcześniej Twoje nazwisko było mi obce….a po przeczytaniu automatycznie kupiłam już w księgarni całą serię "poczekajkową";-)
Teraz Twoje książki Kasiu kupuje w ciemno, bo wiem że będą dobre, na żadnej się jeszcze nie zawiodłam i cieszę się że półka się zapełnia szybko i już szykuje drugą na twoje dzieła;-)
Moja historia była krótka i wręcz nudna, a było to tak: na zakończenie roku szkolnego przez pomyłkę (bo miała dostać ją moja koleżanka, ale nauczyciel pomylił) "Nadzieja". Czekała ona miesiąc na przeczytanie, ale jak już zaczęłam… No i jestem. 🙂
Ja również kliknęłam "inaczej" ponieważ mnie z kolei zauroczyła okładka "Lata w jagódce" nazwisko autorki zupełnie nic mi nie mówiło ,ale po "jagódce" już w zawrotnym tempie skompletowałam pozostałe książki i tak oto stałam się fanką twoich Kasiu dzieł 🙂
Moja przygoda z Tobą zaczęła się od Mistrza poleconego na blogu jednej z koleżanek:))Bardzo mi się podobał,tak bardzo że szukałam w empiku,a po przeczytaniu poszedł w świat (i nadal wędruje):)))przede mną jeszcze Poziomka i Poczekajka,ale finanse trochę ograniczają moje zapędy czytelnicze:))))
Oddałam swój głos na "Inaczej". Czyli jak? Po prostu wpadła mi w ręce książka "Rok w Poziomce" podczas którejś z wizyt w bibliotece. Zupełnie przypadkiem. Nikt mi nie polecał, nigdzie o niej nie czytałam. Ta wpadła przypadkiem, a kolejne to już były wybory z premedytacją 😉
Zaznaczyłam "inaczej" bo wprawdzie wpadłam na "Poczekajkę" w księgarni le to nie okładka lecz tytuł i opis sprawiły, ze zdecydowałam się ją kupić. Od tej pory kupuje WSZYSTKIE książki Kasi Michalak.
Ha, ja też inaczej. Po prostu pewnego lata postanowiłam nadrobić zaległości we współczesnej, kobiecej literaturze polskiej, całkiem dla mnie obcej i z bibliotecznej półki brałam kolejne panie, aż trafiłam na Michalak 🙂
A ja wybrałam sobie "Zachcianek" na wymianie książkowej (też bym zaznaczyła, że to książka mnie wybrała, bo wtedy jeszcze Pani Kasiu nie znałam Pani twórczości, więc nie wiem dlaczego wybrałam sobie akurat "Zachcianek"). No ale stał on sobie na półce….
I wtedy dobra duszyczka, Bożenka rozpoczęła zabawę w wędrujące "Lato w Jagódce"… Przeczytałam i się zakochałam…
I tak to się zaczęło.
Inaczej, znaczy się wygrzebałam sama w bibliotece "Poczekajkę", przeczytałam dwukrotnie, później pożyczyłam koleżance, a ona przekierowała mnie na teledysk i jeszcze starego bloga. Od tamtej pory bardzo chętnie sięgam po każda książkę autorstwa KejtM, ale przyznam się że są jeszcze takie, których nie czytałam (mam na myśli te starsze).
p.s. Super że można teraz kupić książki w jednym dyskoncie 🙂 nabyłam już 3 sztuki.
Ja już gdzieś, kiedyś o tym pani pisałam. Leżałam w szpitalu z diagnozą białaczka i dostałam od jednej z mich zaczytanych przyjaciółek Rok w poziomce(mówiła, że wahała się czy mi ją dać). Czytałam, ryczałam później była seria Poczekajka, a tuż przed przeszczepem Sekretnik 🙂 do tej pory swoista "biblia". Wszystko dzieje się po coś…
A ja pierwszą przeczytałam "Poczekajkę" zaproponowała mi ją pani w bibliotece. Potem nie mogąc się doczekać drugiej części, ponieważ była w czytaniu, wzięłam trzecią. Dałam radę, wyobraźnia działa. Choć swoim znajomym takiej kolejności czytania nie polecam. I tak mnie wciągnęło,że na amen. Czytam i wyczekuję każdej Kasiowej literki.
Pozdrawiam Ewa.
Ja oddawałam książki w bibliotece i nie mając pomysłu jaką książkę wybrać zaczęłam przeglądać książki, które były na biurku bibliotekarki, pozostawione przez innych czytelników. Wśród pozostawionych leżała sobie książka "Rok w Poziomce". Wzięłam z oporami, bo obawiam się "cukierkowatych" polskich powieści. Po przeczytaniu kilkunastu stron "zakochałam się" w tej książce, co spowodowało, że uzależniłam się od Pani książek. Teraz zawsze z niecierpliwością czekam na każdą Pani książkę….
Dostałam "Poczekajkę" w prezencie, ale nie tak po prostu 🙂 Na moim ukochanym forum robótkowym ogłoszono wymiankę, nie pamiętam z jakiej okazji. Podarunek dla wylosowanej osoby miał zawierać rzecz wykonaną własnoręcznie, jakieś "przydasie", coś słodkiego i coś zielonego. Zielonym, które otrzymałam, była "Poczekajka" (ta w zielonej szacie).Tak się zaczęło i trwa…
Zaznaczyłam "Inaczej". "Rok w Poziomce" dostałam niedługo po premierze, na któreś tam 😉 urodziny. Książkę dostałam od wspaniałej i wrażliwej osoby, która jest molem książkowym, śledzi nowinki literackie i jest pełnokrwistym facetem, a na pewno jest bardzo dobrym przyjacielem, zarówno moim jak i mojego męża. Czas, gdy dostałam "Rok w Poziomce" był dla mnie gorącym okresem na studiach – zbliżała się obrona i w życiu – mój (teraz już) mąż zaskoczył mnie oświadczynami, dlatego do książki wróciłam dopiero po roku. Gdy przeczytałam, najzwyczajniej w świecie żałowałam, ze nie udało mi się przeczytać jej wcześniej, a jednocześnie cieszyłam się, że mogłam cieszyć się nią właśnie w tamtej chwili. Oczywiste było dla mnie, że muszę sięgnąć po kolejną książkę i następną, i następną… :). Zaczęłam szukać informacji o Katarzynie Michalak, natrafiłam na blog, jakby tego było mało udało mi się zdobyć w TOP 20 "Nadzieję", co dla mnie było niezwykle wymowne, w ogromnym tego słowa znaczeniu. Teraz tylko wyczekuję kolejnych książek i czytam z zapartym tchem. Pani Kasiu, Pani książki wiele dla mnie znaczą i były ze mną w różnych życiowych momentach.
Pozdrawiam serdecznie i przesyłam uściski :*
P.s. Dziś dotarł do mnie "Przepis na szczęście". Cóż mogę powiedzieć…, jest piękna, subtelna, ślicznie ozdobiona i bije z niej pozytywna energia 🙂
E….. no to może jak na spowiedzi. Któregoś bardzo defetystyczno – fatalistycznego dnia nudziłam się jak mops więc odpaliłam komputer i zaczęłam przeglądać sieć. Trafiłam tam na lewe ebooki (tylko bez linczu proszę ) ,a tam na serię "Poczekajkową", a że to o przygodach młodej pani weterynarz – pomyślałam – jak przygody to może się pośmieję i zaczęłam ją przeglądać …………wciągnęło mnie to więc zamówiłam całą serię. A później to potoczyło się lawinowo. Przeczytałam wszystkie wydane przez Ciebie książki (w wersji papierowej – legalne). Jedne wciągnęły mnie bardziej inne mniej – ale wszystkie bardzo dobrze napisane i co najważniejsze dające czytelnikowi sporo do myślenia po przeczytaniu. Panie bibliotekarki w ramki mnie mało nie włożyły bo przybyło im trochę nowości. Tak dalej trzymać Pani Kasiu. I ze skruchą przepraszam za te lewe ebooki ale gdyby nie one nigdy bym na Panią nie trafiła gdyż przy wyborze lektury nie sugeruję się recenzją, okładką czy promocją. Książka musi mnie zauroczyć "literą" o ile rozumiesz o co chodzi, a to bardzo trudne.
Inaczej 🙂 I tak kupuję namiętnie książki więc chyba w Gandalfie przy okazji przeglądania nowości po prostu wpadła mi w oko "Poczekajka", zainteresował mnie zwierzęcy temat i dalej poszło… Co do Gandalfa nie daję głowy, mogła być jakaś księgarnia dla offline'ów, żadnej nie przepuszczę 🙂
Pierwsza była jagodka i znalazłam ja w bibliotece 😉 teraz to nie takie proste bo na każda ksiazka czeka wiele osob Np Bezdomna – 24 !!! 🙂
inaczej 🙂 zafascynowała mnie okładka Poczekajki – pojawiła się jako rekomendacja dla mnie na str. Lubimy czytać 🙂
Zaznaczyłam: inaczej. Przeczytałam gdzieś, ale nie pamiętam już gdzie zapowiedż " Poczekajki", a ponieważ lubię magię w życiu i wszystko co z nią związane kupiłam książkę. I tak w ciągnęłam się w świat Pani bochaterów.
Zaznaczyłam inaczej,ponieważ żadna z odpowiedzi nie pasowała tak naprawdę. Pierwszą książkę, poczekajkową wypożyczyła z biblioteki moja mama, a ja ją od niej przejęłam, nikt mi jej nie polecał, po prostu sama postanowiłam przeczytać,bo lubię poznawać literaturę obyczajową polskich pisarek. Dla mnie był to strzał w dziesiątkę, choć przyznaję, że zapomniałam później rozglądać się za kolejnymi powieściami, aż odkryłam w Empiku "Lato w Jagódce". Szukałam akurat ksiażki, by miło spędzić z nią czas i zakupiłam, bo spodobała mi się okładka. Z tyłu książki był adres bloga i tak trafiłam tutaj. Od tamtego momentu śledzę Pani "poczynania" i czytam wszystko, co Pani napisze. Chyba, że nie udaje mi się zdobyć jakiegoś tytułu… Teraz marzy mi się "Ogród Kamili" 🙂
Pani Kasiu, kocham panią!.Jestem taka szczęśliwa, radosna, zadowolona. Przed chwilką wróciłam od fryzjera z nowym kolorem włosów, bardzo rada, że się trochę ogarnęłam, a tu w domu czekała przesyłka od pani. Bardzo dziękuję. Ja się spodziewałam jednej książki za moje trzecie miejsce, a dostałam całą trylogię owocową, z dedykacją. To są najcenniejsze rzeczy w moim domu. Zarażam pani twórczością każdego kto mi się nawinie i wspomni , że lubi czytać. Dziękuję bardzo.
Chciałam napisać, że dostałam całą serię owocową, a nie trylogię, cóż emocje były tak ogromne , że się przejęzyczyłam.
Ja wybrałam "Poleciła mi ją pani w księgarni"… tak też było. Chciałam kupić dla siebie jakąś fajną książkę do czytania i pani poleciła Mistrza 🙂 wzięłam od razu Nadzieję 🙂 później kupiłam serię Poczekajkową, później owocową, ostatnio kupiłam serię z Kokardką 🙂 w międzyczasie Bezdomna, W imię Miłości, Przepis na Szczęście, a Ogród Kamili już jest zarezerwowany w Empiku 😀 jeszcze Gra o Ferrin została do kupienia ale to czekam na nowe wydanie 🙂 tak mnie zauroczyłaś droga Kasiu 🙂
Moja przygoda zaczęła się w 2009 roku. Dostałam od koleżanek Piękną zieloną książkę… Nigdy wcześniej nie słyszałam o jej autorce, więc nie wiedziałam czego się mogę spodziewać. Wiem, że książek nie ocenia się po okładce, ale tak mnie wtedy zauroczyła, że najpierw zaczęłam ją głaskać, a jak tylko przestałam podziwiać i zaczęłam czytać za sprawą Patrycji z "Poczekajki"zaczęła się moja przygoda, która tak mnie pochłonęła, że stałam się wierną fanką pani twórczości po obecny czas:)
Dawno, dawno temu 😉 na Targach Książki w Warszawie dostałam płytę z filmikiem do "Poczekajki", lecz krążek wciśnięty wśród inne leżał w szufladzie i nawet go nie włączałam, aż… na wortalu Granice.pl pojawiło się wyzwanie "najlepsze książki na lato" i jako pierwsza na liście wpadła mi w ręce "Bezdomna" 🙂 Po lekturze wygrzebałam tamtą płytę… i wpadłam po uszy.
Pozdrawiam
To prawda, że w chwilach zwątpienia, w momentach największego smutku, trzeba spróbować oderwać się od codzienności. Jest to trudne fakt, zwłaszcza wtedy, gdy tracimy kogoś bliskiego, ale nie jest też niemożliwe, bo czas leczy rany.
Twoje książki wypatrzyłam w bibliotece, stały sobie na półce i aż prosiły się o uwagę.
Każda książka jest odskocznią od codzienności, innym światem, zamkniętym granicą okładek, do którego nie potrzebujemy klucza, wystarczą jedynie dobre chęci. Pozdrawiam.
Przez przypadek trafiłam na trailer "Poczekajki" na You Tubie. Strasznie podobała mi sie piosenka do niego i głos wykonawczyni. Swego czasu miałam nawet jako dzwonek w telefonie. Potem sięgnęłam po książkę. I… wsiąkłam w książki Katarzyny Michalak. Do tej pory przeczytałam wszystkie książki oprócz tych z fantastyki, a to dlatego, że nie lubię fantastyki.
Pamiętam moment, gdy pierwszy raz zobaczyłam Poczekajkę. Metro mi uciekło, stałam więc, czekając na kolejny pociąg i w myślach powtarzałam sobie regułki – jechałam na egzamin. Na przeciwko mnie wisiał billboard na którym była jakaś zielona książka. Wzrokiem jeździłam po literkach i okładce reklamowanej książki, nadal powtarzając jak zaklęcia kawałki cywila, a gdzieś z tyłu głowy cichy głosik (pewnie gdybym miała go wtedy narysować, byłby czerwony, miałby rogi, ogon i widły) podpowiadał: zobacz, może warto byłoby to kupić? no przecież nie musisz już sobie nic powtarzać, przestań mamrotać, bo ludzie patrzą jak na idiotkę… a może po egzaminie wskoczyłby do empiku i kupił tę książkę? przecież do końca sesji wcale tak dużo ci nie zostało, jakiś tam badziewny egzamin z procedury cywilnej – banaaalne.. a tak to sobie przeczytasz i oderwiesz się od tego ciągłego zakuwania… ile można, mózg się przecież lasuje… A i jeść już w tym tygodniu wcale nie musisz, przecież ciągle mówisz, że musisz przejść na dietę… No weeeeeeeeźźźź, kuuuup i poczytaj, nie pożałujesz…
Na szczęście przyjechał pociąg, pognałam na ten egzamin i… zapomniałam na śmierć o tej zielonej książce i całym monologu mojego małego diabelskiego doradcy. Po ponad trzech latach leżałam zimą w domu, rozłożona jakimś okropnym napadem rwy kulszowej.. W złości i z żalu na cały świat weszłam na stronę księgarni internetowej, żeby zamówić sobie całą serię Zawrocia Kowalewskiej i przy okazji kliknęłam w zakładkę "Klienci wybrali również…" i wpadło mi w oko nazwisko Michalak. Pomyślałam, że gdzieś już to widziałam. Zaczęłam grzebać i okazało się, że to przecież autorka tej zielonej książki, której billboard kiedyś widziałam. Niestety, Poczekajka była wtedy niedostępna. Na szczęście w całości można było kupić Poziomkę. A do tego Jagódkę. Więc do koszyka dodałam również te książki. A przy okazji zamówiłam Poczekajkę i kolejne z tej serii. Nie powiem – byłam wtedy mocno stratna finansowo. Nie dość, że dostałam po kieszeni za leki, nie dość, że pojechali mi po pensji za zwolnienie, to jeszcze wydałam hmm… no cóż, łącznie ponad 150 zł na książki. Ale jaka była radość :o) I tak oto zaczęła się moja przygoda z twórczością Kasi Michalak. Od razu odnalazłam poziomkową stronę i podpatrywałam wpisy, chociaż sama na początku jakoś się nie udzielałam, bo kogo może obchodzić, co ja mam do powiedzenia.. Po jakimś czasie jednak odważyłam się dodać tu coś od siebie. I tak to leci – teraz staram się stale tu zaglądać i wtrącić swoje trzy grosze… Po prostu, się przywiązałam :o)
Pozdrawiam! :o)
Zaznaczyłam "inaczej".
U mnie przygoda z "Powrotem do poziomki" zaczęła się zaabsorbowaniem tytułem.
Niestety na nowe książki mnie nie stać, żeby kupować. W naszej wiejskiej bibliotece pracuje moja koleżanka, jeszcze ze szkoły podstawowej. Akurat kończyła ją czytać, więc ją od niej zgarnęłam, zastanawiając się, co to takiego jest ta "Poziomka".
I…..bardzo mnie wciągnęła. Nigdy nie lubiła w książkach opisów. Jednak Pani opisuje wszystkie te obrazy, jakby się było właśnie tam na miejscu. Czuło się te wszystkie zapachy, a szczególnie lasu, od którego staję się powoli uzależniona. To po prostu piękne:)
Pozdrawiam:)
Nazywam się Katarzyna Michalak…
I tak oto zaczęła się moja przygoda z Pani książkami. Nie mogłam przejść obojętnie obok, kiedy zobaczyłam tak dobrze znane mi imię i nazwisko, i na dodatek okładkę z kotem "Adeli".
Bardzo się cieszę, że sięgnęłam po Pani książkę ( Na początek "Sklepik z niespodzianką. Bogusia"), bo jestem pewna, że jesienne wieczory z dalszymi częściami serii będą bardzo ciekawe.
Pozdrawiam
Kasia