Gdzie ostatnio byłam, co ostatnio robiłam, czyli polecam… polecam…

Przez Administrator
32 komentarze

Trochę Was oszukałam. Ale niechcący. Napisałam w poprzednim wpisie, że „Ogród Kamili” jest gotowy, a reszta w Waszych rękach, tymczasem – chyba ze zmęczenia i oszołomienia ilością (pozytywnych na szczęście) wydarzeń w moim życiu prywatno-zawodowym dostałam pisarskiej blokady. I to nie wena ogłosiła strajk, bo moja wena jest niemal niewolnicą – siadam i piszę – ale… właściwie nie wiem co. Po prostu nie mogłam się zmusić, by siąść do laptopa i otworzyć plik. Co ja mówię, plik! Laptopa nie mogłam otworzyć! Miałam klawiaturowstręt, ot co. Zmęczenie materiału.
Co robię w takich wypadkach, gdy do napisania zostało mi dosłownie parę stron, a na widok komputera dostaję alergii?
Wysyłam siebie na przymusowy pracowity urlop.
Tym razem do pięknego i niezwykle przyjaznego… Białegostoku.

Już kiedyś wspominałam, że darzę to miasto sentymentem, ale byłam tam zaledwie dwa razy na dość krótkiej wizycie, teraz wyłączyłam telefon, napisałam do wszystkich, że nie ma mnie i przez kilka dni nie będzie, sprzedałam (nie myślcie sobie, całkiem drogo) Patisia dziadkom, wsiadłam w pociąg i dwie godziny później byłam w Białymstoku.


Zachwycił mnie od pierwszego wejrzenia. Słoneczny, przestronny rynek, pełen stoliczków kawiarnianych, a przy nich mnóstwo uśmiechniętych, zrelaksowanych ludzi. W ostatnie letnie czwartkowe popołudnie. Spacerowałam sobie naprawdę oczarowana tym miejscem! A już zupełnie ujęło mnie, gdy na wystawie Domu Książki ujrzałam pięknie wyeksponowane moje książki! (Dziękuję!).
 Ukoronowaniem wizyty w Białymstoku był zaś pobyt w pięknym, klimatycznym i bardzo gościnnym Hotelu Branicki. Dziewczyny, ja rzadko coś serdecznie polecam, bo wiem jaką wagę mają moje słowa, ale tym razem piszę z pełnym przekonaniem: nieczęsto trafia się tak dbające o gości miejsce, jak ten Hotel. Zarówno wystrój pokojów jak i pracownicy recepcji i restauracji byli świetni! A dodam, że pierwszego dnia byłam tam incognito i dopiero następnego przyznałam się, że jestem pisarką, poszukującą zaginionej weny, żeby znaleźć najlepsze miejsce do dokończenia „Ogrodu”.

I znalazłam: Pokój Różany. Co ja Wam będę opowiadać… Jeśli macie chęć na romantyczną noc we dwoje w ślicznym miejscu z wielkim łożem pod baldachimem, to tylko tam! Jeśli macie chęć na coś bardziej ekskluzywnego, to poproście o Apartament Hetmański (oglądałam go tylko, bo od razu pokochałam ten Różany, ale… był piękny), zaś jeśli zapragnęłybyście, by noc była bardziej ognista… Apartament Purpurowy będzie bardzo odpowiedni. Tak odpowiedni, że to w nim zacznę już niedługo pisać „Czarnego Księcia”. 😉


Tak więc Wam polecam i Białystok, i Hotel Branicki, a kierownictwu i pracownikom Hotelu bardzo dziękuję za wspaniałe przyjęcie.

Na koniec pytanie: jakie miejsca możecie polecić w Waszej miejscowości? Wiecie, że jestem bardzo spontaniczna i któregoś dnia mogę Was odwiedzić!

PS. Nie muszę dodawać, że „Ogród Kamili” ukończony o czasie już jest w rękach Wydawcy…?

Może Ci się spodobać...

32 komentarze

Kasiek 3 września 2013 - 14:46

Kaś weź się wybierz kiedyś bardziej w moje strony :))

Odpowiedz
Anonimowy 3 września 2013 - 16:48

Kiedyś na pewno… 🙂

Odpowiedz
Kasiek 4 września 2013 - 16:41

Nawet Lublin może być 😀

Odpowiedz
Anonimowy 3 września 2013 - 15:22

O moje miasto. Bardzo się cieszę, że się Pani podobało.:) Polecam zobaczyć w przyszłości piękny rynek.;)

Odpowiedz
Anonimowy 3 września 2013 - 16:45

Ej, ja chyba byłam na rynku! (A jeśli nie na rynku, to gdzie? :/)

Odpowiedz
Katarzyna Z. 3 września 2013 - 16:49

Pani Kasiu polecam Sandomierz…cudny o każdej porze roku…chociaż jak uwielbiałam spacery wiosenne Wąwozem św. Jadwigi…zieleń i zapach fiołków budził we mnie zawsze pozytywną energię.

Odpowiedz
Joanna 3 września 2013 - 18:02

A moje miasto to wyjątkowe nie jest. Ale moja wieś… dobra, też nie, ale jej okolice! Pola, łąki…ale nie taki zwykłe pola i łąki! Naprawdę. I mój ukochany, niewielki sosnowy lasek, który tak dzielnie próbuje powstrzymać zielonymi czubkami zachodzące słońce. Istna magia na niewielkim skrawku :))

Odpowiedz
ejotek 3 września 2013 - 19:18

Kochana Kejt eM

obiecałam że odezwę się po publikacji recenzji. Zatem jestem 🙂 "W imię miłości" połknęłam od ręki, w całości, w jeden wieczór, w zasadzie do 23:30. Jest to pierwsza książka w moim życiu, przy której nie płakałam jedynie na momentach czy finale… ryczałam od początku do końca… Wylałam morze łez! Co łyz wyschły, lały się kolejne… książka jest nieprawdopodobna!
A oto recenzja: http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2013/09/katarzyna-michalak-w-imie-miosci.html

P.S. poproszę o więcej książek 🙂 niech się dzielnie piszą we wszystkich miastach Polski 🙂

Odpowiedz
Anonimowy 3 września 2013 - 20:43

O kurczę, piękna recenzja, dziękuję.
Nad tymi chusteczkami przy tomie II pomyślę.

Odpowiedz
ejotek 4 września 2013 - 18:24

trzymam za słowo 🙂 to recenzja pisana całym sercem – dziękuję za miłe słowo 🙂

Odpowiedz
Emilia Baczyńska 3 września 2013 - 19:40

To ja zapraszam do Wrocławia i dalej na Dolny Śląsk. Zakochałam się w tym regionie od pierwszego spojrzenia i teraz sobie siedzę w samym centrum stolicy Śląska (jedynej słusznej) i polecam każdemu, kto chce poczuć magię tego miasta. Miasta z niemieckimi murami i słowiańską duszą 🙂
A jeśli już mowa o "królewskich" apartamentach to Książ ze swoimi tajemnicami i piękną Daisy, jak znalazł dla każdej romantycznej duszy 🙂

Odpowiedz
Anonimowy 4 września 2013 - 00:09

Akcja "Ogrodu Kamili" toczy się miejscami we Wrocławiu. Znam i lubię. :))

Odpowiedz
Nomina 4 września 2013 - 12:16

O, jak miło :).

A jak Wrocław, to, oczywiście, krasnale.

Odpowiedz
Emilia Baczyńska 5 września 2013 - 09:35

To jeszcze jeden powód, żeby zajrzeć do Ogrodu Kamili 🙂

Odpowiedz
bozenas 3 września 2013 - 20:11

No właśnie Kasiu:)zrozumiałam ,że "Ogród Kamili" jest już w empiku i po przeczytaniu "W imię miłości" pobiegłam dziś do Sfery a tu zonk:)))i jak przystało na Twoją wierną czytelniczkę kupiłam znowu dwie Twoje książki:))Czy znowu łzy same będą mi się lały jak przy "w imię miłości"??ech Ty moja wyciskaczko łez:)))

Odpowiedz
Anonimowy 4 września 2013 - 00:07

Wyciskaczka łez. No tego jeszcze o sobie nie słyszałam. :)))

Odpowiedz
madziula 3 września 2013 - 22:27

Byłaś w Białymstoku i nic nie powiedziałaś?? Kawusia jakiś obiad byśmy zjadły 🙁

Odpowiedz
Anonimowy 4 września 2013 - 00:08

Oj, bo ja byłam spontanicznie i służbowo. To jest pisarsko. Bytowałam w dziwnych godzinach i restauracja przygotowywała dla mnie śniadanie o… godzinie 13. :)))
Ale następnym razem…

Odpowiedz
Naila 8 września 2013 - 11:48

OMG! Następnym razem moja droga 🙂 A ja chodziłam tak nieświadomie po ulicach nawet nie wiedząc, że Ty tu gdzieś blisko… choćby uściskać lub z daleka buziaka posłać 🙂

Odpowiedz
Sylwia Węgielewska 3 września 2013 - 22:28

Nigdy nie byłam w mieście, o którym wspominasz. Po prostu mi nie po drodze, ani nie było ku temu żadnej okazji. Jednak zapamiętam sobie nazwę tego hotelu i jeśli kiedykolwiek będę miała możliwość przyjazdu do Białegostoku, nie omieszkam zajrzeć też do hotelu 🙂
Moje miasto i miejsce, które można polecić? Oj będzie ciężko. To malutkie miasteczko, gdzie ledwo nie całe 30 tys ludzi mieszka. Poza pozostałościami po bytności Krzyżaków, wiele tu nie ma. Ewentualnie okolicę mamy malowniczą, bo same lasy i jeziora. Niestety nie ma tu tak pięknych hoteli, jak ten, o którym wspomniałaś powyżej. Uroki małych miasteczek, o których nie wielu słyszało 😉

Odpowiedz
Anonimowy 4 września 2013 - 00:06

Moja Kochana, jak znasz mnie i moje powieści, to wiesz, że bardzo, bardzo cenię sobie uroki polskich wsi i miasteczek i z dużego miasta (powiedziałabym nawet, że największego) uciekłam właśnie na wieś.

Odpowiedz
Natalia M. 4 września 2013 - 08:13

Niezwykle miejsce. Niestety zupełnie mi nie po drodze. Gratuluję kolejnej ukończonej książki.

Odpowiedz
panna - cotta20 4 września 2013 - 09:14

Lubię Białystok i często tam bywalam 🙂 to jedno z Ładniejszych miast teraz mieszkam w wawie i jej walorów nie bede opisywać choć lubię to miasto i tyle 🙂 w wolnej chwili polecam suwalszczyzne to mój raj na ziemi w Polsce 🙂 i lancut gdzie sledzilam pare lat mojego dzieciństwa zamek i park ;))

Odpowiedz
Sylwuch 4 września 2013 - 09:15

Cieszę się niezmiernie, że Białystok jest miastem, które przypadło Pani do gustu. Mieszkam od niego niecałe 30km i jestem tam praktycznie codziennie, bo to miasto, w którym studiuję. 🙂

Odpowiedz
Marta 4 września 2013 - 09:18

Kejt, nie ma się co dziwić, że masz ‘klawiaturowstręt’,po takim tempie prac nikt chyba nie ma pretensji, że na jakiś czas zniknęłaś na malusie wakacje 🙂

Pochodzę z mniejszego miasta–Ciechanowa. Niestety, mam wrażenie, że nikt go specjalnie nie docenia. Mimo że to bardzo stare miasto, bo pierwsze wzmianki o osadnictwie pochodzą już chyba z VII w n.e., założycielem według legendy był słynny przecież Ciechan, a prawa miejskie nadane zostały w drugiej połowie XIV wieku. To tyle w skrócie o historii. Siłą rzeczy zostało nam trochę zabytków–trochę, ponieważ ze względu na położenie (szlak bursztynowy) miasto nie tylko mogło się rozwijać, było też narażane na wszelkie najazdy Litwinów, Krzyżaków, w końcu Szwedów. W czasie I wojny światowej pod Ciechanowem przebiegała linia frontu niemiecko-rosyjskiego, a w czasie II wojny miasto było okupowane, zmieniono nazwę na Zichenau. Nie raz też miasto płonęło. Dlatego też został nam m.in. zamek Książąt Mazowieckich z XIV wieku położony nad rzeką Łydynią, dwa kościoły z XV wieku, neogotycki ratusz no i słynny chyba na cały kraj (tak mi się wydaje, bo gdzie bym nie pojechała to wszyscy się zachwycają) browar Ciechan z XIX w. Kto nie pił słynnego Ciechana Miodowego to w ogóle niech się szybciutko uda do najbliższego sklepu i niezwłocznie nabędzie–koniecznie 🙂 Polecam! Nie tylko Miodowe!
Z takich ciekawostek-po śmierci króla naszego Zygmusia Starego jego żona Bona dostała zamek w Ciechanowie, w którym mieszkała dobrych kilka lat. Związana jest z tym pewna legenda–ponoć Bona bardzo lubiła brodzić sobie po kolanka w tej rzeczce. Pewnego razu jakiś rybak pomylił ją z jej służką i skomentował to słowami:„Ale łydy ma, łydy ma”. W ogóle jest wiele pięknym legend związanych z Ciechanowem, sama kiedyś się zdziwiłam, że aż tyle.
Z miastem związana była Maria Konopnicka (ponoć Dym pisała patrząc na komin cukrowni, zresztą również starej, dziś niestety nieczynnej, straszącej tylko powybijanymi oknami). Z ziemi ciechanowskiej pochodzi również hrabia Zygmunt Krasiński, chyba nie trzeba go przedstawiać(pod Ciechanowem, w Opinogórze znajduje się Muzeum Romantyzmu, bardzo ładny pałacyk, piękny park ze stawami; kilka lat temu wybudowano dwór, w miejscu już nieistniejącego–naprawdę ładnie to wygląda).
Równie niedaleko znajduje się Gołotczyzna, w której jest Muzeum Pozytywizmu. Z tym miejscem związany jest z kolei Aleksander Świętochowski, pisarz.Zachował się dom, w którym spędził swoje ostatnie lata.

Plac, na którym znajduje się ratusz, niegdyś był parkiem, dziś niestety nie pozostało nawet jedno stare drzewo (co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe). Wyłożono go kostką, postawiono ławeczki i zrobiono mocno nowoczesną fontannę. Jednak dzięki temu w ciągu lata organizowane są różne imprezy dla mieszkańców starszych i młodszych. Poza tym powstało kilka ‘ogródków’ kawiarnianych. Szkoda mi tylko tych drzew, bo z dzieciństwa pamiętam, że miasto było zielone, dziś mi tego brak. Nieopodal zamku organizowane są z kolei różne koncerty, biwaki historyczne.

Jeżeli kogoś zaciekawiłam, to zapraszam do Ciechanowa 🙂

Odpowiedz
Anonimowy 4 września 2013 - 11:11

Kochana, nie tylko znam Ciechanów i byłam w nim kilkakrotnie, ale mam tam też serdeczną Przyjaciółkę!

PS. Wygląda na to, że już wszędzie w Polsce byłam i wszędzie mi się podoba, ale po pierwsze taka już ze mnie niedzisiejsza patriotka, po drugie szukając naście lat mojego Wymarzonego Domku rzeczywiście zjeździłam kraj wzdłuż i wszerz.

Odpowiedz
Marta 5 września 2013 - 07:50

No tego się nie spodziewałam! Mam nadzieję, że Ciechanów zrobił pozytywne wrażenie? :o)
Mimo, że mały i niektórzy narzekają, że eee tam, kicha, nie ma tego czy tamtego, to ja jednak bardzo chętnie wracam do mamusi i mojego Ciechanowa – można złapać oddech po warszawskim pędzie.

Pozdrawiam serdecznie, aktualnie właśnie z Ciechanowa :o)

Odpowiedz
Ica 4 września 2013 - 09:26

A ja zapraszam na wieś, do siebie! 🙂
Bo u nas nie ma ani agroturystki, ani hoteli itp.
Ale za to widoki cudowne.
Rezerwat Drużno czeka na Panią! 🙂

Odpowiedz
Karolina 4 września 2013 - 15:43

A czy w Lublinie i okolicach już Pani była? 🙂

Odpowiedz
Anonimowy 4 września 2013 - 17:08

W Lublinie, Kochana, to ja sześć lat studiowałam. 😉

Odpowiedz
Wiedźma Nikkolaine 11 września 2013 - 10:56

Jura Krakowsko-Częstochowska od zawsze urzekała mnie swoją przestronnością, polami i lasami (najczęściej iglaste mieszane z bukowymi), skałami wapiennymi, które w słońcu aż błyszczą na tle błękitnego nieba. Do tego dochodzą zamki (oczywiście najczęściej budowane ze skał wapiennych) oraz urokliwe jeziorka ukryte gdzieś w lasach. Kolejne miejsce, które ukochałam, to Kotlina Kłodzka, Góry Sowie, Karkonosze. Wolę je od Tatr (choć i Tatry kocham miłością szczerą i niezmienną). Do tego dochodzi jeszcze Wisła (miasto Adama Małysza :)) i pyszny pstrąg w jednej z przydrożnych restauracji. Beskid Śląski i Żywiecki też mają swoje tajemnice 🙂

Odpowiedz
Eko Piekno 5 stycznia 2014 - 12:47

Ja właśnie kończę czytać drugą Pani książkę Sklepik z niespodzianką "Adela" i już panikuję, że trzeba następne kupować, bo nie znoszę dni w których nie mam co czytać. Na szczęście czeka na mnie jeszcze Lidka 🙂 ale tak się szybko czyta,n że za parę dni już pochłonę obydwie.

Ja zapraszam do mojego miasteczka do Szczytna. Nie pochodzi się u nas po galeriach handlowych ( bo ich nie ma ) 🙂 ale miasteczko ma swój sympatyczny i urokliwy charakter.

pozdrawiam

Odpowiedz

Zostaw komentarz