Cześć wszystkim!
Na krótkich wakacjach nabrałam nowych sił i zapału zarówno do pisania kolejnej powieści (ale nie zdradzę jakiej!) jak i do prowadzenia „słonecznej strony życia”. Zwłaszcza, że tego słońca ostatnio coraz mniej. Kurczę, jak ja tęsknię do upałów sprzed paru dni! Jestem wybitnie ciepłolubna i tak jak narzekam – zawsze i z całego serca – na deszcz, mróz, zimę, zawieje, ciemno, pluchę oraz słoty jesienne, tak słońca i gorąca będę bronić. Szczególnie, gdy w mojej Poziomeczce upały nie są tak dokuczliwe jak w nagrzanym do nieprzytomności wielkim mieście. Tak więc wyjeżdżajcie na wieś! Tam gdzie lasy, pola, rzeki, że o morzu, czy górach nie wspomnę.
Ale nie o pogodzie dziś chciałam – choć to temat każdemu Polakowi bliski (obok zdrowia i polityki ;).
Przedstawiam Wam okładkę i początek mojej najmłodszej. Kiedyś nosiła tytuł Jabłoniowe Wzgórze, ale z Wydawcą stwierdziliśmy, że nieco odbiega klimatem od serii owocowej, zmieniliśmy więc tytuł i klimat okładki (zamiast domku gdzieś na polskiej wsi, główna bohaterka). No właśnie: jak Wam się podoba? 🙂 Komentarzujcie, Kochane.
Historia zaczyna się sielankowo, ale dalej nie jest tak słodko, bo jak zwykle poruszam trudne tematy, tym razem oglądając rzeczywistość oczami dziecka. Niewinnego dziecka, które musiało nagle dorosnąć. Mam nadzieję, że spodoba się Wam ta historia i jej bohaterka, Ania Kraska. Ja polubiłam ją serdecznie.
Kiedy „W imię miłości” pojawi się w księgarniach? Już w sierpniu (jak ten czas leci… niedawno oczekiwałam z biciem serca premiery „Bezdomnej”!). Dokładną datę podam w zapowiedziach, gdy tylko będzie znana.
Na koniec dziękuję Wam za piękne, poruszające maile inspirowane „Bezdomną”. Raz są balsamem dla mojej duszy, raz potwierdzeniem, że ta książka jest bardzo ważna i dobrze, iż ją napisałam. Dziękuję!
A teraz początek najmłodszej…
Mała senna stacyjka tonęła w czerwcowym słońcu. Budynek z czerwonej cegły, pamiętający czasy dwudziestolecia międzywojennego, rzucał krótki cień, w którym – na ławce niedawno odmalowanej przez mieszkańców wioski – przycupnęli podróżni czekający na pociąg. Daleko na horyzoncie, gdzie tory zbiegają się w jeden punkt, właśnie pojawiły się światła parowozu – tak, tak, tutaj jedyny pociąg w ciągu dnia, łączący wieś z wielkim światem, ciągnęła wiekowa lokomotywa na węgiel. Dodawało to temu miejscu uroku i turyści, którzy pojawią się za kilka dni, chętnie będą się fotografować z dymiącą ciuchcią. Dla mieszkańców Koniecdrogi był to jedynie element wpisany w krajobraz. Taki sam jak płowe drogi wijące się między wzgórzami, złoto dojrzewających zbóż, srebro rzeczek, strumyków, jeziorek i stawów, a tych w okolicy było mnóstwo, czy wreszcie ciemna zieleń lasów, gdzie nadal nieostrożnych podróżnych zwodziły na manowce strzygi i rusałki – tak przynajmniej opowiadano dzieciakom, by nie zapuszczały się w leśne ostępy. Oczywiście dzisiejsze dzieci w leśne upiory tak łatwo by nie uwierzyły, ale od czasu do czasu w lasach otaczających Koniecdrogę ktoś ginął i czasem się odnajdował, a czasem nie,, d przez co w tym miejscu, zapomnianym przez spieszący się świat, stare legendy miały się całkiem dobrze.
Lokomotywa wtoczyła się na stacyjkę, sapiąc i poświstując. Teraz zawróci, maszynista podczepi ją do ostatniego wagonu, który stanie się pierwszym, i pociąg odjedzie z powrotem do wielkiego świata, by wrócić nazajutrz. Podróżni, którzy podnieśli się z ławki, narzekając na upał, wrócą do Koniecdrogi jutro, a może nie wrócą wcale, któż to wie? Ci zaś, którzy przyjechali, szybko przeszli wzdłuż peronu na wyjeżdżoną łączkę, gdzie rano, jadąc do pracy w Szczecinku, pozostawili swoje samochody. Biedne to były autka i stare jak świat, bo i wieś była niebogata, ale ludziom spieszącym do domów zdawało się nie robić różnicy, czy dojadą za trzecią górkę starym polonezem, czy nowym audi. Byle w ogóle dojechać.
Lokomotywa zagwizdała po raz ostatni. Z komina buchnął siwy dym. Wagony pociągnięte przez parowóz, posłusznie zaturkotały i zaczęły oddalać się od stacyjki, zostawiając za sobą budynek z czerwonej cegły, ławkę stojącą w cieniu i pasażera, który przyjechał popołudniowym pociągiem wraz z innymi, ale w przeciwieństwie do tamtych pozostał na peronie, nie bardzo wiedząc, co dalej ze sobą zrobić.
Bileterka, która wraz z odjazdem pociągu skończyła pracę, zamknęła okienko, zatrzasnęła drzwi dworcowego budynku i zamierzała wyciągnąć z komórki rower, by wsiąść nań i pojechać swoją drogą, na widok owego pasażera zatrzymała się w pół kroku.
– A ty, dziecko, do kogo? – zapytała.
Dziewczynka, tak na oko ośmio- czy dziewięcioletnia, rozglądając się dookoła z ciekawością w dużych, jasnozielony oczach, odwróciła się przestraszona ostrym tonem, ale widok kobiety w kolejarskim mundurze przywołał na delikatną twarz dziecka nieśmiały uśmiech.
– Czekam na pana Edwarda Jabłonowskiego. To mój dziadek!
42 komentarze
śliczna ta najmłodsza 🙂 Ania bardzo ładna a i początek kuszący czyli czekam na "W imię miłości" 🙂
juhuuuu super czekam z niecierpliwością 🙂
Już się nie mogę doczekać! 🙂
Oj na pewno przeczytam. Poprzedni tytuł już utarł się w mojej pamięci i ciężko się będzie przestawić, ale dam radę 🙂 A powiedz mi, będzie obszerniejsza? Ja z tych kochających tomiszcza 🙂 Bo wiesz, ja ciągle kończę Twoje książki z dużym niedosytem i mam wrażenie, że wiele jeszcze można było powiedzieć 🙂
Będę tajemnicza i nic nie zdradzę na temat obszerności mojej najmłodszej.
😉
Witam! Oczywiście czekam na więcej…. Ja w nocy skończyłam "Bezdomną". Pani Kasiu, emocje, które towarzyszyły mi podczas czytania i które trwają do dziś… są nie do opisania. Jej opowieść, wywarła na mnie takie wrażenia, a jak ukazał się artykuł, ryczałam jak bóbr i miałam ochotę udusić tego redaktora!!!
Jeszcze dziś żyję tą historią. Przyjaciółka mi już książkę zabrała, jak jej powiedziałam, że kupiłam i przeczytałam w jeden dzień. Pozdrawiam serdecznie Ania
PS. Życzę udanego i słonecznego urlopu!!!
Takie słowa to miód na moje serce.
A z urlopu już wróciłam. 😉
Śliczna okładka 🙂 juz nie moge doczekać sie ksiazki ! Chyba zabiore ja na wakacje 🙂
Historia jak widzę cudnie się rozpoczyna i jak zwykle wciąga, więc nie mogę się jej już doczekać! Jedno ale. Przyzwyczaiłam się już do "Jabłoniowego wzgórza" (już samym tytułem książka oddawała ducha serii owocowej), a ten obecny tytuł to mi tak ni w pięć ni w dziesięć…Kojarzy mi się raczej z harlequinem… ;/ Poza tym napisałaś o poruszaniu trudnych tematów, więc od razu przed oczami mam i "Bezdomną" i "Nadzieję", więc i podobną do nich okładkę. No więc, jak to jest w końcu z tym klimatem, a okładką Kasiu? ;>
P.S. Sama okładka ładna, taka delikatna i przypomina mi "Anię z Zielonego Wzgórza" 🙂
Sylwik, nic nie zdradzam na temat książki. 😉
Okładka cudna. A co do "Bezdomnej" to także czytam o wrażeniach czytelniczek i coraz bardziej nie mogę się doczekać mojego egzemplarza, który powinien wpaść mi w ręce na dniach 🙂
Super! na każdą pani książkę czekam z utęsknieniem i już nie mogę się doczekać, pewnie znowu ją połknę w jeden dzień, a później będę żałowała, że tak szybko przeczytałam… Okładka kolorystycznie taka Jagódkowo- Poziomkowa,czy to jest wersja ostateczna, czy może ulec zmianie?
Okaże się w sierpniu, Palomko Droga.
Zdecydowanie bardziej pasuje ten tytuł i okładka. To znaczy nie wiem jak do treści, ale ta wersja bardziej mi się podoba. W takim razie czekam na sierpień. 🙂
Jestem zdecydowanie na tak! Szykuje się kolejna piękna historia, chwytająca za serce. 🙂
No dobrze, nie będę Was trzymać w aż takiej niepewności. Wierzcie mi, dziewczyny, że i tytuł, i okładka bardziej pasują do treści niż poprzednie. A na Jabłoniowe Wzgórze jeszcze się doczekacie. 🙂
Okładka jest bardzo , ale to bardzo magiczna. Czekam na tę książkę. Fragmentu na razie nie czytam bo wolę mieć niespodziankę.
Już nie mogę się doczekać! 🙂 Zwłaszcza, że dokładnie wczoraj przeczytałam "Bezdomną" i jestem pod wielkim wrażaniem. Okładka śliczna, zachęca aby wziąć książkę w dłonie i zatopić się w lekturze, co na pewno zrobię… dopiero w sierpniu. Pozdrawiam serdecznie. 🙂
I witam i gratuluję i czekam.
I już lubię, małą zielonooką dziewczynkę…
Pozdrawiam ciepło Ewa.
Okładka bardzo delikatna. Sprawia wrażenie kruchej, jak życie dziecka. Książkę na pewno przeczytam, zapewne będzie dotyczyła jakiejś tragedii w życiu dziewczynki. Ja miałam siedem lat, gdy zginęli moi rodzice wraz z bratem, więc zapewne nieźle się uryczę.
Cieszę się, że znów pani tu jest (czynnie ;)).Facebook facebookiem, dobrze,że tam też coś się dzieje odnośnie pani twórczości, ale nie każdy lubi facebooka.Ja lubię zaglądać na poziomkowy blog, by z kubkiem aromatycznej kawy czytać najnowsze wieści i komentarze.
Co do "Bezdomnej" to z pewną nieśmiałością dałam ją ostatnio mojemu tacie (lat 69),bo nie miał co czytać w szpitalu.Z nieśmiałością, bo tata lubi książki innego kalibru;). Przeczytał w ciągu jednego dnia i powiedział:DOBRA.Oczywiście miał jedno zastrzeżenie, czego się spodziewałam;)-za dużo przekleństw. Mój tata jest z ginącego już gatunku dżentelmenów, którzy nie przeklinają.:)
Okładka "W imię miłości" jest piękna,tytuł mniej mi się podoba,wolałam poprzedni.Do sierpnia trochę czasu, można odkładać pieniążki, np.1 zł.dziennie ;)(niestety cierpię na notoryczny brak kasy i zakup książki to dla mnie luksus).
Najbardziej jednak oczekuję książki "Przepis na szczęście", bo to o moim marzeniu:). W sumie dobrze,że pojawi się w listopadzie.Będzie balsamem na duszę umęczoną jesiennymi smutkami.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających.
Niestety, tak wygląda prawdziwe życie i taki język słyszymy dziś wszędzie, również w TV. A że moi bohaterowie muszą być wiarygodni i prawdziwi… Na pocieszenie dodam, że w moich własnych ustach "najcięższym" wulgaryzmem pozostaje "o, cholera", albo "ja pitolę!". 🙂
Śliczna okładka, śliczna dziewczynka, tytuł również śliczny, a fragment ciekawy. Tylko szkoda, że do sierpnia jeszcze tyyyyle czasu 🙂
W takim razie czekam, czekam i jeszcze raz czekam na najmłodszą 🙂
Okładka nowego Pani "dziecka" już kusi by wziąć i czytać. Jestem w trakcie poznawania całości Pani twórczości ale seria poziomkowa mnie pochłonęła.
Zapowiada się taka uwspółcześniona "Ania z Zielonego Wzgórza", a po wcześniejszym wpisie widzę też pewne inspiracje "Małym Lordem". Nie obawia się Pani konfrontacji z takimi klasykami literatury dziecięcej? 🙂
Nie, nie obawiam się, bo "W imię miłości" to literatura przede wszystkim dla dorosłych a nie dla dzieci, więc nie można tych dwóch książek porównywać, a już na pewno się z nimi konfrontować. Nawiązanie do "Ani z Zielonego Wzgórza" na okładce to pomysł Wydawcy, nie mój, ale nie mam nic przeciwko niemu, bo mi nie uwłacza. Przeciwnie – bardzo mnie cieszy.
Tyle nadziei w spojrzeniu tej dziewczynki na okładce… I takie mądre to spojrzenie, jakby chciała powiedzieć, że w imię miłości można wiele znieść, wiele wycierpieć… Ale zobaczymy co powie n aten temat 🙂 Czekam z niecierpliwością 🙂
Hmmm przyjemnie czytało się ten fragment powieści, ale niestety to nie moje klimaty. Bezdomną ma zamiar zakupić moja ciocia, więc jak bd w domu to może się skuszę, zapraszam http://qltura.blogspot.com
czytając ten fragment przyszła mi to głowy "Ania z Zielonego Wzgórza", heh kilka elementów się zgadza 😉
Nawiązania akurat były celowe i zamierzone 😉
Czy w przyszłości w sprzedaży będzie dostępna "Zmyślona" w tej nowej okładce? Póki co nie mogę jej znaleźć jest tylko w pierwotnym wydaniu, a zależy mi na posiadaniu jednolitej serii.
Niestety, nie wiem tego.
Nono, widzę, że nie tylko mi "najmłodsza" skojarzyła się z rudowłosą Anią :o)
Okładka śliczna, tytuł też mi się podoba – oby jak najwięcej działo się w imię miłości :o)
Bardzo się cieszę, że wróciła Pani do Nas i znowu możemy się uzewnętrzniać na poziomkowej stronie :o)
Pozdrawiam! :o)
O kurczę! Pani Kasiu… A ja mam tyle wydatków na sierpień. A tam, mam to gdzieś – "W imię miłości" – koniecznie musi znaleźć się na mojej półeczce. Mój mąż (wyszłam za mąż, a tak zaszalałam, jak Pani nie było. :)) pewnie znów tylko pokręci zrezygnowanie głową, gdy przez całą noc będę siedzieć i czytać. A co do okładki to jest naprawdę śliczna. Aż chce się ją wziąć do rąk i zanurzyć się w lekturze. Śliczna dziewczynka, piękny wrzosik (o ile jeszcze nie oślepłam ;)).
Pozdrawiam.
Joanna.
Aj…najpierw kusisz, nęcisz, raczysz fragmentem książki, a potem: "Nic nie zdradzam na temat książki"?! Nie no Autorko DROGA my się chyba pogniewamy 😛 I mam biedaczek do sierpnia czekać, jak już zaległe "Sklepiki" kończę? ( A swoją drogą, tak mnie wciągnęło że znów przystanki z pracy do domu przegapiam! 😀 ) Buuu…Tylko dwie Twoje książki mi zostały do przeczytania i co ja biedny robaczek będę na urlopie robić…? 😛
"Jabłonowe Wzgórze" kusiło mnie okładka, po tym co napisałaś, że zaczyna się słodko, to mogę się domyślać ciągu dalszego. WIEM, że mnie zaskoczysz i to in plus. Ale do sierpnia DALEKO.
Nie dość, że MMMŻ wybywa to jeszcze do sierpnia mam czekać.
Powiem Ci jak przyjaciółce… Wrednaś!! I okrutna!!
Wiem, żem wredna. I okrutna. ;D ;D ;D
Chyba Katarzyny tak mają 😛
Powstała już jedna książka o identycznym tytule – Jodi Picoult "W imię miłości".
Mam nadzieję, że wymyślony tytuł książki to tylko przypadkowa zbieżność, natomiast treść nie okaże się chociaż w połowie podobna.
Ech już się doczekać nie mogę! 😀 ale, z racji tego że czas mija mi straaaasznie szybko zwłaszcza latem, to sierpień już niedaleko ;P Okładka delikatna…baśniowa… bardzo mi się podoba i idealnie pasuje do Sierpnia 🙂
Podkręciłam ochotę na tę książkę…