Cieszy mnie, że powoli do moich książek przekonują się Panowie. Zaczęli po pierwsze przyznawać się, że czytają, po drugie komentować moje wpisy tu na blogu, po trzecie umieszczać swoje opinie na swoich stronach. Oto jedna z nich. Myślę, że warto przeczytać.
(No i muszę zacząć się do Was zwracać „Drogie Czytelniczki, drodzy Czytelnicy 🙂
A oto recenzja ze strony kuznia.art.pl
Autor recenzji: Piotr Goszczycki
Życie dziecka a depresja poporodowa
Powieść Katarzyny Michalak to podjęcie
bardzo trudnego tematu depresji poporodowej. W odróżnieniu od aborcji i
skrajnie różnych poglądów na to przestępstwo oraz celowego (świadomego)
morderstwa na niemowlętach to podejście autorki Bezdomnej do
tematu jest jak najbardziej na czasie. Książka samoistnie wywołuje
dyskusję o tym, czym jest wrażliwość społeczna i co stawia ją przed
próbą z etyki. Dyskusja jest o tyle istotna, że jest to wciąż temat
tabu, a „to” może dziać się naszej rodzinie, w sąsiedztwie, obok.
Czytelnik Bezdomnej zatem otrzymuje jasny przekaz jak
niebezpiecznym zjawiskiem jest depresja poporodowa i dopiero teraz
potrafi odróżnić ją od morderstwa na dziecku. Choroba ta nazywana
również psychozą poporodową jest innym stanem od tego, co dzieje się w
głowach kobiet, które z premedytacją zabijają swoje dziecko.
bardzo trudnego tematu depresji poporodowej. W odróżnieniu od aborcji i
skrajnie różnych poglądów na to przestępstwo oraz celowego (świadomego)
morderstwa na niemowlętach to podejście autorki Bezdomnej do
tematu jest jak najbardziej na czasie. Książka samoistnie wywołuje
dyskusję o tym, czym jest wrażliwość społeczna i co stawia ją przed
próbą z etyki. Dyskusja jest o tyle istotna, że jest to wciąż temat
tabu, a „to” może dziać się naszej rodzinie, w sąsiedztwie, obok.
Czytelnik Bezdomnej zatem otrzymuje jasny przekaz jak
niebezpiecznym zjawiskiem jest depresja poporodowa i dopiero teraz
potrafi odróżnić ją od morderstwa na dziecku. Choroba ta nazywana
również psychozą poporodową jest innym stanem od tego, co dzieje się w
głowach kobiet, które z premedytacją zabijają swoje dziecko.
Kinga Król to tytułowa Bezdomna z
powieści, którą odnajdujemy wigilijnego wieczoru w śmietniku podczas
próby samobójczej, gdy wódką zapijała leki psychotropowe. Próba nie
udaje się, ponieważ najpierw przybłąkał się kot, a niebawem samotna
dziennikarka przyszła wyrzucić śmieci, postanowiłając przygarnąć
opętanego wędrowca wraz z burym kotem.
powieści, którą odnajdujemy wigilijnego wieczoru w śmietniku podczas
próby samobójczej, gdy wódką zapijała leki psychotropowe. Próba nie
udaje się, ponieważ najpierw przybłąkał się kot, a niebawem samotna
dziennikarka przyszła wyrzucić śmieci, postanowiłając przygarnąć
opętanego wędrowca wraz z burym kotem.
Z moich wielokrotnych rozmów na temat z
płcią piękną wynika, jak wielka jest przepaść pomiędzy myśleniem
mężczyzn a działaniem kobiety. Facet, choćby nawet nie wiem jak się
starał, nie jest w stanie zrozumieć postępowania kobiet. Widzi je jako
nielogiczne, deprymujące. Może jedynie zadawać pytania: dlaczego? Czemu?
Po co? Niestety, bez gwarancji uzyskania jakiejkolwiek odpowiedzi. Czy
zatem mężczyzna z dużą dozą empatii, z pewną ilością hormonów żeńskich
jest w stanie zdać sobie sprawę jak złożone mechanizmy zachodzą w
kobiecie, gotowej zabić swoje (i mężczyzny!) dziecko? Nie. Jedynym moim
logicznym wyjaśnieniem tego zjawiska jest bezpieczeństwo potomstwa.
Wpływ na taką sytuację – co warto podkreślić – wpływ ma wiele czynników,
które skutecznie mogą zapobiec rodzinnej tragedii. Najważniejszym
aspektem jest relacja pomiędzy matką a ojcem dziecka. Jeśli facet jest
odpowiedzialnym mężczyzną zrobi wszystko, by ochronić kobietę oraz
wspólne potomstwo. Jeśli na tej linii są zaburzenia typu niedojrzałości
psychicznej, frustracji, czy brak pewności ze strony faceta odnośnie
dziecka (nie mam pewności, czy to ja jestem ojcem).
płcią piękną wynika, jak wielka jest przepaść pomiędzy myśleniem
mężczyzn a działaniem kobiety. Facet, choćby nawet nie wiem jak się
starał, nie jest w stanie zrozumieć postępowania kobiet. Widzi je jako
nielogiczne, deprymujące. Może jedynie zadawać pytania: dlaczego? Czemu?
Po co? Niestety, bez gwarancji uzyskania jakiejkolwiek odpowiedzi. Czy
zatem mężczyzna z dużą dozą empatii, z pewną ilością hormonów żeńskich
jest w stanie zdać sobie sprawę jak złożone mechanizmy zachodzą w
kobiecie, gotowej zabić swoje (i mężczyzny!) dziecko? Nie. Jedynym moim
logicznym wyjaśnieniem tego zjawiska jest bezpieczeństwo potomstwa.
Wpływ na taką sytuację – co warto podkreślić – wpływ ma wiele czynników,
które skutecznie mogą zapobiec rodzinnej tragedii. Najważniejszym
aspektem jest relacja pomiędzy matką a ojcem dziecka. Jeśli facet jest
odpowiedzialnym mężczyzną zrobi wszystko, by ochronić kobietę oraz
wspólne potomstwo. Jeśli na tej linii są zaburzenia typu niedojrzałości
psychicznej, frustracji, czy brak pewności ze strony faceta odnośnie
dziecka (nie mam pewności, czy to ja jestem ojcem).
Następnymi osobami, które teoretycznie
nie powinny zawieść to rodzice rodzącej matki. W życiu, jak i w praktyce
bywa różnie. Nie zawsze rodzice mogą i chcą pomóc. Inny problem
stanowią panny z tzw. dobrych domów. Dziewczyny te, które mam na myśli
miały nadopiekuńczych rodziców, wszystkie dobra materialne zapewnione i
niestety – do końca nie były nauczone życia, nie mają zaszczepionej
samodzielności. W momencie, gdy same będą matkami, pojawia się problem,
ponieważ nie potrafią sobie same poradzić. Panny z „dobrych domów” są
tak samo narażone na niebezpieczeństwo omawianej psychozy. Jest to
właśnie prosta droga do zaburzeń psychologicznych, które mogą utrzymać
się nawet do sześciu miesięcy po porodzie. W tym przypadku statystyki
nie są pobłażliwe i wyraźnie pokazują, jakim matkom można skutecznie
pomóc podczas tej przykrej dolegliwości.
nie powinny zawieść to rodzice rodzącej matki. W życiu, jak i w praktyce
bywa różnie. Nie zawsze rodzice mogą i chcą pomóc. Inny problem
stanowią panny z tzw. dobrych domów. Dziewczyny te, które mam na myśli
miały nadopiekuńczych rodziców, wszystkie dobra materialne zapewnione i
niestety – do końca nie były nauczone życia, nie mają zaszczepionej
samodzielności. W momencie, gdy same będą matkami, pojawia się problem,
ponieważ nie potrafią sobie same poradzić. Panny z „dobrych domów” są
tak samo narażone na niebezpieczeństwo omawianej psychozy. Jest to
właśnie prosta droga do zaburzeń psychologicznych, które mogą utrzymać
się nawet do sześciu miesięcy po porodzie. W tym przypadku statystyki
nie są pobłażliwe i wyraźnie pokazują, jakim matkom można skutecznie
pomóc podczas tej przykrej dolegliwości.
Historia Kingi Król nie jest
odosobniona. Dziennikarka Joanna Reszka, ratując dziewczynę od
samobójstwa, stara się wyciągnąć od Bezdomnej jej opowieść, traktując ją
jako spowiedź, która ma na celu oczyszczenie z winy, oraz powrót
dziennikarki na pierwsze strony brukowców. Jakby przy okazji wychodzi na
jaw, że usunięcie ciąży przez dziennikarkę (bo dziecko zaszkodziłoby
jej w karierze) jest jedynie małym problemem w stosunku do tego, które
przytrafiło się Kindze. W przypadku Bezdomnej ta choroba nie przebiegała
łagodnie. Pierwszą osobą, która dorowadzała do tej tragedii nie był jej
facet czy rodzice, ale pielęgniarka, która z czystym sumieniem
stwierdziła „to normalne” nie rozpoznając pierwszych, poważnych objaw
choroby. Już na sali poporodowej wystąpił epizod depresyjny, który
pchnął dziewczynę do ukrycia nowonarodzonej dziewczynki w lesie pośród
liści i mchu. Następną czynnością było wyrzucenie płaszczyka do rzeki.
Ślad po małej Alicji zaginął. Kingę Król oskarżono o morderstwo. Nikt
nie zastanowił się, co tak naprawdę stało się kilka tygodni po porodzie.
Rodzice wyrzekli się córki i zmienili miejsce stałego zamieszkania.
odosobniona. Dziennikarka Joanna Reszka, ratując dziewczynę od
samobójstwa, stara się wyciągnąć od Bezdomnej jej opowieść, traktując ją
jako spowiedź, która ma na celu oczyszczenie z winy, oraz powrót
dziennikarki na pierwsze strony brukowców. Jakby przy okazji wychodzi na
jaw, że usunięcie ciąży przez dziennikarkę (bo dziecko zaszkodziłoby
jej w karierze) jest jedynie małym problemem w stosunku do tego, które
przytrafiło się Kindze. W przypadku Bezdomnej ta choroba nie przebiegała
łagodnie. Pierwszą osobą, która dorowadzała do tej tragedii nie był jej
facet czy rodzice, ale pielęgniarka, która z czystym sumieniem
stwierdziła „to normalne” nie rozpoznając pierwszych, poważnych objaw
choroby. Już na sali poporodowej wystąpił epizod depresyjny, który
pchnął dziewczynę do ukrycia nowonarodzonej dziewczynki w lesie pośród
liści i mchu. Następną czynnością było wyrzucenie płaszczyka do rzeki.
Ślad po małej Alicji zaginął. Kingę Król oskarżono o morderstwo. Nikt
nie zastanowił się, co tak naprawdę stało się kilka tygodni po porodzie.
Rodzice wyrzekli się córki i zmienili miejsce stałego zamieszkania.
Opisane losy Kingi Król to doskonały
pretekst spojrzenia na relację „chorej” i bezrozumnego ataku
społeczeństwa, gdzie dużą rolę odgrywają media. W tym przypadku,
historia na pierwszą stronę jest gwarancją sprzedaży, a więc zysków.
Wśród kobiet narażonych na silną depresją poporodową na pierwszym
miejscu możemy wymienić kobiety po traumatycznych przejściach, które np.
wcześniej poroniły lub dokonały aborcji. Powoduje to pewnego rodzaju
lęk nad bezpieczeństwem potomstwa. JF. Paulson w czasopiśmie Psychiatry
Times w roku 2010 podaje, że depresja poporodowa występuje u 5-25%
kobiet i 1-26% mężczyzn. Dla obserwatora z boku przykre jest to, co
dzieje się w głowach tych osób. Naukowcy sądzą, że jedynie 10-20% tych
wizji może być smutną prawdą, a reszta jest wyłącznie obsesją. W
momencie, gdy dochodzi do zabójstwa noworodka, sądy orzekają zwykle
łagodne kary, jeśli okaże się, że bezpośrednim powodem zabójstwa były
groźne objawy takie jak: urojenia, mania bądź halucynacje. Jeśli do tego
wyjdzie, że podejrzana cierpi na chorobę Bleulera (schizofrenia)
wówczas jest kierowana bezpośrednio do leczenia. Znany jest mi
przypadek, gdy chora na depresję poporodową Matka wolała popełnić
samobójstwo, aby tylko dziecko przeżyło. (Kobieta ta, po napisaniu
listu, wyskoczyła z 8 piętra.) Najważniejsze, że nie ma społecznego
przyzwolenia na jakąkolwiek śmierć dziecka.
pretekst spojrzenia na relację „chorej” i bezrozumnego ataku
społeczeństwa, gdzie dużą rolę odgrywają media. W tym przypadku,
historia na pierwszą stronę jest gwarancją sprzedaży, a więc zysków.
Wśród kobiet narażonych na silną depresją poporodową na pierwszym
miejscu możemy wymienić kobiety po traumatycznych przejściach, które np.
wcześniej poroniły lub dokonały aborcji. Powoduje to pewnego rodzaju
lęk nad bezpieczeństwem potomstwa. JF. Paulson w czasopiśmie Psychiatry
Times w roku 2010 podaje, że depresja poporodowa występuje u 5-25%
kobiet i 1-26% mężczyzn. Dla obserwatora z boku przykre jest to, co
dzieje się w głowach tych osób. Naukowcy sądzą, że jedynie 10-20% tych
wizji może być smutną prawdą, a reszta jest wyłącznie obsesją. W
momencie, gdy dochodzi do zabójstwa noworodka, sądy orzekają zwykle
łagodne kary, jeśli okaże się, że bezpośrednim powodem zabójstwa były
groźne objawy takie jak: urojenia, mania bądź halucynacje. Jeśli do tego
wyjdzie, że podejrzana cierpi na chorobę Bleulera (schizofrenia)
wówczas jest kierowana bezpośrednio do leczenia. Znany jest mi
przypadek, gdy chora na depresję poporodową Matka wolała popełnić
samobójstwo, aby tylko dziecko przeżyło. (Kobieta ta, po napisaniu
listu, wyskoczyła z 8 piętra.) Najważniejsze, że nie ma społecznego
przyzwolenia na jakąkolwiek śmierć dziecka.
W książce Katarzyny Michalak tytułowa
Kinga była pół roku w szpitalu psychiatrycznym. Po tym czasie jednak nie
wróciła na dobre do społeczeństwa. Została obłąkaną bezdomną, która
musi odszukać swoje dziecko i pragnie zakończyć swój żywot. Moim zdaniem
autorka genialne pokazuje postępowanie Tej, która ukryła swoje dziecko w
lesie przed obawą, że jej córeczka jest potrzeba jako dawczyni organów
dla rosyjskiej mafii. Co ważniejsze, schemat, w jakim toczy się akcja
książki jest prawdopodobny. Istotne w tym wszystkim to nie osadzenie
fabuły, ale pokazanie funkcjonowania poszczególnych osób. Jest to celowy
zabieg autorki, aby czytelnik (zwłaszcza kobiety) mogły w odbiorze
łatwiej identyfikować się z bohaterką książki. Służy to rozeznaniu dobra
i zła. Nie uwalnia sumienia, ale bardzo trafnie pokazuje problem
psychozy poporodowej. Przesłaniem Bezdomnej jest w przyszłości ocalenie chociaż jednej matki, chociaż jednego dziecka.
Kinga była pół roku w szpitalu psychiatrycznym. Po tym czasie jednak nie
wróciła na dobre do społeczeństwa. Została obłąkaną bezdomną, która
musi odszukać swoje dziecko i pragnie zakończyć swój żywot. Moim zdaniem
autorka genialne pokazuje postępowanie Tej, która ukryła swoje dziecko w
lesie przed obawą, że jej córeczka jest potrzeba jako dawczyni organów
dla rosyjskiej mafii. Co ważniejsze, schemat, w jakim toczy się akcja
książki jest prawdopodobny. Istotne w tym wszystkim to nie osadzenie
fabuły, ale pokazanie funkcjonowania poszczególnych osób. Jest to celowy
zabieg autorki, aby czytelnik (zwłaszcza kobiety) mogły w odbiorze
łatwiej identyfikować się z bohaterką książki. Służy to rozeznaniu dobra
i zła. Nie uwalnia sumienia, ale bardzo trafnie pokazuje problem
psychozy poporodowej. Przesłaniem Bezdomnej jest w przyszłości ocalenie chociaż jednej matki, chociaż jednego dziecka.
Bezdomna to opowieść pisana
poniekąd jak pamiętnik, aby poszczególne relacje można było poznać od
trzech różnych osób. W wyniku działań dziennikarki odnajduje się bowiem
ojciec dziecka, który na wieść o maleństwie stchórzył i wyjechał z
kraju. Wśród skomplikowanych i dramatycznych relacji rodzinnych łatwo
jest się odnaleźć. Skrajne emocje, które towarzyszą bohaterom powodują,
że nie ma sposobu na przerwanie i odłożenie książki na bok. Tę historię
trzeba rozwiązać samemu do końca. Wbrew oczekiwaniom – czy jakimkolwiek
instynktom – nie można w pełni przewidzieć zakończenia powieści. Po
lekturze czuję pewien niedosyt (co prowadzi do wymiany emocji,
dyskusji). Chciałoby się, aby… akcja toczyła się dalej. Książka
porusza do tego stopnia, że każdy myślący człowiek na temat aborcji,
depresji poporodowej chciałby wtrącić swoje trzy grosze, być może
opowiedzieć własną historię. W takiej sytuacji wypada o książce
rozmawiać. Dzielić się swoimi spostrzeżeniami, roznosić ją jak ważną
nowinę, tylko po to, aby komuś w ten sposób pomóc, ocalić.
poniekąd jak pamiętnik, aby poszczególne relacje można było poznać od
trzech różnych osób. W wyniku działań dziennikarki odnajduje się bowiem
ojciec dziecka, który na wieść o maleństwie stchórzył i wyjechał z
kraju. Wśród skomplikowanych i dramatycznych relacji rodzinnych łatwo
jest się odnaleźć. Skrajne emocje, które towarzyszą bohaterom powodują,
że nie ma sposobu na przerwanie i odłożenie książki na bok. Tę historię
trzeba rozwiązać samemu do końca. Wbrew oczekiwaniom – czy jakimkolwiek
instynktom – nie można w pełni przewidzieć zakończenia powieści. Po
lekturze czuję pewien niedosyt (co prowadzi do wymiany emocji,
dyskusji). Chciałoby się, aby… akcja toczyła się dalej. Książka
porusza do tego stopnia, że każdy myślący człowiek na temat aborcji,
depresji poporodowej chciałby wtrącić swoje trzy grosze, być może
opowiedzieć własną historię. W takiej sytuacji wypada o książce
rozmawiać. Dzielić się swoimi spostrzeżeniami, roznosić ją jak ważną
nowinę, tylko po to, aby komuś w ten sposób pomóc, ocalić.
Reasumując, Bezdomna to
współczesna opowieść, która może przytrafić się rodzinie z sąsiedztwa
czy znajomym w pracy. Warto zatem wiedzieć, jak można zapobiec jakiemuś
nieszczęściu. Ważne jest przy tym, aby mówić, wyrażać swoje opinie. W
takich sytuacjach nie wolno nam bezpodstawnie oskarżać, powierzchownie
oceniać postępowania, czy krytykować chore kobiety. Wynika to z prostego
przysłowia – jeśli nie możemy pomóc, to przynajmniej nie
przeszkadzajmy. Jeśli nie wiadomo, co można w takiej sytuacji myśleć,
wówczas trzeba o tym poczytać. Bezdomna Katarzyny Michalak jest książką ważną na drodze do zrozumienia i poszanowania drugiego człowieka.
współczesna opowieść, która może przytrafić się rodzinie z sąsiedztwa
czy znajomym w pracy. Warto zatem wiedzieć, jak można zapobiec jakiemuś
nieszczęściu. Ważne jest przy tym, aby mówić, wyrażać swoje opinie. W
takich sytuacjach nie wolno nam bezpodstawnie oskarżać, powierzchownie
oceniać postępowania, czy krytykować chore kobiety. Wynika to z prostego
przysłowia – jeśli nie możemy pomóc, to przynajmniej nie
przeszkadzajmy. Jeśli nie wiadomo, co można w takiej sytuacji myśleć,
wówczas trzeba o tym poczytać. Bezdomna Katarzyny Michalak jest książką ważną na drodze do zrozumienia i poszanowania drugiego człowieka.
Katarzyna Michalak, Bezdomna, Wyd. Znak, Kraków 2013.
1 komenarz
Wszyscy zaniemówili^^