Witam na drugim (ale nie ostatnim!) Wieczorku Czwartkowym. Przypominam, że to dzień, w którym otwieram gościnne podwoje poziomkowej strony dla wszystkich, którzy chcą wziąć udział w dyskusji, pokomentować, pogadać, poczytać, jednym zdaniem: spotkać się w przyjaznym gronie na przyjaznej stronie.
Komentarze wchodzą na bieżąco, nie musicie czekać na moderację.
Hasła wiodącego również nie musicie się trzymać, jest ono po to, by rozpocząć dyskusję.
Pamiętajcie, że powyżej 200 komentarzy blogger zwija stronę i trzeba wcisnąć tam na dole „załaduj więcej”.
Teraz parę słów ode mnie na temat wiodący.
Ja w duchy wierzę, to znaczy wierzę w byty niematerialne, które są tutaj, obok nas. Może to zbłąkane dusze ludzi, którzy odeszli gwałtowną śmiercią? Może ci, którzy jeszcze pewnych spraw nie załatwili tutaj na Ziemi, nie mogą odejść Tam (gdziekolwiek owo Tam jest)? A może dwa wymiary – ziemski i nieziemski – istnieją obok siebie, a dzieli je cienka, niewidzialna dla nas granica? Nie wiem. Miałam jednak parę… może nie spotkań z duchami, ale doznań, których nie mogę inaczej wytłumaczyć, niż obecności, czy wręcz interwencji istot nie z tego świata.
Czuję też opiekę tych, którzy odeszli, a którzy byli mi drodzy. Czuwali nade mną i może nadal czuwają, i ta obecność dała mi nadzieję w najczarniejsze dni mojego życia. Jestem Im za to wdzięczna…
A Wy? Doświadczyłyście czegoś… niesamowitego?
85 komentarzy
Witam;) Przede wszystkim bardzo się cieszę z kolejnego spotkania!
Jeżeli chodzi o dzisiejszy temat..hmnn.. nie wiem czy to się liczy ale przyśniła mi się babcia, której nigdy nie widziałam na oczy gdyż zmarła przed moim urodzeniem. Więc to było dla mnie co najmniej dziwne bo widziałam jedynie na fotografiach i nagle proszę! szczerze bardzo się wystraszyłam dlaczego do tej pory nie mam pojęcia. Czy coś gdzieś istnieje? Jestem pewna,że tak.
Szczerze mnie tematy duchów i zaświatów przerażają…
Doświadczenia z pogranicza życia i śmierci też mogą być niesamowite. Chciałabym wierzyć, że po Tamtej Stronie czeka na nas dobre jasne światełko…
Ja w to wierzę boję się dopuścić myśl,że może nic nie być…
Do wielu rzeczy podchodzę dość sceptycznie. Niczym ten niewierny Tomasz, który póki nie dotknie, to nie uwierzy. Jednak jeśli chodzi o kwestię istnienia duchów, to tu akurat jestem zdania, że one istnieją. Wydarza się tak wiele rzeczy w naszym życiu, że nie sposób jest je wytłumaczyć w sposób racjonalny. I choć wielu śmieje się czasem, jeśli oświadczam, że wierzę w duchy, to nie zmieniam zdania. Wolę wierzyć, że coś tam gdzieś jest, że nasze życie nie kończy się wraz ze śmiercią na ziemi. Lepsza jest świadomość, że coś na nas jednak czeka po oddaniu ostatniego tchu. Ostatnio nawet czytałam ciekawą książkę pt "Między niebem a ziemią" Twymana, która traktuje właśnie o tym, czy po śmierci żyjemy nadal. Spodobało mi się to, co przeczytałam w książce, bo to daje nadzieję, że nic tak naprawdę się nie kończy – wręcz przeciwnie, to dopiero początek 🙂
To byłoby prawdziwe Piekło: masz świadomość, że NIC nie ma i trwasz w tej nicości nie wiadomo jak długo…
Uchh aż mnie zmroziło.. może tak właśnie wygląda piekło? nicość…
Myśle ze coś tam po śmierci nas czeka 🙂 czasem czuje obecność moich bliskich którzy zmarli to takie sytuacje których nie da się ani logicznie wytłumaczyć i juz. Myśle ze istnieje jakaś taka przestrzeń gdzie trafiają dusze takie niebo. Raczej nie chciałabym mieć perspektywy po śmierci bycia hmm kamieniem w drugim życiu.
kamienia chociaż nikt nie zniszczy a na przykład taka trawa koszą ją i ciągle musi cierpieć może to jaki człowiek był kiedyś?
NO a mówią ze człowiek to brzmi dumnie 😉
Właśnie a tu nagle zostajesz zdegradowana do bycia kotem albo mleczykiem(ostatnim w sezonie;>).
A potem staje się skoszona trawa albo komarem upierdliwym :))
No wyobraź sobie latasz szukasz dzielnie jedzonka zwanym krwią i ciągle musisz uciekać przed śmiercią głodna zmęczona i znienawidzona to nic,że wcześniej byłaś KIMŚ;D przekichane..
No albo można też dobrze trafic. Np taki kot (przynajmniej mój!) – tylko śpi i je 🙂
Tak samo moja kotka-świnka;) je i śpi, czasem dla rozrywki pobiega po podwórku;p
To pisz na nowym komentarzu;)
Hihhi ciekawe do czego się ewoluuje nam;)
Z drugiej strony nikt się nad nim nie znęca więc prowadzi spokojny tryb życia a taki komar? pomyśl udręka! A jak pomrzemy nie wiadomo co wylosujemy… jakby co jeżeli przylecę do Ciebie popić krewki nie zabijaj mnie ok?;D
Ale pomysł sobie być komarem przez dzień i pomeczyc trochę tych z którymi nam delikatnie mówiąc nie po drodze :))
Aneczko to Ja będę tylko do Ciebie podlatywała Misia obiecuję nie tknę!;D
Może to dziwne, ale choć uwielbiam fantastykę, to nie wierzę w magię. Nie wierzę też w duchy, bardziej chciałabym wierzyć w anioły. Nigdy nie doświadczyłam nic, co można by nazwać paranormalnym. Także… nie, nie wierzę w duchy.
No właśnie, gorzej się przedstawia sprawa z tymi areozolami i innymi specyfikami od bzyków nie wlecę do Ciebie kto inny mnie dopadnie i skończę swój marny komarzy żywot by wrócić tym razem jako jaszczurka! A wtedy to już będzie bonanza..;p
Dobrze dzieci nie ruszam, na wszelki wypadek do męża też się nie zbliżę tylko pamiętaj żadnych środków chemicznych chyba,że chcesz mieć mnie na sumieniu!
Czemu hipochondryczna?:)
Więcej wie i wyolbrzymia. Swoją drogą mam pytanie u was na cmentarzach panuje rewia mody? Nowe płaszcze kozaczki fryzurki? U mnie jak na pokazie mody;D Nic tylko fotki cykać;)
Ja wierzę w życie po śmierci. Brak takiej wiary byłby nie do zniesienia prawdę mówiąc.
Wielokrotnie śnili mi się zmarli z mojej rodziny.
Dziadkowie i babcia. Wielokrotnie śnił mi się tata mojego taty. Pierwszy raz niedługo po stypie. Miałam 12lat kiedy dziadek zmarł. Ten sen się powtarzał kilka razy w moim życiu. Zwykle w ważnych momentach – i tych dobrych i tych złych. Dodawał jednak zawsze otuchy.
Dziadek zawsze wyglądał na młodszego i zdrowszego niż przed śmiercią. Był bardzo spokojny, uśmiechnięty.
Widziałam go we śnie tylko ja i babcia.
Rozmawiam z nim za każdym razem. Raz pamiętam, że zapytałam się o to jak jest po drugiej stronie. Uśmiechnął się tylko tajemniczo i odrzekł, że zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażamy.
Polecam wszystkim film "Między niebem a piekłem".
Tak a propos dzisiejszego tematu i dzisiejszego dnia.
Ech… Przez notatki, które mi dziś dostarczono wszystkiego mi się odechciało. Tego jest w bród… No ale muszę je przerobić ;/
A miałam taki plan, że zanudzę Was swoją osobą 😀
"Zanudzaj" jesteśmy ZA!;) a od notatek trzeba robić przerwy dla lepszego myślenia;))
Oooo… Działa mi jednak opcja odpowiedz 😀
Taaa… Przerwa się przyda. Chwilowo mam w głowie same urządzenia biurowe 😀
W duchy (w sensie strachy, strzygi, upiory) to nie wierzę – uważam, podobnie jak mój tato, że żywi są po stokroć gorsi niż zmarli.
Natomiast wierzę, że nasi najbliżsi nad nami czuwają z tego Miejsca, gdzie trafiają po śmierci. Moja mama wychowywała się nie u swoich rodziców ale u brata babci (wujkowie nie mieli swoich dzieci), który zmarł przed 18 laty. I już wiele razy się zdarzyło, że kiedy mama miała jakieś poważne kłopoty i przyśnił jej się wujek to zawsze udawało się pokonać trudności. W ubiegłym roku mama ponad pół roku leżała w szpitalu i miała mieć poważną operację serca. Lekarz prowadzący nie bardzo chciał tę operację robić, bo mama ma cukrzycę i astmę, i miał poważne obawy czy organizm wytrzyma. Mama też miała obawy, ale którejś nocy przyśnił się wujek i zapewnił ją, że wszystko będzie w porządku. I faktycznie operacja sie udała, a mama szybko doszła do siebie, aż się lekarz dziwił.
Może ktoś sceptycznie stwierdzi, że to taka autosugestia, ale ja wierzę, że coś w tym jest.
Dokładnie też się zgodzę z tym stwierdzeniem.
Gdybym choć na chwilę uwierzyła w duchy, nie mogłam spać po nocach. Ciągle obawiałabym się, że ktoś mnie obserwuje i w każdej chwili stara się nastraszyć lub zniszczyć moje szczęście. Jestem raczej pesymistycznie nastawiona do "istot niematerialnych".
ja wychodzę z założenia, że jeżeli "ktoś" przy mnie jest, to jest to osoba, która była mi bliska. wiem, że ona nie zrobiłaby mi krzywdy, tylko dbałaby o mnie i czuwała nade mną. dlatego jakoś nie boję się "tych", którzy mogą przy mnie być. wręcz przeciwnie, to dodaje mi jakiejś takiej otuchy.
Komuś tutaj jeszcze opcja odpowiedź nie działa, prawda? Bo właśnie mi też ;/
asymka – nostalgicznie i smutno bo taki dzień mamy…
Ja też..
To znaczy dzisiaj jest radosne święto jutro są zaduszki tak gwoli ścisłości jakby co …
Wiem, ale mnie te dwa dni zawsze w nostalgię wprowadzają.
Uffff cieszę się, że udało mi się załapać na kolejny Czwartek ;o)
Ja tam wierzę. Bo jeżeli nic nas nie czeka – to moim zdaniem strasznie to bezsensowne… Moja babcia zmarła równo 10 lat temu. Była mi osobą wyjątkowo bliską, taką drugą mamą… Zdarzyło mi się kilka razy, że czułam jej obecność, zwłaszcza w miejscach, których nie lubiła… Np w takim domku nad jeziorem, który był budowany przez mojego dziadka właśnie w trakcie choroby babci.. Dziadek miał odskocznię, aczkolwiek nigdy nic nie było ważniejszego niż babcia i jej zdrowie… ale ilekroć tam jestem, mam wrażenie, że ona tam jest… nie wiem dlaczego… myślałabym raczej, że spotkam ją w jej domu, w którym wychowała swoje córki i spędziła niemal całe życie, a jest całkiem odwrotnie…
ale wierzę, że coś tam jest… mam nadzieję… straszne by to było, gdybyśmy zamykali oczy i … no właśnie co? nic?
Nooo takie opowieści to dosłownie "połykam";)
A zobacz jeszcze raz, bo mi już działa… 😉
w duchy nie wierzę, nie miałam chyba na tyle bliskiego kontaktu ze śmiercią, z "nawiedzonymi" miejscami itd.
ale jak oglądam czasem programy, reportaże to zastanawiam się jak to się dzieje…
A ja chciałam powiedzieć wszystkim dobry wieczór. 🙂 🙂 🙂
A co do duchów, to przyznam się szczerze, że tego tematu nie lubię. Nie lubię też cmentarzy i przyznam się, że na nie nie chodzę. Dość często mi się kiedyś śniło, że jestem na cmentarzu, uciekam przed czymś i nie mogę uciec. Brrr… Za to doświadczenie biegu było czymś niepowtarzalnym.
A w to, że coś jest po Tamtej Stronie wierzę. Kilka dni temu przez dwie noce śniła mi się osoba, której nigdy nie poznałam osobiście, nie przyjaźniłam się też z nią, ani nic. W jakieś trzy dni później dowiedziałam się, że ta kobieta niestety zmarła.
Kiedy jako dziecko leżałam w szpitalu, byłam wtedy w złym stanie, i myślałam, że nie dożyję do rana, wydawało mi się, że pod ścianą naprzeciwko mojego łóżka stoi Śmierć i na mnie patrzy…
moja ciotka miała bardzo poważny wypadek samochodowy. de facto przez długi czas leżała na intensywnej nieprzytomna, reanimowana po kilka razy dziennie. Gdy udało się przywrócić jej świadomość, a była wtedy już w zupełnie innym szpitalu i w innym mieście, mówiła, że widziała siebie z góry jak ją reanimują. potrafiła też opisać ze szczegółami rozkład łóżek na sali i powiedzieć, jakie są widoki z poszczególnych okien. dodam, że pomijając jej totalny odlot, miała poważne uszkodzenia głowy, zmiażdżoną miednicę i przewierconą nogę na wyciągu, więc spacery odpadły.
Witaj 😉
Kurcze… To musiało być straszne… Gdy słyszę takie historie od osób zaufanych jestem gotowa w nie uwierzyć…
Mnie takie opowieści niesamowicie fascynują, a jednocześnie… trochę się ich boję.
Mnie też…
wydaje mi się, że to naturalne, że się boimy… z reguły boimy się tego, co nam nieznane… w momencie, gdy takie rzeczy zdarzają się naszym najbliższym, wtedy jesteśmy w stanie w nie uwierzyć…
Pamiętam wieczór pewnego lata 2004 roku. Byłam na imprezie w moim rodzimym mieście. Odbywał się między innymi pokaz rycerski. Był tam jeden chłopak który walczył m.in. w starej fontannie. Upadł i uderzył się dosyć silnie w głowę. Wszyscy wstrzymali na chwilę oddech. Wstał i się roześmiał, a ja poczułam wtedy ukłucie w sercu. Czułam wiszące nad nim niebezpieczeństwo. Utopił się w morzu tego samego lata – ratując innych ludzi.
Dziś tak jak co roku zapaliłam mu świeczkę.
Cmentarze wyglądają przepięknie. Zwłaszcza teraz jak jest już ciemno. Złoto – czerwona łuna..uwielbiam panujący tam spokój.
A to "wychodzenie z siebie", wbrew pozorom, wcale nie jest takie niewyjaśnione. To jest zjawisko znane medycynie i psychologii i ma swój numerek statystyczny na liście chorób. Nazywa się dysocjacją. W chwili ogromnej traumy, zwykle w przebiegu bardzo silnego bólu (gwałt, tortury, ale też wypadek czy nawet operacja, o czym dalej), człowiek, nie mogąc fizycznie, realnie odciąć się od traumatycznego wydarzenia, odcina się w głowie, właśnie – "wychodzi z siebie". Znane i opisane w annałach medycznych są przypadki, że ofiara gwałtu, ale też pacjent, któremu np. znieczulenie puszcza w czasie operacji (a przy użyciu środków zwiotczających mięśnie nie za bardzo można zasygnalizować ból), opisują potem doświadczenie jako wychodzenie z siebie i patrzenie na siebie jak na kogoś innego, wędrowanie poza sobą – potrafią np. opisać jakieś elementy rzeczywistości, której teoretycznie nie powinni być w stanie spostrzec itp.
A skoro tak, to w moim odczuciu śmierć kliniczna jest wystarczającą traumą (w sensie psychicznym i fizycznym), by "wyjść z siebie", czyli ulec dysocjacji.
Jak nic złośliwość rzeczy martwych… ;/
Zapomniałam! Dziś na wieczorek przybyłam z murzynkiem i sernikiem 😀 Chętni? 😛
Zgłaszam się!!;P
Które ciacho preferujecie? A może zaszalejemy i zjemy i tego i tego kawałek? 😀
Tam niżej jest moja prośba o przepis!!
Oba uwielbiam!! Chociaż dziś to na sernika bym się połasiła;D
32 piętro pałacu kultury;D tylko tam byłam hihihhi;)
ja swoje już dawno zjadłam…
No co liczą się chęci!;D tylko tam dotarłam nic nie poradzę ale wiesz dzieci lubią windy itp.;p
gdzieś słyszałam, że aktualnie można za 'free' zwiedzić zamek i łazienki (mimo wszystko trzeba to zweryfikować, bo nie wiem, czy ta 'promocja' nadal trwa)
Kurczę, zapomniałam o cieście!!! A chciałam Was dziś zaprosić na… snickersa. Czyli taki wielowarstwowy przekładaniec kakaowo-orzechowy, ale… nie wiem, jak go zrobić, a chciałabym umieścić jakiś dobry przepis w mojej książce kucharskiej. Znacie sprawdzone przepisy na ciasto pt. snickers?
Na snikersa nie znam żadnego niestety… Ale na sernik kilka 😀
Ja mam!:)) ale nie wiem czy ten o jaki chodzi;) ale o nazwie snickers.
Dobra dziwczynki, mykam jeszcze pomęczyć notatki. Ale wrócę tu jeszcze więc proszę się ładnie rozpisać bym miała co czytać! :*
Ja korzystam z przepisu znaleźionego na tej stronie
czasochłonne , ale polecam 🙂
http://www.domowe-wypieki.pl/przepisy-ciasta-inne/383-przepis-na-ciasto-snikers
Muszę sprawdzić ten przepis. Jadłam niesamowicie pysznego snickersa (tylko nie wiem gdzie i z czego się składał) i chcę umieścić w książce przepis na podobny. Pewnie kilka sprawdzę, nim trafię na TEN. Albo zrobię odautorską improwizację. 🙂
Snikers a la kejt 🙂
Żegnam się na razie, dziewczyny. Jestem u mamusi i muszę wykorzystać fakt, że w łazience stoi duuuża wanna i słój soli do kąpieli o zapachu pomarańczowym, które koniecznie trzeba wypróbować ;o) Jeżeli zdążę, to jeszcze tu dziś zajrzę.
Pozdrawiam :o)
Ooooo zazdroszczę;) tak pozytywnie oczywiście!
rozumiem :o) ja zazdroszczę tym, którzy mają we własnych łazienkach wanny, a nie tak jak ja – nudny prysznic ;o)
Dorzuć do kąpieli galaretkę pomarańczową albo jakąkolwiek 😉
Wierzę, że Ci których kochaliśmy, po śmierci nie znikają, nie odchodzą w niebyt. Wierzę w to!! Ale mam nadzieję, że nie błakają się po tym łez padole. Wierzę, że znaleźli wieczny spokój i patrzą na nas, czekają… 🙂
Dziewczynki Ja uciekam, miłej pogawędki życzę dobranoc!;))
Witam 🙂
Muszę powiedzieć, że dzisiejszy temat bardzo mi się podoba. Doskonale wpasowuje się klimatem w dzisiejszy dzień.
Ja wierzę w duchy, tak jak i cała moja rodzina, i w ich opiekę nad swoimi bliskimi. Sami mogliśmy się o tym już wiele razy przekonać. Zwłaszcza w chwilach zagrożenia życia moja babcia, która nie żyje od 16 lat, otacza nas opieką. Dzięki temu nadal żyje moja mama, wujek, a nawet moja chrześnica, która w wieku trzech lat znalazła się na granicy śmierci.
Wierzę także, że zmarli często nam się przypominają gdy przez długi czas nie odwiedzamy ich grobów lub w naszym życiu dzieje się coś bardzo ważnego. Również takich historii miałam wiele w swoim życiu 😀
Mną też opiekuje się moja Babcia… 🙂
u mnie jest tak samo :o) wierzę, że 'popycha' mnie ku dobrego, od głupot chroniąc (w miarę możliwości, bo strasznie uparta jestem)
Babcie chyba tak mają 😀 No i mamy oczywiście 😀
często-gęsto babcie to takie nasze drugie mamy :o)
Oj tak! Przykład mam w domu 😀 Z moją mamą i córeczką 😀
czy wierzę w duchy? hmm…wierzę! sama byłam świadkiem dziwnych rzeczy, które mogę wytłumaczyć tylko ich obecnością. Kiedyś,mieszkając jeszcze w rodzinnym domu, w nocy obudził nas wszystkich ogromny huk! jakby w kuchni spadała górna szafka, potłukły się talerze… ale jak weszliśmy do kuchni wszystko było na swoim miejscu! Rano mama dostała telefon o śmierci wujka… poza tym babcia opowiadała mi jak widziała nieżyjącego już dziadka… odwiedzał ją po śmierci. a nie sądzę żeby babcia miała powody by kłamać 🙂
Dobry wieczór 🙂
Kurczę ale hasło! Czy wierze w duchy?
Sama nie wiem. Znaczy jestem pewna, że jest istnieje coś więcej, że nie jesteśmy wszystkiego świadomi. Tak sobie teraz myślę, cóż chyba wierzę. Co mnie z lekka przeraża i chyba wolałabym nie wierzyć. Istnienie czegoś potężniejszego, co nie zawsze może ci dobrze życzyć – brrr…aż mam ciarki…
Co do paranormalnych opowieści. Kurczę trochę się ich u mnie w rodzinie zdarzyło. Pamiętam jak rodzice opowiadali mi historie jak na studiach wywoływali duchy. Nie pamiętam dokładnie, o co chodziło, ale wiem, że kilka rzeczy, które 'mówił – czytał – pokazywał' (chyba po literkach) duch mojej mamie się zgadzało. Chyba jedna ich koleżanka musiała wzywać potem księdza, bo coś 'pętało' się po pokoju, gdzie wywoływali te duchy – że szyby się trzęsły, że talerze się poruszały. Mama cieszyła się, że szybciej wyszła i przerwała tą 'zabawę'. Pamiętam opowieści mojej babci jak mówiła, że we śnie przychodzili do niej zmarli i rano dowiadywała się, że ta osoba umarła. Zresztą moja babcia miała jakiś dar – jeśli tak to można nazwać. Wywróżyła kilka rzeczy z kart – zwykłych i tarota, które się sprawdziły m.in własną śmierć. Pamiętam też opowieści mojej cioci, której przyśnił się dzwoniący telefon po śmierci babci. Jak z nią rozmawiała, jak babcia pytała się, co u nas słychać i gdy ciocia zadała pytanie "Jak tam jest?" telefon umilkł i się obudziła.
Chyba łatwiej jest nie wierzyć w duchy. Albo przynajmniej nie próbować ich wywoływać. Ja przynajmniej nigdy nie zamierzam. Nigdy nie wiesz, co możesz na siebie ściągnąć, poza tym po takim wydarzeniu, które udowodniłoby, że coś istnieje – chyba nie mogłabym normalnie spać. Łatwiej jest, więc nie wierzyć i nie mieć takiej pewności – po prostu żyć w błogiej nieświadomości. Nie wierzę, że znać przyszłość to dobra rzecz – dlatego też nie planuję dać sobie powróżyć z 'tarota' – chyba bałabym się, co może się pokazać w kartach. Wierzę w duchy, rzeczy nadprzyrodzone, ale nie chcę mieć z nimi do czynienia. Jeśli już to wolę wierzyć, że taki duch, jeśli jest gdzieś koło mnie to nie życzy mi niczego złego, ale że jest by się mną opiekować i nade mną czuwać.
kilka miesięcy po śmierci mojej babci pojechałam z bratem do naszego domku nad jeziorem i zabraliśmy tam dwójkę naszych przyjaciół. Żeby było tak bardziej 'obozowo', nie spaliśmy w oddzielnych pokojach tylko wszyscy rozgościliśmy się w jednej sypialni na półpiętrze. Pierwszego ranka obudził nas jakiś hałas a potem ktoś zaczął wchodzić po schodach (drewnianych, więc wydawały specyficzne dźwięki). "Ktoś" wchodził powoli po schodach, zatrzymał się na półpiętrze na kilka sekund a potem znowu pokonał kilka schodów na poddasze, usłyszeliśmy szuranie i trzaśnięcie drzwi do jednej z sypialni. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie fakt, że byliśmy zupełnie sami. Słowo daję, że baliśmy się na początku wyjść z sypialni.
no ładnie… Moja Emilka śpi, mąż śpi a ja sama siedzę w pokoju… Czytam i ciarki mnie przechodzą. Strachliwa strasznie jestem. Czy wierzę w duchy? Nie wiem. Chyba bardziej się boję nawet opowieści i czasem to ze strachu zsikałabym się w majtki 🙂 ale wierzę w opatrzność bliskich, którzy odeszli z tego świata. Wierzę, że w dobrej wierze są gdzieś blisko swoich rodzin i strzegą przed złym, wspierają i są. Nie doświadczyłam obecności ducha/istoty i nie chcę doświadczyć bo zawał miałabym gwarantowany. Ja nawet horrorów nie oglądam bo potem spać nie mogę i różne rzeczy słyszę. Dlatego wybaczcie, ale zmykam i nie czytam więcej o czym piszecie. Poczytam coś, gdzie nie ma o duchach mowy 🙂 A jutro radzę nie pić alkoholu bo jutro są zaduszki a w zaduszki straszy tych co piją alkohol. Gwarantuję…
No to się skuszę-jutro. Niech mnie postraszą. Co do opowieści o duchach, ja nie miałam styczności. Natomiast moja babcia często opowiada o snach, w których jej rodzice ostrzegają ją przed czymś, lub pocieszają. Super opowieści z ciarkami na plecach! Szkoda że ja z tych co lubi czytać a nie pisać, bo bym Wam opisała.
A jak nie wierzycie w to co napisałam wyżej to sprawdźcie jutro same na sobie…
Kończymy nasz Wieczorek, choć kto chce, może się jeszcze dopisywać. Za tydzień kolejne spotkanie i już rozmyślam nad ciekawym tematem.
Sorki kochani, zasnęłam wczoraj nad tym wszystkim… Mami przyszła mnie budzić i zobaczyła jak ładnie śpię z kartkami i zeszytami wokół mnie…
Jestem sama w domu i tak czytam i aż mnie ciarki przechodzą… Teraz będę bała się najmniejszego hałasu…