Wydawać? Nie wydawać? Oraz konkurs „Mój wymarzony domek”.

Przez Administrator
50 komentarzy

Ten wpisik traktować będzie o trzech książkach: Sekretniku, Grze o Ferrin i… Nadziei. Dwie pierwsze to swoiste kuriozum w mojej karierze pisarskiej, bo zbierają opinie skrajne: są oceniane albo bardzo dobrze, albo bardzo źle.
Przyznam się Wam bez bicia, iż w obu przypadkach długo wahałam się, czy wypuścić je w szeroki świat, czy też trzymać w szufladzie i obdarowywać nimi jedynie przyjaciół, rodzinę, zaprzyjaźnione Czytelniczki. Bo miałam świadomość, że książki te mogą być kontrowersyjne. Nie, nie ze względu na treść, bo przecież to normalne książki – jedna to „dramat psychologiczny ubrany w długą suknię” (bo Ferrinu nie zaliczyłabym do „normalnego” fantasy), a druga to poradnik, napisany „z jajem”, ale przecież poradnik, co więc może być w nich takiego, że wywołują skrajne emocje? Autorka. Czyli ja.
Bo gdyby Grę napisał pisarz fantasy, a poradnik Kasia Cichopek, zostałoby to przyjęte ze zrozumieniem ;), ale że Was przyzwyczaiłam do książek zupełnie innego rodzaju, czytacie Grę, czytacie Sekretnik i… konsternacja! To NIE JEST Poczekajka ani Poziomka, że o Sklepiku nie wspomnieć!
Ano nie jest.
I całe szczęście, bo ja na prawdę lubię różnorodność i nie tyle nie umiem, co nie chcę pisać samych obyczajówek. Musicie przywyknąć, że Ta Michalak pisze różne książki: od powieści obyczajowych, poprzez historyczne, sagi rodzinne, poradnik, na fantasy kończąc. Przywykajcie, okej? Bo w następnym roku zaskoczę Was nie raz.
Do ad remu: dlaczego zdecydowałam się wydać Grę i Sekretnik, wiedząc, że części z Was się narażę?
Bo tak trzeba.
Obie książki niosą pewne przesłanie. Obie zmieniły niejedno życie (i nie są to czcze przechwałki, mam dowody w postaci niezwykłych maili), gdybym ich nie wydała, pozbawiłabym niektóre z Was ważnych przeżyć.
Nie mogę więc słuchać moich Czytelniczek bezkrytycznie, mówię o tych, co radzą: „Kasiu, zajmij ty się lepiej obyczajówkami, fantasy zostaw fantastom”, albo „Kasiu, niech scenariusze piszą scenarzyści, ty pisz książki”, bo ja nie chcę i nie mogę stać w miejscu, muszę się rozwijać, muszę szukać nowych ścieżek i nowych doznań literackich.
Rozumiecie to, prawda?
Liczę się z Waszym zdaniem, szanuję Was i lubię, ale… mam też własne zdanie i po prostu muszę być wierna sobie!

Na koniec kilka słów o „Nadziei”: gdybym posłuchała krytykujących Ferrin i Sekretnik, nie wydałabym Nadziei.
Pisząc ją – tak różną od dotychczasowych powieści – bałam się Waszej reakcji. Czy będziecie chciały czytać o takim dramacie? Czy „wybaczycie” mi książkę, w której nie ma ani odrobiny uśmiechu, radości, humoru? W „Zmyślonej”, najbardziej dramatycznej powieści do tej pory, były przynajmniej dzieciaki, których teksty ratowały nas (mnie też, bo ja również przeżywam to, co piszę) przed depresją czytelniczo-pisarską, a w Nadziei? Co jest tym promykiem słońca? Ostatnia strona?!

Na szczęście uodporniona przez krytykujących tamte dwie uznałam, że Nadzieję również muszę puścić w świat, bo może przez część zostanie zmiażdżona, ale komuś innemu w jakiś sposób pomoże.
I tak oto pewnego czerwcowego dnia nasza „śliwka w czekoladzie” trafiła do księgarń, potem do Waszych rąk i została obwołana moją najlepszą powieścią ze wszystkich dotychczasowych.
Do napisania tych paru słów zainspirowała mnie recenzja Gry na jednym z blogów oraz… krótki wpis na lubimyczytac Maryszki (kobieto, ujawnij się, bo chcę Ci wysłać książkę z dedykacją!), pozwolę go sobie zacytować, bo mnie rozbroił (wpis dotyczy Sekretnika): „Zmieniam swoją notkę z prostego powodu. Żadna książka nie była tyle razy
rzucana przeze mnie, hen daleko! Zawody można było zorganizować pt.
„rzut książką”, kategorie: przez pokój, o podłogę, o ścianę, o biurko, a
nawet raz zdarzyło się o pralkę (proszę nie pytać mnie w jakich to
okolicznościach).
Pani Kasia nie przebiera w słowach, nie słodzi, nie mówi półprawdy, nie
głaszcze po głowie. Przede wszystkim każe działać. Nie robisz tego? To
sobie daruj czytanie. I choć byłam na nią wściekła czasami, to już dziś
zauważam pewne różnice. Ale działać trzeba cały czas, nie ma lekko!
I pamiętajcie o kajeciku! To bardzo ważne! Koniecznie czerwony!” (i ocena 8/10).

I jak tu można było chować taką książkę dla siebie?

Na koniec mały konkursik, w którym do wygrania będzie pięć „Nadziei” (bo mój ulubiony Wydawca zrobił dodruk i śle mi książki w nowszej szacie graficznej, z nieścierającą się pozłotką i zapowiedzią Bezdomnej zamiast Zabajki). Trochę nawiązywać będzie do konkursu „Każdy ma swoją Nadzieję”, ale będzie nieco inny. Otóż… przysyłacie, moje kochane, zdjęcia Waszych wymarzonych domków! Albo już te domki macie, albo dopiero mieć będziecie, a ja chciałabym zobaczyć, o czym marzycie. Tutaj, pod tym postem będę wklejać zdjęcia wraz z opisami, które prześlecie mi mailem. Mogą w tym konkursie brać udział domki, które prezentowałyście w poprzednim!
(Muszę Wam powiedzieć, że o wymarzonych domkach to ja mogę non stop).
Zdjęcia domków, dworków, pałaców i hacjend możecie przysyłać do końca września.

Domek AiryArt:

Witam Pani Kasiu,
postanowiłam wziąć udział w konkursie, choć jak już napisałam na Pani
blogu mój wymarzony DOMEK, pewnie wypadnie bardzo blado na tle innych
marzeń 🙂 Ale kiedy Go zobaczyłam po prostu mnie zauroczył i taki
właśnie mi się podoba, taki jaki jest, skromny i sielski, w cudnej,
zapomnianej przez wielki świat okolicy. Zresztą to przecież moje
marzenie, prawda?! 🙂

(Bardzo urokliwe miejsce, lubię takie klimaty!)

Domek Karoliny:

Mój wymarzony domek!Cały czas mam nadzieję,że go zdobędę!

Domek Ani BZ

Kiedyś tam w drodze na Trzy Korony wypatrzyłam dom
i tak sobie marzę, by kiedyś w takim zamieszkać. Kawałek ziemi pod lasem
już mamy, teraz czekamy, aż nam taki dom wyrośnie. Tylko nasion w sklepach z
takimi domami nie ma.
(Góry w tle… piękna sprawa!)

Domek Vilene:

Witaj Kasiu.
Zdjęcie, które Ci przysyłam zostało zrobione w Krynicy – Zdroju, w
lipcu dwa lata temu. Uwielbiam góry, Krynica mnie po prostu oczarowała.
Te domeczki ze zdjęcia również. Żałuję bardzo, że w tym roku nie mogłam
odwiedzić tego miejsca, ale jednocześnie mam szczerzą nadzieję
zamieszkać tam kiedyś. Bo to właśnie TAM jest moja Nadzieja.
Domek Angie:
Marzy mi się taki domek w Kanadzie… bo ten kraj pokochałam od
pierwszego wejrzenia! Chcę, żeby znajdował się z dala od miejskiego
zgiełku, ale jednocześnie w jego pobliżu – abym miała blisko do sklepów,
bibliotek i księgarni. (…)
(O kurczę, magiczne miejsce!)

Domek Alison:
  
Domek, który już wiele lat temu skradł moje serce, znajduje się w
niewielkiej francuskiej wiosce Ameugny. Właśnie to miejsce wybrała sobie
para artystów, by stworzyć królestwo elfów. On maluje niesamowite
obrazy, ona tworzy fantazyjne figurki. Kilka razy w tygodniu, otwierają
drzwi swojego domu, tak by każdy mógł zobaczyć te cudeńka. Wnętrze robi
niesamowite wrażenie. Ze ścian spoglądają fantazyjne postacie i
zwierzęta (ja najbardziej ukochałam sobie jednorożce). Na półkach
królują elfy – zarówno małe, zabawne dzieciaki jak i piękne dostojne
kobiety i mężczyźni. Wnętrze jest naprawdę niewielkie i można odnieść
wrażenie że lada chwila któryś elf dotknie naszej ręki, może nawet
wskoczy do kieszeni by odbyć nową fascynującą podróż… Wokół domu
roztacza się wielki ogród – kraina fantastycznych stworów. Tutaj, między
krzakami łatwo odkryć ukrywające się elfy. Ba, niektóre nawet nie
zamierzają się chować. Oprócz nich można zobaczyć całą masę innych,
niesamowitych stworów. Krainy pilnują smoki, zadomowiły się tutaj
również koty w butach… Nie wiem, czy to miejsce kiedykolwiek stanie
się moją własnością, póki co postanowiłam zabrać do własnego domu dwóch
jego mieszkańców. Chyba godzinę chodziłam między półkami wybierając
właściwych domowników, bo jak sama artystka mi powiedziała, trzeba
rozważnie wybierać – każdy ma duszę, każdy jest inny. Od lat spoglądają
na mnie z półki a ja utwierdzam się w przekonaniu, że w następnym życiu
chcę być kotem. Nie takim w butach a prawdziwym, zamieszkującym właśnie
ten mały, magiczny dom…
(Bardzo chciałabym zobaczyć ten dom!).

Domek Asi:
Mój wymarzony domek wygląda mniej więcej tak.
A czemu akurat taki? Uwielbiam przyrodę, szum wiatru, drzew, ciszę i
spokój. Lubię także samotność, której na codzień nie mam. Mam nadzieje,
że gdzieś tam jest taki domek, w środku lasu, który przyjmie mnie z
wielką serdecznością.. 🙂

Domek Emilii:

Witam Szanowną Autorkę
Myślałam dziś o tym, jak powinien wyglądać mój
domek i weszłam na jedną z bocznych uliczek w centrum miasta i oto przede mną
stanął on. Mój wymarzony domek 🙂 Do tego właśnie wystawiony na sprzedaż.
Musiałabym jednak trafić szóstkę w Lotto, żeby go kupić i tą zmęczoną
kamieniczkę zamienić w prawdziwą perełkę (i to przy konkretnej kumulacji). Tak,
bo mój wymarzony domek to mała kamieniczka, taka, żeby na parterze znalazło się
miejsce na pracownię i galerię, a na piętrze mieszkanie. Idealnie by było
jeszcze z tarasem lub ogródkiem na tyłach (och, a już ogród na dachu to byłby
szczyt marzeń i totalne szaleństwo:)
W zasadzie na sprzedaż jest chyba całość z dwoma
kamieniczkami obok, wzięłabym wszystko i z reszty zrobiła przytulny hostel.
Bo póki co nie wyobrażam sobie wyprowadzki z mojego
kochanego miasta. 
(Ty, kobieto, zacznij drimować, bo kamieniczka piękna!).

Domek Dubbidu:

Domek, o którym od zawsze marzę, znalazłam dwa lata temu żeglując sobie po Mazurkach. Zobaczyłam i się zakochałam.  Wiem też, gdzie mój Wymarzony miałby stać  – nad wodą, jeziorem lub rzeczką, wśród starych drzew… Uwielbiam ciszę i przyrodę, umiem tak żyć. Ostatnio rozkochałam się w robieniu domowego makaronu – cudownie byłoby zjeść na werandzie owocówkę z owocków zebranych w sadzie, chlapiąc naokoło wciąganym świeżutkim makaronem :o) Kurczę, przejrzę jeszcze raz Sekretnik – trzeba dopomóc marzeniom ;o)
 
(O łał... sama chętnie bym go pomiała... cudo!) 
 
 
Domek Ilony
 

 Mój wymarzony domeczek Tymeczek, moje miejsce na ziemi, moje Aniołowo,
mieszkam w nim od roku. Otoczona lasami, polami, ptakami i mnóstwem
innych zwierzątek i żyjątek wszelkiej maści :DDD. Czasami tylko na
sąsiednim polu jakiś traktorek „popyrtoli” ale to nic. Kiedy go
budowaliśmy głaskałam pustaki, mówiłam do murów, ktoś z boku mógłby
pomyśleć „babę pogięło”. a ja po prostu kocham ten dom i to miejsce i
wiem, że to miłość odwzajemniona. Znajomi budujący w tym czasie domy,
stale na coś narzekali, a to na ekipy, a to sprzęt lub materiały
budowlane, a nasz dom budowali i pomagali wykończyć wspaniali ludzie,
wszy6stko było ok. Niektórzy patrzyli z niedowierzaniem na to. Ale od
powstania samych fundamentów czuliśmy z tym domem nierozerwalną więź.
Tworzyliśmy z mężem, córką i Tymkiem dopełniającą się całość. To jest po
prostu magiczne. Proszę mi uwierzyć, każdy metr tego miejsca jest
przepełniony miłością i dobrą energią. uwielbiam wracać po pracy do
naszego domu i nie lubię go opuszczać. Och, mogłabym tak
godzinami:DDD.To jest właśnie dom moich marzeń i jestem dowodem na to,
że marzenia się spełniają, więc warto marzyć. Kiedyś ktoś, mi
powiedział, że tylko stare domy mają duszę, to nieprawda, mój ma
przepiękną duszę i jest moim miejscem na ziemi.

Domek Panna Cotty:

Kiedyś bałam się wymawiać swoje marzenia głośno , teraz wiem , że inaczej się one nie spełniają 🙂
Otóż
marzy mi się piękny dom w uroczej okolicy. Co rozumiem przez ową uroczą
okolicę? Magiczne miejsce wśród pięknej przyrody . Najlepiej nad morzem
, bo kocham morze i od dziecka chciałam tam mieszkać. Jako , że jestem
zmarźluchem w grę wchodzi nie tylko Morze Bałtyckie. Poszperałam i
znalazłam w sieci taki oto piękny domek: nowoczesny , elegancki , ale przyjazny 🙂
Mam nadzieję , że kiedyś znajdę podobny , choćby na drugim końcu świata!

(To nie jakiś tam domek, to rezydencja!)

Domek Vivi:

http://wymarzonydomani.blogspot.com/2012/08/wymarzyo-nam-sie.html

Domek Anik:

Dzień dobry,
przestawiam mój
wymarzony domek, (nie jest jeszcze mój, ale marzenie, jak najbardziej
tak). Spotkaliśmy się, podczas mojego kilkudniowego pobytu nad jeziorem.
Spoglądał na mnie codziennie swymi smutnymi, pustymi oknami, skryty za
dojrzewającymi kłosami. Wydawał się osamotniony, bo nikt w nim nie
mieszkał. Był „reklamą” domów drewnianych, budowanych pod klucz.
Najchętniej był go przygarnęła, bo do towarzystwa
miał tylko rachityczny krzak róży i tablicę reklamową (którą ośmieliłam
się wyciąć ze zdjęcia), niestety nie jest to i nie było wtedy, możliwe,
ale sprawdzam co roku, czy jeszcze tam stoi i czy czeka na mnie. Miejsce
nie jest ważne, mogę mieszkać wszędzie, ale to w nim właśnie chciałabym
zawiesić firanki i postawić stół, przy którym mogłaby przesiadywać
godzinami cała moja rodzina i przyjaciele. Za domem byłby ogród pełen
brzęczenia pszczół i trzepotu
motylich skrzydeł, a od frontu zawiesiłabym donice z fuksjami. W środku
zaś, rządziłyby regały pełne książek.

Domek Anity:

Droga Pani Kasiu,
Przesyłam domek wymarzony, chociaż z góry
zaznaczam, że w konkursie brać udziału nie chcę- „Nadzieję” posiadam,
nie chcę innym dziewczynom robić sabotażu ;). Przesyłam tak po prostu,
by się podzielić. Ogólnie gustuję w domkach w typie dworków, ale ten od
pierwszego wejrzenia, zanim jeszcze otworzyłam furtkę urzekł mnie tak,
że kurcgalopkiem wskoczył na szczyt listy marzeń (tej zarezerwowanej dla
marzeń raczej nierealnych, ale najpiękniejszych :)). Dla przyzwoitości
dodam, że owo cudo znajduje się w Zakopanym, ponoć można je zwiedzać,
aczkolwiek aktualnie jest w remoncie. Domek pochodzi z roku tysiąc
osiemset któregośtam, nie wiem dokładnie którego, bo zanim Gazda
skończył zdanie już byłam za bramą i pędziłam by obejrzeć z
bliska.Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale z Zakopanego wróciłam
dopiero co i jeszcze ze mnie nie zeszło pierwsze wrażenie.

(Jest genialny! Cudo!)

Domek Małgorzaty:

 A oto jeden z moich wymarzonych domków. Nieduży i pełen zieleni, a ta
jak wiadomo korzystnie wpływa na nasze zdrowie. Ta bajeczna chatka
pobudza moją wyobraźnię. To jakieś takie trollowe mieszkanko, pełne
drobniutkich chochlików. Pewnie gotują tam sobie wielki gar zupy z
gumijagód. To świetny schron przed wrogami, niezwykle zamaskowany 🙂 Kto
by pomyślał, że w tych krzaczorach ukrywa się taki sympatyczny domek.
Miejsce zaciszne, ciepłe, intymne, przytulne. Jakby czas się zatrzymał,
oddalone od cywilizacji. Za nim znajduje się ogród pełen kwiatów, magii i
fantazji. W powietrzu pachnie deszczem, latają motyle, a w stawie
kumkają żaby. Można o poranku przejść się boso po trawie i zebrać
wczesne krople rosy. Dobry pomysłem jest też położenie się wśród kwiatów
i poczytanie jakiejś porywającej lektury. Chciałabym tam zamieszkać.

(Marzy mi się Poziomka w takim dzikim winie…)

Domek Marty:

Domku szukaliśmy ponad rok, bo niestety fundusze bardzo
ograniczone. Gdy już zaczęliśmy tracić nadzieję, przypadkiem znalazłam
ogłoszenie 🙂 Po różnych przebojach w końcu stał się naszą własnością,
teraz jesteśmy na końcówce remontu i niedługo się przeprowadzamy 🙂 Na
zdjęciu nasz domek, a właściwie małe gospodarstwo, w dniu w którym go
znaleźliśmy. Zwykły wiejski domek z dwuspadowym dachem, o którym zawsze
marzyłam. Dom stoi wśród pól, niedaleko lasu. Właśnie dopieszczamy go od
środka, aby móc w nim zamieszkać. Ogród jest ogromny. Rośnie w nim 13
starych wierzb, które tworzą niesamowity klimat. Rosną w nim stare
jabłonie, pod którymi można odpoczywać latem na kocyku. Marzy mi się,
ogród z nastrojowym kącikiem (a właściwie nie jednym), gdzie będę mogła
usiąść na ławeczce, wśród kwiatów i poczytać sobie książkę czy wypić
poranną kawę. Marzą mi się też zwierzaki wszelakie, bo bez nich jakoś
smutno w domu, będą więc mam nadzieję psy, koty, kury i może jakaś kózka
🙂 Ale do tego będziemy dążyć wiosną, jak już będziemy w naszym domku
na stałe 🙂
 
 
Domek Oli:
 
Mój wymarzony domek… kiedyś chciałam mieć pałac, willę z basenem,
apartament w wieżowcu potem dom z jakiegoś filmu. Od jakiegoś czasu
marzy mi się drewniany domek na wsi w pobliżu lasu. Najlepiej z ogrodem.
Na podwórku dwa psy, kilka kotów może konie. Moim zdaniem jednak
najważniejsze jest towarzystwo osób które kochamy i które nas kochaja.
Każdy zakątek domu powinien być wypełniony miłością, zaufaniem,
poczuciem bezpieczeństwa i ciepłem rodzinnym. Jeśli tak nie jest to
nawet najpiękniejsze dzieło architektury nie da nam szczęścia.
 

 

Domek Baranków:

 

Dzień dobry,
oto mój azyl. Wymarzony, wyśniony i dopieszczany. Budujemy go sobie powolutku od pięciu lat (kabelki jeszcze gdzie nigdzie wiszą :P). Jak będzie finał na pewno się pochwalę. Bo dziewczyny marzenia się spełniają!!! 

I na koniec załączam własny (filmik jest efektem rozgryzania nowego programu do montażu filmików), czyli 15 sekund w Poziomce wiosną – w tle słychać sikorki i zięby.

Może Ci się spodobać...

50 komentarzy

A.nitka 14 września 2012 - 14:05

Trochę mnie ten wpis zbulwersował, a to z powodu prostego… jak ktoś w ogóle mógł powiedzieć coś w stylu "zostaw fantastykę fantastom"? Toż to odbieranie marzeń, zatem bardzo się cieszę, że wszystkie trzy "kontrowersyjne" ujrzały światło dzienne:) i oby tak dalej.Trzymam kciuki i gratuluję takiego podejścia, a takich doradców przeuroczych, co to skrzydełka podcinają zanim zdążą urosnąć to … ugh w kostkę kopnąć 😉
Pozdrawiam

Odpowiedz
Anonimowy 14 września 2012 - 14:08

Gdybym słuchała doradców zamiast siebie, to zostałabym przy leczeniu zwierząt. 😉

Odpowiedz
Irena A. Bujak (Bujaczek) 14 września 2012 - 14:36

No i brawo! Najważniejsze to robić to co się chce, a nie to co ktoś radzi. Rozwijaj się droga Kejt i pamiętaj, że my zawsze będziemy Cie wspierać 😉

Konkurs zacny, ale mam swój egzemplarz "Nadziei" więc niech ktoś inny pokazuje swoje wymarzone domki 😉

Odpowiedz
Angie Wu 14 września 2012 - 14:57

Ojej! Dla "Nadziei" z dedykacją jestem gotowa na wiele wyrzeczeń, bo bardzo mi na niej zależy 🙂

Kasiu, daję link do mojego domku wymarzonego na obecną chwilę (bo często moje marzenia ulegają zmianie – w miarę dorastania, wszak mam dopiero 23 lata): http://7dom.pl/wp-content/uploads/2012/08/bia%C5%82y-domek-nad-jeziorem.jpg

Marzy mi się taki domek w Kanadzie… bo ten kraj pokochałam od pierwszego wejrzenia! Chcę, żeby znajdował się z dala od miejskiego zgiełku, ale jednocześnie w jego pobliżu – abym miała blisko do sklepów, bibliotek i księgarni. Koniecznie musi być biały, pośród drzew, najlepiej nad rzeką i z widokiem na nią. Musi też być jasny, czyli z dużą ilością okien. Najlepiej z kompletnie przeszkloną werandą, na której będzie stało biurko, szezlong, duża lampa i… biblioteczka. Wszystko w bieli, bo to naprawdę piękny kolor, jeśli mówimy o domkach i ich wnętrzach. Reszta pomieszczeń również byłaby utrzymana w bielach, przy czym kuchnia musi mieć koniecznie staroangielski klimat. W domku koniecznie musi być kominek, a przed nim puchaty dywan, na którym można usiąść i powygrzewać zmarznięte stopy. Oczywiście musi też w nim mieszkać kot i pies, kot dachowiec i pies kundelek, bo ich mi najbardziej żal. Dookoła domku chciałabym mieć ścieżki prowadzące do sekretnych miejsc, przed samym domkiem zaś ogródek pełen kolorowych kwiatów, pewnie też jakąś grządkę warzyw.

No i co najważniejsze: musiałoby to być miejsce, w którym będzie moja rodzina: mąż i dziecko. Tylko wtedy wymarzony budynek naprawdę stanie się domem…

Przepraszam, że się rozpisałam, ale temat arcyciekawy!

Odpowiedz
Trinity 14 września 2012 - 15:32

Weszłam tu i pomyślałam… jej, jaki długi wpis. Ale zaczęłam czytać i… przeczytałam z zapartym tchem niemalże… niczym książkę 🙂 Chociaż większość Twoich książek mam jeszcze przed sobą (niedługo na moim blogu recenzja "Roku w Poziomce"), więc jeszcze sporo recenzji do napisania, ale powiem szczerze, że ja cenię autorów, którzy nie piszą tylko i wyłącznie na jedno kopyto, że tak powiem 😛 Samej mi przyjdzie się w przyszłości przekonać, która Twoja książka jest lepsza, która gorsza (wątpię, żeby takie były) – pisz, tak jak piszesz i nie zmieniaj tego, nieważne czy to będzie dramat, obyczajówka czy fantasy… Podziwiam i gratuluję za podejście, bo sama w takiej sytuacji miałabym podobne 🙂

PS. Zdjęcie wymarzonego domku na pewno podeślę, tego jednego jedynego 🙂

Pozdrawiam!

Odpowiedz
Paulina Gulczyńska 14 września 2012 - 15:35

Pani książki są magiczne, a uczucie zaskoczenia po przeczytaniu kolejnej książki po prostu bezcenne. No i to łomoczące w mózgu pytanie "JAK ONA TO ROBI?!"… Nie do podrobienia 🙂 Proszę w dalszym ciągu słuchać głosu serca, bo My (CzytelniczkiCzytelnicy) też na tym korzystamy:) ale z nas egoiści 😀

Odpowiedz
Miłośniczka Książek 14 września 2012 - 15:47

co prawda nie czytałam ani "Sekretnika", ani "Gry o Ferrin", jednak czytywałam mnóstwo recenzji pierwszej z nich i sama chciałabym móc ją w końcu przeczytać; a że ludzie marudzą… zawsze tak było, nie każdy musi polubić daną książkę – grunt, że znajdą się tacy, którzy je docenią
i dobrze, że nie słuchałaś negatywnych komentarzy, bo dzięki temu, jak sama wspomniałaś, wydałaś "Nadzieję", a jak wiesz, historia Liliany i Aleksieja już na długo ze mną zostanie
jakby ta książka się nie ukazała… oj była by to wielka szkoda, bo to piękna opowieść warta przeczytania

ciekawy konkurs, może znajdę jakieś zdjęcie domku podobnego do tego, który mi się marzy i zamieszczę tutaj pod notką, jednak w konkursie samym brać udziału nie chcę – mam przecież dzięki Tobie nadzieję i nie mogłabym odbierać szansy innym osobom, które się zgłoszą i które być może cicho marzą właśnie o tej książce 🙂

pozdrawiam serdecznie 🙂

Odpowiedz
vivi22 14 września 2012 - 16:40

Kasiu, do kiedy trwa konkurs?

Odpowiedz
Anonimowy 14 września 2012 - 20:14

Do końca września.

Odpowiedz
_MONIQUE 14 września 2012 - 16:47

Kasiu Droga, czasem się zastanawiam co kieruje osobami, które takiej autorce jak Tobie odradzają pisania "jakiegoś" rodzaju powieści. Zawiść? Kim są? Ja się pytam?! Człowiek musi się rozwijać, próbować nowych rzeczy, ustalać sobie nowe granice. Ty, Kasiu nie możesz się takimi wypowiedziami sugerować!!!! Są bowiem osoby dla których Twoje "niewypały" są wrotami do innego świata lub motywują do zmienienia czegoś w swoim życiu. Twoje książki to czynią moja Droga!

Ty się weź kobieto lepiej sugeruj tymi pozytywnymi komentarzami,ok? Pisz sobie spokojnie co Ci się tylko zamarzy. My, wierne czytelniczki, będziemy Twoje dzieła ochoczo pochłaniać;) ..Mniam:D

Pozdrawiam

P.S.
Ptaszyny Ci pięknie podśpiewują w tej Twojej Poziomce.

Odpowiedz
Catalinka 14 września 2012 - 16:56

Wydaje mi się, że bardzo duża część czytelników przyzwyczaiła się, że autor pisze tylko w jednym gatunku, a o inne nawet nie zahacza. Wydaje mi się, że to dobrze, że autor otwiera się także na coś innego niż zawsze pisze, a krytyka była, jest i będzie, więc nie trzeba się przejmować tylko pisać dalej :))

Odpowiedz
Agaaa006 14 września 2012 - 17:06

Boże! Ja dzięki Ferrinowi odkryłam,że tak powiem drugą siebie i zrozumiałam, nie widziałam w niej czystej fantastyki tylko właśnie dramat wewnętrzny człowieka, na maksa się z nią zidentyfikowałam nawet rola duszobujców była bardzo żeby nie powiedzieć (dla mnie) najbardziej istotna!Czytałam i zastanawiałam jak można rozpacz i walkę ze sobą opisać w taki sposób aby był w otoczce tajemnicy a, zarazem namacalny.
Wiem ,że nie każdemu Ferrin przypadł do gustu może właśnie dlatego,że nie zobaczyli drugiego dna, najważniejszego!
Tylko po wstępie z dwoma słońcami rezygnacja pod hasłem "łeee jakaś głupia bajeczka dla dorosłych", Ja czytałam i całą sobą chłonęłam treść, o ile Nadzieja była mi pod wieloma względami bliska bo przedstawione w niej życie jest mi po części znane z autopsji to jednak Ferrin jeszcze raz Ferrin podbił moje serce i nie mogę przeżyć braku kontynuacji, ale czekam wiernie, może kiedyś..:)
Sekretnik szczerze? Uwielbiam rozdział na temat zakochanego i nie zakochanego mężczyzny, po przeczytaniu niestety musiałam skasować pewien numer i zejść na ziemię….( w chwili kryzysu otwierałam i sama do siebie mówiłam "czytaj! jak byk masz napisane" ;>) Kocham Sekretnik –> mój mały życiowy przewodnik.
Instrukcja obsługi faceta rozbawiła mnie do łez, chyba nie tylko mnie;) również nie wyobrażam sobie żeby nie było "mojego" sekretnika!! Znajduje odpowiedzi na wiele pytań oraz cenne porady;), a historia z mieczem do okładki Ferrinu… Niesamowite! I ludzie ośmielają się twierdzić,że ta część to nieporozumienie;/. może nie mają wyobraźni i poczucia humoru??;)
Jestem zachwycona zmiennością tematyki, przecież trzeba się rozwijać a nie stać w miejscu i "klepać" ciągle na jedno kopytko. Gdyby tak było to po pewnym czasie padło by stwierdzenie Ta Michalak pisze zbyt przewidywalnie i nudny.
Dobrze tyle w sensie moich osobistych uwag, dla mnie kochana Kasia ma słuchać własnego serducha, krytyki czasem ale bez przesady i pisać jak do tej pory;)).
jejku dlaczego domek? miało być o kotkach kiedyś;D mnie się podobają drewniane takie śliczne ale skąd fotkę wytrzasnąć ? może być z allegro?;D

Odpowiedz
Angie Wu 14 września 2012 - 17:36

Kasiu, czy uznasz moje zgłoszenie tu, na blogu? Coś mi dziś poczta szwankuje…

Odpowiedz
Anonimowy 14 września 2012 - 20:13

Uznam, uznam. Jutro powklejam zdjęcia, bo dziś muszę jeszcze kocioł ogarnąć (kocioł c.o. na ekogroszek). 😀

Odpowiedz
Kinga 14 września 2012 - 18:32

"Sekretnik" jest super, uśmiałam się nad tą książką ogromnie. Rzadko mi się zdarza autentycznie płakać ze śmiechu nad książką, a z "Sekretnikiem" tak było.
Jednak "Gra o Ferrin" nie wtrafiła w moje gusta, kochana Pani Kasiu. I osobiście wolę czytać Pani Książki nie z gatunku fantasy (sagi rodzinne, dramaty psychologiczne, powieści kobiece, książki kucharskie, opowiadania, książki o zwierzakach – wielkie tak!), jednak jeśli Pani dobrze czuje się w tym gatunku, i pisywanie Pani fantasy jest Pani marzeniem, będę się cieszyła, że Pani je realizuje. I że to Pani (i reszta czytelniczek) jest naprawdę szczęśliwa.

Więc spróbuję przywyknąć 🙂 I no cóż, przeczytam wszystko, co wyjdzie spod Pani pióra 😉

Co do konkursu: fajny pomysł. Mój wymarzony domek jest w mojej głowie, ale skąd wziąć zdjęcie? Można narysować? 😀
I drugi domek – mój własny, w którym teraz mieszkam. Może nie wymarzony, ale i tak śliczny, rodzinny, miły, ukochany. Jeszcze tylko jakiegoś zwierzaczka brakuje… Kota wygrzewającego się na parapecie, czy psa wesoło machającego ogonem… No nic, nie będę się tu żalić 😛

I jeszcze jedno: ogromnie się cieszę, że Panda-pies się pisze!! 😀

Serdeczności :*

Odpowiedz
Moje marzenia 14 września 2012 - 18:46

Witam:)
Ja dopiero od trzech dni czytam Pani książki(Rok w Poziomce,Poczekajka,Zachcianek już przeczytane,za chwilę zacznę Zmyślona)….te książki mnie urzekły..te książki są o mnie;)mój blog jest zamiarem pisania o moich marzeniach;o drewnianej chatce..a nawet o krowie rasy jersey…też interesuję się wróżbami(wróżę z kart)i ziołolecznictwem…
..ja nie zamierzam Pani doradzać jakie książki ma pisać..ja będę cierpliwie czekać aż znajdzie Pani czas i wenę na napisanie książek o podobnej tematyce jak te wyżej wymienione…będę wierna takiej tematyce i swoim marzeniom..czego i Pani serdecznie życzę,pozdrawiam:)

Odpowiedz
anek7 14 września 2012 - 19:40

"Sekretnik" podczytuję od dłuższego czasu po kawałeczku i podoba mi się bardzo, bo mam wrażenie, że zawarłaś w nim kawałek siebie, coś ze swoich doświadczeń (no bo chyba tego typu poradniki trzeba chociaż w części oprzeć na jakichś realnych przeżyciach) i poczytuję to jako dowód zaufania dla nas, Twoich czytelniczek. Przy okazji "Sekretnika" czuję się (mam nadzieję, że mogę) trochę jak Twoja przyjaciółka, której dajesz jakąś dobrą radę, czasem potrząśniesz i wskażesz gdzie robię błędy a wszystko to w sympatyczny i pełen humoru sposób.

Najbardziej lubię, czego nigdy nie ukrywałam, Twoje powieści obyczajowe – serię Poczekajkową, Sklepik, serię owocową – za optymizm, za chwile wzruszeń i wybuchy niekontrolowanego śmiechu przy czytaniu, po prostu za dobrą zabawę.

Czytając "Nadzieję" poznałam zupełnie inne, bardziej mroczne oblicze KejtEm, przeczołgała mnie ta książka dokładnie, to już nie zabawna historia z happy endem o zakręconej pani weterynarz ale dramat, krew i łzy. I chociaż wolę "Tą Michalak" w wesołej wersji to uważam, że ta dramatyczna odsłona jest świetna.

Co do "Ferrinu" o którym pisałam u siebie w dniu wczorajszym to się pewnie powtórzę ale uważam, że ma ta książka potencjał i ten potencjał nie został do końca wykorzystany.
Moim skromnym zdaniem masz Kasiu wyobraźnię konieczną przy tworzeniu fantastycznych światów i szkoda by było gdybyś jej nie wykorzystała – ja w każdym razie czekam na kontynuację "Gry o Ferrin".
A moja nieco niższa ocena tej książki na tle innych wynika chyba z tego, że znając późniejsze powieści (bo już wiem, że "Gra" to Twój debiut) za wysoko ustawiłam poprzeczkę…

Czekam na kolejne obyczajówki, dramaty, fantastykę – co napiszesz z pewnością przeczytam. I mocno jestem ciekawa, niejako zawodowo, jak Ci pójdzie powieść historyczna – obiecane na przyszły rok "Miasto Walecznych"…

Odpowiedz
Anonimowy 14 września 2012 - 20:12

No właśnie, właśnie, prawdopodobnie zawiniła poprzeczka, choć to nad Grą pracowałam najdłużej i poprawiałam ją w nieskończoność… Wiem – bo mam feedback od czytelniczek znających następne tomy – że im dalej w Ferrin tym lepiej, ale… ktoś kto zrazi się jedynką nie sięgnie po II – V, a ktoś kogo zrazi negatywna recenzja nie sięgnie nawet po jedynkę, a szkoda, bo może straci coś cennego? (Tu mówię zwłaszcza o Sekretniku, który paru osobom pomógł i jak sama zauważyłaś, jest bardzo osobisty).
Ale cóż… jeśli ktoś ocenia książki po recenzjach, jego strata.

Powieść historyczna szła mi dobrze (napisałam już z połowę), ale wymiękłam emocjonalnie i znów się będę zbierała w sobie, by ją dokończyć. Też jestem ciekawa efektu końcowego.

Odpowiedz
sabinka.t1 15 września 2012 - 06:20

Jesli Kasia nie ma nic przeciwko mogę pożyczyć Ci "Powrót" czyli tom II.

Odpowiedz
anek7 15 września 2012 - 09:48

Jeśli Kasia nie ma nic przeciwko to ja bardzo chcę:)

Odpowiedz
Gosława Ka. 14 września 2012 - 20:31

U mnie Sekretnik leży i czeka na swoją kolej. Po pierwszych stronach przerwałam, bo coś mi nie grało. Może nie ten czas?

Nadzieja to jedna z lepszych książek, jakie czytałam. A przynajmniej jedna z tych, które wywołały we mnie największe emocje.

A dziś w prezencie urodzinowym od chłopaka dostałam Adelę! I jestem niesamowicie uradowana :))) Zanim jednak będę mogła zacząć czytać, to muszę napisać pierwszy rozdział magisterki, bo czas mnie goni 🙁

Kasiu, daj mi trochę swojej samodyscypliny i determinacji…

Odpowiedz
Anonimowy 14 września 2012 - 22:33

A proszę Cię bardzo: tutaj masz trochę samodyscypliny, a tutaj determinacji ;D

Odpowiedz
Bursztynka 14 września 2012 - 21:17

Można by napisać: nie ważne co mówią (tu patrz – recenzje)byleby nie przekręcali nazwiska. Ja jednak powiem – nie da się zadowolić wszystkich i już. Tak to już jest. "Always look on the bright side of life".
Ja lubię i Sekretnik i Ferrin.
Co prawda w Sekretniku (część – poradnikowa)jest wszystko to co ja znam…z wielu źródeł. Ale jak fajnie napisane. I fajnie że mi o tym Kasiu przypomniałaś. Może dlatego tak często po niego sięgam:)
Ferrin – kto z miłośników fantasy nie marzył o świecie równoległym. Mieczach, jednorożcach, magii i sukniach (to już bardziej marzycielki). Wielkich miłościach, poświęcaniu i honorze. Ech.. poza tym ja też mam własną Hebe. To jest mi takie bliskie…Nie wiem – jedna z czytelniczek nie mogła zrozumieć połączenia dwóch światów – dla mnie jest to jak najbardziej jasne..
Miałam to szczęście i czytałam Powrót do Ferrinu (z pewnej licytacji) i nie mogę się doczekać dalszych części. Marzę o przeczytaniu ciągu dalszego.

Odpowiedz
alter ego 14 września 2012 - 21:19

Katarzyno Autorko, racja – Ty nie słuchaj. Ty wydawaj. Warto. 🙂

Odpowiedz
Monia 14 września 2012 - 22:19

Dzień dobry
Osobiście nie mogę doczekać się II części Ferrinu:)

Z pozdrowieniami
Fantastka:)

Odpowiedz
Agusia Kra 14 września 2012 - 23:35

Pani Kasiu, trafiłam do Pani przypadkiem-czytam blogi wnętrzarskie np. http://domowyzakatek.blogspot.com/ i tam dowiedziałam sie o Pani książkach, przeczytałam sklepik z niespodzianką i przepadłam, kupiłam od razu 3 ksiazki owocowe i zaczelam czytac od gabrysi 🙁 poczekajki nie moge nigdzie znalesc a chcialabym przeczytac wszystko co Pani napisala, bo mnie to niesamowicie odpręza i zaskakuje, gratuluje prosze pisać szybciej 😉

Odpowiedz
Anonimowy 14 września 2012 - 23:44

Jeszcze szybciej?!?!?! ;D

Odpowiedz
sabinka.t1 15 września 2012 - 06:18

Kasiu a widzisz! Musisz przestać spać! Zobacz ile czasu Ci ucieka 😉

Odpowiedz
Angie Wu 15 września 2012 - 09:19

Nie ma na bloggerze takiego znaczka, dlatego napiszę "Lubię to"! 🙂

Odpowiedz
Anonimowy 15 września 2012 - 09:56

Nie no, luzik. Jeśli odejmę czas na sen, na jedzenie, na załatwianie normalnych spraw, na sprzątanie domu to mogę pisać i 3 razy szybciej! :D:D

Odpowiedz
sabinka.t1 15 września 2012 - 10:51

A ja myslałam, że pozostał Ci tylko jeszcze sen 😛

Odpowiedz
sabinka.t1 15 września 2012 - 06:17

Tak to jest jak chce się przewidywalnego i każdą inna książka odbierana jest jak coś gorszego! A szkoda. Może dlatego, że wiemy co lubimy w Twoich książkach? Że lubimy baśnie, dobre zakończenia, znane nam postaci, a może klimat jaki tworzysz, a tu nagle bach Gra, bach – Sekretnik, bach Nadzieja (dzięki Bogu!) inne, ale rewelacyjne!
Kobieto pisz co tylko chcesz i na co masz pomysł, każdemu nie dogodzisz, a najważniejsze jest to byś TY była szczęśliwa :)Stałe czytelniczki czytają wszystko, nowe znajdą co lubią, te które nie znają coś wreszcie dopasują 🙂

Twoja Pozioma jest CUDNA!

Odpowiedz
Anonimowy 15 września 2012 - 09:54

No tak, ale Ty Grę przeczytałaś. I nie tylko Grę, bo i Powrót i czekasz na resztę, mimo że gustujesz w tych "normalnych". 😀

Odpowiedz
sabinka.t1 15 września 2012 - 10:50

Taaaa, gustuję, ale czasem sama jestem zaskoczona tym co mi się podoba!

Odpowiedz
AniaBZ 15 września 2012 - 09:12

A ja wczoraj w empiku znalazłam w zapowiedziach "Wiśniowy dworek" i już go mam w zakładkach "Książki, które chcę". 🙂
Uwielbiam takie niespodzianki!

Odpowiedz
Anonimowy 15 września 2012 - 09:53

Eeee, tak, ja też uwielbiam. Dowiadywać się od Czytelniczki, zamiast od wydawcy kiedy wychodzi moja książka…

Odpowiedz
anek7 15 września 2012 - 10:14

Dopiero końcem listopada:(
A ja sobie po cichutku liczyłam, że na Targach w Krakowie będzie może do kupienia…

Odpowiedz
AiraArt 15 września 2012 - 10:08

Pani Kasiu, uwielbiam Panią właśnie za tę różnorodność. Sięgając po kolejną Pani książkę nigdy tak do końca nie mogę być pewna "co z niej wyskoczy" 🙂 Myślę, że to jest miara doskonałego pisarza. Przewidywalność kiedyś w końcu się znudzi, zazwyczaj bardzo szybko. Ileż to było twórców jednego arcydzieła!? Doskonale czytało się pierwszą książkę danego autora, a kolejna po prostu nudziła. Nigdy nie zapomnę swojego zaskoczenia, gdy po "Poczekajce" natychmiast sięgnęłam po "Zachcianek" i po przeczytaniu rozdziału, czy dwóch, pomyślałam "co u licha ta Kobieta zrobiła z Gabrysiem?" – to o Pani tak pomyślałam 🙂 Byłam pewna snucia słodkiej opowieści w stylu "pełnia szczęścia", a tu zaskoczenie: Patrycja nie jest szczęśliwa z Gabrielem! Pomyślałam wtedy: "to ciekawe, dawno nie spotkałam polskiej pisarki, która w swoich pozytywnych bohaterach uzewnętrznia również negatywne cechy". Myślę, że to właśnie wtedy wzbudziła Pani we mnie niezaspokojoną ciekawość, która każe mi przeczytać wszystkie Pani książki. I nigdy mi się one nie znudzą. Podejrzewam, że jeśli napisze Pani podręcznik z zakresu naprawy turbin wiertniczych, również po niego sięgnę 🙂 Dlatego nigdy proszę się nie zmieniać Pani Kasiu. Ma Pani intuicję i talent. Zawsze będą Panią niosły do spełnienia i sukcesu.
Pozdrawiam, Beata.
PS. W konkursie z przyjemnością wezmę udział, chociaż mój wymarzony domek pewnie wypadnie bardzo skromnie przy innych wymarzonych domach. 🙂 Ale to właśnie TEN pokochałam od pierwszego wejrzenia. 🙂

Odpowiedz
Anonimowy 15 września 2012 - 10:20

Hmmm… "Naprawa turbin wiertniczych" hmm… hmm… to może być ciekawe wyzwanie. Hmm…

Odpowiedz
AiraArt 15 września 2012 - 10:25

Jestem pewna, że w Pani wersji byłby to bestseller! 😀

Odpowiedz
Anonimowy 15 września 2012 - 10:53

Emil dotknął delikatnie jej gładkiej, śliskiej powierzchni. Poczuł pod palcami jedwab smaru i… coś jeszcze. Pragnienie. Pragnienie jego dotyku. Taak… on też jej pragnął. Pragnął ponad wszystko. Chciał, by zakręciła nim do utraty tchu, by drżała w jego rękach, błagając niemo o więcej. By wwierciła się w najdalsze zakamarki jego duszy. Bardzo tego pragnął…
– Kocham cię – szepnął, pieszcząc metal niczym skórę kochanki.
Turbina wiertnicza milczała wymownie…

Odpowiedz
alison2 15 września 2012 - 11:52

To grzech przerywać w takim momencie 😉

Odpowiedz
AiraArt 16 września 2012 - 08:36

A nie mówiłam!? 🙂 Bestseller się kroi! 🙂 W dodatku erotyk…choć wyczuwam również wątek sensacyjny! 😛

Odpowiedz
Vilene 15 września 2012 - 10:35

Kasiu, dlaczego miałaś takie wątpliwości?! Gra o Ferrin i Nadzieja to moje najukochańsze z Twoich powieści. Gdyby nie Gra, to bym Twojej twórczości wcale nie poznała, bo przedtem "siedziałam" tylko w fantastyce właśnie. Swoimi książkami przekonałaś mnie do romansów i obyczajówek.

Pozdrawiam, Vilene (Ania X.).

Odpowiedz
Emilia Baczyńska 16 września 2012 - 17:07

Drimuję, drimuję i nawet jeśli do października nie spadnie mi z nieba te 20 mln (5 na zakup, reszta na remont, przetarg w październiku właśnie), to jest jeszcze parę takich cudeniek maleńkich w mieście, mam je na oku :)i w końcu może ta wymarzona galeryjka w kamieniczce i mieszkanko… ech 🙂

Odpowiedz
dubbidu 17 września 2012 - 16:56

Wydawać! Kejt, jak najbardziej wydawać! Sekretnik i Nadzieja bardzo przypadły mi do gustu, zresztą nie tylko mi się spodobały. Moja mama przeczytała kilka recenzji "Nadziei" i wyrwała mi książkę zanim skończyłam czytać.
Alison – uwielbiam Twój wymarzony domek! Jest po prostu cudny! Bajkowy, magiczny, aż chce się wejść i już tam zostać.
Pozdrawiam!

Odpowiedz
panna - cotta20 17 września 2012 - 22:21

A ja bardzo lubię i cenię autorów , którzy odnajdują się w różnych rodzajach literatury. Jest to naprawdę duża sztuka i należy to cenić , a nie negować 🙂
dlatego ja czekam zarówno na pozytywne powieści dworki , sklepiki itp 🙂 , tak jak i na różne eksperymenty ! byle nie poszło to w stronę dramatu romantycznego albo eseju filozoficznego o zgrozo! 😀

Odpowiedz
asymaka 22 września 2012 - 08:36

mi też marzy się domek… ech… niestety kupiliśmy dwa pokoiki w kamienicy i raczej nie wyprowadzimy się już stąd, bo proza życia jest jednak brutalna, kredyt na 25 lat i takie tam… ale jest to nasz kawałek świata, głównie mój i moich Miśków, bo mąż raczej w rozjazdach niż zjazdach rodzinnych… ale mam ciupki ogródeczek, miasteczko niewielkie i gdy wyjeżdżam w daleki, odległy mi kawałek ziemi obcej, zawsze wracam chętnie do swoich czterech kątów, bo tu jest moje miejsce i moje serce

Odpowiedz
malgosia69 1 października 2012 - 22:39

Witam cieplutko 🙂
Bardzo chcialam wziasc udzial,ale …zostawilam aparat na dzialce u kuzynki i nie mialam czym zrobic zdjec mojego ukochanego domku 🙂 a wlasciwie ogrodka…bo domek ciagle sie buduje.Pani Kasiu,jesli jeszcze mozna przeslac zdjecia – prosze o wiadomosc mkmiecik224@wp.pl.Jesli,niestety jest juz za pozno przyniose zdjecia na spotkanie w Manufakturze – mam nadzieje,ze uda mi sie z Pania zamienic kilka slow 🙂 Pozdrawiam

Odpowiedz
92ana 23 października 2012 - 16:54

Bardzo fajne zdjęcia, świetny blog! pozdrawiam 🙂

Odpowiedz

Zostaw komentarz