Trochę głupio przyznawać się do przesilenia wiosennego nad artykułem o biednych dzieciaczkach, ale staram się być tutaj z Wami szczera i jeśli jestem szczęśliwa, to piszę, że jestem, a jeśli nie jestem to… no dobra, też czasami piszę, że jestem, albo się nie przyznaję. Ale dziś nie chcę się skarżyć (na pogodę na przykład, dobija mnie ten wicher). Chcę poznać Wasze sposoby na chandrę, przesilenie, zniechęcenie. I podzielić się własnymi.
Sposób 1. Wyjazd
O tak, jeśli mogę sobie pozwolić – czasowo i finansowo – wyjeżdżam gdzieś na południe Europy. Poza sezonem nie są to horrendalnie drogie imprezy, ale też pogoda może płatać figla (ostatnio padało 10 dni, a jeśli mam siedzieć w hotelu, gdzie pada, wolałabym posiedzieć w Poziomce, choć tu też pada). Można też niemile się zdziwić, jeśli coś pójdzie nie tak i zamiast wypoczywać chorujesz przez połowę pobytu. Ale wypadki chodzą po ludziach, po mnie zaś szczególnie. Przywykłam.
Sposób 2. Coś słodkiego
To sposób dorywczy i krótkotrwały. Na małą chandrę. Chyba najlepiej pomaga pyszna, zrobiona własnoręcznie czekolada na gorąco. Jak się ją robi? Banalnie prosto: bierzesz śmietankę (słodką!) kremówkę, ale może być i mleko, wkruszasz tabliczkę czekolady, podgrzewasz niemal do wrzenia, ciągle mieszając i voila, jest. Podawać należy z bitą śmietanką (bez dodatku cukru, albo z odrobiną, bo czekolada jest zabójczo słodka) z kapką alkoholu, z imbirem, czy chili, co Wam przyjdzie do głowy. Trudno zepsuć taki deser. Może się przydać woda niegazowana do popicia! Aha, czekolada może być mleczna albo gorzka, jak tam sobie lubicie.
PS. Zdjęcie pożyczyłam od Mammymisia, która korzystała z przepisów zamieszczonych w „Sklepiku. Bogusi”.
Sposób 3. Domowe spa
To też sposób dorywczy, ale jeśli program rozszerzysz na parę dni może zdziałać cuda. Potrzebny jest cudnie pachnący płyn do kąpieli albo olejek, co kto lubi. Świece zapachowe albo kominek. Dobry peeling do buzi i ciała. Jakieś serum, czy krem taki: dziesięć lat mniej w 2 minuty. Biały puchaty ręcznik (podgrzany). Jak coś mi się jeszcze przypomni to dopiszę. Rodzinę wysyłasz do kina na całe popołudnie i oddajesz się cielesnej rozpuście. To działa!
PS. W „Sklepiku. Adeli” dostaniecie domowe sposoby na domowe spa, np. Kąpiel a la Kleopatra. Sprawdziłam na sobie. Odlot!
Wiecie co, Dziewczyny, ja Wam przekopiuję przepis na tę kąpiel, bo naprawdę jest… no super jest. A przy okazji macie przedsmak książki.
piękniejszego niż zapach nowego samochodu i… małego dziecka. Tego pierwszego w
sprayu jeszcze nie wymyślono (powinnam go opatentować), ale ten drugi? Aromat
świeżego mleczka i oliwki dla niemowląt, zaś na gładką jak pupa niemowlęcia
skórę, sposób naszych prababek: mąka ziemniaczana.
wspaniałą, relaksacyjną kąpiel w twoim własnym domowym spa. Voila!
najpierw więc przygotuj duży, biały, miękki ręcznik i zmysłową koszulkę nocną.
Następnie zapal świecę aromatyczną (najlepiej waniliową), nalej do wanny
gorącej wody i… zanurz się powoli.
budyniu (waniliowy lub śmietankowy) rozpuść w litrze mleka (na małą wannę) lub
cztery budynie w dwóch litrach mleka (na wannę dużą). Oczywiście im więcej
mleka, tym lepiej.
wlej mleko z budyniem do wody.
oddech? Bo ta chwila, gdy mleko opływa twoje ciało jest niemożliwie przyjemna.
Po prostu odjazd!
skóry, zamknij oczy, powdychaj piękny, delikatny zapach.
świeże lub pasteryzowane, nie żadne UHT, bo uchate wonieje spalenizną
(poddawane jest bowiem działaniu bardzo wysokiej temperatury, która zabija
wszystko: nie tylko bakterie, ale i całą życiową energię tego daru bogów). Aha:
nie oszczędzaj na tłuszczu! Mleko ma mieć 3.2%, a można dolać i słodkiej
śmietanki kremówki, będzie jeszcze lepiej. Skóra bowiem potrzebuje dobrego,
naturalnego, łagodnego tłuszczu, a jakiż jest lepszy od tego z mleka?
kąpieli. Gdy już narozkoszujesz się zapachem mleka, dolej powoli, oddychając
głęboko olejek waniliowy do ciast.
olejek waniliowy – oto składniki dostępne w każdym spożywczym, które ze zwykłej
kąpieli uczynią rozkoszny rytuał.
chwilami. Są tylko dla Ciebie.
wyjdź z kąpieli, pachnąca mlekiem i wanilią. Owiń się w ciepły, puchaty
ręcznik, a potem przebierz w ładną nocną koszulkę, żadnych piżam, czy innych
paździerzy! Jest to wieczór luksusu!
niesamowicie gładka i miła w dotyku, a pachnie… jak małe rozkoszne niemowlę.
Sposób 4. Dobra książka
Książka musi być długa i szalenie wciągająca. Parę tytułów już polecałam, parę poleciłyście mi. Jedyny minus to taki, że wracasz do rzeczywistości, a tu wciąż jest tak samo. Ale pomaga przetrwać chandrę, czy co nas tam gnębi.
Sposób 5. Maraton komediowy
Do tego przydaje się przyjaciółka, wesoła, z którą można się będzie pośmiać. Najlepiej komentująca. Nie ma to jak oglądać poważny film z kimś niepoważnym (ostatnio miałam tak na Władcy Pierścieni i do dziś śmieję się na wspomnienie niektórych scen opatrzonych komentarzem kumpelki). Maraton trzydniowy czyni cuda, ale choć jeden wieczór przyda się każdej z nas. Polecam „Lejdis” – uśmiałam się jak norka!
Sposób 6. Dzień z kimś kochanym
Ale nie zwykły dzień jak codzień. To musi być dzień wolny, a Ty sobie musisz odpuścić bycie perfekcyjną i taką jak zwykle. Wyluzuj, uśmiechnij się, odetchnij i po prostu bądź. Ja tak po prostu byłam w ostatni weekend z moimi dziećmi. Mieliśmy wszyscy troje wspaniałe humory. Było domowo, spokojnie, ciepło, uroczo. Ale rzeczywiście odpuściłam sobie i dzieciom…
Sposób 7. Dobry uczynek
Kurczę, wygląda na to, że jestem chodzącą altruistką i będę Was co artykuł nawracała, ale nie mówię teraz o „dużych” dobrych uczynkach, a takich zupełnie zwyczajnych. Dobrym uczynkiem może być przecież uśmiechnięcie się do siebie samej w lustrze i powiedzenie sobie: jesteś okej, lubię cię. Przytulenie dziecka, które ostatnio tylko Cię wkurza. Albo męża. On też Cię wkurza. Nie dlatego, że stał się jakiś taki, tylko Ty masz chandrę.
Dobrym uczynkiem będzie dokończenie pracy, nad którą załamujesz ręce od tygodni. I to Cię męczy. I nie możesz żyć spokojnie, bo wisi nad Tobą to coś i spać spokojnie nie pozwala.
Może to właśnie jest przyczyna mojego zniechęcenia? Może powinnam po prostu skończyć to, co zaczęłam i zacząć swobodnie oddychać?
A jakie Wy macie sposoby na chandrę? Chętnie dopiszę je do mojej listy…
55 komentarzy
Ja lubię łączyc: dobre towarzystwo + dobry film + piękne okoliczności przyrody + niezdrowe jedzenie (dieta i chandra to nie najlepsze wyjście). No i zakupy , ale niekoniecznie w spożywczym 🙂
O, zakupy. Zapomniałam o tym sposobie. Trochę pieniędzy by zaszaleć i łażenie bez celu po galeriach.
Kiedy dopadnie mnie już taki stan, to oprócz wielu podanych powyżej sposobów na pokonanie go, po prostu przesypiam "problem". Czasem godzinka, lub dwie godziny zwykłego snu potrafią czynić cuda i zupełnie odmienić moje samopoczucie. Bardzo często mi to pomaga.
A jeśli nie sen, to ubieram moją córcię i wychodzimy z domu choćby na krótki spacer. Mała potrafi poprawić mi humor w każdej sytuacji, chociażby wiecznymi pytaniami, które odwracają uwagę od wszystkiego innego, co się akurat z nami dzieje. Zwyczajnie mnie rozśmiesza 🙂
Dzieci są świetnym sposobem na chandrę, potwierdzam. 🙂
Mi zawsze pomaga gorąca kąpiel przy świecach z pachnącym płynem do kąpieli, muzyka też nie przeszkadza, choć czasami wolę ciszę 🙂 DObra, najlepiej gruba książka z dobrą herbatą bądź kawą też pomaga. Słodkości to sprawdzony sposób, ale ja wolę ciasta niż czekoladę, kiedyś batonik mi wystarczał, teraz preferuję kawałek ciasta. Pieczenie zawsze poprawia mi nastrój, przygotowania zajmują me myśli,a ten niebiański zapach wydobywający się z piekarnika jest gwarancją poprawy nastroju. Moment gdy można wgryźć się w pierwszy, jeszcze uroczo ciepły, kawałek jest niezwykły. Oprócz tego dobre jest sprzątanie, gdy zajmuję się szorowaniem, myciem, ścieraniem, pucowaniem, odkurzaniem, zamiataniem, segregowaniem itd. to też robi mi się lepiej, choć przyznam, że nie zawsze chce sie sprzątać. Pozdrawiam cieplutko 🙂
Sprzątanie rzeczywiście pomaga mi, ale na jakąś czarną rozpacz. Sprzątam i ryczę, aż mi się skończą siły i łzy. 🙂
Z kąpieli Kleopatry na pewno skorzystam 🙂 aż się rozmarzyłam 😀 A co do moich sposobów na chandrę:
1. Wskoczyć pod mięciutki cieplutki kocyk, zasłonić okna (co by na brzydką pogodę nie patrzeć)i zanurzyć się w fikcyjnym świecie dobrej książki 🙂
2. Upichcić coś w kuchni, danie, deser, upiec ciasto, ciasteczka, coś co lubimy lub coś zupełnie nowego – takie małe czary mary smaczne i ile daje frajdy. mi to zawsze poprawia humor, zwłaszcza w miłym towarzystwie 🙂
3. Aromatyczna herbatka kojąca nerwy, albo rozleniwiająca kąpiel, po której najlepiej wskoczyć do łóżka i oglądnąć jakiś superowy film 😀 (na mnie kojąco działają horrory ale ja jestem inna;P) do tego coś na ząb, no cudo!
4. Muzyka ale nie taka zwykła, tylko z duszą, sercem i miłością – mam muzykę, która nawet przy paskudnym humorze wywołuje u mnie uśmiech i wycisza wewnętrznie, zwłaszcza gdy oglądam uśmiechy ludzi, którzy ja wykonują 🙂 Polecam: http://www.youtube.com/results?search_query=playing+for+change&oq=playing&aq=0&aqi=g10&aql=&gs_l=youtube-psuggest.1.0.0l10.6662l9418l0l11909l7l7l0l2l2l0l90l436l5l5l0.
Aaaa zapomniałam o najważniejszym punkcie 😀 😀 No oczywiście SEKS ;P
Ta. Chyba z dzięciołem. ;D
no się popłakałam… z dzięciołem ,
no leżę i kwiczę…
Kasiulu, błagam,ta Twoja fantazja,
aż wyobraźnia mnie poniesła 😉
Ewa M.
Z dzięciołem?!!Widzę,że ktoś tu ma jakieś braki 😛
Znaczy się na dziobaka?
Ej! Chciałam przez to powiedzieć, że jedynym facetem w zasięgu mojego wzroku jest dzięcioł. A i on ma partnerkę! 😀
Zbereźne baby 😀 ja tu o seksie, a wam dzięcioł w głowie :D!!! Ja też właśnie leżę pod stołem i kwicze 😀 A pozycji na dziobaka jestem aż ciekawa 😀
Ej ej, chyba jestem do tyłu!?! Dziewczyny, jak to jest na dziobaka? 😀 W co i czym się dziobie? Mocno jestem ciekawa 😀
Wiecie co, chyba mi już przeszło trochę :))))) Z dzięciołem na dziobaka! Nawet kąpiel w czekoladzie niepotrzebna… :))))
Moje sposoby na chandrę niczym nie będą się różnić od Tych sposobów Kasi:) Po pierwsze kąpiel musi być,i to z bąbelkami (dlatego nie zgadzam się na wymianę wanny na prysznic :)),gorąca czekolada także (teraz już sama będę ją robiła,a nie taką z proszku), maseczka na twarzy i własnoręcznie zrobiona pizza,popita colą.I chandra znika :)A przepis na kąpiel na pewno wypróbuje..
Pizza z colą. Zapamiętam! 🙂
Mój sposób? Hmm… Czasem dobra ksiąźka (czyt. Poczekajka, bo ta na chandrę najlepsza), czasem tabliczka czekolady, a czasem po prostu chandrę muszę wypłakać. Zwijam się wtedy w kłębek, chowam nos w poduszkę i sobie pozwalam na chwilę słabości. Bo tak czasem też trzeba- oczyścić się z emocji 😉 Ale sposób zależy od poziomu chandry oczywiście. Chociaż muszę przyznać, że odkąd mam mojego A. to i chandry mam mniej 😉 A jak tylko mnie coś zaczyna brać, to za moment zostaję przywołana do porządku "Ooojj przeestaań… Kto by się tym przejmował… przecież (i tu następuje zazwyczaj jakiś tekst który rozwala mnie na łopatki i powoduje szczery śmiech)" Tak więc suma sumarą, od pół roku moje sposoby uległy przetasowaniu. Kiedyś to było 1.czekolada 2.poducha+chusteczki. Teraz jest 1.Czekolada 2.Sms do A. 3.w ciężkich przypadkach poducha+chusteczki 😉
Pozdrawiam
I seks. 😀
Hahaha! Aż spadłam z krzesła 😀 No tego tak w prost nie chciałam pisać ;)Ale to fakt- chyba najbardziej niezawodny spodób 😀 😀
Dobrze widzę? Na zdjęciu "Bogusię" w tle? Dzień dobry. Jeszcze trochę poczytam i posłucham (motywy przewodnie i piosenki) to będę mogła rozwiązywać quizy na temat twórczości Kejt M.
A propos. Działka. Wiosną zwłaszcza. Wschodzące roślinki są jak nadzieja. Każda jest piękna i nie wiadomo co z niej wyrośnie i czy nie zeżrą choroby. Pozdrawiam
Fakt, podziwianie każdej nowej roślinki dobrze działa na steraną duszę.
Pomysł z quizem bardzo dobry. Podejrzewam, że w znajomości moich książek niejedna Czytelniczka jest lepsza ode mnie.
Sen, książka, długi spacer z ulubioną muzą na słuchawkach, czasem dobry papieros i lampka wina, lub miodu.
I pichcenie. Dobre jedzenie na zły dzień.
Placki jabłkane albo gołąbki… mniam
Ja mam trzy podstawowe: czekolada (robię wg takiego samego przepisu:)), spotkanie z przyjaciółmi i sport (spacer, rower itp.). Dzisiaj uskuteczniam dwa z trzech, właśnie wcinam słodkości, a później idę ćwiczyć. No i wieczorem jakiś film pooglądam. I do przodu! 😉
Do sportu jakoś trudno mi się przekonać, bo leniwa jestem, ale wypadałoby w jakieś szachy choć pograć! (Czy to jest sport?).
To jest sport! Na dodatek taki kondycyjny, bo trzeba szybko grać 😉
Chandra to coś, co mnie ostatnio zaczęło dopadać. Walczę dzielnie, ale pogoda nie pomaga…
Nie mam wanny :o( mamy prysznic, ale sukcesywnie dążę do wysłania go w kosmos i w jego miejsce wstawienia wanny. Na kąpiel mogę sobie pozwolić, gdy jadę do mamy na weekend – zamykam się w łazience, robię sobie pachnącą, gorącą, pełna pianki kąpiel, włączam muzyczkę (nie zawsze – czasem w takie dni lubię posłuchać ciszy), biorę do jednej ręki książeczkę (nie zawsze, czasami muszę po prostu zamknąć oczy i myśleć nic), a do drugiej dobrego drinka tudzież lampkę winka ;o)
Czekoladę robię identyczną jak Bogusia w swoim sklepiku, też dobry sposób na chwilunię zapomnienia.
Od wiosny do jesieni mogę zamknąć się w domu nad jeziorem i tam walczyć z chandrą – koc w rękę i na pomost, albo spacer do lasu. A wtedy zaczynam ze sobą rozmawiać, mówię co mi na duszy leży i dlaczego mnie to tak bardzo boli, że aż łzy ciekną po policzkach. Nie zawsze od razu mi pomaga, ale jednak.
Na zakupy przy chandrze nie chodzę – kiedyś zrobiłam taki błąd, potem miałam wyrzuty sumienia, że kupiłam np. kolejne 13-cm szpilki (a mam 175 cm wzrostu) albo sukienkę, której pewnie nigdy nie założę. Nie dość, że chandry się nie pozbyłam to jeszcze miałam kartę kredytową do spłacenia.
Muszę Ci powiedzieć, że bez wanny nie mogłabym żyć. Choćby nie wiem jak mała łazienka (przez ostatnie trzy lata miałam mniejszą niż w kawalerce, 1,5 m.kw) musi znaleźć się w niej wanna, bo nawet w takiej 120cm można się rozgrzać kąpielą. 🙂
Rozmowa ze sobą faktycznie pomaga – ja do siebie piszę… 🙂
U mnie jest zawsze to samo: herbata, czekolada, kocyk, dobra książka, muzyka sącząca się z głośników (najlepiej filmowa) i kilka zapalonych świec. Oczywiście wszystko jednocześnie i najlepiej podczas wyjazdu w góry 🙂
Spa, kąpiele itp. tylko i wyłącznie na chandrę pt. 'O Boże, jaka ja brzydka, nie mogę na siebie patrzeć'. W innym przypadku to na mnie nie działa 🙂
Wyjazd w góry to jest to. 😉
Kilka sposobów by się znalazło. Najczęśćiej wracam myślami do przyjemnych pobytów w Domku pod orzechem w Izerach, czasami czytam, a najlepszym sposobem jest ruch na świeżym powietrzu, nawet wtedy, gdy pada deszcz i wieje wiatr. Mogę być przemoczona, padnięta ze zmęczenia, ale kilkadziesiat kilometrów rowerem czyni cuda.
Nie nooo, podziwiam!
Temat tak ciekawy, że nawet ja skuszę się na mój pierwszy komentarz tutaj 🙂
Na chandrę mam kilka sposobów. Wiele z nich zdążyło się już przewinąć, ot chociażby trunki: pyszna kawa, herbata (ostatnio moja nowa zdobycz – poziomkowa!) i oczywiście niezastąpiona czekolada.
Jednakże w zeszłym tygodniu postanowiłam wypróbować coś, o czym opowiadała mi moja mama, a mianowicie… zakupy. Ale nie byle jakie zakupy – tylko takie w księgarni. I muszę przyznać, iż połączenie:
a) spotkania z przyjaciółką
b) uzupełnienia domowej biblioteczki (w tym "Zachcianek" I "Sklepik z niespodzianką: Bogusia" ;))
c) kawy + ploteczek
zdecydowanie zdaje egzamin. Choć dla bezpieczeństwa moich oszczędności zostawię go na szczególnie paskudne humory.
Za to mój bardziej kameralny sposób, to po za czytaniem: słuchawki w uszach, ulubiona muzyka i blok rysunkowy. Nic nie pomaga mi lepiej, niż wyrzucenie wszystkiego na papier w postaci paskudnych bazgrołów! 🙂
Witam na pokładzie!
Buszowanie między półkami księgarni to znakomity sposób na chandrę! Ale ja lubię to robić w samotności. Nikt mnie wtedy nie pospiesza i nie poleca książek, których nie chcę przeczytać. 🙂
Kawa plus ploteczki za to jak najbardziej.
Chandra,znam tę panią,ale do przyjaciółek nie zaliczam.
Mówię jej o tym, ale nieee, ta jakby głucha.Wraca i to na dodatek,kiedy chce,nie żeby się zapowiedziała,skąd.Przyłazi i się rozgaszcza.To ja ją ignoruję, książką, a co, niech ma.Nie lubi, jej sprawa, co się pcha, tak?
Ciasteczkiem,sernik,szarlotka,tej przyjemności to ona nie znosi.I muzyka i biodro w prawo i w lewo i ósemki i cza cza cza, niech ma.Odchodzi.Niestety, twarda sztuka i wraca ,to ja ją książką, ciastko,cza,cza cza.Tak sobie myślę,że ja wredna,a ta wraca,chyba mnie lubi"kobita".Fanka jakaś, czy co?
Pozdrawiam Ewa M.
No właśnie, szczęście to ani kobita ani facet, a chandra… Nawet dać kopa w cytopyge nie wypada…
Mam różne sposoby na chandrę, jednym z nich jest zajadanie się chipsami i popijanie colą, do tego oglądanie po raz setny jakiegoś filmu kostiumowego (zazwyczaj i tak i tak pada na "Trzech muszkieterów"). Innym razem albo idę do biblioteki lub księgarni i kupuję kolejną książkę, jak mam oczywiście na nią pieniądze (student biedny) 🙂
Jednym z moich sposobów na chandrę jest również wsiąśc na rower i pojechac gdzie mnie oczy poniosą:)
Tylko że taką możliwośc mam jedynie wtedy kiedy pojadę na weekend do domu. Wiosną, latem nie da się w dużym mieście usiedziec, szlag po prostu trafia. Jeżdżenie rowerem po mieście nie ma takiego uroku, jak po polach i lasach dawnej Puszczy Sandomierskiej 😀
Przypomniałam sobie: włóczęga konno to świetny sposób na panią Ch. Tylko potem mięśnie bolą. 🙂
Na chandrę najlepsza jest robota. Co tam kto sobie życzy: zmyć gary, umyć okna, wyszorować piecyk, itd…. od razu myśli zajęte to i chandra znika 😉
I zmęczona padam, by spać snem sprawiedliwej. Hmm… może to i racja? Sprawdzę przy najbliższej okazji.
Zachęcająco brzmi ta kąpiel a'la Kleopatra. Wypróbowałabym ją już dzisiaj, niestety nie mam ani kapki mleka, a śmietana kwaśna raczej do takich rarytasów nie pasuje. Ech… :))
A na chandrę- stosuję, wszystko to, co podałaś. No może poza ostatnim punktem. Jak mam gorszy nastrój to już z pewnością nie mam ochoty na nadrabianie zaległości w pracy :))
Aaaaa! Tylko nie kwaśna! Słodko i pachnąco ma być!
Moja mama powinna mi dać na drugie imię Chandra, tak łatwo w nią popadam.
Na chandrę (tę moją) dobrze wpływa:
– czytanie książek (ciekawych blogów też),
– dobra kawa ("papieros" nie napiszę, bo małż zobaczy i będzie klops)
– spacer po Empiku, Matrasie lub innej księgarni (jak kupię dobrą książkę, mam zazwyczaj po chandrze),
– ploty z fajną koleżanką,
– wyjazd (czasami obojętnie gdzie).
Szkoda, że nie mogę napisać "kąpiel", ale nie jestem zwinna i giętka, więc w brodziku się nie zanurzę. No i woda tu staje się szybciej zimna niż w wannie.
Na upartego w brodziku można się zwinąć, czy cóś. 😀
No i masz… dopadła mnie ta cholera… już od wczoraj coś mi niewyraźnie było, a dziś jak nie przyiwani z samego rana…! Wrrr… poszłam na zakupy (wbrew samej sobie; usprawiedliwiłam się przed sobą, że w sumie coś ładnego na święta się przyda). Zakupy nie pomogły. Zwolniłam się wcześniej z pracy – na nic… Wysprzątałam mieszkanie. Dalej chandra. Nie wiem co mam ze sobą zrobić, żeby mi przeszła. I jedyne, na co mam ochotę, to coś… rozpirzyć… dosłownie, najchętniej wzięłabym jakiegoś drągala i waliła w coś. Ewentualnie mogłabym walić w podłogę… dobrze, że nie mam żadnego kija pod ręką… Chociaż może to jest kolejny sposób na chandrę?
Oby ta cholera ode mnie poszła, bo jutro urlop, mnóstwo spraw do załatwienia a ona się mi tu panoszy w najlepsze….
Przypomniało mi się, jak ja MUSIAŁAM pewnego czasu coś rozpirzyć. Chwyciłam pierwsze szkło, które miałam pod ręką (kubek), wybiegłam na dwór i cisnęłam o ścianę domu. I… kubek odbił się od ściany (był arcopaku) i walnął w samochód. Całe szczęście, że szyby nie zbił.
Poczułam jak chandra spływa mi do palców u stóp i wybuchnęłam śmiechem. To było najbardziej nieudane rozpirzenie w moim życiu, ale zadziałało. ! 😀
Buahaha no padłam 😀 Ty dobrze żeś tym w łepek nie dostała ;P Pikne rozpirzanie 😉
Myślałam ,że tylko mnie "To" spotkało ..;/ niby święta za progiem a mi się coś nie tak dzieje tu płakać za chwile zrobiłabym popis latających talerzy… ojjj pomóżcie kobitki bo ani czekoladka ani zakupy nie pomagają ….
Chwyć jakąś istotę żywą i zatańcz z nią w ramionach. A potem popłacz tak od serca. Na koniec zjedz opakowanie ptasiego mleczka.
Powinno pomóc. 😉
dziękuje .. jutro przywołam moją sierściuszkę niezawodną w takie ponure chwile i się jej pożalę …
Właśnie sobie uświadomiłam, czego potrzebuję… dobrej, pachnącej kąpieli, ciepłego otulającego ręcznika i ciekawej książki. Idę to uskutecznić, bo mąż jest właśnie jakiś taki, dziecko też jakieś takie, kot jakiś taki…. Idę.
Mój niezawodny sposób na chandrę i inne podobne przypadłości to wyjazd do Ojcowa pod Krakowem z jakimś człekiem lub poprostu zapasem książek 🙂
Jadę najczęściej do tego samego pensjonatu, tam mam pokoik z balkonem na którym w ciepłe dni urządzam sobie królewskie śniadanko – czytaj ciepłe kakałko ze świeżą chałeczką, masełkiem i powidłami 🙂 Rozkoszuję się widokami i obserwacją tamtejszych okolic i ludzi dla których czas nie gna jak dla nas mieszczuchów tylko jest podporządkowany im. Nikt nigdzie się nie spieszy, nikt nie jest spóźniony lub zaganiany. Ludzie tam żyją jakby nie mieli zmartwień i kłopotów a czas… Czego nie zrobią dziś, zrobią jutro… nawet jak jutro będzie oznaczało termin za tydzień. Tego im zazdoszczę 🙂 Poza tym są tak mili, uczynni i szczerze przyjaźni, że nie chce się od nich wyjeżdżać.
Dla mnie to miejsce na naprawę duszy, przewietrzenie głowy i nabranie sił 🙂 Szczerze polecam 🙂
od dawna zbieram się do kąpieli Kleopatry, mam tylko problem, tym mlekiem mam się polewać zimnym? czy mam je podgrzać,a wtedy nie zrobi mi się budyń po prostu?