Ciekawy temat zadała Czytelniczka Bujaczek – otóż ma przed sobą lekturę „Zmyślonej” (coś rzadko wspominam o tej książce, nie wiem dlaczego), poradziłam jej więc, by miała pod ręką pudełko chusteczek.
Wiem, że lubicie śmiać się i płakać – na zmianę – przy czytaniu książek (bądź co bądź same się na ten temat wypowiedziałyście w którejś ankiecie), wiem, że moje książki i śmiech, i łzy Wam zapewniają, ale teraz pytanie: która z nich jest według Was najbardziej emocjonująca?
Ja najbardziej spłakałam się nad „Zmyśloną” (rozmowa Patryk-Łukasz), „Grą o Ferrin” (zakończenie) i „Sklepikiem z Niespodzianką. Adelą” (tej ostatniej jeszcze w łapkach nie miałyście, ale niedługo wrzucę jakiś fragmencik, tak ku pokrzepieniu serc). Wiem, że to dziwne, jak autorka płacze nad własną książką, ale ja zawsze bardzo się utożsamiam z moimi bohaterami i przeżywam ich przygody jak swoje własne. Najbardziej ubawiłam się pisząc „Poczekajkę”. Zaraz potem „Lato w Jagódce” (ten książę ze zdechłym ptakiem…).
A Wy, moje Kochane?
Nad jakimi książkami innych autorów śmiałyście się do łez, a czytając które zużyłyście paczkę chusteczek?
PS. Ten artykuł okraszam okładką „Zmyślonej” w starym dobrym zielonym wydaniu. Właściwie co wydawca chce od tych okładek…?!
21 komentarzy
Najbardziej płakałam chyba przy "Samotności w sieci" …serio wyłam okrutnie.
Płakałam też chyba "Zmyślonej"
"Lato w Jagódce" tam śmiałam się głośno dosyć – pamiętam bo mi Tola uwagę aż zwróciła…:)
Oooo… Nie sądziłam, że moje słowa wywołają nowy temat do rozmów 😀
Chwilowo z Twoich książek to na Poczekajce najbardziej się śmiałam i płakałam ;D Ale jak sama napisałaś Zmyślona przede mną ;D (chyba się zaraz za nią wezmę, a na pewno w weekend!).
A inne książki? Tak żeby śmiać się i płakać? Hmm… Cholipka! Nie pamiętam… 😀 Płakałam na "Nie zapomnę" Górskiej…
Mam! Płakałam i śmiałam się na "Blondyn i Blondyna" Kulus 😉
Ostatnio płakałam czytając historię odtrąconego przez matkę Pawła z "Lata w Jagódce". Mąż patrzył na mnie jak na wariatkę. A książę ze zdechłym ptakiem rzeczywiście był rozbrajający 🙂
Ja wyłam jak bóbr przy książce " Marley i ja" wiem nie jest to lektura wysokiego lotu. Ale pamiętam jak dziś jechałam autobusem i siedziałam obok kierowcy, tak strasznie się rozryczałam czytając, że aż biedny pytał się co się stało. A śmiałam się do łez przy książkach Grocholi z serii Judytowej.
Dużo płaczę z książką w ręku. Niestety Pani twórczości jeszcze nie znam, ale jest to moje tegoroczne postanowienie/tak na marginesie/. Przy czytaniu tej notki od razu przypomniałam sobie "Bez przebaczenia" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej i "Zawsze przy mnie stój" Carolyn Jess-Cooke. Ryczałam jak durna.
Uwielbiam poziomki i tak się akurat złożyło, że w mojej księgarni wpadły mi w łapki dwie Pani Poziomeczki czyli "Rok w Poziomce" oraz "Powrót do Poziomki" i….. Teraz sama już nie wiem czy bardziej płakałam przy smutnych momentach, czy ze śmiechu…. Faktycznie z Pani książkami trzeba uważać w środkach komunikacji miejskiej i różnej innej takiej 🙂 I to nie tylko dlatego, że można być posądzonym o totalne wariactwo, ale głównie dlatego, że później znajomi żyć nie dają bo sami chcą te CUDA przeczytać 😀 😀 😀 😀 Egzemplarze, które upolowałam w księgarni już wędrują 🙂 Może kiedyś wrócą i znów trafię do Urli? 🙂 A jak na razie już gnębię "moją" 🙂 Panią w księgarni o kolejne Pani książeczki 🙂
Co do książek Kejt to z serii zielonej najbardziej spłakałam się przy Zmyślonej. I to właśnie w tym momencie, który autorka wymieniła. Rozmowa Patryk – Łukasz. Chociaż równie poruszająca była dla mnie strata Patrycji. Dzieci to jest to co mnie porusza zawsze i niezmiennie.
Są też na szczęście najwspanialszym źródłem radości.
Uśmiałam się najbardziej, kiedy prowadziły krowę na randkę!
Ferrin jest w ogóle dla mnie szczególny. Koniec "Gry" rozkłada na łopatki (paczka chusteczek to mało).
Chociaż i uśmiechnąć się można np.jak Anaela usiłuje zobaczyć na swoim czole znak leczących.
Jeśli chodzi o książki innych autorów..
Ryczałam przy końcówce "Zaklinacza koni" i "Spóźnionych kochankach" i "Trędowatej".
Najbardziej uśmiałam się przy Sapkowskim i jego niesamowitym "Narrenturm" Polecam serdecznie!
Najbardziej śmiałam się przy "Szaleństwach panny Ewy" Makuszyńskiego i "Poczekajce", a płakałam… Nie pamiętam, żebym się porządnie wypłakała przy jakiejś książce. Na pewno wzruszyła mnie "Jesienna miłość" Sparksa i "Oskar i pani Róża" Schmitta. Częściej płaczę na filmach, ale nie o tym tu mowa 🙂
Oczywiście we wszystkich książkach Kejtmożna się pośmiać ale chyba najbardziej się uśmiałam czytając "Rok w Poziomce" 🙂
ryczałam przy "Zmyślonej". Książki Richarda Paul'a Evans'a
również doprowadzająmnie do łez . Pamiętam raz się wkurzyłam na Niego i pomyślałam – tak się nie robi przez te łzy jak mam skończyć czytać książkę 🙂 i w dodatku będzie cała z mokrymi plamami :). Przy książkach Sapkowskiego również się pośmiałam
oraz przy książkach Moniki Szwaji.
O a poryczałam się również przy "Oskar i Pani Róża" Erica-Emmanuela Schmitt'a.
Bardzo często płaczę czytając. Pamiętam pierwszą książkę przy której się popłakałam. To lektura "Chłopcy z Placu Broni" , a ostatnio Ps. Kocham Cię i Zmyślona 🙂
Nie czytałam jeszcze "Zmyślonej". Widząc jednak emocje innych towarzyszek chyba na nią się zdecyduje
ps. aktualnie płaczę ze śmiechu przy "Zapiskach z wielkiego kraju" (małej wyspy jeszcze nie zdobyłam) 😀 super książka
Jest parę książek, w czasie czytania których głośno się śmiałam. A wśród nich:
"Na wyspach Hula Gula" Marii Czubaszek
"Lądowanie w Garwolinie" Joanny Chmielewskiej i
"Maria i Magdalena" Magdaleny Samozwaniec.
Nie pamiętam książek, przy których lałam rzewne łzy, ale to wina sklerozy 🙂
Oj "Zmyślona" to mnie wykończyła 🙂 Wspaniała ksiażka, ale niosła ze sobą taki ładunek emocjonalny, że musiałam sobie zrobić przerwę w czytaniu 🙂 A teraz właśnie skończyłam "Powrót do Poziomki"! Ach ten Andrzej, ta opowieść jest chyba najbardziej "słodko-gorzka".
Po raz pierwszy chyba w życiu ryczałam ze śmiechu czytając oczywiście Anię z Zielonego Wzgórza i jej sposób na ufarbowanie włosów.Ryczałam zaś z żalu czytając Małą księżniczkę.Potem to już z górki,często miewałam takie nastroje czytając książki
Ostatnio spłakałam się i zasmarkałam na "Zmyślonej" właśnie. Strasznie przeżywałam tą część. Taka bomba emocjonalna a nie książka – ale cudowna!!Za to zdecydowanie wolę płakać ze śmiechu. Więc czytając Twoje Kejt książki można ryczeć ze śmiechu co chwilę (masz poczucie humory na 6!). Z innych książek do śmiechu i poprawy nastroju polecam Christophera Moore'a i jego twórczość, np:" Wyspa Wypacykowanej Kapłanki Miłości" 😀 absurd goni absurd..ale booooski!! 😀
Agulek 🙂
Ostatnio skończyłam czytać "48 godzin" Magdaleny Kordel no genialne teksty, uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Co do łez, to do dzisiaj pamiętam książkę czytaną kilka lat temu, "Długa droga do domu" Danielle Steel, do końca życia zapamiętam fragment przy której zachodziłam się płaczem.
Tak samo jak zapamiętam "Zmyśloną", oj polały się łzy polały i ciesze się że teraz wiem, ze nie jestem osamotniona w tych odczuciach;-)
a co do uśmiechu to przezabawny był opis kręcenia teledysku do Poczekajki, że o wszystkich zoologicznych przygodach już nie wspomnę.
Basia;-)
A ja Pani Kasiu, zaczelam wczoraj czytac "Rok w Poziomce". Bylam akurat na koniach z moja corka(jestem tam codziennie)i …. chyba zostalam zle odczytana, bo co chwile parskalam smiechem. Ma Pani doskonale teksty i lekkosc pisania. Nieczesto zdarza mi sie plakac czytajac, ale mialam taki moment , powiedzialabym dyskomfortu, czytajac "Malowane ptaki" Fiony Bullen. Nota bene polecam goraco lekture tej ksiazki. Pamietam tez z okresu dorastania "Lesia" Chmielewskiej. Choc przyznac musze, ze kiedy po latach probowalam wrocic do tej pozycji, niestety nie mialam juz tego typu reakcji. Coz, mlodosc jest jak widac bardziej spontaniczna…
Właśnie dostałam sms – a od mojej pracowej koleżanki: "Czytam kręcenie teledysku Patrycji i kwiczę". No właśnie jej tak samo mówiłam, dając jej książkę. Do łez ze śmiechu była też Ewa Białołęcka i prawie każda Szwaja. Jak też wiele innych książek, które pewnie przypomną mi się nocką ciemną.
A ze smutności spłakałam się przy autobiografii mistrzyni olimpijskiej rosyjskiej łyżwiarki Katii Gordiejewej "Mój Siergiej". I po "Czarnej liście" Aleksandry Marininy. Jak też po wielu innych książkach, które pewnie przypomną mi się nocką ciemną.
Anna
a jeszcze przed nocą przypomniały mi się dwie śmiechowo – płaczowe lektury retro – pierwsza to "Dzikuska" Ireny Zarzyckiej, jak również jej dwie powieści o Adriance (Królewski lot i Wieczna młodość), a druga, którą bardzo przeżyłam jako nastolatka to "Perła Szanghaju" Antoniego Marczyńskiego. Mój Boże, jak ja go żałowałam tego głównego bohatera…
Anna
Nie mam pojęcia. Mam w domu Twoje "zielone" wydania serii Poczekajkowej i osobiście bardzo je lubię 🙂 pasuje do fabuły.
Hmm.. a oto książki, choć przyznam, że największe emocje związane z czytaniem przeżyłam właśnie nad lekturą Twoich książek i sagi "Zmierzch" Stephenie Meyer. A poza tym również:
"Chłopcy z placu broni" – popłakałam się nad losem tego biednego chłopca.. no masz, chyba dlatego niespecjalnie do niej wracam, jakoś strasznie przeżyłam jego śmierć.
"Sekretny język kwiatów"
saga "Heartland" – różne rzeczy się tam działy, oj różne.. ale wspaniałe książki. Może też dlatego, że jestem zakochana do granic możliwości w koniach? Ach.. ten wiatr we włosach podczas galopu.. 🙂
I jak siebie znam, byłoby tego o wiele, wiele więcej. Po części może dlatego, że jestem romantyczką, wrażliwą i delikatną, pełną empatii kobietą, a po części dlatego, że przeczytałam naprawdę całą masę książek 🙂 to moja kolejna pasja 😉
Pozdrawiam i przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale nie miałam jak 🙂 Paulina
Płakałam przy wielu książkach, ale najbardziej przy "Losie powtórzonym" J.L. Wiśniewskiego, "Samotności w sieci" tego samego autora i "Poczekajce" Kejt Em.
Śmiałam się w głos czytając "Poczekajkę", "Zachcianek", "Rok w Poziomce" i "Sekretnik" w/w autorki, "Wampir z m-3" "Kroniki Jakuba Wędrowycza" Andrzeja Pilipiuka i "Przyjaciół" Marty Madery.
Kasiula