Ostatnio wolę słuchać, niż mówić (może to kwestia chorego gardła?) ten artykulik nie będzie więc moją opowieścią o koleżankach i kolegach „po piórze”, tylko pytaniem do Was, Kochane: skoro tu jesteście, na mojej stronie, to znaczy, że polska literatura nie jest Wam obca, przeciwnie, jest Wam miła (chyba, że należycie do kolegów kazika i wchodzicie tu, żeby się masochistycznie podręczyć, ale koledzy i koleżanki kazika to margines marginesów) jakich więc pisarzy i pisarki „bierzecie w ciemno”?
Ja cenię polską literaturę od lat (i nie dlatego, że sama piszę, bo czytam nieco dłużej). Zauważyłam, że dzieli się na trzy główne nurty:
1. literatura kobieca (jak bardzo szowinistycznie by to w czyichś uszach nie brzmiało, ja tam nie mam nic przeciwko takiemu zaklasyfikowaniu, bo faktem jest, że piszę przede wszystkim DLA KOBIET) bardzo, bardzo różniąca się od amerykańskiego potopu singielek na Manhattanie – ciepło, serdeczność, miłość, przyjaźń, powrót do korzeni, nostalgia za wsią – to według mnie jej główne cechy, które odróżniają naszą twórczość od hamerykanizmów;
2. polska fantastyka, stojąca na całkiem dobrym poziomie, której brakuje do tej zagranicznej (też w większości amerykańskiej) jedynie dużych hollywoodzkich pieniędzy i P. Jacksona, a spokojnie mielibyśmy, choćby z takiego Wiedźmina, „Władcę Pierścieni”;
3. książki biograficzne i podróżnicze, czyli nasze Blondynki na krańcach świata i Danuty Wałęsowe oraz Mannowie i Maternowie w rozmaitych odsłonach (piszę to bez ironii).
O polskiej literaturze „ambitnej” (czyli tej spod znaku Nike, Transów itp) się nie wypowiadam, bo przeczytałam fragment Pawia królowej i przeszła mi ochota na więcej (może zazdroszczę? tej Nike? ;D), co nie znaczy, że macie się nie wypowiadać Wy.
Jeszcze raz więc: co lubicie czytać, kogo, z naszych rodzimych twórców kupujecie w ciemno, na co czekacie, co jest Waszym polskim ODKRYCIEM ostatnich lat ale też… czego nie lubicie, co w polskiej prozie Was męczy i wkurza, czego jest za dużo?
Wypowiedzcie się, Kochane, a ja będę wyciągać wnioski i pisać dla Was takie książki, jakie chcecie czytać.
PS. To nie jest domaganie się peanów na moją cześć! Naprawdę i na serio chcę poznać Wasz gust czytelniczy z pominięciem twórczości Katarzyny Michalak!
PS2. Tam obok są nowe akniety, krótsze niż zwykle, ale za to cztery.
PS3. Pamiętajcie, że komentarze są moderowane, czyli muszę je zatwierdzić. Nie giną w czeluściach internetu, tylko czekają, aż znajdę się w zasięgu kompa, wejdę na stronę i kliknę „tak, tak, opublikuj!!”.
PS4. Dlaczego w ankiecie nr 1 nie ma Sellinarisa i Amrego?! To pytanie do niejakiej Kejt Em, która się potem martwi, że nie znacie „Gry o Ferrin”…
PS5. Jest zimno! DOKARMIAJCIE PTICE! Zamiast słoniny, która w takiej temperaturze twardnieje na kamień i ptaki więcej energii tracą na jego łupanie, niż zyskują po zjedzeniu, sypcie łuskane ziarno słonecznika. Odchowałam na nim już parę pokoleń sikorek, kowalików, dzięciołów i… wiewiórek :).
55 komentarzy
No to do dzieła :):):)
Opisywać nie będę, bo mój gust znasz 🙂
Niestety tych od Nike itp. nie rozumiem, chyba zbyt tępa jestem P
Sabiniu, ja znam, ale odwiedzające tę stronę mogą nie znać. Bardzo więc proszę o dłuugą wypowiedź.
Co do Nike: więc zbyt tępych jest nas już dwie :/
Trzy. W kwestii Nike:-))) A moje ulubione polskie autorki, poza autorką tegoż bloga…hmmm…
1.Joanna Chmielewska. Od lat.
2.Maria Ulatowska
3.Katarzyna Grochola
4.Monika Szwaja
5.Maja Kotarska ( w ciemno każdą książkę:-)))
Asiu, w kwestii Nike: nikt nie jest doskonały… 😉
Takie które przychodzą mi pierwsze na myśl: Sapkowski, Tokarczuk, Pawlikowska – Jasnorzewska, Twardowski (a co tam,z poezją też pojadę, choć to stare dzieje), Cejrowski, Pawlikowska (choć wg mnie Cejrowski pisze lepiej), Kapuściński, odkrycie ostatnich miesięcy Ćwiek (seria o "Kłamcy"), swego czasu lubiłam Grocholę, Samozwaniec, lubię Sienkiewicza (wg mnie pisał naprawdę fajne powieścidła).
To są ci pierwsi, którzy przychodzą mi do głowy. Lista jest zasmucająco krótka.
Ale chyba częściej sięgam po literaturę obcą 🙂
Co mnie denerwuje? Mam pewne zastrzeżenia do Pawlikowskiej i wydaje mi się, że mogę je mieć, bo posiadam sporo jej książek 😉 Niestety ostatnio ma tendencje do pisania o krajach, o których – takie mam wrażenie – niewiele wie. Bardzo rozczarowała mnie książka o Tybecie. Było tam troszkę idyllicznych bzdur jacy to oni wszyscy są pokojowi. Nie lubię tworzenia takich mitologii.
Myślę też, że wieli polskim autorom nie daje się szansy wydania książki lub też słabo się ją reklamuje, ale to inna bajka.
Czytałam jeden przewodnik Pawlikowskiej (gdy szukałam materiałów o Indiach) i niewiele się dowiedziałam, podzielam więc Twoje zdanie.
To ja jestem jedną nogą po drugiej stronie lustra, bo i te "od Nike" i te lżejszego kalibru- "babskie czytadła" czytuję i lubię, w zależności od nastroju – a to klasyka, a to harlekin…różnorodnie bardzo.
Masłowska to akurat niekoniecznie, ale to nie jest przykład reprezentatywny dla współczesnej literatury tzw. ambitnej.
kogo lubię i czytam (kolejność nie gra roli):
Kuczok, Pilch, Tokarczuk, Gretkowska, Stasiuk, Ligocka, Krall, Myśliwski, Huelle, Dehnel – to z tych "nikowych" 😉
A z lżejszych: Musierowicz, Nowak, Szwaja, Sowa, Zaczyńska, Lingas- Łoniewska ( można rzec: moje odkrycie 2011, można się czepiać stylu, ale historia wciąga i trudno się oderwać, bardzo dużo emocji).
Ostatnio trochę odpoczywam od polskich, lekkich. Za dużo jak dla mnie słodyczy i bajkowatości, lubię optymizm i happy endy, ale nie w nadmiarze, i tych domków, dworków, sosnowych nad rozlewiskami wśród bzów mam dosyć.
Humor, tajemnice z przeszłości, wątki historyczne – o, to tak. Za dużo tragedii i cierpienia – nie.
W każdym razie – najważniejsze, żeby była różnorodność, wtedy każdy wybierze coś dla siebie.
Pozdrawiam.
Trudno, prawda wyszła na jaw – pomimo wykształcenia humanistycznego (nawet wyższego) jestem tępa jak obuch siekiery, bo też tej nagradzanej literatury nie rozumiem niestety… Coś tam czytałam jedynie Olgi Tokarczuk, ale bez fajerwerków.
Natomiast w ciemno to (poza KejtEm) Monika Szwaja, Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Joanna Chmielewska, Maja Lidia Kossakowska, Anna Brzezińska, Wojciech Cejrowski, Maciej Grabski (mam nadzieję, że nie skończył swojej twórczości na dwóch tomach "Księdza Rafała" bo szkoda by było), Andrzej Pilipiuk, Izabela Sowa, Ewa Stec, Małgorzata Kalicińska, Andrzej Sapkowski – to tak na szybko.
Poza tym czytam sporo klasyki polskiej na czele z ukochanym Sienkiewiczem i, trochę do tej pory niedocenianym, Kraszewskim.
Sięgam po młodych autorów, bo przecież w każdym może się kryć potencjalny geniusz polskiej literatury, ale jakiegoś olśniewającego odkrycia jak na razie nie zaliczyłam.
Czego w literaturze nie lubię (w każdej, nie tylko w polskiej) to zbytniego wulgaryzmu – czasem wiadomo, to mocniejsze słowo jest potrzebne, ale nie w co drugim zdaniu. Oprócz tego niesamowicie drażnią mnie zbyt dosłowne i rozbudowane aż do śmieszności opisy erotyczne – tu zdecydowanie wolę jak autor zostawia czytelnikowi miejsce na własną imaginację.
Śmieszy mnie kiedy autor pisze o czymś o czym nie ma pojęcia – z racji miejsca pracy i zamieszkania pilnie zwracam uwagę na brednie wypisywane na temat wsi i szkolnictwa, ale i inne rzeczy się też w oczy czasem rzucą.
I jeszcze z własnej i nieprzymuszonej woli nie wezmę do ręki literatury martyrologicznej (taki uraz) oraz książki w której opisana jest krzywda dziecka – nigdy nie przepadałam za taką tematyką, a odkąd mam mojego Piotrka to na miejscu takiego maltretowanego dziecka widzę moje własne…
Nie potrafię w takim wypadku oddzielić fikcji od prawdy – ale to już nie zarzut dla literatury jako takiej, ale mój prywatny świr;)
Ania to chyba obie mamy takiego samego świra 🙁
Odkąd jestem mamą nie tykam takich książek, dostaje od razu jakiejś nerwówki 🙁
Scen erotycznych raczej w moich powieściach nie uświadczysz, bo… uważam, że wystarczy zasugerować, a Czytelniczka dalej już sobie wyobrazi.
Za "Księdza Rafała" muszę się chyba wziąć, bo wiele dobrego czytałam o tej książce.
Zawsze staram się wiedzieć, o czym piszę, a jeśli niemożliwe jest osobiste uczestnictwo (patrz: Indie) to przynajmniej przygotowuję się do tego wirtualnie, bo też drażnią mnie książki, których autor nie ma pojęcia o czym pisze (patrz: weterynaria).
Co do krzywdy dziecka: po urodzeniu Patryka też tak mam, więc książek o maltretowaniu dzieci nie przewiduję (choć trzeba o tym mówić, bo niestety jest to dużo częstsze niż znęcanie się nad zwierzętami, ale niech ktoś inny o tym pisze…).
W polskiej literaturze szukam przede wszystkim odprężenia i mile spędzonych chwili w doborowym towarzystwie. Nie muszą to być lektury napisane przez Sienkiewicz, Mickiewicza i innych tego typu autorów, bo muszę przyznać, że nie przemawiają oni za mną, albo najprościej w świecie jestem do nich za głupia. Wolę książki napisane przez autorów takich, jak: Agnieszka Lingas-Łoniewska, Beata Andrzejczuk (która pisze rewelacyjne książki dla młodzieży, a jednocześnie nadają się do czytania także dla rodziców, by lepiej mogły poznać swoje pociechy), MAłgorzata Gutowska-Adamczyk, Karol Arentowicz, Jacek Skowroński, Romek Pawlak i wielu innych wspaniałych ludzi, którzy przez większość skreślana jest tylko i wyłącznie przez myślenie, że to co obce jest lepsze.
To tak chyba z grubsza 🙂
Z literatury kobiecej najczęściej czytam Krystynę Siesicką, Małgorzatę Gutowską-Adamczyk, Małgorzatę Musierowicz i oczywiście Ciebie Kejt (w sumie to Ty jesteś na początku listy i mimo że nie chcesz, to nie da się Ciebie nie chwalić! :))
Z fantastyki już więcej. W ciemno kupuję Andrzeja Pilipiuka. Lubię też Andrzeja Ziemiańskiego oraz Sapkowskiego (dużo tych Andrzejów się uzbierało…). I dodam jeszcze Jakuba Ćwieka.
Biografie to raczej nie, ale z podróżniczych cenię sobie Cejrowskiego.
Co do ambitnych… podciągnęłam pod tę kategorię lektury szkolne, mimo że mało która mogła pochwalić się swoją ambitnością… 🙂
Ludzie jeżą się słysząc hasło 'literatura polska'. A niepotrzebnie, bo mamy wielu autorów którymi możemy się pochwalić (i tu znów ukłon w Twoją stronę Kejt).
Jedno co, to można by było polepszyć niektóre polskie okładki, bo treść treścią, ale jednak zawsze pierwsze wrażenie musi być. 🙂
Dzięki, Freesia :).
Moim odkryciem jest Jacek Komuda i jego "Samozwaniec" tom I.
Mam nadzieję, że moje okładki Cię satysfakcjonują? 🙂
Twoje są przepiękne. Szczerze mówiąc zanim zabrałam się do czytania 'Powrotu do Poziomki', spędziłam bite 20 min na oglądaniu okładki i pogrążaniu się w myślach o swoim przyszłym (a nawet bardzo przyszłym…) domku bez łap 🙂
Dziękuję, dziękuję bardzo, staram się jak mogę. 🙂 Domku (bez łap, a może i z łapami!) życzę serdecznie. To jest coś… pięknego. :_)
Bardzo lubię polską literaturę (głównie autorstwa kobiet). Od wielu lat czytam i kupuję "w ciemno" Joannę Chmielewską. W mojej biblioteczce miejsce znalazły książki Hanny Cygler, Moniki Szwai, Ireny Matuszkiewicz, Danuty Noszczyńskiej, Ewy Stec, Małgorzaty Kalicińskiej, Katarzyny Grocholi, Doroty Terakowskiej, Iwony Menzel, Izabeli Sowy, Grażyny Bąkiewicz, duetu Gacek – Szczepańska, Małgorzaty Kursy, Manuli Kalickiej, Olgi Rudnickiej, Justyny Szymańskiej, Hanki Lemańskiej, Beaty Kępińskiej i niejakiej Katarzyny Michalak 🙂 Ostatnio dołączyły do nich (można to nazwać moim odkryciem) powieści Małgorzaty Gutowskiej – Adamczyk.
Żebyście mnie nie podejrzewały o szowinizm, przyznaję się do posiadania książek Jana Grzegorczyka, Janusza Wiśniewskiego, Waldemara Łysiaka, Wojciecha Manna i Bogusława Wołoszańskiego.
Mojego syna – gimnazjalistę zarzucam książkami Beaty Pawlikowskiej 🙂
O, Łysiak, jego też odkryłam całkiem niedawno, choć zmogłam jedynie trzy książki. One same były bardzo okej, ale od polityki, brudnej polityki, a taka jest ostatnio uprawiana, dostałam choroby morskiej…
Czy Chmielewska Cię nie rozczarowuje? Mnie "Gwałt" zbulwersował – choćby tytułem, to nie jest temat na komedię kryminalną…
Rzeczywiście, "Gwałt" to tak jakby nie Chmielewska pisała. Nie ten temat, humor…
Z polskich pisarzy cenię i czytam z chęcią i bez zastanowienia: pana Grzędowicza, Jacka Piekarę, Andrzeja Sapkowskiego i pana Pilipiuka, z podróżniczej literatury polubiłam opowiadania Cejrowskiego, nawet bardziej niż jego program w tv 😉 no i… i… i to chyba tyle!
P.S: dokarmiam ptice 😀 na balkonie maja wyżerki do koloru do wyboru, a jak idę przez park do pracy dokarmiam całą resztę głąbkó, kawusiów, srak, gawronków i innych gróbelków ;P
No, Klotildko, dokarmiaj, dokarmiaj nasze polskie, dzielne ptice. Mogłyby odlecieć do złotych pitolonych piasków, ale nie, trwają na mrozie, łapy odmrażając… (Lecę dosypać słonecznika).
O właśnie, koleżanka przypomniałam mi o Musierowicz i Gretkowskiej, lubię! A poza tym fajny temat, pozwoli poszerzyć grono ulubionych autorów 🙂
Mimo że należę do tych "po piórze", a w drugim wcieleniu jako filolog naukowo zajmuję się językiem, stylem, emocjami, więc powinnam zachwycać się literaturą głównego nurtu – od ładnych paru lat nie jestem w stanie (poza epizodami) czytać mainstreamu. Nawet w usta bohatera przedostatniej książki (pisarza zresztą) i przeprowadzającej z nim wywiad dziennikarki włożyłam wypowiedź będącą moją oceną tego nurtu:
"- (…)modne ostatnio pseudointelektualne bełkoty, połączenie rynsztokowego strumienia świadomości z wiwisekcją upodlenia fizycznego i moralnego?
– Tego zjawiska też nie traktuję jako coś więcej niż przejściowa moda. Ot, dodatek do literatury, jakiś ferment na brzegach. Tyle że nie każda pleśń da od razu szlachetny gatunek sera".
A NIKE od czasu uhonorowania nią "Pawia…" przestałam cenić jako wyróżnienie, ma dla mnie już tylko wymiar finansowy.
Zdecydowanie opowiadam się za literaturą rozrywkową, chociaż mam za złe wydawcom, że na fali popularności jednego schematu produkuje się i lansuje kolejne wariacje na temat, które nazywam złośliwie "sprowadzaniem dramatów płci żeńskiej wyłącznie do szukania azylu na prowincji (…) oraz zamartwiania się doskonale płatną i świetnie prosperującą profesją, którą można wykonywać wszędzie, szczególnie na głębokim odludziu".
A przecież literatura kobieca ma tyle odcieni!
Nazwisk czytanych autorek nie podaję, bo z racji towarzyskich powiązań jestem zdecydowanie nieobiektywna :).
Za fantastyką nie przepadam, aczkolwiek doceniam Pilipiuka, Ziemiańskiego, Komudę. Ostatnio zachwycili mnie "Wilkozacy" Dębskiego. Natomiast za prawie bezkonkurencyjny we współczesnej światowej literaturze uważam polski kryminał retro. Najbardziej pasuje mi Marcin Wroński, ale i prekursor Krajewski (chociaż wolę cykl lwowski) czy Lewandowski, Jaszczuk, a i miejscami Górski – mają swój klimat. Prawie – bo jednak palmę pierwszeństwa dzierży Fandorin Akunina.
Musierowicz i Chmielewska – idolki dzieciństwa – w ostatnich odsłonach są już dla mnie niestrawne. Ktoś się starzeje – albo ja, albo autorki…
Za złe powinnaś mieć Czytelniczkom, nie wydawcom, bo ci ostatni wydają to, co te pierwsze chcą czytać, a że wolą azyle na prowincji, a nie inne odcienie… Tylkom z tego rada, bo ja też wolę pisać o azylach niż odcieniach.
No, nie zgadzam się. Sama zresztą wspominałaś, że po sukcesie danej serii wydawca oczekuje kolejnych tytułów "w klimacie", a chciałabyś czasem czegoś innego. A czytelnik czyta to, co mu marketing wciśnie (w większości) – jak jedna autorka pisze o budowaniu domku na wsi, to wydawcy chcą już tylko klonów; jak druga osiągnęła sukces sagą mazurską, to nagle Polska w literaturze kurczy się do Warszawy i Mazur, tudzież zbliżonych scenograficznie przysiółków. I zawsze jest wątek bohaterki z rozsypanym życiorysem, przyjaciółki, której wiedzie się znacznie lepiej, i wyboistej drogi do Tego Jedynego. Ja nie mówię, że to jest złe, bo takie książki są bardzo fajne i bardzo potrzebne. Ale nie wierzę, że żadna autorka nie ma ochoty na inny temat. Na marginesie – ostatnio przeczytałam "Siedem szklanek" M. Zych. Wydawać by się mogło, że temat oklepany… a jednak autorka wycisnęła z niego coś więcej.
Czytelnik nie jest głupi i nie czyta ósmej książki mojego autorstwa, bo mu marketing wcisnął. Wydawca też nie jest głupi i nie wydaje dużych pieniędzy na marketing czegokolwiek, byle było o domku na wsi.
I nikt nie zabrania autorkom pisać tego, na co mają ochotę! Czy jednak ktoś to będzie czytał… to już ryzyko autorki i wydawcy.
Owszem, i wydawca, i Czytelniczki oczekują książek "w klimacie", ale i one muszą trzymać poziom. I myślę, że z wątków które uznajesz za oklepane ja za każdym razem wyciskam coś więcej.
W ciemno, omijając wg życzenia pierwsze 'PS.':
1. Joanna Chmielewska – humor, przygoda, dialogi
2. Małgorzata Musierowicz – za ciepło serii Jeżycjada
3. Beata Pawlikowska i Martyna Wojciechowska (podróżnicze)
4. inne podróżnicze polskich autorów: T.Halik, A.Fiedler, W.Cejrowski…
5. Andrzej Ziemianski – za Achaję
6. Andrzej Sapkowski – za Wiedźmina
A ja tam uwielbiam naszą rodzima literaturę. Dlaczego mam nie lubić, skoro jest tak samo dobra jak zagraniczna? Szkoda, że ludzie tego nie doceniają, nie czytają, a najgorsze, ze na pytanie dlaczego nie czytają? nie potrafią jakoś racjonalnie odpowiedzieć. No to dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą uwielbiam literaturę kobiecą. Kocham debiuty i zazwyczaj od nich zaczynam swe uwielbienie do wielu fantastycznych pisarzy.
Czytuję nałogowo:
Kejt – wiadomo 😛
Magda Kordel
Monika Szwaja
Hanna Cygler
Agnieszka Lingas – Łoniewska
Agnieszka Krawczyk
Małgorzata Kursa.
Jest jeszcze wiele, wiele autorek i autorów po których chętnie sięgam.
Polska literatura jest tym co cenie i bardzo lubię. Staram się nią zarażać 🙂 Czasem zbyt daleko szukamy, a świuetne mamy pod nosem.
A zapomniałam o moim odkryciu 2011 roku – z pewnością Maciej Grabski!
Tak sobie Sabiniu pomyślałam, że może należy się cieszyć, iż w ogóle czytają?
Masz chyba rację 🙂
A ja dorzucę Elżbietę Cherezińską. Dla mnie była niezwykłym odkryciem. "Saga Sigrun" i "Ja jestem Halderd" zachwyciły mnie. Po pierwsze świat wikingów w oczach kobiet. Po drugie miłość. Po trzecie – erotyka najwyższych lotów.
Lubię H. Mniszek za "Trędowatą" i "Ordynata Michorowskiego" oraz Rodziewiczównę – szczególnie "Dewajtis".
Chmielewską lubię m.in. za "Muchę" i miłość do bursztynu:)
Z nieco dawniejszych polskich pisarzy bardzo lubię Eugeniusza Pauksztę i jego "mazurskie" książki. Bardziej współcześnie – całym sercem i od pierwszego przeczytania pokochałam "Jeżycjadę" Małgorzaty Musierowicz. Za to moim ostatnim czytelniczym odkryciem jest Maria Ulatowska. Przeczytałam dopiero jedną jej książkę i zdecydowanie mam ochotę na więcej. Co do wspominanej wyżej Beaty Pawlikowskiej – jakoś nie przekonuje mnie jej sposób pisania.
Myszka 🙂
Widzę, że nie będę znacząco "odstawać od stada"…oczywiście Sapkowski, oczywiście Krzysztof Czarnota (jakoś się obija ostatnio pisarsko…), Katarzyna Enerlich, od dziecka uwielbiam Kornela Makuszyńskiego- i tak mi zostało, no i kiedyś Hanna Kowalewska, ale przy czwartej powieści się zmęczyłam i kolejnej już nie przełknęłam.
Skupiłam się na autorkach – z piszących współcześnie facetów na pierwszym miejscu – Stasiuk!, "Ksiądz Rafał" mi się podobał, ale bez szaleństw. Sapkowskiego – tylko "Wiedźmin", Pilipiuk mi nie podchodzi. Lubię książki Pawła Huelle – a potem spacer śladami bohaterów po Gdańsku:-)))I jeszcze Zygmunt Miłoszewski i jego . Łysiaka lubię tylko wcześniejsze książki.
Cóż muszę przyznać , że z tą polską literaturą to u mnie różnie bywa i bywało . W kwestii fantastyki to urzekła mnie tylko "Gra o Ferrin" 😀 . Co do literatury kobiecej hmmm tu mam problem nie trawie grocholi , szwaji , domów nad rozlewiskiem itp. Po prostu coś mnie w tych książkach wkurza . I szczerze mówiąc długo omijałam polskich autorów szerokim łukiem. Całe szczęście się to zmieniło. (wiem miało był bez podlizywania) ale , z polskich autorów śmiało i w ciemno mogę czytać wszystkie książki np. K.Michalak , M. Gutowskiej-Adamczyk , K.Zyskowskiej-Ignaciak , A.Tyl . Moje ostatnie odkrycie to reportaże. Co do Indii to polecam książkę pt "Lalki w ogniu" Pauliny Wilk. Naprawdę świetna książka 😀
O łał to tym bardziej cieszę się, że mnię podczytujesz. 🙂 Nota bene, podałabyś Kochana jakiś łatwy dobry przepis na pana cottę. Wiesz, że uwielbiam desery.
😀 proszę bardzo:
250 ml śmietanki kremówki
250 ml mleka 3,2%
90-100 g cukru pudru
4 łyżeczki żelatyny
cukier waniliowy
Żelatynę rozpuścić w wodzie. Zagotować mleko z cukrem, dodać żelatynę. W drugim garnuszku podgrzać śmietanę z cukrem waniliowym. Powoli wlać śmietanę do mleka, ubijając całość trzepaczką (nie ubijamy na pianę, tylko łączymy składniki). Gotową mieszankę przekładamy do naczynek. (Aby łatwiej było wyjąć deser po ostygnięciu dobrze jest przepłukać naczynka zimną wodą.) Ostawiamy do ostygnięcia i stężenia na co najmniej 12 godzin. Po tym czasie ostrożnie wyjmujemy z foremek (można na chwilę wstawić ją do gorącej wody, to usprawni wyjmowanie panna cotty), układamy na talerzyku i dekorujemy syropem owocowym np. truskawkowym , jagodowym itp.
i panna cotta gotowa 😀 smacznego !!
Robię, robię! Przy najbliższej okazji!
No to i ja do tego ogródeczka dorzucę swoje trzy grosze.Lubię polską literaturę.Jeżeli jest to "literatura dla kucharek"/Kasiu skąd to określenie,nie muszę Ci mówić?to tym bardziej uwielbiam.Kobiety,których półkule mózgowe ponoć inaczej pracują niż u facetów chyba tak mają,że lubią się pośmiać,popłakać,rozmarzyć.Oczywiście Mniszkówna,Dołęga Mostowicz nie są mi obcy-uwielbiam.Często wracam do Sienkiewicza i Chłopów Reymonta-tak dla higieny-jak mawiał nasz były prezydent.Wszystkie wymienione przez moje poprzedniczki pisarki są mi znane i cenione przez moją skromną osobę.Ostatnio czytałam książkę mojej krajanki Izabeli Pietrzyk pt Babskie gadanie.Jestem zauroczona ta książką.Książką,która rozbawiła mnie do łez.Mam nadzieję,na inne książki tej autorki.O jednym zjawisku na półkach księgarskich muszę napisać,bo mnie osobiście denerwuje.Ta "wampiromania","wilkołakomania".Książki o tej "krwawej" tematyce zalały nasz rynek,a to nie moja bajka.Uwielbiam za to biografie.Czytanie biografii to moje pasja.
Kasiu,ale bibliotekę masz cudną!
Joluś, to nie moja biblioteka. To biblioteka moich marzeń. Kiedyś będę taką miała, tylko domek muszę rozciągnąć…
Przeczytałam i bardzo mnie zafascynowała książka Nad Niemnem. Tak tak wiem dużo opisów ale jest tak realistyczna(żniwa, sad), że jako osoba mieszkająca na polskiej wsi zapragnęłam tego co oni… dziwne wiem.., poza tym miłość tam występująca pomiędzy dwoma światami, życie codzienne, znoje i trudy, bardzo polecam.Polecam również książki młodej pisarki Olgi Rudnickiej, ciekawe, zabawne i bardzo wciągające. Nie wyobrażam sobie by na liście moich ulubionych autorów zabrakło Katarzyny Michalak, oczywiście jeszcze książka pdt. "Służące"Kathryn Stocket, Małgorzata Gutowska- Adamczyk (Mariola moje krople itp.), Grażyna Plebanek
'Wielką mi pustkę uczyniłaś w mordoksiążce mojej':(
A co do książek polskich pisarzy to mało ich czytałam, aż do momentu jak "poznałam"-przeczytałam Tą co imienia jej nie można wymawiać(jej twórczość mam pominąć). Miedzy czasie była p. Chmielewska, przebrnęłam przez dwadzieścia parę książek z których poleciła bym może trzy (Lesio-masakra). Na mojej półce stoi jeszcze p. Ulatowska – urzekła mnie tym, że poleciła mi książkę p.Zimniak(szukam i szukam-nigdzie nie ma),p. Kalicińska i p.Adamczyk. Jeżycjadę uwielbiam!!!
😀 się uśmiałam. 😀 "Wielką mi uczyniłaś pustkę w mordoksiążce mojej" :D:D Cudne!
I ja jako Ta , której imienia nie wolno wymawiać :D:D
Ale to nie tak, nie o to mi chodziło, gdy pisałam PS1. Chodziło mi o to, byście nie odebrały tego artykułu jako dopominanie się o komplimenty. 😀 O mało subtelne "polub mnie, polub!".
Oczywiście nie mam nic przeciwko Waszym głaskom, ale naprawdę chciałam wiedzieć kogo (oprócz mnie) czytacie.
Dlaczego ja mówię do Ciebie per Wy? :/
no więc tak, co do gatunku to głównie tak zwana literatura kobieca, uwielbiam biografie i pamiętniki. Kocham poezje ks. Jana Twardowskiego. I książki ze zwierzakami w rolach głównych.
Co do autorów którzy goszczą na mojej półce to Jan Grzegorczyk, Szymon Hołownia, Maciej Grabski (Boże jak ja bardzo chce, żeby napisał trzecią część przygód Księdza Rafała);-)
i wiele, wiele innych których książki przewinęły się przez moje ręce i wciągnęły od pierwszej strony;-D
co do odkryć to oczywiście ta Pani która zajmuje pół półki z moimi książkami i którą wchłaniam w każdych ilościach i której książki są wymoczone łzami szczęścia i smutki;-)
no chyba nie muszę pisać o kogo chodzi;-D
Hmm… o kogo może chodzić…?
Cześć i czołem!:D
Chciałam sie przywitać. Mam na imię Aga, serię poczekajkową pochłonęłam w 4 dni – czytałam ją WSZĘDZIE -w pracy (chowając książki w segregatorze), w środkach komunikacji miejskiej zaskakując innych pasażerów niekontrolowanymi wybuchami śmiechu, gryzeniem warg do krwi z nerwów czy dobitnym dmuchaniem w chusteczkę i ocieraniem łez (na pewno mam opinie "tej nienormalnej" w tramwaju linii 8..)w domu smażąc naleśniki (oj to było wyzwanie), wstawiając pranie, kąpiąc się w wannie… Ostatnio skończyłam Sklepik z Niespodzianką.. i JUŻ nie mogę się doczekać kolejnej części!!(sierpień??!!! ehhhhhh…)…
Moimi ulubionymi POLSKIMI pisarkami są:
Musierowicz, Chmielewska, Szwaja, Siesicka, Matuszkiewicz, Grochola i Michalak. Wszystkie łączy wiele ale najważniejszą dla mnie cechą ich twórczości jest nieskrępowane poczucie humoru :))
Moim ostatnim odkryciem w polskiej literaturze jest Pan Marek Krajewski. Pisze kryminały – czarne kryminały – zupełne przeciwieństwo Pani Chmielewskiej. Ale na prawdę są wciągające, trzymajace w napięciu, zaskakujące.
Są też autorzy których książki sprawiają że zgrzytam zębami lub ziewam z nudów – m.in : Pani Gretkowska lub Pani Kalicińska… Niestety nie umiem się zachwycać książkami tych Pań.
Fantastyka – jak na razie tylko autorów "zagramanicznych".
🙂
Pozdrawiam 🙂
Witaj w klubie! 😀 Powiedz jeszcze, czy minęłaś choć raz swój przystanek i jesteś nasza. 😀
Dzień dobry! Fajna ta akcja z wymienianiem ulubionych autorów. Nie będę wymieniać może już tego, co czytam, bo nic nowego nie wniosę. Mogę tylko Wam powiedzieć, co mnie zaskoczyło u pisarzy ostatnio:
1. Gabriela Zapolska – że pisze dobre powieści
2. Dorota Terakowska – że potrafi zainteresować młodzież nie tylko fantastyką, ale poważnymi problemami społecznymi
3. Katarzyna Leżeńska – myślałam, że można tylko piosenkę odśpiewać poprawnie, bez błędów, ale nie dodać ducha, okazuje się, że ksiażkę też można tak napisać. Gładko, estetycznie, precyzyjnie, jak na profesjonalistkę przystało, ale nie dać ksiażce tak zwanego jaja
4. Grażyna Bełza – "Casting na diabła" – intymność książki jest ogromna
5. Aga Kuligg "Sponsorowana" – Boszzzzzzz!!!!!!!!! Porażka.
6. Grochola "Wahania wokół zera" – opowiadanie doskonałe – studium psychiki
7. Marcin Szczygielski "Berek" – autor o inteligencji dużo powyżej przeciętnej, książka genialna, tylko ma wielki minus okropne, żeby nie powiedzieć obleśne opisy erotyczne. Ale jest ich w sumie tylko kilka, więc unieśmy się ponad to, bo warto.
8. Jakub Żulczyk "Zmorojewo" – horror dla mlodzieży, ale myślę, że za pare lat stanie się klasyką, bo baaardzo przyjemnie sie ją czyta
Reszta książek, które ostatnio czytałam bez szału – pozdrawiam
Muszę synowi podrzucić Zmorojewo. A sama muszę przeczytać Księdza Rafała.
Ja tak nostalgicznie Wisławą Szymborską podsumuję ten wątek:
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła."
I pisanie. I pisanie też.
Ja mam sporo autorów,których książki przeczytałam, jedną najulubieńszą 🙂 , ale to już Pani Kasia wiem. Fa feriach przeczytałam kilka książek , ale jeżeli chodzi o Polskich autorów to polecam Joannę Miszczuk i książkę " Matki,żony , czarownice".
Pozdrawiam HalinaW. (J.G.)
Myślę, że wrzucanie do jednego wora wszystkich powieści spod znaku Nike i innych nagród to błąd. Czym innym jest styl pisania Masłowskiej, a czymś zupełnie innym na przykład taka Olga Tokarczuk, Nike jak najbardziej nagrodzona, ale bardzo chętnie czytana przez bardzo różnych czytelników.
Inną rewelacyjną autorką, tak uzdolnioną, że można tylko pozazdrościć jest Joanna Bator. Książki "Piaskowa Góra" oraz "Chmurdalia" nie mają sobie równych. Warsztat, przenikliwa inteligencja, interesująca osobowość – to wszystko pozwoliło autorce napisać jedne z lepszych powieści, jakie w ogóle się w Polsce ukazały. I znowu to samo – książki doceniane przez krytyków, ale również bardzo poczytne.
Sylwia Chutnik – też ciekawa osobowość, ale lubię ją bardziej jako autorkę tekstów publicystycznych niż powieści.
Musierowicz – niezależnie od nagonki na jej osobę, jest prawdziwym fenomenem w polskiej literaturze młodzieżowej.
Joanna Chmielewska – zgadzam się, co do "Gwałtu", ale mi bardzo podobała się cała seria o Teresce i Okrętce.
Małgorzata Warda – nie wszystkie jej książki są równie dobre, ciekawa jestem tej, która dopiero ma wyjść, ale "Nikt nie widział, nikt nie słyszał" jest powieścią, która może wzbudzać zachwyt.
Ewa Białołęcka – nie przepadam za fantastyką, ale "Naznaczeni błękitem" to wyjątkowa książka. Gdyby nie zabrakło jej dobrej promocji, bez problemu mogłaby stać się wielkim bestsellerem.
Nie znam jeszcze twórczości Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk i Antoni Kozłowskiej, ale coś mi podpowiada, że te autorki mogą pisać powieści obyczajowe na wysokim poziomie.
W sumie nasza literatura miewa się całkiem nieźle, ale często jest niedopieszczona, lekceważona, źle wypromowana.
P.S. Kim są znajomi Kazika? 🙂
Potwierdzam: Ewa Białołęcka i "Naznaczeni błękitem" (choć ja na tę serię mówię "Tkacz iluzji") to doskonałe fantasy.
Do niedawna moją faworytką była Katarzyna Grochola. Jej książki mogłam kupować w ciemno i nigdy się nie zawiodłam.
Przez przypadek natrafiłam na niejaką KATARZYNĘ MICHALAK :)) W prezencie urodzinowym dostałam "Poczekajkę". Pochłonęłam ją w mig. Poleciałam więc po kolejną część i nagle się dowiedziałam, że dostać ją gdziekolwiek graniczy z cudem. No ale ja muszę (MUSZĘ!) ją mieć teraz, zaraz, a nie czekać tygodniami. Urok osobisty zadziałam i sprowadzono mi ją na następny dzień. Od razu poprosiłam o kolejną część by znów nie przechodzić przez kolejne dni niepewności. Tak więc moja miłość zaczęła się od "Poczekajki". Nadrabiam teraz zaległości i czytam serię owocową :)) I po prostu KOCHAM, KOCHAM i po stokroć KOCHAM KATARZYNĘ MICHALAK 😀