Lubię chodzić do kina. Tego – oprócz empiku – żal mi najbardziej po wyprowadzce na wieś, że w Urlach City nie mogę raz w tygodniu wsiąść w autobus, podjechać do Cinema City (to była moja ulubiona sieć kin, chyba ze względu na wygodne fotele, kiedyś gdy nie było sieci kinowych, lubiłam Kino Muranów i Relax – to pierwsze jeszcze zipie, to drugie już chyba nie), kupić owoce w czekoladzie na wagę (za popcornem nie przepadam, bo chrzęści i skupić się nie mogę) i… oddać się magii filmu. Najchętniej w miłym towarzystwie. Mojego starszego syna na przykład. Ale sama chodzić na filmy też lubiłam. Jestem takim śmiesznym człowiekiem, że gdy coś mnie zachwyci, muszę się tym delektować… wielokrotnie. Aż z afiszu zdejmą. Przyznam, że na Gwiezdnych Wojnach (oczywiście tych pierwszych, bo te drugie to już nie tego) byłam kilkanaście razy (miałam wtedy naście lat, więc rozumiecie, że miłości do Hana Solo…), ale nie przyznam się nawet na torturach, że na Władcy Pierścieni też byłam kilkanaście razy (na każdej części, oczywiście dla Aragorna) – bo wtedy miałam już trzydzieści parę lat i nie wypadało. (Ups! Właśnie się przyznałam). Bardzo lubiłam filmy dziecięce i z przyjemnością biegałam do kina z synkiem. Mogłam wtedy śmiać się razem z nim. Na głos, serdecznie, z całego serca. Teraz synek ma 14 lat i by się wstydził.
Okej, czas na moją osobistą listę Top 10 filmów, które z jakichś względów pamiętam do dziś. Oto ona:
„Powrót do Edenu” – nie wiedzieć czemu lista zaczyna się od serialu (to znaczy wiedzieć: tak mi się zdjęcie na stronę wgrało). Pamiętacie go? Stefania Harper, którą pożarł krokodyl, dzięki czemu stała się piękna i… coś tam dalej. Treści dokładnie nie pamiętam, ale śledziłam losy Stefanii z wypiekami na twarzy.
„Gwiezdne Wojny” część IV, V i VI – najdziwniejsze jest to, że ten film zachwyca maestrią obrazu, efektów specjalnych i… muzyki (!) do dziś. To się nazywa dzieło kultowe. Do dziś nie mogę się również zdecydować: Luke, czy Han Solo. 🙂
„Przeminęło z wiatrem” – moim zdaniem jedyna ekranizacja, która dorównała genialnej książce. Świetna obsada, film wspaniale zagrany, ponadczasowy… (I oczywiście ten Rhett!). Ostatnio czytałam biografię Margaret Mitchell, która napisała tę powieść z nudów (po wypadku, unieruchomiona na kilka miesięcy) i pomyślałam sobie, że chciałabym się tak ponudzić. Wypadek niekoniecznie, ale za długie wakacje na bezludnej wyspie, czemu nie.
„Bliskie spotkania III stopnia” – weszły na ekrany kin razem z Gwiezdnymi wojnami i zapadły mi w pamięć (w tamtych czasach) bardziej niż Star Wars. Wszędzie widziałam tajemniczą górę o płaskim wierzchołku… W uszach mi plimplało (ten sygnał porozumienia z Obcymi: plim plim plim plam plam)… A Obcy o wielkich oczach po prostu mnie oczarowali.
„Top secret” – nigdy w życiu nie uśmiałam się na żadnym filmie tak, jak na Top Secret. I to wielokrotnie. O dziwo, śmieszy on tak samo mojego syna. Odjeżdżający peron, facet-kotwica, krowa w kaloszach… 😀 Chyba muszę obejrzeć ponownie.
„W imię ojca” – ludzie, jak ja się spłakałam na tym filmie. Zawsze poruszało mnie cierpienie niewinnych i w nim właśnie jest ten temat poruszony. Oskarżeni, bo szybko trzeba było znaleźć sprawców, skazani w sfingowanym procesie, torturowani… Do tego wspaniała przejmująca muzyka U2… Obejrzałam ten film raz, ale pamiętam go do dziś. Płonące kawałki gazet, spadające z okien więzienia na cześć zmarłego ojca…
„Władca Pierścieni” – wiecie, co poruszyło mnie na równi z tą wspaniałą ekranizacją (książki, którą przeczytałam „po dialogach, bo znudziła mnie śmiertelnie”)? To, że reżyser, P. Jackson buty zdarł, chodząc od producenta do producenta ze scenariuszem i prośbą o kesz. Odmówiono mu kilkadziesiąt razy, ale on się nie poddał i w końcu… tak, zrobił dzieło swego życia, zgarnął reokrdową ilość Oscarów i zapisał się na trwałe w historii kina. Pidżej, biorę z ciebie przykład!
„Zemsta po latach” – ten film widziałam pół razu. I to zza szalika kumpla, z którym na Zemstę poszłam. Był to pierwszy i ostatni horror w moim życiu. Łańcuszek wypełzający z ziemi potrafi przyśnić mi się i teraz.
„Szczęki” – „dzięki” temu filmowi nabawiłam się fobii rekiniej (podejrzewam, że nie ja jedna). Kiedyś byłam dzieckiem morza, po Szczękach boję się pływać w mazurskich jeziorach, bo a nuż zabłąkał się do nich jakiś rekin i mnie użre?
Na koniec „Przygody pana Michała” piękny film i piękny serial, prawda? W Azji się nie kochałam, (o dziwo!), za to parę dziesięcioleci później przepadłam dla Bohuna-Domogarowa, ale to już zupełnie inna bajka…
17 komentarzy
Ja do tego jeszcze dodam mój ukochany musical Skrzypek na dachu,i serial Północ Południe ,oraz Drity Dancing.
Ech, "Powrót do Edenu" i cioteczka Jilly… Pamiętam jak się to oglądało – była jakaś moda na Australię, czy co bo w tym samym czasie były "Ptaki ciernistych krzewów". I tak jakoś większość tych filmów to taka bardziej sprzed lat:)
W mojej dziesiątce znalazłyby się:
1. Gwiezdne wojny (IV, V i VI) – zdecydowanie Han Solo
2. Władca pierścieni – Aragon czy Legolas? Hmm… Chyba ten pierwszy jednak:)
3. Grease – musical z młodym Travoltą
4. Skrzypek na dachu
5. Dźwięki muzyki – staroć ale dalej bawi i wzrusza
6. Duma i uprzedzenie – serial z Colinem Firthem. Inne wersje to już nie to…
7. Terminator (oglądałam sama nie wiem ile razy)
8. Rio Bravo
9. Siedmiu wspaniałych
10. Dyliżans
Ani jednej komedii romantycznej?
Chyba mam jakiś gust spaczony…
Pamiętam "Zemstę po latach", jakbym ją wczoraj widziała!Do tej pory czasem boję się wejść do łazienki i spojrzeć na wannę, bo a nuż zobaczę tam czyjąś twarz… Dreszcz wywołują też we mnie szerokie schody i czasem śni mi się odgłos spadającej piłeczki. Nawet jak to piszę to mam dreszcze! "Władcę pierścieni" kocham – w kinie byłam z pięć razy, a w domu na dvd już chyba ze…30, a może więcej… Poza tym absolutny rekord to " Poszukiwacze zaginionej arki" Kino- 19 razy. I niezliczona ilość domowych seansów. Pozostałe części przygód Indiany Jonesa też. A ostatnio, kiedy słońca jest mało lecimy serią filmów ' słonecznych ". Czyli " Pod słońcem Toskanii", " Pod słońce" ( też o Toskanii?, " Listy do Julii" ( Toskania), "Dobry rok" ( Prowansja), "Bobule", czyli "Młode wino" i " "Bobule II" – rewelacyjne czeskie komedie. "Mamma mia"( Grecja, " Wielki Błękit" – fantastyczny Jean Reno i Grecja rzecz jasna i koniecznie ( chociaz zdecydowanie już nie takie optymistyczne, ale za to rewelacyjne kino " Truskawkowe wino", według prozy Stasiuka.
O, o, Północ Południe i Ptaki ciernistych krzewów. Oraz Dirty Dancing (czyli Wirujący seks ;).
Anek, ale jeśli zostanie sfilmowany Rok w Poziomce, czy Poczekajka to obejrzysz? 😉
Ja także jestem kinomanką, tylko mam jeden, wielki problem: pieniądze. Kino w weekendy, kiedy mam czas jest upiornie drogie:( Środy z orange są fajne, ale trzeba iść w parze, a ja też lubię chodzić czasem na sama… Władcę pierścieni mogę oglądać i oglądać, ehhh…
A moje top 10 jest następujące:
1.Rycerz króla Artura (1995)
2.Gwiezdne wojny cz. IV, V, VI
3.Władca pierścieni
4.seria Indiana Jones
5.Rozważna i romantyczna ( ta z Kate Wintslet)
6.Duma i uprzedzenie
7.Saga rodu Forsyteów – serial BBC
8.Jane Eyre – serial BBC z Tobym Stephensem i Ruth Wilson
9. Merlin (1998)
10. Trzej muszkieterowie (te starsze ekranizacje)
Mogłabym jeszcze wymieniac, ale te tytuły mi pierwsze do głowy przyszły 🙂 Każdy z tych filmów wymienionych oglądałam ponad 10 razy, a może nawet i więcej 🙂
Jasne, że obejrzę:)
Nie wiem czy pamiętasz Autorko droga, jak rok temu byłaś gościem Na Kanapie i ja tam wylewałam żale, jak to się na "Blondynkę" nacięłam;(
Bo z reklamy jaką miał ten serial wychodziła mi "Poczekajka" właśnie…
A mnie ostatnio zachwyciło "O północy w Paryżu" i "Jak zostać królem". Polecam oba filmy. Pierwszy ze względu na choćby piękny , cudowny Paryż i nostalgiczną nieco historię , a drugi opowiada po prostu fajną historię 🙂 pozdrawiam
Pani Kasiu za Zemste po latach klaniam sie po posadzke. Ten film ogladalam majac chyba z 8 lat z wujem w kinie,nawet nie bylo wiele osob…film byl chyba od 15 lat. Pileczka odbijajaca sie na stopniach schodow…brrrrrrrrrrr.Ilez ja sie naszukalam przez kolejne lata kiedy juz bylam na tyle dorosla aby go " bez przeszkod " zobaczyc.I okazalo sie za znalazlam w necie,sciagnelam…i… radosc dzika! Swietny film, uwazam,ze najlepszy horror jaki moglam w zyciu zobaczyc.Niewielu naszych rowniesnikow go zna. A warto obejrzec.
No dziewczyny a Wichry Namiętności i super przystojny Brad Pitt?
Aniu Jot, gdybyś kłaniała się lat temu 38, to znalazłabyś mnie pod fotelem kinowym. 😀 Nigdy nie zmusiłam się do ponownego "na spokojnie" obejrzenia tego filmu, mimo, że mam go na dvd! Nie muszę. Piłeczka, fotel na szczycie schodów, dziecko w wannie i łańcuszek jako żywo pamiętam do dziś. Masz rację, że to najlepszy horror, bo bez litrów krwi i fajerwerków z piłą mechaniczną "spokojnie" wszedł do kanonu horrorów.
Anek, "Blodynka" też mi się po nocach śni, choć z nieco innych powodów.
Irmelin, dzięki za przypomnienie o Trzech muszkieterach! Ja po nich serduszko z Atosem na szyi nosiłam!
Z dzieciństwa pamiętam coś takiego jak Przygody Wesołego Diabła. Strasznie mi się podobał Piszczałka i jego "mniamniuśnie".Bałam się za to tego latającego psa-smoka z Niekończącej się opowieści. Potem oglądane u babci: Kleopatra (z piękną Elizabeth Taylor), "Ben Hur" (nie wiem czy dobrze to napisałam)i "Deszczowa Piosenka". Z seriali "Północ – Południe".
"Władcy Pierścieni" każdy wielbiciel fantasy nie może nie kochać.
Mnie najbardziej podoba się Eomer- mam słabość do blondynów i koni 🙂
Ale takie moje prawdziwe TOP10 prezentuje się następująco:
1. "Szkoła Czarownic"
2. "Kwiat mojego sekretu" Almodovara (kocham wszystkie jego filmy – ale do tego wracam jak bumerang)
3. "Stalowe magnolie"
4. "Miasto Aniołów"
5. "Milion dolar hotel"
6. "Potop" (kocham Kmicica i już)
7. "Przeminęło z wiatrem" ale również kontynuacja mini serial "Scarlet"
8. "Waśnie w świecie baśni" i "Podróż jednorożca"
9. "Przystanek Alaska"
10. "Totalna magia"
Acha i "Zmierzch" – niektórzy powiedzą może głupi film dla nastolatków, ale mnie się podoba i tyle (taka miłość to marzenie wielu z nas – kobietek), zresztą ten film mi pomógł kiedy było źle.
Kurcze…"Pestka" jeszcze. "Poirot" i "Panna Marple" na podstawie Agaty Christie. Ekranizacja "Ani z Zielonego Wzgórza"
I "Avatar" – mój pierwszy film w 3D. To było magiczne przeżycie.
I..długo jeszcze można wymieniać.
Pozdrawiam serdecznie
mi tam się jeszcze przypomniał serial "Przygody Sherlocka Holmesa" oglądało się na wakacjach już dobrych pare lat temu, te ekranizacje najnowsze Sherlocka tez nie są złe 🙂
Na mnie największe wrażenie zrobił "Dirty Dancing". Z wrażenia straciłam głos na cały dzień.
Z seriali lubiłam "Przystanek Alaska", "Północ – Południe", "Powrót do Edenu", "Tylko Manhattan" i "Ostry dyżur".
A z filmów: "Stalowe magnolie", "Love Story", "Lot nad kukułczym gniazdem", "Pulp fiction", "Goryle we mgle", "Jentl".
Z tych starszych to "Pół żartem, pół serio" i "Przeminęło z wiatrem".
A do dziś pamiętam i z sentymentem wspominam "Niebieskie lato". Pamiętacie?
http://www.filmweb.pl/serial/Niebieskie+lato-1981-138222
ja chciałam tylko powiedzieć że Luke może co najwyżej Hanowi Solo buty czyścić 😉
I jeszcze "Crime story" 🙂
Ooo Kasiu ja "Władcę Pierścieni" też mogę oglądać non stop, właśnie przed chwilą skończyłam oglądać "Dwie wieże" XD A "Powrót do Edenu" też oglądałam z wypiekami na twarzy. No to moje top 10 to:
1. "Saga Zmierzch" – zakochałam się w tych filmach tak jak w książkach, może to i nie jest kino wysokich lotów, aczkolwiek ta muzyka i cała historia zawładnęły mną bez reszty (ach ten Carlise, Emmet, Edward….wooow rozpędziłam się hehe)
2. "Władca pierścieni" (wszystkie części)- Peter Jackson jak dla mnie stworzył majstersztyk, muzyka, zdjęcia, efekty specjalne, wspaniale dobrani aktorzy…Cudo po prostu. I ten Aragorn..^^
3. "Opowieści z Narnii" (również wszystkie części)- i znów przepiękna muzyka, i ogólnie boski film, moim zdaniem dobrze oddający realia książki. Wychodząc z kina zastanawiałam się co ja robię w normalnym świecie, przecież powinnam do licha wrócić do Narnii!
4. "Titanic" – ten rozmach…zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia i mogłabym oglądać po wielokroć, jeśli znów pokarzą go w kinach nie zawaham się na niego pójść XD
5. "Dirty Dancing" – dzięki temu filmowi (i ach ten Patrick Swayze)pokochałam taniec i mam nowe marznie 😉
6. "Domek na prerii" – ten serial też mogłabym oglądać aż do zdarcia płyty. Przygody rodziny Ingells jakoś mi się nie nudzą, szkoda że w Polsce wydali tylko dwa pełne sezony ;/
7. "Czarodziejka z Księżyca" – kultowe już anime lat 90, dobrze że tv co jakiś czas do niego wraca, można wrócić choć trochę do przeszłości
8. "Stellina" – tasiemiec nadawany przez Polonię 1, oglądałam to namiętnie i tez chętnie bym do tej telenoweli wróciła
9. "Apollo 13" – zawsze chętnie wracam do tego filmu i ciągle się na nim wzruszam, ach te kanaliki łzowe 🙁
10 "Stalowe magnolie" – oglądałam ten film dziesiątki razy i dziesiątki razy na nim płaczę…co ja poradzę, łatwo się wzruszam 🙁
A tak poza tym to kocham jeszcze "Zakazane piosenki" ("Warszawo ma" niewiarygodnie na mnie wpływa), "Uwierz w ducha", "Ostry Dyżur" i przede wszystkim "Śpiąca Królewna" Disneya- tę bajkę od dziecka oglądam non stop tak samo namiętnie jak niektórzy telenowele, chyba nigdy mi się ona nie znudzi, poza tym była obok "Dirty Dancing" natchnieniem na taniec 🙂