Przyłapałam się na tym, że jestem nienormalna. Nie idźcie w moje ślady i nie kupujcie małego białego bez łap na punkcie którego oszalejecie. Już wyjaśniam, o co tym razem mi chodzi: otóż zbliża się zima. Pewnie będzie ostra, bo Indianie trzeci rok chrust zbierają (był kiedyś taki kawał). Mi tam jest ciepło (odpukać, dopóki śniegiem nie sypnie i trakcji elektrycznej nie pozrywa), ale wiem, że zwierzaki zaczną marznąć. Jednak spokojnie! Sikorki już demolują karmnik, pełen ziaren słonecznika (łuskanego, rok temu kupiłam 25kg na allegro, bo w mniejszych ilościach nie sprzedawali, a paczuszkę ze sklepu to ptice w jeden dzień pochłaniają) i słoniny, na nowo również odkrywają budki (sto tysięcy budek – na każdym drzewie co najmniej jedna).
Wiewiórkom kupiłam orzechy laskowe (wyrywając je dziecku, które też miało na nie chęć). Sójki drą się radośnie, siedząc na kablu elektrycznym, zapewniającym prąd w Poziomce (mam nadzieję, że go nie zerwą) i czekając na smakowite resztki. Uwaga: ja lubię i sójki, i sroki, i wrony i całą resztę pogardzanych rozbójników – wiem, że zjadają jajka i pisklęta innych ptaków, ale… po pierwsze nie mają wyboru, bo takimi je natura stworzyła, po drugie: nie moich, bo moje małe sikorki są bezpieczne za małymi dziurkami budek, z kolei kosiąt nic nie ruszy, bo… nawet ja się ich rodziców boję – szczegóły w „Powrocie do Poziomki”.
Zapytacie, czemu uważam, że znienormalniałam? Przecież każda z Was dba o braci mniejszych?
Otóż… (nie, nie przyznam się… oj, przyznaj, do kradzieży własnego samochodu się przyznałaś… no dobrze) wzruszyłam się dziś wieczorem, gdy wróciłam z długiej podróży, na widok pająków-zegarków (taka kulka na ośmiu nitkach), rozpłaszczonych na ścianach domku, pod lampą. Wokół mgła i temperatura bliska zeru, a one sobie łapy grzeją… Wzruszać się na widok pająków to już przesada. Ale co mam z nimi zrobić? Przecież nie ubiję zmarzniętych bidoków, nie wadzą mi niczym. Martwi mnie jedno: mam nowego lokatora, którego też na mróz nie wyrzucę. Mysz. Właśnie chroboce za kredensem. Wezwałabym na pomoc Tosię, ale mój łowny kot na widok myszy pewnie się jedynie zdziwi. A potem zaakceptuje, a może nawet polubi. Bo my się tu wszyscy w Poziomce lubimy.
Czego i Wam z serca życzę.
PS. Jak było do przewidzenia w ankiecie wygrała bezapelacyjnie okładka „Roku w Poziomce” i całej serii owocowej. Nieco niżej była „Poczekajka”. Padł rekord oddanych głosów! 155! Dziękuję, Kochane, za zaangażowanie, wierzcie, że biorę sobie do serca i pod rozwagę Wasze opinie.
PS2. Na wczasy biorę pięć poleconych mi przez Was książek. Po powrocie zdam relację które. Jedno pytanie: dlaczego to takie „cegły”?! Przecież ramię mi odpadnie!!! :*
8 komentarzy
Dlaczego ja jeszcze tej książki nie przeczytałem? To jakaś pomyłka 🙂
"Książki muszą być ciężkie, bo w nich jest cały świat. "(Cornelia Funke)
Chyba nie miałabym serca dla pająka, bo każdy wprawia mnie w osłupienie. Ale mysz jak najbardziej !
Moja Tosia w szafie niańczyła mysz:-)))> Coś te Tosie mają upodobanie do gryzoni… Ale pająki raczej staram się przenosić do drewutni. Tam mają ciepło i nie wadzą nikomu:-))) Miłych wczasów!
Myślę, że w prawdziwym domu muszą być zwierzęta! I to nie nie ważne czy to koty , psy , króliki czy pająki 🙂 ważne żeby były bo bez nich tak troche smutno i pusto!
Pajączek wieczorną porą szczęście przynosi! Tak przynajmniej zawsze mówiła mi mama 🙂 Więc o wyrzuceniu na mróz mowy nie ma, za to codziennie wieczorem trzeba go szukać po kątach żeby podpowiedzieć szczęściu co i jak :))
No to mosz, ja chyba też jestem nienormalna, bo wzruszyłam się jak przeczytałam, że nie jestem jedyną wariatką wzruszającą się na widok pająków szukających w moim domu schronienia przed zimą 😀 Mam już klika w domu i w pracy, tylko te które mam w pracy muszę ukrywać przed niszczycielskim kolegą, który (chyba się ich boi ale nie chce do tego przyznać) i zabija jak tylko zobaczy :-/ Całe szczęście już przy mnie tego nie robi, bo wie jaką to awanturą się kończy 😉
Kasiula na cegły weź se plecak, bo torba na ramię niezdrowa dla kręgosłupka 😀
Nooo, w takim towarzystwie to ja mogę być nienormalna.
Dzięki Dziewczyny za pająkowsparcie. 🙂
(Ale much, komarów i kleszczy nie znoszę i toczę z nimi regularną bitwę, choć jak na razie jest 7815713 do 768743 dla nich).
Dla mnie dom nie istnieje, jeżeli nie ma w nim zwierzyny:) pierwsze co zrobiłam po wyprowadzce "na swoje" to kupno wymarzonej Psicy:) Moje Małe Czarne Szaleństwo właśnie odsypia poranną zabawę z moim Ukochanym:) mieszkam w bloku więc o dokarmianiu sarenek nie ma mowy:( ale ptaszyny dokarmiam już kolejny rok:)
a jeżeli chodzi o pajączki, oczywiście są:) pozwalamy i się mościć w zakamarkach naszego gniazdka. Niech mają:)
Pozdrawiam