Jeżeli ktoś czegoś jeszcze o mnie nie wiedział, to po tym wywiadzie wie wszystko. No, prawie wszystko. Właściwie to trochę mniej, niż wszystko, ale odrobinę mniej. Żartuję. Jeszcze sporo zostało do odkrycia. Link do wywiadu jest tutaj:
Podzielę się z Wami (przy okazji, bo nie mam pomysłu, gdzie wpisywać takie „kwiatki”) pewną anegdotą. Jak niektóre z Czytelniczek wiedzą „Rok w Poziomce” miał być powieścią autobiograficzną, ale stwierdziłam, że przygody Ewy – i ona sama – są ciekawsze. A może nie dojrzałam jeszcze do autobiografii…? Parę jednak wątków z mojego życia w tej książce umieściłam. Zabawne jest to, że uwagi Redaktorów typu „to mało prawdopodobne”, „to w prawdziwym życiu nie mogło się zdarzyć” dotyczą tego, co naprawdę miało miejsce! Zawsze mówiłam, że życie przerasta wszelką fikcję literacką. A mi buzia się śmieje, gdy czytam dopisek „to nieprawdopodobne” przy epizodzie, którego byłam świadkiem, czy uczestniczką. Ciekawe, czy odgadniecie, które to były?
8 komentarzy
Ja myślę, że może być to epizod z mamą Ewy i jej miłością sprzed lat czyli prawdziwym ojcem Ewy nauczycielem angielskiego i ojcem autorki bloga, która zmarła. To całkiem prawdopodobne.
Pozdrawiam – Iza
Kasiu. Jakaś osoba bardzo Ciebie atakuje, usunąłem jeden komentarz, ale trzy postanowiłem opublikować. Oczywiście anonimowo. Tchórzostwo bierze górę nad kulturą.
A tak. Tutaj też próbował. To nie jest brak kultury, a potęga zawiści. Na kolegów kazika jest jeden sposób: moderować/ignorować.
Cytaty – pisaty
1. Zacytuję imć pana J.I. Sztaudyngera: "Plujmy sobie nawzajem w kaszę, to takie polskie, to takie nasze".
2. Zacytuję demotywatory: "Polak wybaczy wszystko, ale nie sukces"
3. Pointa mojego ulubionego dowcipu: "A żeby mu ta krowa zdechła"
A teraz do ad remu – to cytat mojej ulubionej AutorKasi – Kasia kocha to, o czym pisze i pisze o tym co kocha. Tak schematycznie to ujmę.
Krytyka? Owszem, ale strukturalna – jeszcze się nie narodził taki, co by wszystkim dogodził.
Kocham twórczość KM wybiórczo – wszystko oprócz Ferrinu, o czym Autorka wie. Dlaczego? Bo tak.
pisała wiedźwanna
Ja dziś skończył czytać drugą książkę KM.Znaczy siępierwszązkolei ale dla mnie drug, czyli Poczekajkę. Kiedyś trafiłam na Zachcianek bardzo mi się spodobał i szukałam pierwsząi wkońcu przeczytałam.
POCZEKAJKA również mi się strasznie podobała. Jak już zasiada się do czytania jej książek to nie wiadomo kiedy ale już koniec książki. SUPER 🙂 to znaczy, że autorka ma niezaprzeczalny talent.Gratuluję Pani Kasiu i życzę aby Pani nigdy nie zabrakło weny twórczej do pisania. Powodzenia również w życiu osobistym :)Zabieram się do czytania kolejnych książęk 🙂 "Jaśmina"
Kurde Kasia było sporo tego ale teraz nie pamiętam, a książka w ludziach …
Nie mam bloga, więc zostanę tu jako anonim, choć podpiszę się na końcu.
Być może mój komentarz zostanie usunięty, ale nurtuje mnie bardzo, odkąd przeczytałem wywiad z Szanowną Autorką tegoż bloga, jedna sprawa.
Droga Pani Autorko – dlaczego w każdej książce pojawiają się te same imiona? Czy to jakiś zabieg celowy? Trochę, muszę przyznać, nieprofesjonalnie to wygląda.
Ja jestem facetem, nie czytałem wszystkich Pani książek, ale znam niektóre, gdyż moja Dziewczyna czytała chyba wszystko, co Pani napisała i dzieliła się ze mną owymi książkami(jestem po lekturze serii Poczekajkowej).
Powiem tak – czy Pani pisząc swoją powieść o Powstaniu Warszawskim konsultowała się z kimś? Zbierała materiały? Studiowała? Proszę wybaczyć te pytania, nie mają one na celu obrażanie Pani, ale szczerze, ręce opadają, jak po raz kolejny pojawia się na kartach Pani powieści Patryk! Skąd imię Patryk w Warszawie lat czterdziestych? Skąd?
Jeśli będzie Pani chciała mi tu odpowiedzieć, będę wdzięczny.
Pozdrawiam – czytelnik Filip.
Drogi Czytelniku Filipie, na takie pytania będę odpowiadała nie raz po opublikowaniu Miasta, więc czemu nie zacząć już teraz?
Dlaczego Patryk?
Po pierwsze dlatego, że imię głównego bohatera nie może mi się źle kojarzyć, bo… nie polubiłabym go (chyba, że ma być to antagonista, wtedy czemu nie). Bardzo lubię to imię i – skoro mam ten przywilej – Patryk wystąpi również w Mieście Aniołów. To, że Patryk był również w Zmyślonej może i wygląda nieprofesjonalnie, ale… czy ja zawsze i w każdym calu muszę być profesjonalistką?
Po drugie: mój serdeczny Przyjaciel i konsultant z legendarnego bat. "Zośka" miał przyjaciela Patryka właśnie, który poległ w Powstaniu. Stwierdziłam, że skoro jednak jakiś Patryk był, i to "zaprzyjaźniony", czemu ma nie być go u mnie?
Odpowiedź na drugie pytanie: owszem. Nie tylko konsultuję Miasto z uczestnikami i uczestniczkami Powstania, nie tylko ze znawcami tematu, pasjonatami, należącymi do grup rekonstrukcji historycznej, ale także posiadam imponującą bibliotekę (tu podziękowania dla Wyd. Bellona, które podarowało mi wspaniałe, unikalne pozycje), z której jak najbardziej korzystam.
Nie zwykłam pisać o czymś, na czym się nie znam. Do Miasta Aniołów przygotowuję się bardzo starannie, bo tu nie może być mowy o improwizacji. Choć to oczywiście powieść, rządząca się prawami fikcji literackiej.
Mam nadzieję, że odpowiedziałam wyczerpująco. Fakt, imiona – raczej współczesne – budzą kontrowersje konsultantów, ale piszę dla czytelnika współczesnego, który ma utożsamić się z bohaterami. To osiągnę między innymi dzięki spotykanym dzisiaj imionom.
Pozdrawiam i cieszę się, że Poczekajkę czytają także mężczyźni.
Kejt