Słuchajcie, Wewcyny (zwracam się tym razem do Czytelniczek, bo faceci pewnie nie poczują bluesa), piszę ja sobie Sklepik z Niespodzianką 2, czyli Adelę i… mam zagwozdkę. Otóż bohaterka wspomina swoją pierwszą miłość, Wielką Miłość, taką na całe życie (bo chociaż się rozstali, ona nadal jego kocha i kochać będzie) i… się zastanawiam, czy w dzisiejszych dziwnych czasach, gdzie uczucia są niemodne, romantyzm jest niemodny, poświęcenie jest niemodne, stałość jest niemodna, miłość jest niemodna, wierność jest niemodna, czyli wszystko inne poza robieniem kasy jest niemodne – czy w tych czasach takie uczucie jest wiarygodne dla Was, Czytelniczek. Czy czytając, jak ta moja bohaterka oszalała na punkcie chłopaka, nie popukacie się w głowę i znów nie usłyszę w komentarzach, że moje powieści to science fiction literacka.
Przyznam, że ja również coraz mniej wierzę w porywy serca, ale sama takowe przeżywałam (lat temu dwadzieścia parę), czy byłabym zdolna do nich teraz? W tych dziwnych czasach? Mając lat 42?
Wypowiedzcie się, proszę, poszperajcie w swoich wspomnieniach, zastanówcie się, czy chcecie o takim niedzisiejszym uczuciu czytać.
A ja… ja powspominam swoją Wielką Miłość i… zastanowię się, czy Adela ma tak kochać, czy raczej skupić się na robieniu za femme fatale w Pogodnej…
poprzedni post
38 komentarzy
Wierzyłam i wierzę w miłość te najprawdziwszą 🙂 Mam nadzieję, że przetrwa lata:)
Choć nie powiem, że czasami wspominam inną miłość – choć może to było zauroczenie, ale jednak było, nadal tkwi mocno w mojej pamięci, czasem nawet się kontaktujemy i jest miło…jednak gdzieś głęboko w sercu jest jeszcze jakaś iskierka…choć czasem mam wyrzuty, że nadal tam tkwi 🙁
Ja swoją pierwszą miłość przeżywam ciągle. Już ponad 4 lata, więc mogę powiedzieć "na bieżąco". To nie jest passe. Dalej przeżywam każdą rzecz związaną z Nim. Dalej chodzimy po mieście i trzymamy się za ręce więc nie o lata i wiek tu chodzi.
To nie są dziwne czasy. Żyjemy w czasach, w których niektóre rzeczy są modne inne nie, ale mamy to szczęście, że możemy wybierać :D!
Porywy serca? Och i to jakie! Ostatnio jak mój P. założył okulary, których wcześniej nie nosił i na mnie Popatrzył (tak, tak, Po-, a nie po-!) to się rozpłynęłam w ochach i achach!
Adela kochać ma! O koniec, wykrzyknik! I to nie żadne SF tylko prawdziwe życie. Naprawdę!
Dlatego tak kocham "Rok w poziomce".
taak!!! Chcemy czytać!! No..przynajmniej ja ;D A te nasze czasy wbrew pozorom nie są takie złe. Myślmy pozytywnie to od razu będzie piękniej 😉
Asia- Lemur
Może i miłość stała, taka na dłuuugie lata jest już niemodna ale myślę, że większość kobiet o takiej właśnie marzy. Gdy zaczyna się nowy związek nikt nie myśli, że po dwóch latach trzeba się będzie pożegnać, bo "tak wypada".
A;e to tylko takie moje przemyślenia. Pewnie jestem za młoda i taaaaka niedoświadczona…. :))))
Pani Kasieńko kochana! Nadszedł dzień gdy przestanę się uśmiechać się do mojej Mamy w stylu kota ze Shreka gdy będę kupowała kolejną książkę(a do całej kolekcji Pani książek brakuje mi "aż" dwóch :)) ).
Wczoraj Mama porwała mi "Jagódkę", gdy tylko skończyłam ją czytać. Ostawiam, ze przybyła Pani kolejna stała czytelniczka 😀 Mama czyta cały dzień i już prawie skończyła!
Pozdrawiam serdecznie :))
To ja powiem tak… Wielka Miłość zawsze będzie modna (nawet pomimo tych dziwnych czasów). Tym bardziej, że Wielka dla wielu jest jednoznaczna z Pierwszą. A Pierwszą Miłość pamięta się przez całe życie. Czasem się Ją (tę Miłość) idealizuje… ale pamięta się Ją już zawsze. I często wpływa na nasze dalsze życie i późniejsze wybory. A że ktoś twierdzi, że w dzisiejszych czasach Wielka Miłość jest niemodna… nie wierz w to 🙂 i nie przejmuj się tym 🙂
Ha! Widzę, że nie chcecie czytać artykułów o fretkach, a o Miłości! Przyznam, że ja też wolę pisać o miłości, niż o fretkach czy śmietanie z gumą guar.
Miłość daleko w tyle zostawia wszystkie fretki! Nawet te z dodatkiem gumy guar podgryzające niemowlęta! :)))
Ale o przygodach Patinka z chęcią bym tu poczytała 😉 i o mieszkańcach Twojej Poziomeczki 🙂
Mimo tych czasów – bez takiego…. spłycania dzisiejszego pokolenia proszę. Pewnie, że nikt się nie popuka w czoło. Moje współlokatorki prowadziły takie wspominki przy stole na stancji i nie było w tym nic dziwnego i niemodnego.
Alter ego droga, czasem lubię wsadzić kij w mrowisko. 😉
Wiedźmo, ale Patinek jest za młody na TAKIE przygody! (mi się zrymowało…)
Kasiu kochana… mi chodziło o te codzienne przygody Patinka 😀 chociaż… wcale bym się nie zdziwiła, gdyby już złamał parę niewieścich serc 😉
Moim zdaniem, jeśli miłość, uczucia i wszystko z tym związane nie jest w modzie, to chyba tylko na zewnątrz, w środku każda z nas marzy o wielkiej miłości (chyba, że się zraziła do facetów, to nie marzy ;)).
Tak więc, skoro w realnym świecie trudno się z prawdziwą miłością spotkać, to chociaż poczytajmy o niej w książkach. 😀
Stawiam na MIŁOŚĆ! … chociaż fretki też są fajne… dopóki nie obżerają nosów.
Ach, nie byłabym sobą gdybym nie dodała, że z niecierpliwością czekam na kontynuację Ferrinu. Tęskno mi za Sellinarisem, Anaelą, w ogóle za wszystkimi bohaterami 😉
Pozdrawiam
Ania M.
Całkowicie podzielam wypowiedź Sabinki. Też mam słabość do swojej dawnej miłości. Kiedy spotkamy się przypadkiem, czuje ukłucie po lewej stronie. Miłe, ale potem daje znać o sobie sumienie. I na pewno Pierwsza Miłość nie jest passe! pozdrawiam ASia
Ja swojej Pierwszej Miłości nie zapomnę, nadal zajmuje część mego serca. Nadal też jesteśmy przyjaciółmi (choć wtedy bynajmniej nie o przyjaźń mi chodziło…).
Aniu M, Powrót do Ferrinu będzie… kiedyś… Wydawca kupił następne tomy, ale kiedy je wyda? Sellinaris i Anaela z tomu na tom są coraz lepsi 😉 w tej swojej Miłości.
Nikkolainko, oj łamaczem serc będzie to moje brązowookie niewiniątko. 😀
Kasiu miła:)
Jaka science fiction?
Tylko Ci, którym się związki nie układają mówią, że miłość jest passe…
A tę pierwszą zawsze pamięta się najlepiej…
A i jeszcze wiek tu nie ma nic do rzeczy – jesteśmy równolatki (kurczę – to bardzo dobry rocznik jest;)) i nie wydaje mi się żebyśmy były za stare na wielkie uczucie.
I życzę sobie o takim uczuciu poczytać:)
Ja to mam mały problem z tym… Znaczy wierzę w taką miłość i lubię o tym czytać. Tylko jak teraz tak myślę to jeszcze nic takiego mnie nie spotkało… ale co ja tam mogę wiedzieć… jeszcze tyle przede mną 😉 I choć jestem zrażona do mężczyzn to wierzę, że gdzieś tam jest ten właściwy.
Wydaje mi się, że takie książki jak Twoje przywołują wspomnienia i dają nadziej właśnie na takie uczucie… 😉
Czy Wy też robiłyście różne dziwne i głupie rzeczy przez to zakochanie?
Ja robiłam…
Ale czy rozważna, mądra Adela może popełniać głupstwa? Niby miała wtedy 17 lat, ale…
Jak Kochane myślicie?
Czy może? Kurcze, Kasiek, nawet powinna robić głupstwa!!! Im bardziej rozważna jest teraz, tym większe głupstwa robiła za młodości, o!
I chyba każdemu (bez wyjątku) zdarzają się głupstwa z miłości 😀 na to nie ma rady… to MUSI być 😀
PS. Chyba jednak wolę, jak piszesz: Nikuś 😉
Nikuś 😉 myślisz?
Ma się za tą swoją miłością uganiać, ma ją śledzić, ma jej myć samochód i biegać po hot dogi i colę? Dla niej? (To jest dla Niego?).
Jakie jeszcze głupstwa może rozważna, lecz młoda Adela robić dla Miłości?
No może z tym bieganiem to nie przesadzajmy ;D (co by młodzieniec w samozachwyt nie wpadł ;D). Ale na przykład roztrzepanie, jakieś śmieszne sytuacje z tym związane, palnięcie czegoś bez zastanowienia 😀
Ha! Przypomniałaś mi coś 😉 Może nie na temat, ale się pośmiejecie może 😉 Byłam sobie w szczęśliwym związku (wtedy tak myślałam) miesięcy już dwa. Pewnego dnia miałam egzamin. No i tak się zestresowałam, że… zapomniałam telefonu. W szkole też na to uwagi nie zwróciłam, po ciężkim egzaminie i przemaglowaniu mnie przez panią magister jakąś tam stwierdziłam, że potrzebuję relaksu. Poszliśmy z znajomymi na lody. W drodze powrotnej załapałam wreszcie, że nie mam telefonu, pomyślałam jednak, że to tylko 4 godziny więc nic się nie stało… Wchodzę do domu, a mama mówi "napisz do swojego lubego bo się wieszać chce". Patrzę na nią jakoś dziwnie… Sięgam po telefon, a tam! 66 nie odebranych połączeń i 45 esemesów, że jak ja tak mogę, żeon się martwi, że coś mi się stało, że go zdradzam, że go sprawdzam, że się musiał upić z zmartwienia(!!!), no i… że się zaraz powiesi na krawacie (nie nosi krawata). Po uspokojeniu się na tyle by móc normalnie mówić dzwonie i wyjaśniam… Oczywiście nie liczy się to, że pisałam o egzaminie… Mam mu odpisywać i odbierać zawsze (na egzaminie?! w wc?! no ciekawe…) Cóż wyszło, że nie biorę naszego związku poważnie, a on się wieszał… Biedactwo ekchem…
Taka pierwsza Miłość przez duże M zostaje w duszy na zawsze. To nic, ze potem spotykasz kogoś zupełnie innego. Ale na widok swojej pierwszej miłości zawsze serce zabije mocniej, a nogi zmiękną. A co może zrobić 17-latka? Wszystko! Może przejechać pół Polski, żeby zobaczyć dom, w którym teraz mieszka jej Miłość i nawet się z nim nie spotkać. Może czaić się pod uczelnią przez ileś godzin, żeby przypadkiem Go spotkać. Może pojechać z nim w góry cierpiąc na lęk wysokości. Ba – może nawet studia wybrać tak, żeby studiować w tej samej miejscowości, chociaż dla Niego tej miłości już nie ma. I tak długo być ciągle obok, snuć intrygi, aż Go odzyska…
Asia
Są jeszcze "niemodni" ludzie w tych "dziwnych " czasach …. ;-)Zdecydowanie są i chcą czytać o tym wszystkim, o czym mowa powyżej.
Gadanie, prawdziwa miłość zdecydowanie istnieje ;> a sceptycy po prostu jeszcze się jej nie doczekali!
A tak z innej beczki – kiedy konkursowicze dostaną knigi? Bo czekam i nie mogę się doczekać ;<
Akumaningyo
Ja dla swojej pierwszej Miłości zaczęłam chodzić na mecze piłki nożnej (był bramkarzem w jednym z krakowskich klubów sportowych) pomimo, że piłki kopanej nie cierpiałam i do dzisiaj nie wiem o co chodzi z tym "spalonym"…
A z mężem, który jest fanem boksu oglądałam przez długi czas rozmaite mordobicia, które nie wiedzieć czemu określa się "Galami"…
Ja myślę że Adela jest taką obrotną, zorganizowaną i poukładaną kobietą że po prostu MUSI mieć jakiś swój głęboko skrywany sekret. Choćby to była największa miłość. Teraz już żadna nie jest taka sama – stąd te ciągłe poszukiwania i porywy serca. Adela szuka tego co utraciła.
Ja swoją Wielką Miłość do dziś wspominam z westchnieniem… A moje zauroczenie trwało latami… 🙂
Ps. Bardzo mi się podoba blogggg… 🙂
Ja może powiem tak. Każda z nas- dziewczyny ma swojego "Tolibowskiego"…(Przyznajmy sie szczerze)ktory kiedys tam zamoczył białe gatki,zeby dla nas z wody wyjąć kwiatki(niezamierzony rymek).Życie swoje-a Tolibowski -swoje- oczywiście ON sie nie starzeje, i cały czas niezmiennie wyciaga dla nas te kwiatki a my jesteśmy tym oczarowane.
I to chyba jest fajne-takie nasze i nikt nam tego nie odbierze. To nazwałabym miłością constans,bedącą zawsze gdzies tam w głębi. Pomimo wszystko
Kejt, a gdyby połączyć? Femme fatale aż furczy, a tu nagle wraca wątek Pierwszej Miłości i łamaczka męskich serc wraca do swoich wspomnień i zaczyna zachowywać się zdecydowanie niefatalnie :), budząc tym zdziwienie i rodzaj zgrozy ;)? Nawet u siebie samej, bo przecież na początku wypiera takie zachowania (no, gdzie tam, toż to było 20 lat temu, młodą gąską podówczas się było)… a potem to już sama Adela powie, jak będzie dalej.
Bujaczku, historia z wieszaniem cudna :).
Dziewczyny, kochane jesteście, wszystkie jak jeden mąż (eee… jedna żona?).
Myślałam, że niewiele niedzisiejszych chodzi po świecie, a tu: tadam!
Przeczytałam to, co już mam, i stwierdzam, że zakochana Adela może nawet te hot-dogi i colę za ukochanym nosić, bo właśnie zakochana jest. Ot co!
A dla Was wszystkich :*:*
Przypomniałam sobie pewną sentencję: Kobieta pamięta pierwszy pocałunek, podczas gdy mężczyzna zapomniał o ostatnim.
Tak nam się romantycznie zrobiło dzieki pani Kasieńce, to może po…ptysiu? wg przepisu "sklepikowego".Precz dzis z dietami!
Koncze dzisiaj 18-te urodzinki (ale od 30-tych licząc 🙂 )Pozdrawiam
O rrany! Koniecznie po ptysiu! Za Pani zdrowie, Gabrysiu (moje ukochane imię)! Składniki mam, apetyt też… :_)
Serdecznie dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Napisałam w mailu i w komentarzu, ale jeszcze tutaj chcę napisać szczere podziękowania. Bardzo cieszę się, że odkryłam wspaniałą polską pisarkie. Lubie polskie książki bo gdzie indziej mogę przeczytać o herbatce Saga lub Minutka.
Pozdrawiam serdecznie – Iza
ja też o miłości chętnie słucham, a jeszcze w wersji Kasinej, to w szczególności 😉 Dlatego kochana piiiisz pisz ile wlezie, bo to nigdy się nie nudzi i tym bardziej nie jest pasee, a jeżeli nawet jest w ówczesnych czasach, to ludzie spragnieni dawnych, zapomnianych przyzwyczajeń chętnie do nich wracają, chciażby w książkach… 🙂
Nikuś popieram cię ;P też chętnie poczytałabym o Poziomkowych przygodach jej mieszkańców i Patinka łamiącego serca 😉
Pierwsza miłość? Dla mnie nieszczęśliwa, bo nieodwzajemniona. Ale za to byłam najlepsza z matmy, bo w chwilach wzdychania namiętnie liczyłam zadania z matematyki 🙂
Do dziś pamiętam…
"W tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz" jak powiedział Boy-Żeleński. Moja pierwsza miłość z czasów podstawówki była nieodwzajemniona, jakieś 10 lat później ukochany zapałał uczuciem (lekkim) gdy byłam zajęta, a dwadzieścia lat później kiedy go zobaczyłam na spotkaniu klasowym, to zrobiło mi się go żal – łysy, pijany i bez zębów…
Ale pozostaje wariant optymistyczny – właśnie teraz w wieku 42 lat zakochałam się jak nastolatka:) Życie zaczyna się po czterdziestce! Losy ludzkiej miłości są nieprzewidywalne.
zdecydowanie miłość
właśnie o to chodzi… by oderwać się od szarej smutnej, ponurej rzeczywistości, by marzyć, wspominać, by w ogóle coś poczuć, po to właśnie czytam, piszę, słucham, by nie stać się zimnym skamieniałym tworem